W Polsce rozgorzała awantura o „Polski Ład”. Lepiej zarabiający oraz przedsiębiorcy nie chcą płacić wyższych podatków, a rządząca partia PiS mówi, że musi im zabrać, by dać biednym, bo inaczej będzie niesprawiedliwie. Ale przecież tę „janosikową” władzę sami sobie wybraliśmy. Pytanie, czy nawet gdyby ci lepiej zarabiający się skrzyknęli i spróbowali odsunąć od władzy Zjednoczoną Prawicę, to mieliby szansę? Można się zastanawiać czy nie mamy w Polsce przypadkiem czegoś a la „antycenzus majątkowy”, który premiuje niepracujących oraz tych, którzy prawie nic nie dokładają do wspólnej kasy. Czy tym czymś nie jest wyborcza metoda d’Hondta?
W starożytnym Rzymie „biletem wstępu” do urny wyborczej był odpowiedni status majątkowy. Kto nic nie miał, nie mógł głosować. Dziś mamy demokrację, wszyscy jesteśmy równi i o cenzusie majątkowym nikt nie myśli. Chociaż patrząc na to, jak wielka liczba głosów wyborczych pochodzi od osób, które nie pracują i nie dokładają się do państwowego budżetu – i na to że, jak wynika z decyzji wyborczych, są one w pewnym sensie decydujące – można się zastanawiać czy nie mamy przypadkiem czegoś a la „antycenzus majątkowy”.
- Słońce tego lata daje popalić. I zaoszczędzić kasę. Ile prądu ze słońca da się wykorzystać na własne potrzeby dzięki panelom? Sprawdziłem, policzyłem
- Dla niezbyt doświadczonych inwestorów najbezpieczniejszą strategią są zakupy w częściach. Dotyczy to akcji, obligacji i… złota też. Zwłaszcza teraz. Jak robić to wygodnie?
- Comiesięczne rachunki (po)może płacić aplikacja mobilna. Wszystkie faktury w jednym miejscu, powiadomienia, przypomnienia i płatności w telefonie?
Dawno temu, kiedy – jak chyba każdy, młody człowiek – przeżywałem fascynację „korwinizmem”, buntując się przeciwko podatkom, brakowi dostępu do broni oraz obowiązkowi zapinania pasów w samochodzie, byłem również zwolennikiem cenzusu majątkowego przy głosowaniu. Moje rozumowanie było następujące: jeśli ktoś chce decydować o wspólnych pieniądzach, to jego wkład w tę decyzję powinien być porównywalny do tego, ile tych pieniędzy wnosi do wspólnej kasy. Czyli: im więcej podatków płacisz, tym więcej głosów w wyborach ci przysługuje.
Uważałem, że to mogłaby być gwarancja po pierwsze tego, że bogaci przestaliby unikać opodatkowania (bo po co pozbawiać się prawa głosu), a po drugie tego, iż rządy będą mniej populistyczne. A zatem będą promowały ludzi mających pomysły, chętnych do inwestowania pieniędzy, rozbudowywania swoich firm, zatrudniania ludzi i bogacenia się. Takim byłem idealistą.
Później zrozumiałem, że po pierwsze jak ktoś jest bogaty, to nie musi być mądry (pieniądze mógł odziedziczyć), a po drugie, że bogaci nie zawsze są szlachetni. Przeciwnie: mają tendencję zagarniania bogactwa pod siebie. Oraz – co gorsza – że nie znają w tym umiaru. Będąc młodym i naiwnym wydawało mi się, że gdybym miał jacht, to nie musiałbym już mieć drugiego. Teraz już wiem, że nie ma tego limitu. W związku z tym cenzus majątkowy nie byłby gwarancją rządów ani mądrych, ani sprawiedliwych.
Ile osób płaci podatek dochodowy, a ile decyduje o wydawaniu tych pieniędzy?
Gdy już z tego wyrosłem i zacząłem popierać demokrację w jej klasycznej konstrukcji – a więc takiej, która zakłada, że każdy jest równy i każdemu przysługuje jeden głos – też zacząłem być niezadowolony. Bo zauważyłem, że wybory coraz częściej wygrywają ci, którzy złożą więcej obietnic, że komuś coś „dadzą”. Jak wiadomo, polityk nie „daje” z własnej kieszeni, więc musi z czyjejś kieszeni te „dawane” pieniądze wyjąć. Niestety, oni nigdy nie mówili komu wyjmą, a coraz częściej wygrywali.
Doszedłem też do tyleż bolesnej, co oczywistej konstatacji, że tym, którzy „dają”, bardziej opłaca się „dawać” tym, których jest więcej na koszt tych, których jest mniej. Ponieważ nie jesteśmy krajem tak bogatym, jak Szwajcaria – w którym grupa tych, którzy są zamożni jest dość liczna w relacji do tych, którzy są ubodzy – oznacza to, że zawsze obdarowywani będą biedni na koszt tych, którzy coś mają.
To jeszcze nie jest takie najgorsze, bo pozwala wyrównywać nierówności. Jeśli jeden dokłada do budżetu mniej, niż drugi, ale równie ciężko pracuje na życie, to być może należy mu dołożyć kosztem tego, któremu się dobrze powodzi. Choć oczywiście zaimponowali mi Szwajcarzy, którzy kilka lat temu odrzucili projekt dochodu podstawowego, czyli żeby rząd każdemu wypłacał po 500 franków miesięcznie za nic.
Najgorszą byłaby sytuacja, w której część Narodu by w ogóle nie generowała dochodów, a jednocześnie to ona decydowałaby o pieniądzach tych, którzy pracują i płacą podatki. To byłaby dokładna odwrotność cenzusu majątkowego – więcej głosów przy urnie mieliby ci, którzy w ogóle nie mają pieniędzy, niż ci, którzy je mają.
No, ale to chyba niemożliwe. W Polsce pracuje obecnie co prawda „tylko” ok. 17 mln osób (z tego prawie co piąta w sektorze publicznym), ale mamy też jakieś 3 mln przedsiębiorców (w sensie: osób prowadzących działalność gospodarczą). Mniej więcej 7 mln osób to dzieci, a niecałe 7 mln osób to emeryci i renciści. Jakieś 4 mln ludzi nie pracuje zawodowo, bo nie chce, nie może, albo pracuje, ale w domu.
Ilu niepracujących wyborców jest w elektoratach poszczególnych partii?
Zatem na jakieś 38 mln ludzi jakieś 20 mln to ci, którzy dokładają się do budżetu państwa w wymierny sposób, czyli płacą podatki. Uprawnionych do głosowania w wyborach jest zaś 29 mln osób. Oznacza to, że pracujący mają zdecydowaną większość i to oni powinni decydować o tym, na co idą pieniądze z podatków. Wszystko jest więc w najlepszym porządku?
Nie do końca. Długo zbierałem zęby z podłogi, gdy zobaczyłem wykres obrazujący odsetek osób pracujących i niepracujących w elektoratach poszczególnych partii politycznych, które rywalizują o możliwość rządzenia Polską (przy okazji zapraszam do przeczytania tekstu w „Gazecie Wyborczej”, który na kanwie tych statystyk powstał).

Wychodzi z niego, że partia obecnie rządząca – która uzyskała nie tak dawno już drugą kadencję – została wybrana w większości głosami osób… niepracujących. W elektoracie Prawa i Sprawiedliwości 55% osób nie pracuje (z tego duża część to emeryci). W elektoratach pozostałych partii 60% osób to pracujący, zaś w elektoracie Konfederacji – nawet 75%.
Można więc skupić wokół siebie osoby, które nie dokładają się do państwowego budżetu, obiecać im, że dostaną pieniądze z kieszeni wszystkich pozostałych i… wygrywać wybory. Czy może być skuteczniejsze perpetum mobile, niż decydowanie o pieniądzach, które wkładają do wspólnej kasy inni? Czyż to nie jest odwrotność cenzusu majątkowego?
Dziwne to zaburzenie, ale wynikające wyłącznie z faktu, że na wyborach obowiązuje w Polsce reguła d’Hondta, która premiuje największe ugrupowanie. Jeśli są trzy partie, z których jedna ma 30% głosów, a dwie pozostałe po 15% głosów, to te dwie ostatnie wprowadzą do parlamentu w sumie mniej posłów, niż ta jedna duża.
Na tej jedności wygrywa wybory Zjednoczona Prawica. Gdyby po drugiej stronie pojawił się drugi sojusz – to on by wygrał. Ale zamiast niego jest grupa kilku partii, które nawet zdobywając więcej głosów, nie są w stanie przejąć władzy.
Czy to dziwne? Może jest tak, że niepracujący zawsze będą bardziej skonsolidowani, bo ich komunikat jest prostszy – zabrać tym, którzy pracują i oddać nam. W zasadzie trudno wpaść na inny. Po stronie „pracujących” zaś nigdy nie będzie jednomyślności, bo jedni będą chcieli, żeby ich pieniądze szły na budowę szpitali i szkół, inni – żeby szły na budowę dróg i stadionów, a trzeci – żeby podatki były niższe i żeby starczyło ich tylko na utrzymanie wojska i policji (a resztę niech każdy sobie kupi sam).
Czy metoda d’Hondta „niechcący” premiuje niepracujących?
To oznacza, że wyborcza metoda d’Hondta jest de facto antycenzusem majątkowym! Czyli zapewnia więcej głosów tym, którzy nie wkładają pieniędzy do państwowego budżetu. Obawiam się, że to może być docelowo równie złe, jak cenzus majątkowy. Może czas pomyśleć, żeby pozbyć się tej metody ustalania zwycięzcy w wyborach, premiującej nie tyle najsilniejszego, co często najbardziej populistycznego?
W tym myśleniu jest jedna słabość. To nie jest tak, że niepracujący nie płacą podatków. Od emerytur i rent jest przecież pobierany podatek dochodowy. Niepracujący zawodowo to przecież również członkowie rodzin wychowujący dzieci. Nie można powiedzieć, że z punktu widzenia państwowego budżetu są bezużyteczni – dzięki ich pracy w domu inni obywatele mogą dołożyć do tego budżetu więcej.
Jest i druga cienkość – przecież podatek dochodowy to zaledwie mniejsza część tego, co oddajemy do państwowego budżetu. Najwięcej w kasie państwa zostawiamy na codziennych zakupach, płacąc VAT wliczany w cenę towarów. Więc nawet osoby niepłacące podatku dochodowego i tak dokładają się do państwowego budżetu poprzez konsumpcję.
Macie jakiś pomysł na to, żeby wyrównać „szanse” przy urnie wyborczej? Idealna koncepcja nie istnieje. No, może poza oświeconą monarchią. Tylko skąd wziąć oświeconego monarchę?
Czytaj też: Wojna pokoleń przy urnie. Kto wybiera rządzących: młodzi czy starzy?
Czytaj też: Czym różni się państwo dobrobytu od polskiego państwa dobrobytu? Sprawdziłem!
————————–
Podcast „Finansowe sensacje tygodnia”: łatwiejszy dostęp do mieszkania czy gwarancja podwyżek cen?
W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o planach Zjednoczonej Prawicy, dzięki którym Polacy mają mieć łatwiejszy dostęp do mieszkania. Naszym gościem specjalnym jest też pani Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland, która pomaga nam ocenić plany rządzących oraz opowiada o tym jak należałoby wspierać mieszkaniowe aspiracje młodych Polaków. Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem.
Spis treści:
01:24 – Wyższa kwota wolna od podatku, podniesiony drugi próg podatkowy, ale bez możliwości odliczenia składki zdrowotnej. Kto zyska, a kto straci na podatkowych zmianach opisanych w „Polskim Ładzie”?
05:54 – Rząd chce, by młodzi ludzi zaciągali kredyty hipoteczne bez wkładu własnego. Zamiast niego będzie specjalna gwarancja. Czy to dobry pomysł?
13:52 – Czy programy mieszkaniowe z „Polskiego Ładu” wpłyną na ceny nieruchomości?
23:54 – Rozwój mieszkalnictwa w „Polskim Ładzie” okiem eksperta. Katarzyna Przybylska z fundacji Habitat for Humanity Poland podpowiada, jak powinno się wspierać potrzeby mieszkaniowe młodych Polaków.
—————————
SPRAWDŹ INWESTYCJE ZE ZNAKIEM JAKOŚCI SAMCIKA:
>>> Oszczędzaj na emeryturę i dostań 400 zł „samcikowej” premii. Chcesz dostać 200 zł premii za zainwestowanie 2000 zł albo 400 zł premii za zainwestowanie z myślą o dodatkowej emeryturze 4000 zł? Kliknij ten link albo ten link oraz wpisz kod promocyjny msamcik2021.
>>> Zainwestuj ze mną w fundusze z całego świata bez prowizji. Chcesz wygodnie – przez internet – oraz bez żadnych opłat lokować pieniądze w funduszach inwestycyjnych z całego świata? Skorzystaj z platformy F-Trust rekomendowanej przez „Subiektywnie o finansach”. Kupuję tam fundusze. Inwestowanie bez opłat dystrybucyjnych po wpisaniu kodu promocyjnego ULTSMA. A w tym poradniku najważniejsze rady w co teraz inwestować.
>>> Zainwestuj w ETF-y z całego świata. Proste inwestowanie w ETF-y u robodoradcy możliwe jest dzięki platformie Finax, w której ja również trzymam kawałek oszczędności. Dzięki temu linkowi zainwestujesz tam pieniądze łatwo i wygodnie.
>>> Wypróbuj fundusze od najsłynniejszych firm zarządzających na świecie. Może warto trzymać pewną część swoich oszczędności pod zarządzaniem ludzi, którzy mogą o sobie powiedzieć: „osobiście znam Warrena Buffeta”? Fidelity, Schroeders, AllianceBernstein – fundusze tych legendarnych firm dostępne są dla klientów mBanku. Zachęcam do sprawdzenia na tej stronie.
—————————
SKORZYSTAJ Z BANKOWEGO OKAZJOMATU SAMCIKA:
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać. Masz zero na lokacie i koncie oszczędnościowym? Zarabiaj przynajmniej tak:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
—————————
ZGARNIJ TECHNOLOGICZNE BONUSY OD HOMODIGITAL:
>>> Sprawdź hosting od Zenbox: Masz stronę internetową, e-sklep, prowadzisz bloga? Szukasz najlepszego na rynku hostingu? Sprawdź Zenbox, czyli hosting, któremu zaufało „Subiektywnie o finansach”. Po szczegóły zapraszam tutaj! A tutaj przeczytaj czym różni się porządny hosting od kiepskiego.
>>> Chcesz chronić swoją prywatność podczas przeglądania stron internetowych? Skorzystaj z VPN od firmy Surfshark. Bezpieczeństwo i dyskrecja w sieci level hard za rozsądną cenę. Przetestowane przez ekipę „Subiektywnie o finansach” i Homodigital, czyli subiektywnie o technologii. Sprawdź przed jakimi niebezpieczeństwami chroni cię VPN. Potrzebujesz więcej prywatności i bezpieczeństwa? Kliknij tutaj
Homodigital.pl, czyli subiektywnie o technologii. Codziennie nowy artykuł, w którym walczymy o Twoje prawa, rozwiązujemy problemy, ostrzegamy przed pułapkami, radzimy jak ochronić się przed utratą prywatności, danych lub pieniędzy. Zaglądaj na Homodigital.pl, codziennie nowy felieton!