Kina są jak koty – mają dziewięć żyć. I chyba właśnie kończy im się ta pula. Do tej pory nie zabiła ich grypa „hiszpanka”, wynalezienie telewizji (w tym kolorowej), kaset VHS, DVD, ani Blu-Ray. Może to jednak zrobić pandemia SARS-CoV-2 i Netflix oraz HBO GO. Jeszcze nigdy oferta VOD nie była tak bogata, a powrót do kin tak odległy. Ile trzeba wydać, by cieszyć się swobodą wyboru filmów i seriali?
Streaming to nie jest nowość, ale dopiero w 2021 r. może przełamać barierę popularności, która jest w stanie zagrozić kinom. Żaden, nawet najlepszy system kina domowego, nie zastąpi klimatu ciemnej sali, olbrzymiego ekranu, a przede wszystkim oglądania filmu w towarzystwie innych osób. Okazuje się jednak, że coraz więcej osób może żyć i bez tej rozrywki – wystarcza im streaming i serwisy wideo na życzenie (VOD).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale oferta jest już tak duża, że łatwo się w niej pogubić. Coraz częściej korzystamy z kilku abonamentów VOD. Możemy nawet się nie zorientować, że streaming zżera nam oszczędności. Oto miniprzewodnik po serwisach streamignowych, cenach i ofercie.
Przeczytaj także: Kina, teatry i muzea tylko w wersji online. Czy jeszcze do nich wrócimy?
Wytwórnie filmowe nie mają skrupułów? Wytną kina, „podpompują” streaming?
Kina z powodu pandemii ledwo zipią. AMC Entertainment– największy operator kinowy na świecie – ostrzegł, że może złożyć wniosek o upadłość. Drugi co do wielkości operator – Cineworld – zwolnił 45.000 osób. Żadna duża sieć nie ogłosiła niewypłacalności, choć padają biznesy poboczne, np. producent luksusowych kanap VIP Theater.
Tym, co może zmienić układ sił na rynku filmowym, jest zerwanie cichego sojuszu producentów filmowych z kinami. Ci pierwsi dostarczali kontent, ci drudzy byli miejscem jego udostępniania w pierwszej kolejności. W pandemii kina są zamknięte, ale produkcja filmów, choć spowolniła, to nie zastopowała. Jedne wytwórnie zdecydowały się tego lata wyświetlać w kinach filmy wysokobudżetowe (np. „Tennet”), inne przełożyły premiery (np. nowy „Bond”).
Nowa fala pandemii oddaliła powrót do kin, więc wytwórnie filmowe podejmują decyzje o rozszerzeniu współpracy z serwisami VOD. Warner zdecydował się emitować „Wonder Woman 1984” w niewielkiej liczbie otwartych kin i nowym serwisie streamingowym HBO Max. Niektóre wytwórnie chcą wyświetlać filmy bezpośrednio w serwisach streamingowych, z pominięciem kin lub jednocześnie na VOD i w kinach.
Jest ryzyko, że widzowie przyzwyczają się do premier w streamingu i odzwyczają od wizyt w kinach (przed pandemią w Polsce sprzedała się rekordowa liczba 60 mln biletów). Ile osób nie wróci do kin? Nikt nie jest tego w stanie oszacować. Wiemy, że frekwencja w polskich kinach w lipcu była mniejsza o 90%, ale brakowało wtedy premier. Gdy we wrześniu można było obejrzeć film Disneya „Mulan”, „Tennet”, czy „Pętla” oraz „25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy” frekwencja była mniejsza o 75%. To ciągle olbrzymia wyrwa.
Po pandemii kina pewnie będą mocno walczyć o klientów obniżając ceny biletów, tak było już w lutym ubiegłego roku, gdy wirus był już w Europie. Ale do tego czasu będą musiały stawić czoła serwisom streamingowym. Który z nich jest najlepszy? Najdroższy? Najfajniejszy?
Czytaj też: Empik Premium, czyli opłacasz subskrypcję i masz 15% zniżki oraz darmową dostawę. Czy to się opłaca? Sprawdzam!
Netflix, czyli niekwestionowany król streamingu z „Ranczem” na pokładzie
Neflix, czyli serwis VOD, któremu abonament płaci prawie 700.000 Polaków, to najpopularniejszy serwis streamingowy w kraju i na świecie. Nic dziwnego – to właśnie Netflix wylansował nowy sposób „konsumpcji” filmów w erze cyfrowej.
Netflix zalewa swój serwis treściami i wyznacza trendy. Firma wydaje rocznie 17 mld dol. na własne filmy i seriale, tzw. Netflix Originals. Przekłada się to na ok. 800 godzin nowych treści kwartalnie! Popularność przyniósł mu serial „House of Cards”, a ostatnio „Wiedźmin”, czy „Emily w Paryżu” (stolica Francji widziana oczami Amerykanki z pokolenia „Z”), albo „Niebo o Północy” z Georgem Clooneyem (życie na Ziemi się kończy, Clooney musi coś zrobić żeby ostatecznie nie wymarło).
W ofercie są klasyki, takie jak „Ojciec Chrzestny”, „Body-Ciało” Małgorzaty Szumowskiej, ale też przegląd filmów Patryka Vegi, a także serial „Ranczo”. To ciekawy ruch, który może przysporzyć nowych widzów, nie tylko z dużych miast. Na początku dekady „Ranczo” był jednym z najpopularniejszych seriali, co tydzień oglądało go ponad 10 mln osób.
Czytaj też: Wciągasz się w Netflix? Uważaj na binge watching! Co to takiego? Bardzo niebezpieczne
Podobnie jest z kinem Vegi – nie musi się podobać, ale jego filmy biją rekordy popularności. Niemniej jednak, subskrybując Netflix musimy mieć w tyle głowy, że robimy to głównie z myślą o ekskluzywnych produkcjach z tej właśnie „stajni”. Za serwis można płacić oczywiście kartą w subskrypcji, ale też PayPalem, lub – i to wygoda – fakturę dopisać do rachunku telefonicznego w sieci Play.
W zbliżającym się roku Netflix planuje kolejne mocne filmy m.in. z Leonardem DiCaprio 0 spadającej asteroidzie „Don’t look up”, o napięciach w Europie tuż przed wybuchem drugiej wojny światowej („Monachium”), czy obraz luźno nawiązujący do życiorysu Marilyn Monroe, jak również produkcja o niedawno zmarłym Diego Maradonie.
Czytaj też: Oni sprawdzili, ile miesięcznie wydajemy na subskrybowanie!
HBO GO – rozrywka premium
HBO to legenda rozrywki. Płatna stacja TV dostarczyła w przeszłości takich seriali, jak „Rodzina Soprano”, „Seks w Wielkim Mieście”, czy „Kompania Braci”, albo kultowa „Gra o Tron”. W Polsce to drugi pod względem popularności płatny serwis streamingowy. HBO tym się różni od Netfliksa, że ma mniej własnych produkcji – mimo, że amerykańskie kierownictwo już dwa lata temu przekierowało zwrotnicę na ich zwiększenie.
HBO ciągle pod tym względem odstaje, ale dzięki temu trzyma poziom, a każda nowa produkcja przyciąga uwagę widzów. Dziś nie wypada nie znać takich seriali jak „True Detective”, „Wielkie kłamstewka”, czy „Od nowa” z – jak mówią zawodowi krytycy – jedną z najlepszych ról Hugh Granta. O tym, że różnica między HBO, a Netfliksem jest wyraźna, świadczą wyniki nagród telewizyjnych Emmy – Netflix więcej produkuje, więc ma więcej nominacji (160 vs 53 HBO), ale – jak zwraca uwagę LA Times – Netflix dostał tylko 21 statuetek, a HBO 30 (choć w poprzednich latach stacje szły łeb w łeb).
Cena HBO? To 24,9 zł miesięcznie, czyli mniej niż Netflix. W pakiecie otrzymujemy jakość HD, a abonenci, którzy opłacają HBO w swojej kablówce, dostęp do serwisu internetowego mają w cenie.
Tyle że ta rozrywka z HBO jest na krótko – wiele z tych produkcji to tzw. miniseriale, np. 5-6 odcinków. Aktualnie w serwisie można obejrzeć wszystkie filmy o Jamesie Bondzie, czy film „Doktor Sen”, czyli kontynuację „Lśnienia” Stanleya Kubricka z 1980 r. Co wtedy robić? Trzeba czekać aż wejdzie do Polski nowa odsłona HBO – HBO Max – zupełnie nowy serwis (tym z nową, bardziej intuicyjną aplikacją) i ofertą kinową.
Czytaj też: Streaming jest w modzie podczas pandemii. Ale Netflix i tak ma się czego bać. Kto mu zagraża?
Amazon Prime, czyli coś dla fanów Top Gear
Jednym Amazon kojarzy się z pierwszymi na świecie czytnikami książek, innym z halami magazynowi i sklepem wysyłkowym, a jeszcze innym z telewizją. Amazon Prime to serwis streamingowy od Jeffa Bezosa, który do Polski wszedł w 2020 r. Kosztuje 26 zł miesięcznie, oferuje jakość HD, a filmy można oglądać jednocześnie na trzech ekranach.
Dlaczego ktoś miałby płacić za Netfliksa „w podstawie”, jakościowe HBO i dodatkowo za Amazon Prime? Serwis wyróżnia się tym, że ma w ofercie nowe „Top Gear” (pod nazwą „The Grand Tour”), czyli jeden z najzabawniejszych i najciekawszych programów okołomotoryzacyjnych stworzonych przez BBC z Jeremym Clarksonem, Jamesem Mayem i Richardem Hammondem. Pięć lat temu Clarkson wyleciał z BBC z hukiem za „niesprowokowany atak fizyczny” na jednego z producentów programu (nie było na czas ciepłego posiłku), a Top Gear z całą ekipą przeniosło się do Amazona.
Oprócz tego Amazon jest producentem takich filmów jak „Tom Clancy’s”, „Jack Ryan” „Człowiek z Wysokiego Zamku”.
Apple wyciska fanów jak cytrynę. Telefony, zegarki, komputery, a teraz telewizja
O tym, że streaming rośnie w siłę, świadczy rosnący wybór. Coraz więcej osób korzysta z Apple TV+, serwisu stremingowego producenta iPhone’ów. Cena wynosi 24,99 zł, ale jak ktoś kupi sobie nowy telefon, iPada, albo komputer, to ma roczny dostęp do serwisu gratis. Do oglądania zachęca Tom Hanks w filmie o polowaniu na U-Booty, Mija Grayhound, czy „Wielka Wyprawa przez Ameryki”, gdzie Evan McGregor jedzie z kolegą na elektrycznym motocyklu z Kalifornii na sam kraniec Ameryki Południowej.
Przede wszystkim w Apple TV jest serial „The Morning Show” z Jennifer Aniston. „Gdyby nagrody telewizyjne przyznawane były wyłącznie za talent, przełomową czy choćby najlepszą rolę, tegoroczny Złoty Glob za główną rolę żeńską w serialu dramatycznym należał się Jennifer Aniston. Nie tylko dlatego, że to kreacja perfekcyjna do ostatniej kropki” – napisała krytyczka „Krytyki Politycznej”. A w „Wyborczej” dodali, że to jedyny dobry powód przedłużenia subskrypcji Apple.
To było rok temu, do tamtego czasu przybyło filmów do obejrzenia w Apple TV – ale głównie produkcji oryginalnych. W ofercie są także filmy na życzenie, ale dodatkowo płatne – średnio po 14,99 zł. Jest za to nowość: za ok. 50 zł możemy kupić film i oglądać go aż do znudzenia, a nie tylko wypożyczyć na dwie doby.
Czytaj też: Ważne orzeczenie NSA w sprawie UPC. Cofnąłeś zgody marketingowe? Firma nie może ci wyświetlić żadnej reklamy
Polski Player, czyli bliższa ciału koszula. No i ci „Banksterzy”
Szkoda, że Europa kolejny raz oddaje pole amerykańskim gigantom i nikt na Starym Kontynencie nie stworzył solidnego serwisu streamingowego. Stacje telewizyjne, przynajmniej te działające w Polsce, widzą ryzyko, że z czasem klienci zaczną im odpływać do aplikacji, więc organizują przyczółki. Jednym z najważniejszych jest Player, czyli kooperatywa TVN i Canal+.
Oferta jest jednak dość skomplikowana – podstawa to 30 zł miesięcznie (15 zł przez pierwsze 30 dni) – archiwa programów i seriali + kolekcja 1.200 filmów, w tym programy Discovery (właściciela TVN). Opcja droższa 65 zł (30 zł przez 30 dni), to 400 filmów więcej, ale przede wszystkim dostęp do telewizji na żywo: kanałów TVN, TVN24, Discovery, czy nSport+.
Oprócz tego jest pakiet Canal+. Potrzebny po to, by obejrzeć najnowszy serial „Król” na podstawie powieści Szczepana Twardocha, premierowy serial kryminalny „Pokonani” i inne produkcje Canal+, w tym kanały na żywo, również sportowe. To kosztuje 22,5 zł w promocji przez dwa miesiące, a potem 45 zł. Dobra wiadomość jest taka, że w pakiecie Canal+ zaszyty już pakiet podstawowy, ten za który normalnie płacilibyśmy 30 zł bez promocji.
W Playerze możemy też oglądać… HBO GO – w tej samej cenie, co u źródła, czyli 25 zł. Możemy też wykupić pakiet sportowy Eleven Sports za 15 zł miesięcznie.
W serwisie dostępne są archiwalne programy i seriale tych dwóch stacji, a oprócz tego trafiają tam filmy kinowe, dodatkowo płatne. W ten sposób można obejrzeć np. „Banksterów” (w cenie 25 zł). Na początku pandemii do Playera trafiła dystrybucja kinowego filmu „Sala Samobójców: Hejter” w cenie 25 zł, co świadczy o tym, że to właśnie tutaj będą trafiać polskie hity filmowe koprodukowane przez TVN i nie tylko. W tym roku takim hitem będą „Listy do M. 4” – producenci właśnie zmienili zdanie i zamiast czekać do grudnia, film opublikują w serwisie już 1 lutego.
Bliższa ciału koszula, więc jeśli nie interesują nas zagraniczne produkcje, hollywoodzkie blockbustery, a chcemy być na bieżąco z polską kinematografią, to Player jest kolejną zalecaną subskrypcją.
Oprócz wymienionych serwisów są platformy do oglądania filmów oferowane przez sieci kablowe i satelitarne, w których można obejrzeć z dodatkową opłatą konkretny film. Zwykle za hity, które dopiero były w kinach (a ostatnich ich brakuje) ceny wynoszą 15-25 zł w zależności od platformy i jakości filmu. Jest też serwis VOD należący co Telewizji Polskiej i Ipla Polsatu, gdzie wkrótce premierę będzie miał dedykowany temu serwisowi serial „Rysa” z Dawidem Ogrodnikiem (15 zł miesięcznie).
Ile kosztuje świat VOD?
W sumie gdyby chcieć być na bieżąco z całą ofertą to trzeba by zapłacić 34 zł za Netfliksa, 25 zł za HBO GO, 25 zł za Apple TV+, 26 zł za Amazon Prime, 30-45 zł za Player, po 15 zł za Iplę, CDA Premium i TVP VOD… Razem to 170-185 zł miesięcznie. Czyli ok. trzy razy więcej niż cena podstawowego pakietu kablówki.
A to nie koniec, bo kuszą nas dodatkowo płatne oferty filmów na życzenie. Załóżmy, że „wypożyczamy” jeden film raz na dwa tygodnie w cenie 17 zł. Razem z podstawową ofertą VOD daje to ponad 200 zł miesięcznie. Dużo? Z jednej strony to w sumie dwa wyjścia w miesiącu do kina z całą rodziną (gdzie i tak nie chodzimy). Ale z drugiej, w skali roku za takie filmowe szaleństwo zapłacimy ponad 2.600 zł.
A przecież, gdyby dodać koszty telewizji tradycyjnej i łącza internetowego, to suma rachunków rośnie o kolejne 100-150 zł, czyli nawet 1.800 zł w skali roku. Być może z czegoś trzeba będzie zrezygnować. Na oglądanie wszystkiego może nam po prostu zabraknąć życia i wolnego czasu.
źródło zdjęcia: mat. prasowe