13 grudnia 2021

Czeka nas wyjątkowo emocjonujący rok na rynku nieruchomości Aż sześć dużych zmian. Jak wpłyną na ceny mieszkań i czynsze najmu?

Czeka nas wyjątkowo emocjonujący rok na rynku nieruchomości Aż sześć dużych zmian. Jak wpłyną na ceny mieszkań i czynsze najmu?

2022 r. będzie bardzo emocjonujący, szczególnie na rynku nieruchomości. Jeszcze nigdy w tak krótkim czasie nie skumulowało się tak dużo zmian, które mogą nań wpłynąć. Jak zmieni się sytuacja kupujących i wynajmujących mieszkania?

Banki podsumowały trzy kwartały 2021 r. na rynku nieruchomości. Według raportu AMRON-SARFiN, przygotowywanego pod egidą Związku Banków Polskich, po raz pierwszy w historii wartość kredytów hipotecznych, które spłacamy, przekroczyła 500 mld zł. Liczba umów kredytowych przekroczyła zaś 2,5 mln. Kredytów jest więcej i są coraz większe – średnia wartość udzielonego kredytu hipotecznego wzrosła do prawie 340 000 zł – to o 17% więcej niż rok temu (więcej, niż wzrosły ceny nieruchomości – średnio o 10%). Kupujemy mieszkania nie tylko droższe, ale też coraz większe (chociaż wciąż małe).

Zobacz również:

Ale ta coraz większa grupa coraz bardziej zadłużonych kredytobiorców wkrótce dozna czegoś niewidzianego od dawna. Podczas gdy od 2012 r. raty kredytów złotówkowych niemal bez przerwy spadały, to teraz kredytobiorcy mocniej odczują, co to znaczy dźwigać na plecach duże zobowiązania finansowe z rosnącą co i rusz ratą. Wzrost stóp procentowych to nie jedyna zmiana, którą przyniesie 2022 r. Zebraliśmy wszystkie zapowiadane nowości. Jak to wpłynie na ceny?

Czytaj też: Nadchodzi przesilenie na rynku nieruchomości? Oto pięć patologii, które się w ostatnim czasie na nim pojawiły. Czy zostaną na dłużej?

1. WIBOR (wz)rośnie. Ale banki się nie martwią

Już teraz WIBOR 3M (aktualizowany w umowach kredytowych co trzy miesiące) i 6M (aktualizowany co pół roku) są wyżej niż w lutym 2020 r., czyli przed pandemią. WIBOR 6M sięga już niemal 2,6% (choć główna stopa procentowa NBP wynosi zaledwie 1,75%). To oznacza, że przyszłe podwyżki stóp procentowych awansem są uwzględniane przez banki w wysokości rat kredytowych. A po kolejnych podwyżkach stóp koszty kredytu jeszcze bardziej wzrosną.

Czytaj też: Czy kredyt hipoteczny z WIBOR 6M w umowie może być pułapką? (subiektywnieofinansach.pl)

Czy dla kredytobiorców to problem? Jak to na nich wpływa? Po pierwsze – zwiększa się rata. Po drugie – maleje zdolność kredytowa potencjalnych kredytobiorców. Przed podpisaniem umowy każdy kredytobiorca podpisuje, że rozumie, że stopy procentowe mogą pójść do góry, a rata może wzrosnąć. Czy banki spodziewają się gorszej spłacalności kredytów?

„Zmiany stawki WIBOR nie powinny pogorszyć jakości bankowych portfeli kredytów hipotecznych. Koszty obsługi kredytów nie wróciły jeszcze nawet do poziomów sprzed pandemii. Na dziś nie widzimy ryzyka. Spłacalność jest bardzo dobra i tak pozostanie”

– mówi Jacek Furga z ZBP. A dziś „psuje się” raptem 1-1,5% liczby kredytów mieszkaniowych. To kilka razy mniej niż dziesięć lat temu. Ale wtedy stopy procentowe wynosiły 4,75%. Dopóki – mimo podwyżki wartości rat – gospodarstwa domowe mają pieniądze, żeby je regulować, masowych kłopotów być nie powinno.

Zmiana rat kredytowych po wzroście stóp procentowych
Zmiana rat kredytowych po przewidywanym wzroście stóp procentowych

Zaostrzą się jednak kryteria kredytowe, co oznacza, że osoby mniej zamożne stracą szanse na zakup własnego „M”. Jeszcze przed trzecią podwyżką stóp procentowych w statystykach było widać 7-procentowy spadek liczby chętnych na zakup mieszkania na kredyt. Ale wciąż było ich więcej, niż przed pandemią. Osłabienie popytu kredytowego – i spadek relatywnej atrakcyjności zakupu nieruchomości pod najem – mogą spowodować zatrzymanie cen mieszkań.

O los banków bardziej niż one same martwi się Komisja Nadzoru Finansowego, która, „mając na uwadze ryzyko, jakie może się zmaterializować w sytuacji dalszego wzrostu stóp, analizuje możliwości pokrycia tego ryzyka”. I może zacząć od banków wymagać dodatkowych rezerw na wypadek wzrostu wartości kredytów niespłacanych w terminie.

W sytuacji rosnących stóp procentowych przyszły rok może być pierwszym w historii, w którym chętni na nowe kredyty będą często korzystali z kredytów o stałej stopie procentowej. No, prawie stałej.

2. Kredyty o (nie)stałej stopie (może) przyniosą zmiany na rynku nieruchomości

Kredyty o stałej stałej stopie procentowej obrosły mitem, który brzmi, że oprocentowanie jest stałe. Niestety, w polskich warunkach nie ma takich kredytów hipotecznych, które by dawały gwarancję stałego, relatywnie niskiego oprocentowanie przez cały okres trwania umowy. A w USA są i to na 20-30 lat.

To nawet nie jest wina banków – po prostu nie ma takich mechanizmów finansowych, które by pozwoliły bankom zabezpieczyć się przed podwyżką stóp procentowych w tak długim okresie. To, co może dostać klient, to stała stopa procentowa na 5 lat – w dodatku dodatkowo płatna, bo bank przerzuca na klienta koszty zabezpieczenia ryzyka zmian stóp procentowych.

Co potem? Teoretycznie klient będzie miał wybór – może przejść na kredyt o zmiennym oprocentowaniu (może to zrobić w każdej chwili) albo dogadać się z bankiem na kolejny okres stałego oprocentowania – ale bank sam ustali wysokość oprocentowania.

Według ZBP zainteresowanie takimi kredytami „pięciolatkami” rośnie i są banki, np. Pekao czy Santander, w których liczba udzielonych kredytów o zmiennej stopie wzrosła przez rok o 15-17% (niestety nie wiemy, jaką stanowią część wszystkich udzielanych kredytów).

Czytaj więcej o warunkach takich kredytów: Czy kredyt o stałym oprocentowaniu może się opłacić? (subiektywnieofinansach.pl)

Obejrzyj też wideokomentarz:

Wiele osób boi się kolejnych, dużych podwyżek stóp procentowych i chcą sobie zapewnić stały procent – nawet tylko na 5 lat i nawet kosztem wyższej marży. Podstawowe pytanie brzmi, o ile musiałyby wzrosnąć stopy procentowe, by kredyty o stałej stopie zaczęły się opłacać? Najprostsza odpowiedź brzmi: jeśli spodziewamy się, że stopy procentowe będą wyższe niż 1,8%, powinniśmy zainteresować się kredytem o stałej stopie. Tak policzył Expander, ale to zależy od wielkości kredytu, okresu spłaty czy banku.

Czytaj też: Ile warte jest twoje mieszkanie? A ile mieszkanie sąsiada? Za ile warto sprzedać? A za ile kupić? Oto cztery fajne narzędzia do wyceny nieruchomości przez internet

Czytaj też: Czy nieruchomości będą nadal drożeć? Jakie mogą być najbliższe lata, a jakie dziesięciolecia? Dylematy tych, którzy chcą zainwestować w mieszkanie na wynajem

3. Kredyty bez wkładu własnego wejdą do gry. Ale nie dla każdego

Zmiany na rynku nieruchomości przyniesie też „Polski Ład”. Pierwsza – najważniejsza – to mieszkania bez wkładu własnego. BGK będzie gwarantować do 20% kwoty kredytu, nie więcej jednak niż 100 000 zł. Ten pomysł to PR-owy majstersztyk, bo nikt nikomu mieszkania bez wkładu własnego nie sprzeda, a dostępność mieszkań dla osób, które nie mają choćby 10% wartości mieszkania, zamiast zwiększyć się – zmniejszy.

Dlaczego? Po pierwsze – wkład własny jest tylko „poręczany” (i to tylko na kilka pierwszych lat trwania umowy kredytowej), a nie wpłacany przez BGK. Jeśli mieszkanie kosztuje 500 000 zł, to dziś – bez poręczenia – klient musiałby przynieść 50 000 zł wkładu własnego i zadłużyć się na 450 000 zł. Wraz z poręczeniem kwota kredytu na to samo mieszkanie wyniesie okrągłe 500 000 zł, a banki – o czym już mówią – mogę obarczyć klienta dodatkową marżą za ryzyko w czasie, gdy państwo przestanie gwarantować kredyt.

Mamy więc wyższy kredyt, wyższą ratę i wyższą marżę. Poza tym w ustawie zawarte są limity cenowe, które wykluczają z udziału w programie najlepsze lokalizacje nieruchomości i skazują młodych ludzi (maksymalny wiek „uczestnika” programu to 40 lat) na życie na źle skomunikowanych przedmieściach.

Nic dziwnego, że pomysł został skrytykowany przez NBP. Rząd liczy, że z mieszkań bez wkładu skorzysta 80 000 osób. Problem w tym, że w tym samym czasie setki tysięcy lub miliony osób, które się nie załapią, będą cierpiały z powodu jeszcze wyższych cen mieszkań.

Czytaj też: „Polski Ład” w wersji deluxe: czy próba ulżenia przedsiębiorcom sprawia, że podatkowy program rządu zaczyna mieć sens? Szukam plusów i minusów

4. Podatek od najmu spowoduje… obniżkę czynszów?

W Polsce rynek najmu przypomina Dziki Zachód. Lokatorzy kombinują, jak oskubać właściciela mieszkania, a właściciele robią castingi i segregują najemców. Z powodu przepisów utrudniających eksmisję, osoby z dziećmi są, delikatnie pisząc, „niepożądane”. A i z psem lub kotem może być problem.

Pod tym względem, jeśli chodzi o lokatorów, pojawiły się fundusze kupujące mieszkania na wynajem – kupują hurtowo i oferują lokale na wynajem. Jak powiedział prezes ZBP Krzysztof Pietraszkiewicz, aż 15% „produkcji” warszawskich deweloperów trafiło w ostatnim czasie w ręce funduszy. To wyraźne uszczuplenie bazy mieszkań, z których mogą wybierać klienci indywidualni. Z drugiej strony dodał: „ważne jest, by wzrosła podaż mieszkań na wynajem”.

Być może apetyt na kolejne zakupy mieszkań na wynajem schłodzi „Polski Ład” i zmiany podatkowe. Od przyszłego roku wszyscy zarabiający na tzw. najmie prywatnym mają płacić zryczałtowany podatek liczony od przychodów, bez możliwości odliczania kosztów. Możliwe, że zmiany nie uderzą wcale w dużych wynajmujących, ale małych i średnich, którzy zrezygnują z zakupu mieszkania inwestycyjnego.

„Trudny do oszacowania jest potencjalny wpływ rozwiązań wprowadzanych przez rząd w ramach „Polskiego Ładu” zarówno na wynajem mieszkań, jak również na zaciąganie kredytów hipotecznych. W ocenie AMRON te rozwiązania nie sprzyjają wyhamowaniu cen mieszkań”

– stwierdzają eksperci. ZBP pokazał tabelkę, która pokazuje, jak bardzo w ostatnim czasie zmieniły się stawki najmu i ceny transakcyjne. Widać, że mieszkania drożały szybciej niż czynsze. Szczególnie trudna sytuacja jest w Krakowie, gdzie stawki najmu są niższe niż 5 lat temu!

Czytaj też: Stopy procentowe w górę. Rynek kredytów hipotecznych już zaczyna hamowanie. Ilu kredytobiorców może mieć problem ze spłatą rat?

Czytaj też: Stopy procentowe NBP w górę. Ale to nic nie da. Co jeszcze można zrobić, by zdusić inflację? 

5. Małe domy bez pozwolenia. Ale ile będzie kosztowała budowa?

„Polski Ład” to też możliwość budowania domu do 70 mkw. bez pozwolenia. Jak się buduje takie domy, ile to kosztuje i jak wyglądają, napisaliśmy w tym tekście. Czy domy bez pozwolenia wpłyną na ceny mieszkań? Zdaniem ekspertów dom o niewielkiej powierzchni jest „konkurencją” dla mieszkania w bloku, a nie dla postawienia większego domu.

Problemem może być cena i oszacowanie kosztów budowy, które rosną lawinowo – jeszcze w maju przybliżony koszt budowy do stanu surowego zamkniętego metodą zleconą wynosił 125 000 – 185 000 zł. Dziś to może być nawet 200 000 zł. Można skorzystać z prostszego w budowie i zwykle tańszego domu z prefabrykatów, czyli domu jak z fabryki, który składa się na budowie jak z klocków. ZBP obawia się, że to jeszcze bardziej nakręci wzrost cen mieszkań.

„Możliwość budowania domów bez pozwolenia i jakiejkolwiek kontroli przyczyni się do dalszego wzrostu cen gruntów oraz materiałów budowlanych. Każdy wzrost popytu na malejącą liczbę nowo uruchamianych inwestycji mieszkaniowych przez deweloperów skutek może mieć tylko jeden – dalszy wzrost cen”

– komentuje dr Jacek Furga. A poniżej polecam wideofelieton Macieja Samcika o tym, czy warto dziś kupować mieszkanie:

6. Nowy „parapodatek” przy zakupie mieszkania od dewelopera

W lipcu przyszłego roku deweloperzy zaczną pobierać od klientów nowy „parapodatek” – składkę na Deweloperski Fundusz Gwarancyjny. To nowy pomysł rządu – fundusz, który ma pokryć klientom straty na wypadek bankructwa firmy, które budowała osiedle. Wyniesie 1% wartości mieszkania. Formalnie będzie to 1% wartości wpłat na otwarty mieszkaniowy rachunek powierniczy.

Albo firmy deweloperskie podniosą ceny o 1%, by wyrównać sobie straty, albo wezmą ten ubytek marży na siebie. Póki popyt dopisuje, a mieszkań jest mało, nietrudno zgadnąć, który wariant wybiorą.

Branża mówiła, że to zły pomysł i argumentowała, że przecież już teraz działają rachunki powiernicze, a bankructw deweloperów w ostatnich wielu latach nie było (co oczywiście nie znaczy, że nie będzie w przyszłości). Ale rząd postawił na swoim i ustawa wejdzie w życie 1 lipca 2022 r. Od tego czasu zaczną być naliczane dodatkowe opłaty.

Ale to nie wszystko – jak informowała (przy okazji oferty publicznej) grupa Murapol, zmiany „wpływają na zwiększoną reglamentację i sformalizowanie procesów przedsprzedaży mieszkań, a także sprzedaży zasobów towarzyszących w ogóle”.

Nowa Ustawa Deweloperska wprowadza m.in. regulacje dotyczące umów rezerwacyjnych, które nie będą mogły być zawierane, dopóki deweloper nie udostępni gotowych prospektów informacyjnych czy też nie będzie prowadził otwartego mieszkaniowego rachunku powierniczego dla danej inwestycji. Deweloperom trudniej będzie szło „upłynnianie” gotowych mieszkań, realizacja zysków opóźni się w czasie.

Zobacz najnowszy wideofelieton „Subiektywnie o Finansach”:

Trzęsienie ziemi na rynku nieruchomości w 2022 r.? A może wcale nie?

Podsumowując: przed nami sześć dużych zmian na rynku nieruchomości. Gdyby każda z nich działa się z osobna, być może wpływ na rynek byłby nieodczuwalny. W tym przypadku mamy do czynienia z lawiną nowości, których skutki są trudne do przewidzenia. Podwyżka WIBOR i zaostrzanie kryteriów kredytowych oraz budowa domów bez pozwoleń powinny schłodzić rynek mieszkań i doprowadzić do spadku cen w miastach. Z drugiej strony ubytek gruntów, nowy opłaty, rosnące koszty i odbudowujący się rynek najmu mogą podtrzymać ogień.

———–

Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”. Dziś o „zielonych pieniądzach”

W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o „zielonych pieniądzach” i o tym, jak pieniądze mogą wspierać walkę z katastrofą klimatyczną. Czy to rzeczywiście jest tak, że już tylko banki i firmy ubezpieczeniowe mogą sprawić, że Ziemia się nie ugotuje, poprzez skierowanie swoich usług do ekologicznych branż gospodarki? Naszym gościem jest Oskar Kulik z banku BNP Paribas. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem!

„Finansowe sensacje tygodnia”, czyli cotygodniowy podcast nagrywany przez ekipę „Subiektywnie o Finansach”, znalazł się właśnie w dziesiątce najpopularniejszych podcastów newsowych na platformie Spotify. Dziękujemy bardzo wszystkim, którzy słuchają, subskrybują i polecają nasz podcast. Kolejnych odcinków „Finansowych sensacji tygodnia” słuchajcie w każdą środę. Podcast jest dostępny na www.subiektywnieofinansach.pl, na platformie Anchor, oczywiście na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast oraz na kilku innych platformach podcastowych. Poszczególne odcinki można znaleźć i odsłuchać pod tym linkiem.

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
34 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
stef
2 lat temu

Czy ja dobrze rozumiem:
rząd najpierw wprowadził zakaz udzielania kredytów na 100% wartości, wymagany wkład własny 10%,
teraz sam się z tego wycofuje wprowadzając gwarancje wkładu czyli możliwość kredytowania 100% wartości nieruchomości.
Nie prościej żeby KNF cofnął rekomendacje „S”?

PS
ciekawe czy jak ktoś nie był wstanie odłożyć 10% wartości mieszkania, będzie miał zdolność kredytową na 100% jego wartości?
Przy mieszkaniu za 500 000 (Warszawa) to rata będzie ze 3100, czyli trzeba zarabiać ok. 6 000 netto?

Admin
2 lat temu
Reply to  stef

Tak, KNF żąda 20% wkładu własnego, ale ponieważ to za dużo, więc pozwala wnieść 10% ubezpieczeniem niskiego wkładu własnego, a teraz rząd wprowadza gwarancję wkładu własnego. Przy czym gwarancja wkładu własnego nie oznacza, że biorę mniejszy kredyt. Biorę na 100% wartości nieruchomości i to z wyższą marżą. Więc to dla niektórych będzie pętla na szyję, a nie żadna pomoc

2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

ale to już od danego banku zależy czy udzieli (i komu) kredytu z 10% wkładem władnym; takich banków jest mniej, warunki (marża) wyraźnie wyższa dlatego 20% jest optymalne, ale na 100% to już robi się niebezpieczne, może znowu dojdziemy do 130% tak jak kiedyś?
są banki, które nie biorą udziału w programach RNS, MDM lub podobnych…nie, bo chcą mieć lepszy portfel kredytowy, a udzielanie kredytów klientom, którzy nie mają (prawie?) żadnych oszczędności jest niebezpieczne

Admin
2 lat temu
Reply to  Robert Sierant

I to jest dobry trend. Zawsze byłem zwolennikiem wysokiego wkładu własnego i niskiej marży kredytowej. A przy wysokim wkładzie własnym chętnie widziałbym już nawet kredyt o trwale stałej stopie procentowej – bo dlaczego nie?

Jakub
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale kontynuując wniosek.
Jaki jest sens wprowadzania jakiś dziwnych dodatkowych regulacji z gwarancjami, skoro wystarczy zawiesić stare.

„Socjalizm jest to ustrój, w którym bohatersko pokonuje się trudności nieznane w żadnym innym ustroju!”

Last edited 2 lat temu by Jakub
Admin
2 lat temu
Reply to  Jakub

Zgoda, chodzi zapewne o to, żeby jakiś polityk mógł powiedzieć, że pomaga Narodowi

Robert
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Powstaje jeszcze jedno pytanie – skoro dom do 70 m2 ma być bez dokumentów, nadzoru itd., to jaka będzie stawka ubezpieczenia domu, skoro ubezpieczyciel nie będzie wiedział, kto, z czego i jak wybudował ten dom? A nie daj Boże, pojawi się jakaś katastrofa na takim budynku!

Admin
2 lat temu
Reply to  Robert

Ciekawe! Nie pomyślałem o tym, ale rzeczywiście – to może być „trudnowycenialne”

MarekB
2 lat temu
Reply to  Robert

Myślę, że to wcale nie jest problem. Przecież takie praktyki muszą być już stosowane. W Polsce nie ma obowiązku ubezpieczania nieruchomości, jak zgłoszę się do ubezpieczyciela, że chcę ubezpieczyć domek po prababce to dostanę propozycję i albo się godzę na warunki albo i nie.

stef
2 lat temu
Reply to  MarekB

Pod warunkiem, że taki domek nie jest na kredyt, wtedy musisz ubezpieczyć mury, które niewiadomo kto i jak postawił.

Pan Krzysztof
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

To jest solidne koło ratunkowe. Solidne bo z betonu zbrojonego 🙂

Grunwi
2 lat temu
Reply to  stef

Odpowiadając na post scriptum: zdecydowanie tak. Istnieje nie wąska grupa ludzi, którzy trafiają do dużego miasta i muszą pracować żeby się utrzymać (również wynająć mieszkanie). Budują pozycję zawodową, stać ich na spłacanie miesięcznie kwoty najmu i życie, ale oszczędzać nie ma z czego.

Gdy zamienią najem na kredyt to jeszcze będą często do przodu więc spokojnie. Tak naprawdę oczekiwanie od nich wkładu własnego utrudnia im stanięcie na własne nogi, w niczym nie pomaga. W uprzywilejowanej sytuacji są ci którzy te pieniądze dostaną. Szkoda, że nikt nie walczy z tym problemem.

Matt
2 lat temu

Wkład własny to był jeden z wielu elementów definiujących, że kredytobiorca w ogóle jest w stanie spłacić mieszkanie. Teraz to ja jako bankowiec po prostu nie udzielałbym takim osobom kredytu lub na dwa razy większy procent.

Admin
2 lat temu
Reply to  Matt

Też tak uważam. Przy zobowiązaniu tego typu zdolność do generowania nadwyżek finansowych powinna w ogóle definiować gotowość do jego przyjęcia na siebie

stef
2 lat temu
Reply to  Matt

Nie do końca. Przykład z życia- kolega wynajmował i prowadził rozrywkowy tryb życia, nic nie oszczędzając. Jak mu rodzice dali pieniądze na 10% wkładu własnego, tak stał się wzorowym kredytobiorcą. Najpierw płaci raty i rachunki i już nie ma za co imprezować. 😉

Problem pojawi się jak straci prace bo nie ma żadnej poduszki finansowej.

Rafał
2 lat temu

Ja nie rozumiem, dlaczego w Polsce zdolność kredytowa jest liczona tylko w oparciu o dochody, a nie majątek. Mogę być wolnym finansowo bezrobotnym z 5 mln zł w akcjach i obligacjach i kredytu nie dostanę, a taki Janusz, który ledwo uzbierał na wkład własny (albo i to nawet nie, skoro Polski Wał umożliwi kredyty bez wkładu), kredyt na setki tysięcy dostanie, chociaż pracę może stracić miesiąc po jego otrzymaniu. Ktoś mi wytłumaczy (bez)sens tego?

Admin
2 lat temu
Reply to  Rafał

Ja też tego nie rozumiem. Nie jest to jedyny absurd scoringowy. Szlag mnie trafia jak widzę, że człowiek będący od 20 lat na etacie ma wyższą zdolność kredytową niż ten, kto prowadzi od kilku lat działalność gospodarczą. Jeśli ona nie jest „fikcyjna” (czyli wykonywana dla jednego odbiorcy), to znaczy, że człowiek jest przedsiębiorczy, aktywny, potrafi sobie poradzić w życiu. A ten biedny etatowiec na umowie bezterminowej, jak dostanie wypowiedzenie to przeżyje szok i niekoniecznie się po nim podniesie. Czyli per saldo jest bardziej ryzykownym (bo o nieznanym współczynniku „zaradności”) kredytobiorcą

jsc
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ja z kolei nie rozumiem takie rzeczy, że jak się robi jakąś inwestycję w stylu panele słoneczne czy zakłada się docieplenie to z ich racji powstaną jakieś oszczędności w miesięcznych rachunkach… powinne być one wliczone chociaż w części wliczone do zdolności kredytowej.
Powinna być też opcja jakieś chwilówki, aby dającą płynność potrzebną do zabezpieczenia I miesiąca pracy… chodzi o kupno biletu miesięcznego (a najlepiej dlużejokresowego, jak się do to od razu rocznego), gdy wypłata dopiero za miesiąc.

WKP
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Panie Rafale i Panie Redaktorze, pożyczkę pod zastaw aktywów czy karty kredytowe zabezpieczone gwarancją bankową i inne rozwiązania „dla bogatych” dostaniecie Panowie w bankach dla bogatych, najbliżej w Szwajcarii i w UK. Przy czym wcale nie są to rozwiązania tanie. Natomiast ugruntowane prawnie od lat, ponieważ tam występują tacy klienci. Natomiast w PL rachunki osób fizycznych z 5m w akcjach sytuacje incydentalne. Pan Redaktor powinien to rozumieć lepiej ode mnie – jeśli w Polsce poziom bankowości dla zamożnych to 1m PLN to w Wiedniu za tyle można nie kupić kawalerki w 1. Bezirku a w Singapurze można tyle zapłacić za… Czytaj więcej »

Admin
2 lat temu
Reply to  WKP

Oczywiście, dziś nawet milion dolarów to „nie są pieniądze”

Rafał
2 lat temu
Reply to  WKP

Ale mi chodzi o 5 mln zł aktywów i kredyt hipoteczny w Polsce, nie Singapurze, UK czy Szwajcarii. Jak ktoś dochodzi do takiego majątku to jest bardziej zaradny finansowo (i zdolny do obsłużenia zobowiązania finansowego), niż ktoś na etacie na kasie w supermarkecie (nie obrażając tych osób oczywiście). Nie rozumiem, czemu ta druga osobą otrzyma kredyt, a pierwsza nie. Podobny „problem” mają przedsiębiorcy, o czym Maciej już napisał.

Admin
2 lat temu
Reply to  Rafał

To chyba chodzi o trudność w ewentualnej windykacji należności z zagranicznych aktywów. Banki nie chcą brać takiego ryzyka

Rafał
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Część portfela można mieć w detalicznych obligacjach skarbowych, niekoniecznie w „zagranicznych aktywach”.

Admin
2 lat temu
Reply to  Rafał

Oczywiście 🙂

Jarek
2 lat temu
Reply to  Rafał

Jest w tym coś chorego znajomi ostatnio chcieli synowi kupić kawalerkę na studia i nie dostali kredytu bo ich źródłem dochodu jest działająca od 10 lat firma co zabawne dostali ten sam kredyt bez problemu biorąc go na firmę

Dominik
2 lat temu
Reply to  Rafał

Jak masz rzeczywiscie takie aktywa to pod zabezpieczenie aktywów finansowych akcji, obligacji masz kredyt bez żadnych zaświadczeń pod ich wartość. Nazywa to się margin trading. Najtańsza oferta ogólnie na świecie jest w Interactive Brokers wg mojej wiedzy. Dla PLN aktualnie jest 4.355% rocznie. Dla EUR dla bardzo dużych kwot 900k + spada do nawet 0,5%. Osoby z USA zamiast kart kredytowych mające duże aktywa np. 500 tysiecy USD majać potrzebę np. 50 000 USD pożyczają u nich na 1,58% w skali roku. Przy czym od razu polecam dokładnie poczytać jak to działa oraz zrozumieć zagrożenia. Ale rozwiązanie bardzo ciekawe. https://www.interactivebrokers.com/en/trading/margin-rates.php… Czytaj więcej »

Last edited 2 lat temu by Dominik
Doron
2 lat temu
Reply to  WKP

Do roboty !

Mat
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Całe życie pracuje jako samozatrudniony z jednym odbiorca… firma pośrednicząca. To ona znajduje klientów. Ja zarabiam więcej na tym na czym się znam. Nie muszę zajmować się sprzedażą więc wszyscy zyskują. Kiedyś to liczyłem i wyszło mi że straciłbym 20% dochodu i miałbym fluktuacje przychodu… Dlaczego taki model jest Pana zdaniem „fikcyjny”?

Admin
2 lat temu
Reply to  Mat

Racja, w takim przypadku to nie jest „fikcyjne”. Miałem na myśli tylko osoby pracujące dla korporacji, sztucznie wypchnięte z etatu na samozatrudnienie

Adrian
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Gloryfikacja bycia „przedsiębiorcą” nad grupą zatrudnionych na podstawie umowy o pracę… zaradność nie ma tu absolutnie żadnej racji bytu. Zauważ, jak do jednego worka wrzuciłeś wszystkich zatrudnionych na umowę, nie patrząc na kwalifikacje, kompetencje, przebieg pracy zawodowej etc etc. Myślę iż powinieneś raczej zadawać pytania do organów tworzących prawo bankowe…
I jeszcze jedno, Panowie. Obligacje np długoterminowe, ok, to rzeczywiście może być jakieś zabezpieczenie kredytu. Ale akcje ? Euhmmm, „nie wydaje mnie siem” 😉
Pozdrawiam, Adrian

Rafał
2 lat temu
Reply to  Adrian

Wystarczyłby zapis w umowie, że jak wartość aktywów spadnie do np. 150% pozostałego do spłaty kapitału, to mam natychmiast dokonać całkowitej spłaty kredytu.

Radek
2 lat temu
Reply to  Rafał

Zdaje się, że mając te 5 mln możesz kupić nieruchomość ze środków własnych, a następnie udać się banku po kredyt i ustanowić zabezpieczenie na nieruchomości. Następnie możesz pieniądze pozyskane z kredytu ponownie wrzucić w obligacje/akcje.

Rafał
2 lat temu
Reply to  Radek

Jeśli w tych 5 mln byłoby sporo zysków,to trzeba by było zapłacić konkretny podatek Belki. Do tego koszty transakcyjne. Potem przy zakupie znowu koszty transakcyjne, do tego przez jakiś czas pieniądze byłyby poza rynkiem, mało to optymalne…

Karaluszek
2 lat temu
Reply to  Rafał

I jeszcze sprzedając większe ilości najpierw uwalisz cenę, a kupując podbijesz cenę – to jest największy problem, bo koszty transakcyjne to jest pikuś (przynajmniej w niektórych BM), jeśli ma się jakiś interes życiowy do załatwienia.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu