Revolut, który wyrósł na umożliwianiu klientom bezprowizyjnej wymiany walut po kursie międzybankowym, wprowadza bolesne ograniczenia i opłaty w swojej podstawowej usłudze. Posiadacze darmowej wersji aplikacji będą mogli bezpłatnie wymienić waluty tylko do równowartości 5.000 zł miesięcznie. Gorsze będą też warunki wymiany walut w weekendy. Co się dzieje z Revolutem?
Revolut to bezapelacyjnie najpopularniejsza w Polsce aplikacja finansowa stworzona poza systemem bankowym. Niedawno Revolut pochwalił się, że ma już nad Wisłą okrągły milion użytkowników. Polacy pokochali brytyjską aplikację (założoną przez dwóch Rosjan i finansowaną przez globalne fundusze inwestycyjne) głównie za możliwość omijania bankowych spreadów przy płatnościach za granicą.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Revolut straci na koronawirusie
Mając w smartfonie aplikację Revolut można nie martwić się o to, ile pieniędzy bank ściągnie z karty, gdy zapłacimy rachunek w euro w Paryżu, w funtach w Londynie, albo w dolarach w Nowym Jorku. Płatności zawsze przeliczane są po kursie międzybankowym, czyli najlepszym z możliwych. Aplikacja daje też możliwość wyjęcia kilkuset euro lub dolarów z zagranicznego bankomatu bez żadnych opłat.
Choć Revolut dodaje do aplikacji nowe usługi – ostatnio doszła dziecięca wersja Revolut Junior oraz możliwość darmowego wejścia do saloniku lotniskowego, gdy samolot się spóźnia – to dla większości użytkowników wciąż jest po prostu aplikacją do płacenia w podróży bez konieczności martwienia się o kursy walutowe.
Czytaj też: Revolut i jego dodatkowe usługi: autooszczędzanie na końcówkach transakcji – i to nawet w wersji grupowej – usługa inwestowania w akcje amerykańskich spółek, digitalny konsjerż oraz wstęp do lotniskowych saloników za free, gdy samolot się spóźnia.
Sporo banków ma już w ofercie karty podobne do Revoluta, ale ten wciąż jest w modzie. W niektórych krajach zaczyna już oferować usługi depozytowe, przymierza się też do oferowania pożyczek.
Wiadomo, że kryzys koronawirusowy mocno uderzył w Revoluta. Firma wciąż dużą część dochodów czerpie z transakcji klientów, a ci – gdy są uziemieni z powodu zamkniętych granic – nie używają już Revoluta tak często, jak w poprzednich sezonach urlopowych. W firmie doszło nawet do zwolnień.
Czytaj też: Revolut, czyli instytucja tyleż sympatyczna, co trwale nierentowna? Liczę, ilu musi mieć klientów najpopularniejsza w Polsce fintechowa aplikacja finansowa, żeby zaczęła zarabiać pieniądze.
Niższy limit na darmową wymianę walut i gorsze kursy w weekendy
Na tym oszczędności się nie kończą. Revolut rozesłał właśnie do swoich klientów informację o nowej wersji regulaminu, która ma obowiązywać od 12 sierpnia 2020 r. Wśród zmian jest kilka rzeczy porządkowych (informacja o zabezpieczeniu pieniędzy klientów), kilka spraw związanych z bezpieczeństwem (możliwość wycofania niektórych omyłkowych płatności dokonanych na konta Revolut) i kilka związanych z limitami i prowizjami. Te ostatnie są najciekawsze.
Najważniejsza zmiana dotyczy limitu wartości darmowej wymiany walut. Do tej pory wynosiła ona dla użytkowników darmowej wersji aplikacji 20.000 zł. Teraz wyniesie tylko 5.000 zł. Jeśli w ciągu miesiąca wymienisz więcej waluty, niż wynosi ten limit, będzie się to wiązało z opłatą w wysokości 0,5% wartości obrotu. „Nasze badania pokazują, że 5000 zł i tak wystarcza z zapasem większości naszych użytkowników” – uspokaja Revolut. I obiecuje, że będzie informował klientów, gdy dana wymiana walut będzie przekraczała limit. W planach Premium (za 29,99 zł miesięcznie) i Metal (49,99 zł), tak jak do tej pory limitów nie będzie.
Zmieniają się też zasady rozliczania transakcji w weekendy, gdy nie działa rynek międzybankowy. Jest to o tyle istotne, że – a przynajmniej tak było przed pandemią – znaczna część transakcji w Revolucie przypadała na weekendowe wypady użytkowników.
„W dni powszednie będziesz nadal korzystać z tych samych międzybankowych kursów wymiany. W przypadku wymiany w weekendy nieznacznie zwiększamy marżę na główne waluty — z 0,5% do 1% — aby zabezpieczyć się przed ryzykiem zmian na rynku”
– pisze Revolut. To oznacza, że w weekendy spread przy transakcjach głównymi walutami może powiększyć się z 2-3 gr. dla najpopularniejszych walut do 4-5 gr. To nadal mało, ale już więcej, niż w najtańszych kantorach walutowych. Tutaj cały zestaw regulacji Revoluta.
Płatności na rzecz użytkowników Revolut (czyli wewnętrzne transfery w ramach aplikacji), przelewy krajowe i przelewy w euro (w obszarze, na którym działają przelewy typu SEPA) pozostaną bezpłatne, ale wszystkie inne przelewy za granicę – o ile przelewamy do kogoś, kto nie korzysta z Revoluta – mogą już kosztować. Pierwszy przelew w danym miesiącu jest wciąż gratis, ale do każdej kolejnej Revolut doliczy 2,5 zł prowizji.
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Czytaj też: Karta wielowalutowa: mBank, Alior, PKO i inne – jak działają i która jest najlepsza
Revolut: koniec ery romantycznej i początek szukania pieniędzy w kieszeniach użytkowników?
Co się stało, że Revolut zaczyna powoli dokręcać śrubę użytkownikom? Zapewne chodzi o pieniądze. Aplikacja jest bardzo popularna, ale też nierentowna. I próbuje coś z tym zrobić.
Ponieważ podstawowa droga do zarabiania pieniędzy – czyli konwertowanie jak największej liczby klientów do płatnych planów Premium i Metal, zawierających znacznie więcej usług dodatkowych za free – nie jest usłana różami, to Revolut sprawdza możliwości uszczknięcia jakichś pieniędzy od użytkowników darmowej wersji.
To ryzyko podobne do tego, jakie kiedyś podjął mBank, wprowadzając pierwszą w swoim „życiu” prowizję za kartę płatniczą. Choć nie była wysoka (2 zł miesięcznie), a warunki jej ominięcia były symboliczne (bodaj 100 zł zakupów opłaconych kartą miesięcznie), na bank wylała się tona pomyj. Klienci byli przyzwyczajeni, że w mBanku wszystko jest za darmo i bardzo źle znieśli wprowadzenie opłaty.
Czy z Revolutem może być podobnie? Główną „walutą” jest poczucie bezpieczeństwa klientów, że gdzie jak gdzie, ale w Revolucie nie będzie kichy przy zakupach za granicą. Teraz trzeba będzie zacząć uważać, bo obietnica najlepszych kursów niezależnie od okoliczności przestaje być bez skazy. I to, co do tej pory nie było zbyt produktywnym zajęciem – czyli szukanie banku, który ma lepszą ofertę, niż Revolut – teraz może zacząć mieć okruchy sensu.
Czyżby to był początek końca pewnej ery w Revolucie? Ery romantycznej, w której aplikacja pokonywała granice i zaskakiwała bezinteresowną darmowością? Czyżby użytkownicy Revoluta musieli się przygotować na to samo, co mają w bankach, czyli gwiazdki, ograniczenia i drobny druczek, przynajmniej w darmowej wersji aplikacji?
—————————-
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO ODCINKA PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” naszym gościem jest jeden z najmądrzejszych i najbardziej doświadczonych w Polsce analityków rynku kapitałowego – Wojciech Białek. Jego analizy na co dzień możecie czytać na blogu „K(no)w future” pod adresem https://wojciechbialek.pl/. Dziś, specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach” pan Wojciech opowiada o tym jak widzi przyszłość naszych portfeli w najbliższych latach, miesiącach, a nawet dziesięcioleciach.
Aby posłuchać, kliknij powyższy baner lub wejdź w ten link