„Jak to możliwe, że szanujący się obywatel, mający respekt dla własnego rozumu, popierający gorąco Lewicę, PSL czy Koalicję Obywatelską, podjeżdża na stację Orlen?” – zastanawia się prof. Radosław Markowski. Czy „wojna światów” doszła już do tego poziomu, że porządny Polak powinien szerokim łukiem omijać dystrybutory Orlenu? Tylko czy to w ogóle ma sens? Sprawdzam argumenty za i przeciw
Kiedy prezes Orlenu Daniel Obajtek informował o przejęciu sieci gazet regionalnych, zastanawiałem się na „Subiektywnie o finansach”, czy tym ruchem – biznesowo kompletnie nieuzasadnionym – nie sprowadza nieszczęścia na zarządzaną przez siebie firmę. Nawet nie ze względu na inwestowanie kasy w niskorentowne media, ale ze względu na wystawienie się na ryzyko bojkotu konsumenckiego.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Szefowi Orlenu nie sprzyja szczęście, bo gdy zaczęła się afera o podatek reklamowy dla największych mediów (zresztą wyjątkowo głupi i głupio uzasadniany) – wszyscy sobie przypomnieli o tej transakcji. „Gdy rząd chce z jednej strony finansowo osłabić prywatne media, to pupil prezesa Obajtek realizuje ten cel z drugiej mańki” – takie pojawiły się komentarze.
„Na Orlenie robię tylko siku”
Na nich się nie skończyło. Burzę w internecie wywołał sprzyjający opozycji prof. Radosław Markowski, który wyraził publiczne zdziwienie, że rozsądny człowiek może w ogóle zostawiać swoje pieniądze na stacji Orlen.
„Jednym z podstawowych błędów, jakie i tu, i na Węgrzech robimy, to upieranie się wyłącznie przy protestach obywatelskich. A potrzebny jest też bojkot konsumencki. Przyznam, mam kłopot, jak to możliwe, że szanujący się obywatel, mający respekt dla własnego rozumu, popierający gorąco lewicę, PSL czy KO, podjeżdża na stację Orlenu. Co nie pozwala mu zrozumieć, że pokaźna część tego, co tam zapłaci, zostanie przetransferowana w polityczne pieniądze sprzeczne z jego wartościami i interesami?”
– powiedział prof. Markowski. I oczywiście wywołał falę memów w stylu „na Orlenie robię tylko siku”. Albo: „tato, po co nam wolne media? Żebyśmy nie musieli tankować informacji na Orlenie, synku”. Są już nawet specjalne wlepki o nie pozostawiającej wątpliwości treści „nie kupuję na Orlenie”.
Odrobinkę współczuję prezesowi Obajtkowi, bo w zasadzie obrywa teraz za wszystkie państwowe firmy, które nas obsługują. Pewnie jedna trzecia polskiej gospodarki to biznes z udziałem Skarbu Państwa. Zjednoczona Prawica nie poważa kapitału prywatnego, raczej traktuje go jak zło konieczne, więc ten udział raczej się zwiększa, a nie zmniejsza.
Co się da, to rząd nacjonalizuje, marzy nawet o państwowej sieci sklepów spożywczych. Nie wiem, czy wiecie, ale państwowy holding hotelowy zbudował ostatnio drugą największą sieć hoteli w kraju. Zresztą prof. Markowski też zwraca uwagę na to, że porządny Polak powinien uważać nie tylko na to, gdzie tankuje, ale też gdzie trzyma pieniądze, gdzie się ubezpiecza, gdzie jeździ na wakacje… No, generalnie porządny Polak powinien przez cały czas mieć się na baczności. Jakiś czas temu zgłosiłem postulat, by państwowe firmy przestały nas golić i zaczęły być non-profit. Ale nikt nie posłuchał.
„Takich firm jest więcej: banki, ubezpieczyciele… Tak samo z rejonami wolnymi od LGBT. Jeżeli są ludzie, którym podobają się nazistowskie metody wykluczania, a ktoś tego nie akceptuje, to powinienem zatroszczyć się o to, aby żadna złotówka nie trafiła do tych miejscowości. Tym bardziej, że w większości to są miejscowości turystyczne”
– mówi profesor Markowski. Jeśli celem jest niekorzystanie z usług państwowych firm, to jest on ambitny. Państwowe koleje, państwowe samoloty, państwowe autostrady – nigdy nie wiesz, gdzie cię zaskoczą koniecznością zapłacenia rachunku państwowej firmie. Tym wszystkim być może uda nam się zająć później. Na razie skupmy się na koncernie naftowym Orlen. Czy bojkot stacji Orlen miałby jakikolwiek sens logiczny i ekonomiczny?
Nie kupujesz na Orlenie? I tak dajesz mu zarobić
Z jednej strony nie, bo Orlen to nie tylko sieć stacji sprzedających paliwo, ale też – a może nawet przede wszystkim – właściciel rafinerii (czyli zakładów przetwarzających ropę naftową na półprodukty i paliwa), zakładów petrochemicznych (wytwarzających konkretne paliwa, oleje, czy nawozy sztuczne itp.), a także w niewielkiej skali firma wydobywcza (wydobywa gaz, ale idzie mu słabo, więc chce przejąć PGNiG) oraz – po przejęciu koncernu Energa – także wytwórca i sprzedawca prądu.
Czytaj też: Orlen ogłosił nową strategię. Chce się zająć handel i paczkomatami
Przygniatająca większość paliwa, które kupujecie na stacjach BP, Shell, czy Circle K, pochodzi z rafinerii Orlenu. Zagraniczne sieci stacji paliw nie sprowadzają ich ze swoich zakładów na drugim końcu świata, tylko kupują hurtowo na miejscu, w Orlenie, a potem sprzedają na swoich stacjach dodając marżę i dorzucając hot-dogi.
Krótko pisząc: żeby tak naprawdę dokopać Orlenowi, trzeba by w ogóle nie tankować paliwa. Czyli przesiąść się na furmankę, albo na jakiś inny nie wymagający paliwa środek transportu. Ciekaw jestem, ilu przeciwników obecnie rządzącej ekipy cechuje aż taka determinacja.
Orlen – nawet jeśli źle działa – jest polski
Warto też pamiętać, że Orlen to spółka giełdowa, mająca też prywatnych udziałowców, wypłacająca miliardy złotych z wypracowanego zysku w dywidendach. To, co Orlen zarobi, idzie po części do państwowego budżetu, z tych pieniędzy są wypłacane m.in. emerytury (państwo dotuje przecież ZUS), być może ktoś z tej kasy otrzymuje 500+, a być może komuś jest udzielana porada lekarska (NFZ też nie utrzymuje się tylko ze składek zdrowotnych).
Prof. Markowski ma rację, jeśli mówi o tym, że jakaś część pieniędzy zarabianych przez Orlen finansuje rzeczy, których żaden rozsądnie myślący Polak by finansować nie chciał (i nie myślę tu o Robercie Kubicy, raczej o kampaniach reklamowych prowadzonych w sprzyjających rządowi mediach, czy dotowanie eventów organizowanych przez polityków partii rządzącej).
Kłopot w tym, że prawdopodobnie konsumencki bojkot stacji Orlenu akurat tych transferów by nie zmniejszył, bo one są dokonywane z pieniędzy wydawanych jeszcze przez rozliczeniem zysków firmy. Bojkot obniżyłby zysk, więc byłoby mniej pieniędzy dla akcjonariuszy (w tym dywidendy dla Skarbu Państwa). Tych, które idą na utrzymywanie mediów sprzyjających rządowi – raczej byłoby tyle samo.
Poza tym Orlen – nawet jeśli kiepsko zarządzany – to jednak polska firma, częściowo własność narodowa. Przekierowanie konsumenckich pieniędzy do firm zagranicznych tylko dlatego, żeby kawałek tych pieniędzy nie finansował głupich rzeczy, może być działaniem na zasadzie „na złość mamie odmrożę sobie uszy”.
Trzeba ewentualnie wymienić prezesa Obajtka na jakiegoś „normalnego” prezesa, a nie rozwalać firmę, w której wszyscy – pośrednio – mamy udziały (za pośrednictwem Skarbu Państwa, funduszy inwestycyjnych, funduszy emerytalnych OFE i PPK oraz produktów „trzeciofilarowych” takich, jak IKE, czy IKZE).
A gdyby omijać stacje Orlen? Jak duże kuku można byłoby zrobić Danielowi Obajtkowi?
Ale jest i druga strona medalu. Gdyby wszyscy konsumenci w Polsce, albo choćby tylko ci nie popierający obecnie rządzących, zawzięli się i na Orlenie zaczęli tylko „robić siku” (zgodnie z rekomendacją jednego z internautów), to mogliby cokolwiek zaszkodzić prezesowi Obajtkowi i zmusić go do tłumaczenia się.
Nawet jeśli detaliczna sprzedaż paliwa nie jest jedynym źródłem dochodów Orlenu, to jest dużą częścią jego działalności. Zerknąłem do ostatnich sprawozdań finansowych firmy Orlen i wywnioskowałem z nich następujące rzeczy. Po pierwsze: Orlen w zeszłym roku zarobił na czysto 3,38 mld zł, czyli o ponad 900 mln zł mniej, niż rok wcześniej (efekt pandemii i zmniejszonego popytu na paliwo).
Po drugie: wskaźnik obrazujący „czysty biznes” Orlenu, czyli EBITDA (firmy paliwowe dodają jeszcze do niego wskaźnik LIFO, obrazujący sposób rozliczania tego, co „przepływa” przez jej rachunkowość – w tym przypadku last in, first out), składał się w całym 2020 r. z następujących części: rafineria i petrochemia (1,8 mld zł), energetyka (3,3 mld zł), wydobycie (300 mln zł), działalność na rynku detalicznym (3,3 mld zł). W sumie z 8,1 mld zł EBITDA LIFO, zarobku generowanego z działalności operacyjnej, 3,3 mld zł pochodzi z działalności w detalu, którą można by „zainfekować” bojkotem konsumenckim.
Po trzecie: Orlen sprzedaje w detalu 8 mln ton paliw, natomiast jego rafineria sprzedaje 23 mln ton przerobionej ropy. Gdyby zbojkotować stacje Orlen, to sprzedaż ropy koncernu globalnie się i tak nie zmniejszy, co najwyżej zmniejszy się rentowność tej sprzedaży (bo sprzedaż detaliczna pozwala „wycisnąć” z klienta więcej, niż hurtowa). Poniżej wykres z kwartalnym wolumenem sprzedaży paliw w pionie rafineryjnym (czyli m.in. do innych sieci stacji)…
…a poniżej wykres pokazujący wolumen sprzedaży paliw w detalu (czyli we własnej sieci stacji):
Po czwarte: Orlen ma w Polsce 1.811 stacji, co daje mu 33,7% rynku, a zatem bojkot wymagałby dla dużej części konsumentów nadrabiania drogi do konkurencyjnych stacji. Poza tym Orlen ma już 2.300 punktów gastronomicznych, w większości na stacjach. I to właśnie one mają ogromny wpływ na marże detaliczne koncernu (każdy hot-dog i każda kawa zwiększają marżę generowaną na kliencie). Bojkot orlenowego hot-doga zabolałby bardziej, niż bojkot jego paliwa, bo to paliwo orlenowe i tak kupicie (nawet jeśli zatankujecie na Shellu).
Patrząc na składniki budujące wzrost rentowności Orlenu w ostatnim kwartale 2020 r. widzimy, że są to głównie energetyka (przejęcie firmy Energa) oraz wzrost rentowności detalu.
Z kolei patrząc na rozkład rentowności samej sprzedaży detalicznej widać, że Orlen – z powodu pandemii – sprzedał mniej paliwa, ale zwiększył marżę, bo albo sprzedawał paliwo drożej, albo dodawał do niego więcej kawy i hot-dogów (a najpewniej zrobił obie te rzeczy naraz).
Bojkoty konsumenckie w Polsce się nie udają
Teoretycznie można byłoby więc prezesowi Obajtkowi zrobić takie kuku, żeby musiał tłumaczyć się ze spadku wolumenów sprzedaży paliwa na stacjach. I zmusić go do tego, by musiał walczyć o zyski zwiększając marże (czyli skazując na wyższe ceny tych klientów, którzy na Orlenie wciąż by tankowali, czyli – w tej całej filozofii „plemiennej” – zwolenników rządu).
Tylko czy takie bojkoty konsumenckie mają sens? To pozostawiam Waszej ocenie, ale mam poważne wątpliwości (chętnie poczytam komentarze i podyskutuję). Inna sprawa, że – niezależnie od tego, czy mają sens – to w Polsce i tak raczej się nie udają. Pamiętacie, jak mBank miał być zbojkotowany za wsparcie Strajku Kobiet? W cyferkach nie widać najmniejszego śladu tego bojkotu. I mam przeczucie, że w wynikach Orlenu też go nie zobaczymy. Ale może się mylę?
——–
Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” pytamy czy to już przypadkiem nie jest ten moment, w którym trzeba zmienić strategię lockdownową? Być może czas otworzyć niektóre hotele, niektóre restauracje i niektóre kluby? Np. tylko te, w których można spędzać czas nie „zgęszczając się” zanadto? Sprzeczne badania dotyczące tego, gdzie się zakażamy wirusem to przesłanka, by zacząć uzależniać „otwartość” lub „zamkniętość” danego miejsca nie od tego, jak się nazywa, tylko od tego, czy można tam zachować bezpieczne odległości między ludźmi.
Poza tym polecamy pięć rzeczy, które już dziś musisz wiedzieć o wakacjach 2021, żeby zaplanować tegoroczny urlop, o tym czy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego będzie trzeba dopłacić rodzicom 4500 zł w ramach 500+, o tym czy można by umorzyć covidowe długi oraz o tym, kiedy w restauracji i klubie można bezpiecznie spędzać czas. Zapraszamy!
Do posłuchania tutaj oraz na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i na czterech innych platformach (szukajcie pod hasłem „Finansowe sensacje tygodnia”).
Rozpiska minutowa odcinka:
01:31 – „Temat tygodnia”: Ruszają hotele, baseny i teatry. Czy będzie szturm Polaków i trzecia fala pandemii? I co z odszkodowaniami dla przedsiębiorców?
18:17 – „Poradnik Ekipy Samcika”: Wakacje 2021, czyli jak zaplanować tegoroczny urlop?
29:06 – „Liczba tygodnia”: Czy po wyroku Trybunału Konstytucyjnego rodzice dostaną dodatkowe 500+ za 9 miesięcy życia swoich dzieci i czy trzeba będzie przeliczyć wszystkie emerytury?
33:29 – „Cytat tygodnia”: Ekonomiści apelują: trzeba umorzyć covidowe długi. Co by to oznaczało?
44:11 – „Ciekawostka tygodnia”: Wynik covidowego eksperymentu, który pokazuje, czy można by było bezpiecznie otworzyć restauracje, bary i kluby?
zdjęcie: Thomas de Luze/Unsplash/Orlen