17 lipca 2021

Globalne ocieplenie ograbi nas z pieniędzy. Pięć porad, jak przygotować swój portfel na zmianę klimatu

Globalne ocieplenie ograbi nas z pieniędzy. Pięć porad, jak przygotować swój portfel na zmianę klimatu

Już przegraliśmy walkę z ociepleniem klimatu? Wyciekł raport najbardziej renomowanej z renomowanych organizacji, która bada pogodę. Wnioski są przytłaczające – nieważne, co zrobimy, Ziemia i tak się przegrzeje. Czas – jak w filmie Armageddon – wziąć się do roboty i przygotować się na nieuniknione zmiany. Oto 5 porad jak przeżyć globalne ocieplenie i nie stracić (całego) majątku

Takiego lipca nie pamiętają najstarsi górale (gdyby żyli w Laponii albo na Syberii). W Norwegii w okolicach koła podbiegunowego temperatura wynosi 33,6 stopni Celsjusza. Na Syberii w miejscowości Gaworno mieli 43 stopnie przy gruncie. Gotuje się też Kanada, gdzie upały już wywołały rekordowe pożary. W internecie są zdjęcia, gdzie – gdyby nie wielkie poroża – można by pomylić renifery z wielbłądami.

Zobacz również:

Ktoś powie, że anomalie zawsze się zdarzają. Ale globalne ocieplenie jest faktem. Statystycznie jest coraz cieplej, rośnie liczba ekstremalnych zjawisk pogodowych, z powodu umiarkowanych zim spada zapotrzebowanie na ogrzewanie, a największa na świecie spółka zajmująca się reasekuracją – Munich Re – szacuje globalne straty związane z ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi w 2020 r. na 210 mld dol.

To o ponad 25% więcej niż w 2019 r. To nie tylko efekt tego, że częściej się ubezpieczamy, czy jednego dużego huraganu, który zwiększa kwotę odszkodowań w danym roku (choć trochę też) – pogoda wariuje i trzeba się do tego przyzwyczaić i przygotować na zmiany. Co nas czeka i czy przez ocieplenie klimatu nie grozi nam… klimatyczna upadłość konsumencka?

Czytaj też: Jak zarobić na walce ze smogiem, węglem i globalnym ociepleniem? Szukamy „zielonych” inwestycji dostępnych dla drobnych inwestorów

Globalne ocieplenie jak asteroida – leci ku ziemi i na pewno nas uderzy

O powadze sytuacji świadczy nieoficjalny raport Międzyrządowego Panelu ds. Zmian Klimatu (IPCC). To najważniejsza na świecie instytucja, która zbiera i opracowuje raporty pogodowo-klimatyczne. Jeszcze 3 lata temu mówiła, że „mamy czas” i że zmiany klimatyczne da się odwrócić, jeśli zewrzemy szyki i mocno zredukujemy emisję CO2 do 2030 r. „Odwrócić”, czyli tak naprawdę powstrzymać wzrost średniej temperatury Ziemi na poziomie 1,5 C. Jeśli przekroczymy tę średnią – będzie bolało.

Nowy raport IPCC, który cytowała agencja prasowa AFP, ma już zupełnie inny wydźwięk. A mianowicie: zmiany klimatyczne zaszły za daleko, żeby można je było odwrócić. Globalne ocieplenie jest już nie do zatrzymania. Według raportu, w ciągu najbliższych 30 lat z powodu zmian klimatycznych może dojść do załamania ekosystemu, nadejścia fali upałów, a także wzrostu poziomu mórz zagrażającego miastom i wybrzeżom.

Czy naukowcy mogą się mylić? Mogą, ale co do zasady wydźwięk ich opinii pozostaje taki sam – trzeba kontynuować walkę z globalnym ociepleniem wywołanym przez człowieka (a nie plamy na słońcu). A jeśli nie zdołamy pomóc sobie, to musimy zawalczyć o los przyszłych pokoleń.

I tego oczekuje coraz więcej ludzi – według najnowszych badań europejskiego instytutu badania opinii publicznej (Eurobarometr) dla Europejczyków zmiana klimatu jest najpoważniejszym problemem przed którym stoi świat. Dziewięciu na dziesięciu pytanych zgadza się, że emisje gazów cieplarnianych należy ograniczyć do minimum. Takie odpowiedzi to czasami tylko czcze deklaracje, bo gdyby dopytać, czy wraz z ograniczeniem emisji ludzie zgodziliby się na rezygnację z samochodu i klimatyzacji, wyniki byłby inne.

Skoro czeka nas pogodowy kataklizm, to jak się przygotować? Czy warto zostać klimatycznym preppersem? Gdy rozkręcała się pandemia koronawirusa napisaliśmy tekst o pandemicznych preppersach, czyli osobach, które robią zapasy i przygotowuję się na najgorsze. To moda, która przyszła z USA – są tam ekscentrycy, którzy budują schrony na wypadek inwazji kosmitów, wybuchu wojny termonuklearnej, pandemii (a jednak!). A może dziś każdy z nas powinien przedsięwziąć kroki, by przygotować siebie i swój portfel na globalne ocieplenie. Jak?

Czytaj też: Znów pół Polski walczy z powodzią. Huraganów, susz i powodzi będzie coraz więcej. Czy wkrótce będziemy płacili obowiązkowe ubezpieczenie „od klimatu”?

Czytaj też: Ocieplenie klimatu kiedyś zabije ludzkość. Ale najpierw zobaczymy w sklepach… bardzo drogie piwo. Naukowcy: „lepiej napijcie się na zapas”

Czytaj też: Promocja „Pewna Cena” od Enei, na którą nabrało się mnóstwo konsumentów, już pod lupą UOKiK. Będzie można odejść bez konsekwencji? Energa też przegięła?

Nieruchomość nad morzem? Lepiej wybrać góry. I to wysokie

„W życiu bym nie zainwestował w nieruchomość na Półwyspie Helskim” – powiedział „Wyborczej” prof. Szymon Malinowski, przewodniczący zespołu ds. kryzysu klimatycznego przy prezesie PAN. I chyba wie, co mówi. Poziom mórz i oceanów rośnie – w różnych miejscach w różnym tempie, ale fakty są takie, że średnio są to 3 mm rocznie. Niedużo? Mamy czas? Niekoniecznie – tempo topnienia lodowców przyspiesza, a wzrost temperatury sprawia, że zwiększa się objętość wody w oceanach. Według Instytutu ds. Badania Podnoszenia się Poziomu Mórz (Rising Seas Institute) do 2100 roku poziom morza zwiększy się o 3 metry. To już za 79 lat. Czym to grozi?

Choć nie ustalono jeszcze dokładnych przyczyn ostatniej katastrofy budowlanej na Florydzie, to jedna z hipotez mówi, że mogłoby być to związane z osiadaniem apartamentowca na coraz bardziej wilgotnym gruncie i podnoszeniem się poziomu morza – o 1 cm rocznie. A wieżowiec stał w pierwszej linii od brzegu…

Wniosek? Lepiej nie kupować nadmorskich nieruchomości z myślą o emeryturze. Za 40-50 lat linia brzegowa Polski może być zupełnie inna, a pod wodą nie będą tylko Żuławy czy Hel. Wyobrażacie sobie te wszystkie nowiutkie inwestycje na Wyspie Spichrzów zalane wodą? To może być dramat, o ile władze miast nie zbudują dodatkowych zapór czy nie umocnią gruntu. To się już dzieje w innych krajach, w nisko położonej Holandii, Danii, ale też w Wenecji. Poniżej mapa nowej linii brzegowej Polski po podniesieniu się wód Bałtyku o 2 metry.

Czytaj też: K jak Klimatyzacja. Komfort, czy tylko koszty? Ile pieniędzy trzeba wydać? I czy to się, kurczę, w ogóle opłaca? Liczymy!

Katastrofa klimatyczna? Globalne ocieplenie? Trzeba było się ubezpieczać

Słowa byłego premiera Włodzimierza Cimoszewicza po powodzi stulecia z 1997 r. o roztropności ubezpieczonych nabierają nowego sensu. Ocieplenie klimatu nie polega na tym, że będzie po prostu goręcej. Więcej ciepła w atmosferze, to więcej energii. I ta energia będzie szukała ujścia: będzie więcej gradobić, ulew, burz, huraganowych wiatrów i tornad. W Czechach ostatnio przeszło tornado o sile F4 w pięciostopniowej skali.

To oznacza, że prędkość wiatru w wirze wynosiła od około 250 do 330 kilometrów na godzinę. Tam, gdzie przeszła trąba, nie został kamień na kamieniu. A w Polsce też mamy coraz więcej zjawisk ekstremalnych. Lata temu któryś z rządów chciał nawet wprowadzić obowiązkowe ubezpieczenie „trąbowe” na wypadek coraz częstszych trąb powietrznych, ale pomysł upadł.

Dziś jest jasne, a w następnych latach będzie coraz jaśniejsze, że bez polisy, która „zaopiekuje” się naszym majątkiem, łatwo będziemy mogli go stracić. Liczba powodzi i porywów wiatru, które zrywają dachy, będzie rosła. Prawdopodobieństwo, że w samochód spadnie urwana gałąź też będzie większe (przybędzie polis AC), itp. itd. Dziś według danych Polskiej Izby Ubezpieczeń od powodzi jest ubezpieczonych 60% budynków jednorodzinnych.

A co z pozostałymi 40%? Pewnie liczą na pomoc od państwa i samorządu. To się zwykle sprawdza, ale pod warunkiem, że burza była wyjątkowo „medialna” i na miejscu są ekipy telewizyjne. Ale niestety – z czasem gdy liczba katastrof się zwiększy, również i takie obrazki spowszednieją widzom i nie będzie to już tematem wieczornych wiadomości. Warto już teraz przyjrzeć się swojej polisie i upewnić się, że ochrona jest nie tylko od powodzi, ale też od zerwanego dachu i na jakich zasadach firma wypłaca odszkodowanie.

To też duże zadanie dla państwa, by egzekwować zakaz budowy domów na terenach zalewowych i potencjalnie zalewowych. Kwoty odszkodowań z tytułu katastrof pogodowych rosną, rośnie też ryzyko, więc niewykluczone, że znajdzie to odzwierciedlenie w cenach polis.

Czytaj też: Ubezpieczenie mieszkania: pewnie je masz, ale czy dobrze cię chroni? Jak to sprawdzić przed wyjazdem na weekend, urlop lub „citybreak”?

Czytaj też: Rekordowa drożyzna na polskich stacjach. Pękło już 6 zł za litr. Czy będzie 7 zł? Jak tankować żeby nie bolało? Rząd kusi… dopłatami do auta elektrycznego

Ropa, węgiel i wędliny parzą! Czyli inwestycje wysokiego ryzyka

W ostatnich dwóch latach oglądamy jak na naszych oczach firmy przebranżawiają się na zielone. Byłe kopalnie stawiają farmy fotowoltaiczne, a koncerny naftowe (Orlen) chcą budować wielkie farmy wiatrowe na morzu. Choć zużycie ropy ciągle jest bardzo wysokie, emitujemy w skali świata (niestety) coraz więcej CO2, to jednak walka z emitentami się zaostrza.

Giganci tacy jak Shell, BP, Chevron czy choćby Orlen będą musieli wymyślić się na nowo – nie wiadomo, czy inwestorzy uznają, że postawienie kilku farm i zmiana filozofii na bardziej zieloną wystarczy, by utrzymać wzrost cen akcji czy wypłacać dywidendy. Na razie prym we wprowadzaniu regulacji i ograniczeń wiedzie Europa, ale kto wie, czy nie zostanie za kilka lat wprowadzony ogólnoświatowy podatek od węgla czy ropy naftowej.

Te i mniejsze zmiany (wymuszona przez regulatorów, opinię publiczną, a nawet przez akcjonariuszy niechęć instytucji finansowych do inwestowania w brudne sektory) sprawią, że trzymanie pieniędzy w akcjach węglowych spółek energetycznych, koncernów paliwowych, hut stali, cementowni czy nawet firm zajmujących się hodowlą zwierząt stanie się ryzykowne. To się już dzieje: indeks WIG-Energia stracił w ostatnich latach 30-40%, głównie przez zaniechania rządzących w sprawie restrukturyzacji firm produkujących prąd z węgla (a mógł wcześniej wydzielić aktywa węglowe do innych spółek – tak jak zrobili to Niemcy).

Te reguły dotyczą różnych klas aktywów – akcji, obligacji (choć te ostatnio, przynajmniej w Polsce, skierowane są głównie do dużych inwestorów), ETF-ów i oczywiście surowców. Ceny węgla i ropy ostatnio odbiły i jeśli ktoś ma w sobie żyłkę spekulanta, może próbować na tym zarobić. Ale jeśli nasz horyzont inwestycyjny jest równie długi jak Warrena Buffeta (wieczność, albo i dłużej) to powinien swoje pieniądze kierować raczej ku energii odnawialnej, a nie kopalnej.

To nie koniec – zmiany klimatu to z jednej strony problem z wyżywieniem ludzkości, a z drugiej nacisk na redukcję emisji gazów cieplarnianych z sektora rolnego. W Parlamencie Europejskim czeka na rozpatrzenie propozycja wprowadzenia podatku od mięsa. Akcje takich firm jak Bunge (produkcja rolna) czy WH Group (chińska firma, która jest właścicielem producenta „Berlinek”), czy notowany na GPW Tarczyński mogą być pod presją.

Czytaj też: Dofinansowanie fotowoltaiki: wkrótce rusza kolejny nabór. Jakie kryteria i warunki powinien zawierać nowy pogram wsparcia?

Zmiany wokół nas – wydatki na klimatyzację i zakaz podlewania trawników?

Zmiany klimatu oznaczają też dodatkowe wydatki i zmianę trybu życia. Jakie dokładnie? Wyobrażam sobie, że coraz więcej osób będzie kupować klimatyzację. To nie jest może ani najzdrowszy, najekologiczniejszy, ani najtańszy sposób na upał w mieszkaniu, ale za to skuteczny. Już teraz, gdy jest skwar, wiele osób szuka ochłody w klimatyzowanych centrach handlowych. W rejonach nawiedzonych przez upał (np. w Kanadzie, wcześniej w Skandynawii) miasta otwierają mieszkańcom klimatyzowane sale gimnastyczne, a sklepy zapraszają na darmowy nocleg w chłodku w cieniu lodówek.

Jeśli liczba gorących dni wzrośnie, być może ci, którzy nie wytrzymują upałów, będą musieli kupić i płacić za używanie klimatyzacji. Ile dokładnie? Kilkanaście-kilkadziesiąt złotych miesięcznie (ale na szczęście liczba gorących miesięcy nie jest jeszcze aż tak duża, by to rujnowało nasz portfel). Jeszcze.

Oprócz tego – to również już codzienność w wielu gminach – jest już zakaz podlewania trawników czy ogólnie korzystania z wody w trakcie upałów (np. do mycia samochodu czy zabawy w ogrodzie). A to tylko próbka – być może będziemy musieli nauczyć się żyć, nie wychodząc z domu między godziną 10.00 a 16.00, czyli w porze największego gorąca – dziś to już dotyczy dzieci i seniorów.

Podsumowując, dziś to, czy ktoś wierzy w globalne ocieplenie czy nie, jest już wtórne. Okazuje się, że trzeba działać tu i teraz dostosowując swój portfel do zmian, które dzieją się na naszych oczach. To dopiero początek, dlatego składamy deklarację, że będziemy śledzić nowe trendy, zmiany w regulacjach, zmian cen i zachowanie rynków wraz ze zmianą pogody po to, by zmiana klimatu nie ogołociła naszego konta.

Macie swoje pomysły na to, jak przygotować się na globalne ocieplenie? Dawajcie!

——–

POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU EKIPY „SUBIEKTYWNIE O FINANSACH”!

Dziś mamy dla Was podcast (odc. 63) z udziałem Łukasza Hodorowicza, eksperta ds. marketingu. Rozmawialiśmy z nim o trikach, których ofiarą najczęściej padamy w sklepach. A konkretnie? Magiczna „dziewiątka”, czyli jeśli coś kosztuje 2,99 zł, to sprzeda się łatwiej niż coś za równe 3 zł? Jak producenci manipulują objętością produktów? Co to jest cena kontrastowa? Jak sortowanie dań menu wpływa na to, co wybierzemy z karty? Serwisy rezerwacyjne, bilety lotnicze… Na jakie pułapki cenowe jesteśmy szczególnie narażeni w czasie wakacji?

Żeby odsłuchać, trzeba kliknąć ten link albo znaleźć „Finansowe sensacje tygodnia” w Spotify, Google Podcast, Apple Podcast lub na kilku innych platformach.

 

 

Źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
23 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Adam S.
3 lat temu

Przede wszystkim nie panikować. Tyle razy głoszono już koniec świata albo koniec jakiegoś trendu czy początek innego i większość tych prognoz się nie sprawdza. Faktem jest że najgłośniej krzyczą przed zmianą trendu, bo trzeba ubrać frajerów w gorący kartofel.

Gdy przyjdzie coś w stylu minimum Maundera to ci sami naukowcy będą mówić, że spełniłyby się ich prognozy gdyby nie [tu wstaw oczywisty powód, który im do głowy teraz nie przychodzi]

Jacek
3 lat temu
Reply to  Adam S.

(…)Tyle razy głoszono już koniec świata albo koniec jakiegoś trendu czy początek innego i większość tych prognoz się nie sprawdza.(…)
Cyberpunk też miałbyć bajeczką… a w nomen omen 2020 wdrożono tamtejszy model organizacji społeczeństwa. No powiedz kto by wymyślał na trzeżwo dyskotekę w ambasadzie, na której można kupić certyfikat upoważniający do uczestnictwa w legalnych imprezach, wstępu do komunikacji dalekabieżnej czy gastronomii? No właśnie… nawet autorzy wspomnianego nurtu nie mieli takiego odlotu.

Karaluszek
3 lat temu

I właśnie dlatego wszystkie rzeczy, które drożeją, drożeją nie bez przyczyny. Mieszkania i domy – drożeją, bo zaraz Unia będzie wymagać budowania z „zielonego” cementu, który będzie droższy, i „zielonej” stali, która będzie droższa. Paliwa, transport i żywność będą droższe, bo zamiast względnie taniej ropy trzeba będzie używać paliwa syntetycznego do transportu i w rolnictwie. Albo używać pojazdów elektrycznych, ale raczej jest to ciężkie do realizacji, aby pojazdy użytkowe (ciężarówki, ciągniki – traktory, koparki) były elektryczne. A tych na wodór też ze świecą szukać jeszcze przez długo. Wyjściem jest paliwo syntetyczne – produkowane z energii OZE (np słonecznej) i CO2… Czytaj więcej »

Jacek
3 lat temu
Reply to  Karaluszek

Jakby paliwo miałoby być drogie jak wieszczysz to powstanie wielka luka na rynku, którą wnet wypełnią ludzie Łukaszenki…

Sauk
3 lat temu

No to sprawdźmy te katastroficzne scenariusze z poziomem wody. W Polsce piękny ciąg danych pomiarowych poziomu morza ma Świnoujście: https://tidesandcurrents.noaa.gov/sltrends/sltrends_station.shtml?id=110-092 Widać tam liniowy trend bez najmniejszych śladów przyspieszenia spowodowanego katastrofą klimatyczną. Stale przybywa 0.81 mm na rok. Niestety dane urywają się w 2000 roku więc aktualnych danych trzeba szukać gdzieś indziej. Z pomocą przychodzi Kłajpeda: https://tidesandcurrents.noaa.gov/sltrends/sltrends_station.shtml?id=084-161 Ponad 100 lat danych i idealnie liniowy trend 1.49 mm na rok. Znów bez śladów przyspieszenia. Te 1.49 mm jest teraz, było 50 lat temu i było 100 lat temu, kiedy to o globalnym ociepleniu nikt nie słyszał. Zobaczmy jak u sąsiadów na północy… Czytaj więcej »

Sauk
3 lat temu

„Choć nie ustalono jeszcze dokładnych przyczyn ostatniej katastrofy budowlanej na Florydzie, to jedna z hipotez mówi, że mogłoby być to związane z osiadaniem apartamentowca na coraz bardziej wilgotnym gruncie i podnoszeniem się poziomu morza – o 1 cm rocznie. A wieżowiec stał w pierwszej linii od brzegu…”

Choć nie ustalono jeszcze przyczyny katastrofy, na wszelki wypadek zrzućmy ją na globalne ocieplenie. Dodajmy jeszcze, że tempo przyrostu wody wynosi 1 cm rocznie, podczas gdy niedaleko zapadniętego budynku mamy stację pomiarową:
https://tidesandcurrents.noaa.gov/sltrends/sltrends_station.shtml?id=8723214
która jak wół pokazuje, że wody przybywa w tempie 2.97 mm na rok czyli ponad 3x wolniej.

Ppp
3 lat temu

Żadna nowość.  Kilka lat temu spotkałem się z tezą, że zmian klimatycznych zatrzymać się nie da, a jeśli nawet by się dało, to byłoby tak koszmarnie drogie, że i tak nas nie stać. Dlatego autor (niestety, nie pamiętam nazwiska) stwierdził, że należy się skupić nad ochroną przed skutkami tych zmian. Np. przez dostosowanie budownictwa do bardzo silnych wiatrów, czy budowę na wysokich fundamentach i bez piwnic (które będą zalewane). Potwierdziło się to w zeszłym roku – pomimo, że w wyniku lockdownów gospodarki praktycznie stały, emisje gazów spadły tylko o kilka procent.  Czyli czas zmienić kierunek dyskusji – na dostosowanie do… Czytaj więcej »

Stef
3 lat temu
Reply to  Ppp

Z drugiej strony na terenach alei tornad zaleca się piwnice jako schron.

Jacek
3 lat temu

(…)Ropa, węgiel i wędliny parzą!(…)
W czasach postApo pęto kiełbasy będzie cenniejsze niż całe złoto FED’u.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Ireneusz Sudak

przypadek? nie sadze…

Jacek
3 lat temu

(…)Jeśli liczba gorących dni wzrośnie, być może ci, którzy nie wytrzymują upałów, będą musieli kupić i płacić za używanie klimatyzacji.(…)
Tyle co uciekinierzy z Sajgonu za TAXI.

Paweł
3 lat temu

Dokładnie. Nie panikować. Klimat zawsze się zmieniał np.: wielkie wymieranie Permskie gdzie wyginęło 95% życia na ziemi. Zamiast z tym walczyć najlepiej uczyć się jak dostosować do zmian. My ludzie tylko przyspieszyliśmy nieunikniony proces zmiany klimatu. I co z tego ,że Europa (czytaj UE) zniszczy swoją gospodarkę w imię zatrzymana zmian które i tak nadejdą jak reszta państw na świecie ma na to d…e. bo bieda, dalszy rozwój itd.

Loki
3 lat temu

To nie globalne ocieplenie nas ograbi z pieniędzy, tylko garstka ludzi którzy sądzą, że zaciskanie pasa przez klasę średnią i biedaków cokolwiek zmieni. Nie zmieni, bo to nie oni odpowiadają za największe szkody wyrządzane planecie.

Krzysztof M.
3 lat temu

Prawdopodobnie za chwilę okaże się, że technologia wodorowa nie jest wcale taka droga jak się obecnie wydaje. Niemcy nadrabiają opóźnienia, plus ich fundusze emerytalne sprzedadzą udziały w arabskich firmach wydobywczych. Myślę, że myślenie naukowców wg obecnych kategorii zjawisk jest przestarzałe. Jestem optymistą. Postęp wiedzy jest tak szybki, że za moment będziemy/może już kierujemy jak bronią/ kierować zjawiskami pogodowymi, z kolei ekrany ograniczać będą dostęp promieni słonecznych do ziemi. Brzmi to jak fantasy ale 100 lat temu kto wyobrażał sobie videokonferencję czy smartfon na etapie użytkowania. Doraźnie jednym z banalnie prostych rozwiązań jest przemalowanie wszystkich domów z wyj. zabytkowych na biało… Czytaj więcej »

Wojtek
3 lat temu

Czytałem kiedyś prognozy z 18 wieku że jeżeli przyrost koni w Europie się utrzyma na obecnym poziomie to w ciągu 50 lat zabraknie dla nich pastwisk i powstał silnik spalinowy. Więc tak naprawdę nie wiemy co będzie za 20-50 lat i jak będzie wyglądało życie ludzi na ziemi.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Wojtek

cosik sie nei zgadza, bo silnik spalinowy zaczal byc sensownei uzywany w XX wieku( i to nie wszedzie bo konie w gospodarcze przedwojennej byly nadal uzywane i po wojnie tez) A Ty piszesz o 18 wieku wiec najdalej w 1849 roku powinno zabraknac pastwisk a nikt o silniku spalinowym uzywanym amsowo wtedy nei slyszal wiec kon jako glowna sila transporowa byl uzywany przez caly wiek 19 i jeszcze pozniej….

Radek
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Wotjkowi chodziło o to, że technologia (koń) wiąże się z pewnymi problemami (brak pastwisk) i rozwiązaniem problemów nie musi być dokładne zaadresowanie każdego z nich (więcej pastwisk) tylko kompleksowe przeskoczenie na nową, lepszą technologię, która w tym momencie może być jeszcze nieznana.

Czepiłeś się tego, że napisał o 18 wieku jakby przedmówca prowadził wykład z historii lub chociaż odnosił się do konkretnych wydarzeń hsitorycznych. a on jedynie przytoczył luźną anegdotę.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Radek

jak sie cos przytacza to trzeba to zrobic dobrze bo inaczej osiaga sie cel odwrotny…no ale jak sie ma taki poziom wiedzy historycznej to trudno anegdoty traktowac powaznie;)

krzysztof
3 lat temu

dokladnie to w wiekszosci sciema: bogaty Europejczyk kupuje co [pol roku nowego smartfona a stary jest gdzies w Indiach nad ogniskiem opalany zeby wydobyc cenne metale…i taki Europejczyk mysli,ze ejst eko bo ku[pil sobei bambusowe krzeslo( ktore musialo przyplynac z drugiego konca swiata i emitowac zanieczyszczenia)

poza tym taki pozar buszu w Australii jak kilka lat temu powoduje wyslanie do atmosfery wiecej CO2 niz produkuje cala Europa przez wiele tygodni, tak samo wulkany itp itd…
skok na kase i tyle

Kamil
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Nie do końca nikt tego pytania nie zadaje. Ono może nie przechodzi na portale typu Subiektywnie… ale wystarczy poszukać w Google Scholar.

A odnośnie ludzi, którzy myślą, że ograniczają swój wpływ na środowisko: na to jest jedna rada — edukacja. Niestety, ale inaczej się nie da.

Kamil
3 lat temu

“ To też duże zadanie dla państwa, by egzekwować zakaz budowy domów na terenach zalewowych i potencjalnie zalewowych.” w autorze znowu się mały komuszek odzywa. Jak chcą to niech budują nawet i na piaskach ruchomych.

Admin
3 lat temu
Reply to  Kamil

Ale potem jak im te domy zmywa, to ci ludzie zgłaszają się po pomoc do państwa. A jak raz Cimoszewicz (nota bene były komuszek) powiedział co o tym myśli, to musiał się podać do dymisji

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu