Płatne szczepienia na koronawirusa byłyby bardzo ciekawą strategią – na świecie raczej unikalną. Czy są jakieś zalety takiego pomysłu? Ile zarobiłby skarb państwa? A może byłby to tylko dodatkowy sposób na zdenerwowanie obywateli? Liczę oraz szukam plusów i minusów
Tydzień temu rozpoczęła się rejestracja na szczepienia dla starszych Polaków. Najpierw dla osiemdziesięciolatków i starszych, teraz dla osób w wieku 70-79 lat, a niebawem dla seniorów od 60 roku życia. Niestety chętnych jest dużo więcej niż szczepionek, a więc pojawiło się sporo absurdów – część opisał Irek w poprzednim artykule. Czy gdyby wprowadzić u nas płatne szczepienia na koronawirusa, to część z tych absurdów zostałaby ograniczona? Sprawdźmy.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Może częściowo płatne szczepienia na koronawirusa i pieniądze na szczytny cel?
Polska przyjęła strategię bezpłatnych i nieobowiązkowych szczepień. Każdy chętny obywatel będzie mógł się zaszczepić (gdy tylko przyjdzie jego kolej). A może to był błąd? Czy w obecnej sytuacji (więcej chętnych na szczepienia, niż liczba dostępnych dawek szczepionki) nie lepiej byłoby przynajmniej część szczepionek „sprzedawać”, tak jak sprzedaje się każdy towar deficytowy? Skoro i tak są długie kolejki, to może chociaż dofinansujmy służbę zdrowia?
Sprawdźmy co by było, gdyby połowa dawek była dystrybuowana w obecnym systemie (wg grup ryzyka), a druga połowa została przeznaczona na sprzedaż dla chętnych. Pieniądze zdobyte w ten sposób musiałyby być oczywiście przeznaczone na polską służbę zdrowia, a nie na inne zachcianki polityków.
Szczepionki można by na przykład sprzedawać na aukcjach charytatywnych. Sztywna cena nie wykorzystałaby w pełni potencjału płatnych szczepionek, a forma licytacji pozwoliłaby zacząć od najwyższych cen (za takie strategie aukcyjne był w tym roku przyznany ekonomiczny Nobel, więc to nie żarty) i dzięki temu zebrana kwota byłaby ostatecznie większa. Gdy w końcu zabraknie chętnych na szczepienia płatne (przy obecnym tempie produkcji w ciągu maksymalnie dwóch lat powinno być więcej szczepionek niż chętnych w Polsce), to wrócilibyśmy do obecnego systemu.
Co tydzień trzeba by wystawiać odpowiednią liczbę aukcji ze szczepionkami, miejscami szczepień i ich terminami. Dwa – trzy dni przed terminem aukcja by się kończyła, zwycięzca wpisywał swój PESEL, dokonywał opłaty i byłby szczepiony w swoim terminie. Oczywiście od strony technicznej system przygotowaliby eksperci. Kto miałby się tym zająć? Relacje na linii Rząd – Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy są obecnie dosyć chodne. Rządzący musieliby więc stworzyć jakiś własny portal – ewentualnie podjąć współpracę z inną fundacją charytatywną.
Ile jesteśmy skłonni zapłacić za szczepionkę?
Czy na takie rozwiązanie byliby chętni? Myślę, że tak. Skoro na wiosnę za maseczkę jednorazową (taką zwykłą, wartą wcześniej kilka groszy) płacono nawet kilkanaście złotych, to i za szczepionkę część osób byłaby skłonna zapłacić całkiem spore pieniądze.
Zresztą podwyżki cen nie dotyczyły tylko maseczek – wzrastały ceny płynów do dezynfekcji, rękawiczek lateksowych, a ostatnio pulsoksymetrów i koncentratorów tlenu. Ludzkie życie dla wielu osób jest bezcenne i kupią wszystko, aby je uratować.
Zresztą ten proces już ma miejsce – i nie mówię tu akurat o głośnych aferach z celebrytami. W internecie pojawiają się oferty kupna szczepionki przeciw koronawirsowi za bitcoiny. Nie polecam, bo przeważnie dotyczy to chińskiej lub rosyjskiej szczepionki, a i tak nie jest pewne, czy produkt otrzymamy. Z kolei w Polsce kolejne grupy zawodowe próbują się przesuwać wyżej w hierarchii kolejności szczepień.
Pojawiło się też zjawisko turystyki szczepionkowej. Naturalnym jest, że w dużych miastach jest więcej osób do zaszczepienia niż w małych miejscowościach, a w Polsce nie mamy wprowadzonej rejonizacji. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby – na przykład – mieszkańcy Warszawy udali się zarejestrować do przychodni w Bieszczadach. I tak robią.
Ile na tym zarobi służba zdrowia?
W Polsce żyje około 31,5 mln osób powyżej 18 roku życia. Ostatnio w sondażach zwolennicy szczepienia przeważają, a więc załóżmy, że zechce się zaszczepić 60% z nich – czyli około 19 mln. Jeżeli co piąty byłby skłonny zapłacić za szczepionkę, to mamy 4 mln potencjalnych kupców.
Cena szczepionki jest trudna do oszacowania. Natomiast hurtowe ceny (w zależności od producenta) to średni koszt około 100 zł za dwie dawki. Myślę, że spokojnie można założyć średnią cenę przyspieszonego szczepienia na 300 zł (pierwsza część chętnych kupi dużo drożej, ostatni pewnie za niewiele więcej niż 100 zł).
To dałoby niebagatelną kwotę 1,2 mld złotych – co byłoby ogromnym i pozytywnym zastrzykiem dla naszej służby zdrowia. Dla porównania tyle Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy zebrała przez ostatnie 18 lat, a nie trzeba chyba pisać, jak bardzo pomogli polskim szpitalom.
Plusy i minusy płatnej szczepionki
Temat jest bardzo kontrowersyjny i prawdopodobnie: ile ludzi – tyle opinii. Na pewno o Polsce byłoby głośno – skoro, w niektórych krajach rozważa się płacenie ludziom za zaszczepienie się, a my poszlibyśmy odwrotną drogą. Poniżej przygotowałem po cztery zalety i wady takiego, nietypowego rozwiązania.
Płatne szczepienia na koronawirusa: zalety
- Zasilenie służby zdrowia znaczną kwotą pieniędzy
Służba zdrowia w Polsce nie jest najbardziej dofinansowaną instytucją, a my regularnie mamy dyskusję o jakiś pieniądzach, a w zasadzie ich braku. Zastrzyk 1,2 mld złotych mógłby trochę pomóc i ograniczyć kłótnie w stylu „czy przeznaczyć 220 mln zł na psychiatrię dziecięcą”.
- Bardziej przejrzyste „wciskanie się przed kolejkę”
Nie ma co ukrywać – „kupowanie” szczepionek w ten czy inny sposób ma i będzie mieć miejsce. Nagłośnionych będzie kilka przypadków, ale w całym kraju będą znajomi polityków, lekarzy, czy innych wpływowych osób mających dostęp do szczepionek, którzy zostaną wciśnięci przed kolejkę (oczywiście nie każdy lekarz, czy lokalny polityk kogoś wciśnie, ale zdarzą się i tacy). W tym trybie szczepienia część z dodatkowych chętnych za szczepionkę po prostu zapłaci.
- Bardziej równomierne szczepienia
Większość krajów na świecie (w tym Polska) szczepi najpierw seniorów. To pozwoli ograniczyć ich śmiertelność, ale – wg publikacji w magazynie „Science” – zaszczepienie młodych osób w pierwszej kolejności pozwala bardziej ograniczyć transmisję wirusa. Podzielenie szczepionki na cześć płatną i część bezpłatną pozwoliłoby szczepić bardziej równomiernie zarówno pod względem wieku, jak i wykonywanego zawodu.
- Czym coś droższe, tym lepsze
Ciągle w Polsce widoczna jest niechęć do szczepionki. Nasza podświadomość generalnie uważa rzeczy droższe za lepsze i bardziej ich pożąda. Może więcej wypuszczenie limitowanego produktu – szczepionki – do sprzedaży spowodowałoby więcej chętnych na szczepienia w ogóle.
Płatne szczepienia na koronawirusa: wady
- Dłużej będziemy szczepić osoby najbardziej narażone na śmierć
Przeznaczenie połowy szczepionek do płatnej dystrybucji oznaczałoby, że osoby z grup podwyższonego ryzyka (seniorzy, lekarze, pracownicy służy zdrowia itd. z grup 0-1) byłyby później zaszczepione. Mniej więcej dwa razy później, a to przełoży się na więcej zgonów.
- Złość na polityków
Nie chciałbym być w skórze polityka, który zaproponuje takie rozwiązanie. Nawet jeżeli okazałoby się ono korzystne dla służby zdrowia, a uzyskane pieniądze zostałyby uczciwie rozdystrybuowane, to popularność i kariera takiego polityka szybko by się skończyła. Coś jak z sytuacja, w której Włodzimierz Cimoszewicz mówił o ubezpieczeniach. Miał rację, ale został za to zjedzony.
- Dwukrotnie zapłacimy za to samo
Każdy z nas płaci składki zdrowotne, a teraz doszłaby dodatkowa opłata za szczepienie, którą teoretycznie już wcześniej zapłaciliśmy w składkach. Z drugiej strony i tak już płacimy za masę leków, szczepionek, badań prywatnie.
- Obawa, że politycy zebraną kwotę przekażą na coś innego
Zaufanie do polityków (wszystkich partii) jest w Polsce mocno nadwyrężone. Od razu pojawiłaby się obawa, że te pieniądze zostaną przekazane na inny cel. Nawet jeżeli taka suma trafi na odpowiednie konto, to jednocześnie coroczne dofinansowanie służby zdrowia może być niższe o identyczną kwotę (a zyskać może – na przykład – telewizja). Dlatego ewentualne przeznaczenie pieniędzy musiałoby być bardzo dobrze zapisane i zaprezentowane społeczeństwu.
Prawdopodobnie na takie rozwiązanie jest już za późno. Pytanie tylko, czy dla polskiej służby zdrowia i dla naszego społeczeństwa nie byłoby po prostu lepiej, gdyby szczepionka była płatna?
Zdjęcie główne: pixabay / geralt