Rząd przedstawił poprawioną (i chyba już ostateczną) wersję swojego programu (wyborczego?) – „Polskiego Ładu”. Czy próba dogodzenia przedsiębiorcom – w sumie najbardziej pokrzywdzonej pomysłami rządu grupie obywateli (choć to pokrzywdzenie można też nazwać po prostu ograniczeniem przywilejów) – sprawia, że podatkowy „Polski Ład” zaczyna mieć sens? Oto jego plusy i minusy
Podstawowe założenia „Polskiego Ładu” (30 000 zł kwoty wolnej od podatku dla etatowców, przesunięcie progu 32% podatku PIT oraz wprowadzenie „nieodliczalnej” składki zdrowotnej) się nie zmieniły. Przedsiębiorcy płacący podatek liniowy dostali ulgę w składce zdrowotnej (od 2022 r. zapłacą 4,9%, a nie 9%), a kto zdecyduje się na podatek ryczałtowy – ma płacić „sztywną” składkę zdrowotną 300-900 zł miesięcznie (w zależności od obrotów).
- Jak kupować dolary i euro, żeby nie wpaść w pułapkę cenową? Oto system, który chroni przed wahaniami
- Dlaczego tak trudno wykonać pierwszy krok w inwestowaniu? Tracimy lata (czasem dekady!), bo hamują nas te trzy mentalne przeszkody. Jak je pokonać?
- Autozapis do PPK już tu jest! Co robić? Oto trzy powody, dla których nie warto uciekać z PPK. Nawet jeśli nie wierzysz, że ten system dotrwa do Twojej emerytury
Podatkowy „Polski Ład” ma kilka plusów…
Czy to zmiany w dobrym kierunku? Przedsiębiorcy nadal będą płacili więcej podatko-składki niż dziś, ale straty osób prowadzących działalność gospodarczą o niewysokich dochodach będą nieco mniejsze. Jakie są plusy i minusy „Polskiego Ładu” w finalnej postaci, przez pryzmat subiektywnej oceny Ojca Redaktora „Subiektywnie o Finansach”? Najpierw plusy:
– wyższa kwota wolna od podatku. Minimalna pensja krajowa oraz większość emerytur (do 30 000 zł zarobku rocznie) nie będzie obciążona podatkiem. To dobry ruch, bo dobijanie podatkiem ludzi, którzy i tak ledwo wiążą koniec z końcem, jest przelewaniem z pustego w próżne – takie osoby i tak potem są klientami programów socjalnych, pieniądz krąży więc bez sensu
– urealnienie progu podatkowego dla etatowców. Każda osoba na etacie będzie mogła zarobić 120 000 zł rocznie (brutto), płacąc od tych dochodów 17% podatków. Od wielu lat próg ten (wynoszący obecnie ponad 85 000 zł) był „zamrożony” i to nie było uczciwe (zwłaszcza w stosunku do osób prowadzących „fikcyjną” działalność gospodarczą i płacących realnie 15-16% podatku dochodowego bez względu na poziom zarobków)
– wprowadzenie mechanizmów, które powodują, że „fikcyjna” działalność gospodarcza (czyli ucieczka z etatu tylko po to, żeby płacić niższe podatki) przestanie się opłacać. Arbitraż podatkowy to zło. Albo ktoś prowadzi „prawdziwą” działalność gospodarczą, ma wielu klientów, uprawia wolny zawód, albo powinien być na etacie.
Czytaj też: „Polski Ład” i publicyści. Rafał Woś: „mnie się podoba”. Próbuję zrozumieć (subiektywnieofinansach.pl)
…lecz niech te plusy nie przesłonią Wam minusów
A teraz minusy, których podatkowy „Polski Ład” niestety ma więcej niż plusów i są poważniejsze. A szkoda, bo rządzący nie wykorzystali szansy na prawdziwe zmiany w systemie podatkowym i na jego uproszczenie.
– bałagan w progresji podatkowej. Jeśli rząd chciał progresji podatkowej (czyli żeby bogatsi oddawali większą część swoich dochodów do wspólnej kasy) to udało się tylko częściowo. W zależności od formy opodatkowania nowe podatki będą albo progresywne (umowa o pracę), albo progresywne tylko czasami (działalność gospodarcza opodatkowana według „normalnej” skali podatkowej), albo nadal degresywne (działalność gospodarcza na podatku liniowym lub na ryczałcie ewidencjonowanym), choć wyższe niż dotychczas. Czyli dla dużej części podatników nie zmieni się to, że im więcej zarobią, tym mniejszą część dochodów oddadzą państwu.
Na poniższym wykresie widzicie, że tzw. klin podatkowy dla jednych podatników będzie się zmniejszał, dla innych zwiększał. A dla jeszcze innych będzie jeździł w tę i we w tę. Poza tym ma ząbki i dla niektórych dochodów. Nie widać w tym żadnej logiki.

Koniecznie zobacz te wykresy: świetne graficzne przedstawienie skutków „Polskiego Ładu” dla osób osiągających dochody w różnej wysokości i rozliczających się według różnych zasad
– zmniejszenie wpływów budżetowych i brak szansy na lepsze usługi publiczne. Dobrze zarabiający zapłacą dużo więcej, a mało zarabiający zaoszczędzą niewiele, będzie przy tym fura zamieszania i kosztów, zaś na koniec pieniędzy na usługi publiczne będzie mniej. „Fajnie” – powiedzą zwolennicy niskich podatków i „państwa-minimum”. Tylko naprawdę nie trzeba w tym celu jeszcze bardziej komplikować systemu podatkowego. Po to żeby państwo miało mniej pieniędzy, nie musieliście, chłopaki i dziewczyny ze Zjednoczonej Prawicy, robić podatkowego armageddonu. Zwłaszcza, że prawdopodobnie uderzy on również w samorządy, a więc w usługi takie jak transport miejski.
– komplikowanie prostych rzeczy. Duża część podatników musi podjąć decyzję: zostać na podatku liniowym (19%, brak kwoty wolnej, 4,9% składki zdrowotnej), przejść na ryczałt (12-14% podatków, brak możliwości odliczeń i 300-900 zł składki zdrowotnej), przejść na etat (17% podatku, potem 32%, kwota wolna od podatku, 9% składki zdrowotnej i być może ulga podatkowa dla klasy średniej) czy założyć spółkę z o.o. (niski CIT, podatek od dywidendy). To jest chore. Ten sam człowiek, te same pieniądze i podatek zupełnie inny w zależności od formy opodatkowania. Mało kto będzie mógł sobie poradzić bez doradcy podatkowego (co kosztuje). Czy premier Mateusz Morawiecki da ulgę na doradztwo podatkowe? Nazywanie tego wszystkiego „podatkowym fair play” to już chyba jakiś nieśmieszny żart.
– większe obciążanie podatkami klasy średniej. Co by nie mówić o „Polskim Ładzie”, to największy ciężar poczują w kieszeniach ci, którzy zarabiają dobrze (np. 12 000 zł brutto miesięcznie), ale jeszcze nie są milionerami. Czy to jest mądre? Może nie ma innego wyjścia (milionerów mamy niewielu, a ktoś podatki musi płacić), ale tak czy owak ponosimy ryzyko, że dociśniemy za bardzo do gleby ludzi, którzy przez to nie staną się milionerami, tylko się spauperyzują. Chociaż z drugiej strony część „niby-przedsiębiorców” przesuniemy na etat, przez co będą płacili większe podatki i będą bardziej bezpieczni socjalnie (uprawnienia emerytalne i urlopowe związane z etatem).

Czytaj też: „Polski Ład” czyli… bykowe. Jaki rachunek za hojność rządu dla rodzin zapłacą bezdzietni?
Czy podatkowy „Polski Ład” uderzy w… jego beneficjentów?
Ryzyko podkopania rodzącej się klasy średniej byłoby łatwiej ponosić, gdyby dzięki temu była szansa na dostarczenie Narodowi lepszych usług publicznych. Ale to raczej chodzi o to, żeby z pieniędzy klasy średniej dorzucić po 70 zł miesięcznie najmniej zarabiającym oraz emerytom. Strategicznie to nie jest najlepsza decyzja.
– ryzyko „wyprodukowania” inflacji, która uderzy w… beneficjentów „Polskiego Ładu”. Z faktu, że to przedsiębiorcy zapłacą za „Polski Ład” bierze się podwyższone ryzyko inflacji. Ci nieźle zarabiający (po kilkanaście tysięcy złotych miesięcznie) ludzie to przeważnie osoby wykonujące usługi, które wyższe podatki mogą wrzucić sobie w ceny. Na koniec więc może być tak, że ci najmniej zarabiający, którzy na „Polskim Ładzie” zyskają np. 70 zł miesięcznie, zapłacą 100 zł więcej u fryzjera, szewca, informatyka i generalnie za wszystkie usługi. „Polski Ład” jest tak urzeźbiony, że jest duże ryzyko, iż na koniec uderzy w tych, którym miał pomagać.
Jak widzicie, podatkowy „Polski Ład” ma kilka plusów, lecz – że posłużę się cytatem z kultowego filmu Barei – „niech te plusy nie przesłonią Wam minusów”. Jeszcze bardziej skomplikowane, jeszcze mniej logiczne podatki i ryzyko skutków ubocznych, które w zasadzie znoszą wszystkie potencjalne korzyści. A może ktoś z Was może mnie oświecić? Może ja czegoś nie ogarniam?
Czytaj też: „Polski Ład” i płacenie pod stołem? Czy amnestia dla pracownika ma sens (subiektywnieofinansach.pl)
—–
Podcast „Finansowe sensacje tygodnia”. Ekipa Samcika przepytuje prezesa Związku Banków Polskich
W tym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy z Krzysztofem Pietraszkiewiczem, prezesem Związku Banków Polskich. O frankowiczach, boomie hipotecznym (i zagrożeniach z nim związanych), mankamentach bankowych scoringów, „Polskim Ładzie”, cyberprzestępczości (i o tym dlaczego banki nie chcą brać współodpowiedzialności za kradzieże pieniędzy z naszych kont) oraz o wojnie gotówki z bezgotówką. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem, a także na Spotify, Google Podcast, Apple Podcast.