Myślałem, że już mnie nic nie zdziwi, do momentu, gdy przeczytałem, na którymś z portali szokujący nagłówek. Brzmiał on mniej więcej tak, że BHP Billiton, największy na świecie koncern górniczy, odchodzi od węgla. Że co? Może odkryli pokłady „zielonego” węgla? A może postanowili zająć się czymś innym, niż produkowaniem surowca, którego spalanie tak bardzo zanieczyszcza powietrze? Rozwiązanie jest znacznie prostsze. Chodzi o… pieniądze. Żeby taniej kupić i drożej sprzedać
Były w historii przykłady spółek, które kompletnie zmieniały swoją działalność. Ot, taki IBM zrezygnował ze swojego flagowego asortymentu, czyli komputerów (odsprzedał je chińskiemu Lenovo) i skupił się na usługach dla biznesu. Choć wciąż była to szeroko pojęta branża IT ;-). Jak odejść od węgla, gdy się jest właścicielem kopalń węgla? To grubsze wyzwanie.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Właściciel kopalń węgla będzie kupował „zieloną” energię, żeby… zaoszczędzić
BHP Billiton to światowy gigant, który ma przychody rzędu 30-40 mld dolarów rocznie i wykopuje spod ziemi jakieś 72 mln ton węgla rocznie. To o 10 mln ton więcej niż wykopują go przez rok wszystkie polskie kopalnie. Ale czarne złoto to nie jedyna linia biznesowa australijskiego giganta. Firma ma dywizje, które zajmują się wydobywaniem miedzi, ropy, żelaza, a nawet uranu. Nie jest uzależniona od wydobycia węgla.
Może więc w BHP Billiton postanowili zasypać „odkrywki” i zalać wodą swoje kopalnie, by nie mieć na sumieniu tej podłej sytuacji, że z ich węgla, spalanego w czterech stronach świata, powstaje trujące CO2? Nic z tych rzeczy. Otóż „odejście od węgla” sprowadza się do tego, że oddział BHP Billiton będzie kupował „zieloną” energię (ze słońca, wiatru, wody) do zasilania w prąd dwóch kopalń miedzi: Escondida i Spence.
To nie są „drobne”. W sumie chodzi o 6 terwatogodzin rocznie. Dla porównania: nasz miedziowy kombinat KGHM, największy „konsument” energii w Polsce, potrzebuje rocznie 2.5 TWh. W sumie Polsce produkujemy rocznie 132,5 terawatogodzin energii elektrycznej. Niestety, w 90% z węgla. Czyli BHP Billiton kupi prawie połowę „zielonej” energii, która jest produkowana w całej Polsce.
Czy BHP zrobił to, żeby przypodobać się ekologom? Niewykluczone. Ale w pierwszej kolejności zrobił to z myślą o… pieniądzach. Nowe umowy na zakup prądu obniżą rachunki kopalń zasilanych w ten sposób o jedną piątą (a przy okazji pozwolą „zaoszczędzić” 3 mln ton CO2, tyle, ile emituje rocznie jakieś 700.000 samochodów). To dopiero początek. Do 2025 r. aż 20% wszystkich chilijskich kopalń będzie zasilanych „zieloną” energią.
Ekologiczna presja, czyli kto chętniej kupi auto w 90% „złożone z OZE”?
Decyzja BHP Billiton jest warta odnotowania, bo może zwiastować ciekawe procesy także w Polsce. W tekście pt. „Nadchodzą „klimatyczne” zmiany w twojej firmie. Nie chodzi o wizerunek, lecz o pieniądze. Jak zmienią się biura i biurka?” pokazaliśmy, jak zadziała pas transmisyjny ekologicznych zmian, który będzie miał wpływ niemal na każdą firmę. W BHP wyciągnęli podobne wnioski.
Przecież miedź, którą wydobywa BHP, będzie w coraz większej skali trafiała do samochodów elektrycznych, do elektrycznych hulajnóg, do ekologicznych pociągów, a miedziane kable prześlą „zielony prąd” z farm wiatrowych i słonecznych do naszych domów. Prąd, który zasila zakłady i kopalnie, które tę miedź wydobywają i przetwarzają też może być „zielony”.
I może się okazać, że klienci będą oczekiwali, że tak właśnie będzie. Być może klient kupujący samochód elektryczny wybierze chętniej egzemplarz złożony z komponentów, których wyprodukowanie nie zanieczyszczało środowiska (a on przecież będzie używał tego samochodu m.in. po to, by je chronić). Nowoczesne fabryki samochodów (prym wiedzie Tesla) zasilane są energią odnawialną i nie jest już głupim żartem żądać certyfikatów, iż kupowane auto jest np. w 90% „złożone z OZE”.
Usytuowana po sąsiedzku do „posiadłości” BHP Billiton (300 km na południe), należąca do KGHM, chilijska kopalnia miedzi Sierra Gorda też być może pójdzie tym tropem. W KGHM też połapali się, że na samej energii z paliw kopalnych długo jechać się nie da i firma chce inwestować z farmy fotowoltaczine. Do 2030 r. grupa chce połowę swojego zapotrzebowania na prąd zaspokajać własnymi źródłami, w tym OZE, czyli znacznie ograniczyć swój popyt na węgiel.
Świat się zmienia na naszych oczach. Pytanie brzmi: czy zdąży się zmienić, nim stopią się lodowce, a Ziemia się ugotuje? Oto jest pytanie.
źródło zdjęcia: mat. prasowe