Czy polskie fundusze inwestycyjne muszą pobierać najwyższe na świecie prowizje za zarządzanie pieniędzmi klientów? Do tej pory wydawało się, że wszystkich trzymają „za twarz” największe firmy zarządzające funduszami, należące do banków i wielkich firm ubezpieczeniowych. Rewolucję miał przynieść internet i zagraniczni pośrednicy, ale… być może zacznie się od tego ruchu PZU
Największa polska firma ubezpieczeniowa – i jednocześnie właściciel siódmego pod względem wielkości towarzystwa funduszy inwestycyjnych – wprowadza na rynek internetową platformę inPZU.pl, w której będzie oferowała swoje fundusze nie tylko bez żadnej opłaty manipulacyjnej przy zakupie, ale też zaoferuje fundusze z bardzo niską opłatą za zarządzanie – 0,5% w skali roku.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Internetowe platformy do inwestowania mają też niektóre TFI (np. Union Investment), mają je firmy ubezpieczeniowe (np. Aviva, Axa). Są jeszcze platformy oferowane przez banki (np. Supermarket TFI w mBanku) oraz przez niezależne firmy (F-Trust, KupFundusz i kilka innych). Kupowanie funduszy przez internet nie jest w Polsce popularne, ale nie można powiedzieć, że klienci nie mają wyboru.
Czytaj też: Axa pokazała IKZE, od którego nie ma wymówek
Czytaj też: Aviva upraszcza inwestowanie do bólu. Ale czy nie przesadza?
Tanie inwestowanie a la PZU, czyli coś a la ETF
O ile jednak zewnętrzne firmy sprzedające fundusze mogą co najwyżej „zdjąć” klientom opłaty dystrybucyjne, o tyle platformy należące do TFI mogą zaproponować również specjalne warunki jeśli chodzi o opłaty za zarządzanie pieniędzmi. Jeśli średnia opłata za zarządzanie funduszem akcji w Polsce wynosi 4,1%, to PZU zaproponuje fundusze, które będą odciągały od osiągniętego wyniku tylko 0,5%. To niedużo, na podobnym poziomie są np. opłaty w niektórych funduszach Axa, ale tylko w ramach IKZE.
Czytaj też: Polacy kupują fundusze najdrożej na świecie. Jak przełamać ten trend? To musi być wojna… hybrydowa
Na okoliczność wprowadzenia nowego rozwiązania PZU wprowadza kilka nowych funduszy inwestycyjnych, które w zamyśle mają przypominać fundusze indeksowe, czyli nie mają szukać najlepszych okazji inwestycyjnych, lecz opierać się dość wiernie na kilku indeksach. Mając więc odzwierciedlać średnie rynkowe, nie wchodzi w grę żade błysk geniuszu, ale też i nie powinno być bolesnych wpadek.
Klienci inPZU będą mieli do wyboru sześć funduszy. inPZU Inwestycji Ostrożnych (ma zarabiać mniej więcej tyle, ile depozyty bankowe), inPZU Obligacje Polskie (jego punktem odniesienia jest indeks polskich obligacji), inPZU Obligacje Rynków Rozwiniętych (punktem odniesienia jest indeks JP Morgan GBI Global, odzwierciedlający rynek obligacji największych rynków świata), inPZU Obligacje Rynków Wschodzących, inPZU Akcje Rynków Rozwiniętych (jego punkt odniesienia to indeks MSCI World) oraz inPZU Akcje Polskie (70% WIG20, 20% mWIG40, 10% stawki WIBID 1M).
Propozycja PZU pod względem konstrukcyjnym nie odbiega od pomysłów, które wcześniej pokazali inni – kupowanie funduszu odbywa się w pełni online. Klient rejestruje się przez internet, podaje kilka danych na swój temat, weryfikuje nmer telefonu, wybiera fundusz albo fundusze, w które chce zainwestować, a na koniec przelewa pieniądze na podane konto (dane o właścicielu na przelewie muszą się zgadzać z tymi, które klient podaje przy rejestracji na patformę).
Podobnie jak w innych rozwiązaniach tego typu klient inPZU może skorzystać z asystenta, który pozwoli mu wybrać fundusze najlepsze dla niego. W tym celu trzeba odpowiedzieć na kilka pytań: na co zbieram pieniądze (wakacje, przyszłość dziecka, na czarną godzinę, drobne przyjemności, emeryturę i jeszcze kilka innych opcji), jaką kwotę mam na start i ile systematycznie mogę dokładać, a na koniec jeszcze oreślam na suwaku termin, w którym chciałbym zabrać pieniądze oraz poziom ryzyka, który akceptuję.
Aha, w ostatnim kroku określam również to, co jest dla mnie ważne – wyciskanie z pieniędzy możliwie dużo przy większej wahliwości czy też ochrona kapitału (czyli, że zysk ma nie spadać poniżej zera nawet kosztem wolniejszego wzrostu). Potem system wypluwa rekomendowany dla mnie fundusz. Nie ma tu sztucznej inteligencji, ani zaawansowanych procesów, wybór jednego z sześciu funduszy ogranęłaby średnio zaawansowana inwestycyjnie gospodyni domowa.
Czytaj też: Angielska robota, czyli kto zabiera nam możliwość inwestowania w najlepsze i najtańsze fundusze na świecie?
Czytaj też: Dlaczego nie można trzymać wszystkich oszczędności tylko w banku. Jeden, ale za to miażdżący argument
Czytaj też: Najstarszy w Polsce fundusz inwestycyjny skończył 25 lat. Ile można było w tym czasie na nim zarobić?
ZAPISZ SIĘ NA MÓJ NEWSLETTER! Raz na jakiś czas wyślę Ci e-mail z kilkoma radami dla Twojego portfela, najnowszymi informacjami o tym jak ja lokuję swoje prywatne oszczędności oraz z najciekawszymi tekstami, które ukazały się na „Subiektywnie o finansach”. Obiecuję: nie będzie spamu, ani molestowania. A na starcie w nagrodę dostaniesz pakiet pożytecznych porad. Kliknij ten link i zapisz się na samcikowy newsletter. Bądźmy w kontakcie!
Czy PZU rozwali system? Są dwa problemy
Czy PZU rozwali system? Cóż, to nie do końca zależy od niego samego. Jest to po prostu jeszcze jedna samoobsługowa platforma do inwestowania. Niszowa z definicji, bo inwestowanie oszczędności to nie jest coś, co ludzie w Polsce robią sami z siebie – trzeba nad nimi „popracować”.
Przełom będzie wtedy, gdy tak takie tanie fundusze wejdą nie do internetu, lecz do najbardziej efektywnych dziś kanałów dystrybucji – oddziałów banków PKO BP, Pekao, Santandera (ich fundusze kontrolują 40% detalicznych aktywów na polskim rynku), do biur doradców finansowych, agentów i brokerów ubezpieczeniowych.
Druga rzecz to kwestia jakości funduszy. Bo oczywiście taniość jest ważna, ale osobiście wolałbym drogi fundusz, który daje świetne wyniki, niż słaby, ale tani. Za jakość dobrego zarządzania warto zapłacić. U nas niestety jest tak, że płaci się niezależnie od jakości i to jest problem. O funduszach oferowanych przez inPZU na razie wiadomo tylko tyle, że mają być tanie. Ale czy będą w stanie skutecznie odzwierciedlać indeksy? To się zobaczy.
Nie są to ETF-y, które z definicji wiernie odzwierciedlają indeksy. To będzie „wyrób ETF-opodobny”. Na ile skutecznie? Będziemy mogli to ocenić za czas jakiś. Kto dziś zainwestuje na inPZU będzie swego rodzaju królikiem doświadczalnym. Choć oczywiście jego ryzyko będzie znacznie mniejsze, niż gdyby inwestował w nowopowstały fundusz aktywnie zarządzany. To byłaby znacznie więsza zagadka.
Trzeba też pamiętać – ale nie jest to zarzut do PZU, raczej stwierdzenie faktu – iż w ramach inPZU mamy do dyspozycji rozwiązania tylko jednego TFI. Inwestując na niezależnych platformach możemy wybeirać z najróżniejszych TFI, polskich, zagranicznych, loalnych i globalnych.
Inna sprawa, że dla inwestorów z kategorii „zielone ogórki” nadmierny wybór może czynić tylko szum informacyjny. Choć nie zmienia to faktu, że zdawanie się na jednego asset managera zawsze jest ciut ryzykowne.
Czytaj też: O ile wzrosły nasze oszczędności w ostatnim roku? Jedna liczba niepokoi
Czytaj też: Jaką część pensji musisz oszczędzać, by w przewidywalnym terminie zapewnić sobie poduszkę bezpieczeństwa?
zdjęcie tytułowe: Polskie Radio