Do tej pory wydawało się, że największym zagrożeniem dla młodych konsumentów jest łatwo dostępny kredyt mobilny „na jeden klik” i możliwość zadłużania się bez pomyślunku. Niewykluczone, że na równie dwuznaczny trend wyrasta ekonomia subskrypcji. Kupujemy w ten sposób już średnio cztery usługi miesięcznie i ta liczba rośnie. Co piąty z nas ma już co najmniej sześć subskrypcji. Subskrybowanie pozwala racjonalnie i elastycznie zarządzać potrzebami, ale… czy jesteśmy w stanie dobrze kontrolować te wydatki?
Liczyliście kiedyś ile macie kupionych subskrypcji? Ja liczyłem i mam już kilkanaście: od tych tradycyjnych – internet, kablówka, abonament telekomunikacyjny, prąd, gaz i czynsz – po cyfrowe: Netflixy, Audioteki, TOK FM-y, Eleven-y… A jeszcze Office, program antywirusowy i inne rzeczy. Ile to kosztuje i czy nas nie zje? Raport o Polakach-subskrybentach – pod nazwą Subskrypcje.pl – wypuściła właśnie fundacja DigitalPoland.
- Czym różni się oszczędzający Niemiec lub Francuz od Polaka? Jakie rodzaje lokat bankowych chwytają nas za serce? Niemiecka aplikacja to sprawdziła [POWERED BY RAISIN]
- Co z dobrymi czasami, które miały nadejść dla funduszy inwestujących w obligacje? Które fundusze warto wybierać? Nieoczywiste rady eksperta [POWERED BY UNIQA TFI]
- Tak Szwajcarzy walczą o dostęp do gotówki. Co do sekundy mierzą czas dostępu każdego obywatela do najbliższego „wodopoju”. Banki, poczta, bankomaty… [POWERED BY EURONET]
Są w nim m.in. dane pochodzące z badania polskich konsumentów przeprowadzonego w styczniu 2019 r. przez firmę IQS na zlecenie DigitalPoland (2000 konsumentów w wieku 18-65 lat, którzy kupili cokolwiek przez internet w ciągu ostatniego roku). A także dane i statystyki udostępnione przez firmy Straal, UPC, Visa, Player.pl i MCI – czyli partnerów całego przedsięwzięcia.
Czytaj też o poprzedniej edycji raportu: Cały świat przechodzi na abonament. Polak ma opory
Świat: 350 mln subskrybentów. I rośnie
Nie trzeba żadnych raportów, żeby widzieć, że subskrypcje opanowują nasz świat. Kiedyś wszystko kupowaliśmy (co najwyżej płacąc raty kredytu), teraz wynajmujemy i subskrybujemy. Zaczęło się od serwisów streamingowych i VOD, gdzie płacąc abonament można dostać dostęp do całej biblioteki treści, co jest fajniejsze, niż kupować jej kawałek za drobne. Teraz na abonament jest już prawie wszystko, łącznie z samochodami.
Ale przodują wciąż tzw. nowe media. Deloitte szacował, że w 2018 r. roku liczba subskrybentów na świecie sięgnęła 350 mln osób, a w ich posiadaniu jest 580 mln subskrypcji. Większość z nich miały stanowić subskrypcje VoD (375 mln).
Z kolei analitycy Deloitte oszacowali niedawno, że połowa dorosłych osób w krajach rozwiniętych posiada co najmniej dwie subskrypcje mediów online, a do końca 2020 r. liczba ta wzrośnie do czterech. Koszt tych subskrypcji, obejmujący głównie telewizję, filmy, muzykę, wiadomości i prasę, miał w 2018 r. wynosić średnio nieco mniej niż 10 dolarów miesięcznie za subskrypcję.
Czytaj też: Oto BeamUp, czyli apka, która chce być centrum sterowania subskrypcjami
Czytaj też: Nowa odsłona programu SmartDom. Już wiadomo ile Zygmunt Solorz zapłaci za lojalność
Subsrypcje już nie tylko na VOD, streaming i media. Na taksówki i na pieluchy też
Przyznam, że też jestem ofiarą tego trendu. W pewnym momencie przestałem już kontrolować za co ściągają mi się pieniądze z kart płatniczych – część usług opłacam jedną kartę, część inną, jeszcze inne opłacam PayPalem – zrobienie z tym wstępnego porządku zajęło mi kiedyś pół dnia. Dobrze, że powoli powstają aplikacje do kontrolowania swoich subskrypcji – to może być jedna z najpotrzebniejszych usług w niedalekiej przyszłości.
Zwłaszcza, że subskrypcje ogarniają świat nie tylko mediów cyfrowych. Firma badawcza IDC przewiduje, że już w przyszłym roku 50% największych przedsiębiorstw na świecie będzie oferowało swoje towary lub usługi w modelu abonamentowym.
W raporcie Subskrypcje.pl piszą m.in. o eksperymencie Procrer&Gamble, który zaczął oferować w abonamencie… pieluchy dla dziecka (płacisz stałą kwotę co miesiąc, a oni dostarczają pakiet dostosowanych do wieku pieluch). Firma Panek zaczęła oferować car-sharing w abonamencie, a FreeNow (do niedawna MyTaxi) chce w ten sposób sprzedawać dostęp do taksówek.
Jest taki indeks – Subscription Economy Index (SEI) – który mówi, że w latach 2012-2018 firmy oferujące swoje produkty i usługi w subskrypcji zwiększały przychody pięć razy szybciej, niż rosły przychody firm z indeksu S&P 500 (największe firmy w USA notowane na giełdzie w Nowym Jorku). Wiadomo, że przychód z pojedynczej subskrypcji jest niższy od sprzedaży produktu klientowi na własność (tak jest np. w samochodach), ale subskrybent kupi chętniej dostęp do usługi.
Co czwarty Polak kupujący w sieci jest już „pożerany” przez subskrypcje
No dobra, ale co konkretnie mówi o nas raport Subskrypcje.pl? Przede wszystkim: nie piszą tam niestety jaką część handlu detalicznego w Polsce stanowią produkty i usługi sprzedawane w subskrypcji. Nie piszą też o tym jak dzieli się świat subskrypcji między „stare” usługi – takie jak abonament RTV, czynsz za mieszkanie, abonament za kablówkę i komórkę, składki ubezpieczeniowe, rachunki za prąd i gaz, czesne za szkołę – i nowe, czyli zakupy multimediów, gier online, programów, usług innych, niż kompyterowe i medialne (np. abonamenty kinowe).
Z raportu wynika natomiast, że 93% badanych internautów (prześwietlono reprezentatywną próbę 2000 Polaków kupujących w sieci, a przynajmniej okazjonalnie kupuje już większość obywateli) korzysta z jakiejś usługi abonamentowej poza typowymi usługami dla domu. Przeciętny Polak – internauta – opłaca 3,88 abonamentu, przy czym prawie co czwarty (22%) przyznaje się do przynajmniej sześciu subskrypcji.
Wśród tych podstawowych abonamentów, które opłacamy, są oczywiście rachunku za prąd, gaz, telefon, kablówkę i czynsz, często ubezpieczenie. A ta jedna czwarta, jedna piąta Polaków, która weszła w świat subskrypcji głębiej, najczęściej oczywiście płaci za VOD (aż 42% badanych już ma taki abonament).
Mniej więcej 15-20% ludzi przyznaje się do posiadania jakiegoś abonamentu na program komputerowy (np. Office, czy program antywirusowy), gry mobilne, platformy do gier (XBox itp.), media do czytania lub oglądania online. A z rzeczy bardziej niezbędnych do życia – abonamentów do klubów fitness lub prywatne pakiety usług medycznych.
Mniej więcej 3-7% ludzi już płaci abonamenty za towary żywnościowe (np. diety pudełkowe), usługi transportowe (kurczę, tak mało osób ma bilet miesięczny na autobus?) oraz boksy z odzieżą lub kosmetykami (kupujesz taką paczkę-niespodziankę i za każdym razem jest tam inny zestaw).
Życie subskrybenta, czyli 476 zł rachunku co miesiąc
Ile kasy wydajemy na abonamenty i subskrypcje? W skali kraju chyba nie ma takich danych. Badani powiedzieli tylko, że średnio wydają na produkty i usługi w subskrypcji 476 zł. Mówimy więc o jednej piątej, jednej szóstej naszych budżetów domowych.
Oczywiście: lwią część stanowią usługi tradycyjne (230 zł miesięcznie usługi dla domu, 200 zł transport, 141 zł ubezpiecznie, 131 zł kablówka i abonament telekomunikacyjny…). Ale dość duża kasa płynie do biznesów, które jeszcze niedawno nie istniały w subskrypcjach.
Czytaj też: Panek proponuje car-sharing w… comiesięcznej subskrypcji. Komu to się opłaci?
Np. 107 zł miesięcznie na boksy z ubraniami lub kosmetykami, 121 zł na produkty spożywcze, 59 zł na rozrywkę, 53 zł na programy komputerowe, po 50 zł na gry i platformy edukacyjne, 46 zł na VOD, 39 zł na media, 30 zł na gry mobilne i drugie tyle na streaming muzyki. Obstawiałbym, że już ponad jedną czwartą naszego „portfela” usług subskrypcyjnych wartościowo stanowią rzeczy, których kiedyś nie kupowaliśmy, bo nie były dostępne w subskrypcji.
Jeśli więc mamy jedną szóstą całości naszych budżetów, która idzie na subskrypcje i z tej jednej szóstej jedna czwarta idzie na nowe usługi subskrypcyjne, to można byłoby szacować, że już co dwudziestą złotówkę domowych dochodów „zżera” subksrybowanie nowych rzeczy. Pewnie są osoby, u których jest to 10% (np. niżej podpisany).
Masz kartę płatniczą? Statystycznie częściej lubisz subskrybować
Wiecie co jest zabawne? Że za subskrypcje płacimy bardzo tradycyjnie. 67% ludzi płaci zwykłym przelewem, 45% szybkim przelewem pay-by-link (czyli z przeniesieniem się do banku, podaniem loginu i hasła oraz zatwierdzeniem płatności), 36% wpłatą gotówkową i mniej więcej tyle samo zleceniem stałym.
Płacenie smartfonem uznaje tylko 28% ludzi (BLIK, PeoPay), kartą płatniczą przypiętą do danej usługi 23%, a portfelem elektronicznym (Visa Checkout, Paypal, MasterPass, Google Pay) – tylko 7%.
Co ciekawe, karty płatnicze powoli odzyskują stracone pole. Wśród uzytkowników kasrt jest dużo więcej namiętnych subskrybentów, takie osoby chętniej przypinają karty do wielu usług. Nie wiem czy to dobrze, czy też jest to jeszcze jeden z przejawów niekontrolowanej, wyuzdanej konsumpcji wśród tych, którzy mają w kieszeni kartę płatniczą, ale faktem jest, że adresowanie usług subskrypcyjnych do użytkowników kart to pomysł, który powoduje, że firmy zarabiają więcej pieniędzy.
Nota bene to też dobra wiadomość dla banków, które mogą być tu pośrednikami – to one dają klientom karty debetowe i kredytowe i mogą próbować dołączać różne subskrypcje i abonamenty do swoich serwisów internetowych, kasując za to sowitą prowizję od obrotów. Banki mogą tez zarabiać na prezentowaniu swoim kartowym klientom różnych usług zewnętrznych (o ile ci klienci sobie tego życzą, rzecz jasna).
Ekonomia subskrypcji już tu jest. Czy trzeba się jej bać?
Gdzie są ryzyka w rozszerzaniu się subskrypcji w naszym życiu? Po pierwsze: raz kupiona subskrypcja „uzależnia”. Trudno z niej zrezygnować, zamienić jedną markę na inną. Przedłużamy subskrypcję nawet jeśli jest coraz droższa, co oznacza, że „usztywniamy” nasz domowy budżet wydatkami o charakterze stałym, powtarzalnym z miesiąca na miesiąc.
Druga rzecz to utrata kontroli nad subskrypcjami. Nawet jeśli łatwo można z nich zrezygnować, jeśli ktoś nie trzyma porządku w „interesie” (np. nie ma tylko jednej karty do kupowania subskrypcji) to w pewnym momencie może mieć problem z ogarnięciem swoich wydatków.
Pieniądze się rozchodzą i nawet nie wiadomo na co. W pewnym momencie miałem chyba z pięć usług VOD (Netflix, świętej pamięci Showmax, Amazon Prime, Eurosport, Eleven Sports), z których korzystałem sporadycznie.
„Wyobraź sobie, że otrzymujesz wszystkie swoje produkty/usługi za pośrednictwem subskrypcji, a kiedy stajesz przed wyzwaniem finansowym, musisz całkowicie z nich zrezygnować, co może spowodować kolejną serię problemów. Oczywiście subskrypcje mogą wydawać się kuszące w krótkim okresie, ale większość z nich w rzeczywistości staje się droższa z czasem. Nie mówiąc już o tym, że subskrypcje są opłacane bez przerwy do czasu, aż sam ich nie anulujesz„
– czytamy w raporcie. No właśnie: w tradycyjnym modelu gospodarki kupowaliśmy mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, które tracą na wartości i lądują w piwnicy. Ale w modelu subskrypcyjnym tylko teoretycznie jest lepiej. W praktyce też można kupować znacznie więcej usług, niż realnie potrzebujemy. Na subskrypcji zyskują tylko aktywni użytkownicy danej usługi. Znaczenie zaczyna mieć więc selekcja subskrypcji. Coraz częściej zamawiamy znacznie więcej usług, niż jesteśmy w stanie wystarczająco aktywnie „konsumować”.
Od dłuższego czasu użalam się nad losem młodych konsumentów, którzy są znacznie bardziej narażeni na wpadnięcie w pętlę zadłużenia z powodu łatwo dostępnych mobilnych i internetowych kredytów i pożyczek. Ale chyba trzeba powoli zacząć radzić ludziom jak nie dać się wpuścić z pętlę długów nie tylko z powodu „chwilówek”, ale i subskrypcji, tudzież abonamentów.
Dajcie znać czy zauważyliście u siebie to co ja – że powoli przestajecie panować nad kosztami subskrypcji, z których każda z osobna kosztuje niewiele, ale jeśli je zebrać razem, to „zżerają” domowy budżet aż (nie)miło.