Obecnie większość taksówkarzy do wyliczania ceny za kurs posługuje się już nie tradycyjnymi taksometrami, lecz aplikacjami mobilnymi w smartfonach. W odróżnieniu od klasycznych taksometrów, aplikacje te nie podlegają homologacji. Ma to dobre strony (mniejszy próg wejścia do biznesu taksówkowego), ale niektórzy pasażerowie mają wątpliwości czy te urządzenia dobrze liczą przejechaną trasę i czas. Czy wirtualne taksometry wymagają większego nadzoru?
Za co płaci pasażer taksówki? Coraz częściej płaci cenę umowną, czyli taką, jaką wystawiła mu aplikacja taksówkowa. Ten model został przywieziony do Polski przez Ubera i bardzo rozpowszechnił się wśród podobnych firm dostarczających przewozy zamawiane przez aplikację w smartfonie. Przez długie lata Uber, Bolt czy FreeNow na tym wygrywali, bo klienci wolą zobaczyć stałą cenę niż zastanawiać się, ile ostatecznie wyjdzie ze wskazań taksometrów.
- Połowa Polaków ma jakiś kredyt. Kiedy opłaci się skorzystać z jego refinansowania albo z konsolidacji? O strategiach spłaty zadłużenia [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL]
- Szybkie przelewy, docierające błyskawicznie do dowolnego odbiorcy na świecie? Usługi takie jak Visa Direct mogą przyspieszyć ruch pieniędzy [POWERED BY VISA]
- Amerykańskie akcje i dolar toną. Ale zbliżają się też do ważnych poziomów wycen. Czas decyzji dla inwestorów: Trump to katar czy ciężka grypa? {POWERED BY UNIQA TFI]
Ale teraz już różnie bywa. Coraz większa część świadomych pasażerów widzi już złe strony cen umownych. Firmy stosujące ceny umowne mają pełen wachlarz możliwości, żeby stosować bardzo wysokie ceny w momentach, gdy jest duży popyt na usługi przewozowe. Dlatego nie każdy dziś wybiera przewóz ze stałą, ustaloną z góry ceną, bo coraz częściej bywa ona po prostu wyższa niż cena, którą zapłaciłby, jadąc według wskazań taksometru.
W przypadku przejazdu rozliczanego „za kilometr” usługa zawsze jest uzależniona od tych samych zasad, niezależnie od pogody, punktu docelowego, aktualnego popytu na taksówki. Wiadomo, ile za każdy przejechany kilometr zapłacę w nocy, w weekend czy wyjeżdżając za miasto.
Jeździsz często taksówką? Czy taksometr ma znaczenie?
Pozornie sytuacja jest bardzo prosta: wsiadasz do tradycyjnej taksówki, bez różnicy, czy zamówionej przez telefon czy przypadkowej, stojącej na ulicy lub postoju taksówek. Mówisz taksówkarzowi, gdzie chcesz jechać, kierowca włącza taksometr tradycyjny albo w aplikacji, na jakimś urządzeniu mobilnym. Na końcu trasy na podstawie wskazania taksometru mówi ci, ile masz zapłacić. Płacisz i wysiadasz. Za co dokładne zapłaciłeś?
To zależy od tego, czy taksówkarz włączył tradycyjny taksometr czy „odpalił” go w aplikacji. Tradycyjny taksometr podlega ścisłej kontroli tego, czy dobrze odmierza odległość, czas, i w związku z tym, czy nalicza według ustalonej stawki. Regularnie co dwa lata trzeba go na nowo legalizować. Następnie jest plombowany, żeby wykluczyć możliwość ingerencji w jego ustawiania. Za brak takiej legalizacji taksówkarz w razie kontroli np. Inspekcji Transportu Drogowego może zapłacić mandat do 500 zł, a także stracić dowód rejestracyjny.
W jaki sposób kontrolowany jest tzw. wirtualny taksometr w aplikacji? Przepisy tego nie precyzują. A przecież nawet tradycyjne korporacje taksówkarskie obecnie korzystają ze specjalnych aplikacji do obsługi kursów. Są to takie apki jak np. RT 3000, Taxi123 czy Tiskel.
Czy robią to prawidłowo? Zapytałem o to zarówno dostawców tego oprogramowania, jak i instytucje państwowe, które zajmują się taksówkami. A jest ich całe mnóstwo: Ministerstwo Gospodarki (miary), Infrastruktury (transport), Cyfryzacji (aplikacje mobilne), Inspekcja Transportu Drogowego, UOKiK z Inspekcją Handlową, skarbówka, policja, straż miejska…
Kto odpowiada za wirtualne taksometry?
Mamy na rynku dwa rodzaje urządzeń, które mają dawać klientowi tę samą wiedzę. Jedne są legalizowane i plombowane, nadzór nad drugimi jest – jak wiele na to wskazuje – mniej skrupulatny (być może częściowo z przyczyn technologicznych, bo jak zaplombować smartfon?). Jak więc chronić pasażerów taksówek przed ewentualnym błędnym naliczaniem opłaty za kurs?
„Resort cyfryzacji nie tworzył i nie odpowiada za przepisy prawa w obszarze wirtualnych taksometrów. Ta kwestia znajduje się poza właściwością Ministerstwa Cyfryzacji. Pytanie o wirtualne taksometry należy skierować do Głównego Urzędu Miar oraz Ministerstwa Rozwoju i Technologii”
– odpowiedziało Ministerstwo Cyfryzacji, zapominając, że to ono wprowadziło w 2020 r. stosowne przepisy. Ale o tym więcej będzie dalej. Co na to urzędnicy Ministerstwa Rozwoju i Technologii?
„Ministerstwo Rozwoju i Technologii, jak też jednostka nadzorowana przez Urząd – Główny Urząd Miar – nie certyfikują aplikacji mobilnych, uregulowanych rozporządzeniu Ministra Cyfryzacji z dnia 28 maja 2020 r. w sprawie aplikacji mobilnej służącej do rozliczania opłaty za przewóz osób, jak również nie określają zasad funkcjonowania przewozów taksówkami ani zasad pracy kierowców taksówek, w tym potwierdzania wycen przewozów taksówkowych przy wykorzystaniu aplikacji mobilnych”
– odbija piłeczkę biuro prasowe. Ten fragment odpowiedzi jest prawie jeden do jednego przeniesiony z mejla, którego dużo wcześniej dostałem z Głównego Urzędu Miar. Ale ten urząd napisał coś jeszcze:
„Główny Urząd Miar nie dysponuje wiedzą odnośnie zabezpieczeń aplikacji mobilnych przed zewnętrzną ingerencję, a także czy jakaś instytucja jest odpowiedzialna za kontrolę poprawności pracy aplikacji mobilnych”.
Resort cyfryzacji nie daje jednak za wygraną i za wszelką cenę udowadnia, że te aplikacje mobilne służące do rozliczania kursu nie są tymi aplikacjami mobilnymi, służącymi do rozliczania kursu, o których mówi rozporządzenie:
„Na rynku dostępne są aplikacje, które po zakończeniu kursu, a nie przed jego rozpoczęciem, wyznaczają opłatę za przejazd (np. rt3000, 123taxi czy Tiskel). W związku z tym pełnią one funkcję taksometru, czyli urządzenia pomiarowego”
Sprawa jest poważna i, wbrew pozorom, przybiera sporą skalę. Tradycyjne taksówki trzymają się cały czas dość mocno. Według danych Zespołu Doradców Transportowych TOR tylko w 2023 r. wartość rynek przewozów taksówkarskich w Polsce wart był 6,5–7 mld zł, z czego na tradycyjne taksówki przypada 3,9 mld zł. Więc raczej niemało…
„Kwestia kontroli urządzeń pomiarowych, w tym taksometrów leży w gestii okręgowych urzędów miar”
– to z kolei Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To w sumie prawda, tyle że nie chodzi o taksometry, tylko o aplikacje mobilne, które obecnie spełniają tę funkcję. Wygląda na to, że w przepisach istnieje luka.
Przepisy (jak zwykle) nie nadążają za technologią
Skąd to całe zamieszanie? Odpowiedz jest banalnie prosta – przepisy nie nadążyły za duchem czasu, a przede wszystkim nad rozwojem technologii. Od dawien dawna usługi transportowe wyglądają w ten sam sposób: pasażer płaci za przemieszczanie się w czasie i przestrzeni – opłacie podlega pokonany dystans i czas, w którym to się odbywa. I to się nie zmieniło i pewnie nigdy się nie zmieni. Ale rozwój cywilizacyjny i technologiczny sprawił, że zmienił się sposób wyliczania opłaty za ten przewóz.
Coś trzeba było z tym zrobić, co w końcu dostrzegły też władze, wprowadzając nowe przepisy. Nawiasem mówiąc, w przepisach nie ma czegoś takiego jak pojęcie „wirtualny taksometr”. W ustawie o transporcie drogowym pojawił się zapis pozwalający na rozliczenie opłaty za przewóz przy użyciu aplikacji mobilnej. Natomiast w 2020 r. pojawił się główny akt prawny w tej sprawie, czyli wspomniane „Rozporządzenie Ministra Cyfryzacji w sprawie aplikacji mobilnej służącej do rozliczania opłaty za przewóz osób” z dnia 28 maja 2020 r.
Przepisy jednak jak to przepisy okazały się dość kulawe i nie przewidywały wszelkich możliwych sytuacji. Ich największą wadą jest to, że dobrze regulują przewozy na takich aplikach jak Bolt czy Uber, natomiast najwyraźniej nie przewidziały one, że aplikacje będą wykorzystywane także do wyznaczania opłaty przez tradycyjne korporacje taksówkarskie. A jaka to różnica? Okazuje się, że kluczowa i dlatego cały czas zajmujemy się tradycyjnymi taksówkami, a nie tymi na aplikację:
„Aplikacje mobilne to, zgodnie z art. 13b ust. 1 ustawy o transporcie drogowym, alternatywne rozwiązanie wyznaczania ceny za przejazd – umownej, ustalonej przed rozpoczęciem kursu.”
– pisze Ministerstwo Cyfryzacji. No i właśnie tu jest pies pogrzebany, ale trzeba się uważnie w to wczytać, żeby do dostrzec. Co tu jest bowiem najważniejsze? Że aplikacje służą do wyznaczania ceny za przejazd „ustalonej przed rozpoczęciem kursu”. Dlaczego to takie ważne? Każdy z nas wie, jak się korzysta z aplikacji do przewozów taxi. Jedną z najważniejszych ich funkcji jest to, że pasażer zna cenę kursu w momencie jego zamawiania, zanim jeszcze wsiądzie do auta. Zawsze więc jest to cena umowna, którą pasażer akceptuje.
Inaczej jest w przypadku tradycyjnych taksówek, gdzie cena jest wyznaczana po fizycznym odbyciu kursu – długość trasy i czas jej pokonania wyznaczają opłatę. I właśnie problem polega na tym, że nie wiadomo, bo nikt tego urzędowo nie sprawdza, czy akurat takie aplikacje mobilne robią to dobrze. Stąd cena na paragonie w tym przypadku jest „ceną umową”. W przeciwieństwie do tradycyjnych taksometrów, które z mocy prawa muszą precyzyjnie mierzyć przejechany dystans.
Taksometry mierzą, a aplikacje obliczają?
Tradycyjne taksometry muszą precyzyjnie wyliczyć opłatę za kurs i organy państwowe rygorystycznie to kontrolują. A w przypadku aplikacji, które w zasadzie robią to samo (też wyznaczają cenę za kurs) nie zawsze wiadomo, jak powstaje ta cena. Dostawcy tych aplikacji wskazują, że ich aplikację „nie mierzą” długości kursu, ale ją „obliczają” na podstawie (upraszczając) GPS.
„Aplikacja mobilna zgodna z rozporządzeniem ministra cyfryzacji nie stanowi przyrządu pomiarowego w rozumieniu ustawy Prawo o miarach – długość trasy przewozu jest wynikiem „wyliczenia”, a nie „pomiaru”. W naszym rozwiązaniu tj. Kasa123 aplikacja w połączeniu z systemem Taxi123 istnieje możliwość ustalenia ceny końcowej na początku kursu (przed rozpoczęciem jazdy) lub jazdy w oparciu o wyliczoną (niezmierzoną) szacunkową odległość w oparciu o system nawigacji satelitarnej. Czas widoczny na paragonie jest czasem fiskalnym synchronizowanym z oficjalnym źródłem czasu obowiązującym na terenie naszego Państwa”
– mówi mi Sebastian Mioduszewski z firmy Taxi123. Jak informuje, z tej aplikacji korzysta 170 korporacji taksówkarskich w Polsce, ale wykorzystywana jest też za granicą. Pozostali dostawcy takiego oprogramowania, z którymi się kontaktowałem, nie odpowiedzieli na pytania. Sebastian Mioduszewski, dyrektor generalny producenta systemu Taxi123, a także kasy fiskalnej Kasa123 Aplikasa nie zgadza się z tezą, że klient w taksówce z taksometrem „na aplikację” mógłby się czuć mniej bezpiecznie:
„Autor uważa, że taksówkarz może w zasadzie dowolnie zmieniać wskazania tzw. wirtualnego taksometru. Kierowca w naszym rozwiązaniu nie jest w stanie zmieniać ręcznie obowiązującej taryfy (w fizycznym taksometrze jest w stanie w ten sposób zawyżyć opłatę za kurs), zmienić stawki za kilometr, zmienić stawki za godzinę opłaty postojowej”.
Zapytałem też czy paragon generowany przy pomocy tradycyjnego taksometru a aplikacji mobilnej zawiera ten sam zestaw informacji (poza kwestią ceny umownej), co paragon wydawany na podstawie wskazań tradycyjnego taksometru, podlegającego legalizacji? Czy np. znajduje się w nim informacja o zastosowanej taryfie, rabacie?
“Paragon fiskalny reguluje rozporządzenie Ministra Finansów i co do zasady źródło pochodzenia danych nie ma wpływu na jego budowę, ma wyłącznie wpływ na treść pól które się na nim znajdują”. Na paragonie (nie ma znaczenia czy wydanym na podstawie taksometru czy aplikacji mobilnej) znajdują się obowiązkowe dane takie jak pokonany dystans, czas rozpoczęcia i zakończenia kursu. Na paragonie z aplikacji mobilnej dystans jest podawany z dokładnością o rząd większą niż z tradycyjnego taksometru”
– pisze dyr. Mioduszewski. Jak chronić pasażerów taksówek przed ewentualnym błędnym naliczaniem opłaty za kurs? I jak jest kontrolowana prawidłowość naliczania opłat przez aplikację mobilną?
“Do kontroli legalności zestawu kasy i aplikacji mobilnej służącej do rozliczania opłaty za przewóz osób jest uprawniona Policja oraz Inspekcja Transportu Drogowego na podstawie Ustawy o transporcie drogowym art. 13b ust. 1a. Kierowca taksówki winien móc przedstawić do kontroli następujące dokumenty: homologację kasy fiskalnej której używa, wykaz taksometrów i aplikacji mobilnych które są przewidziane do pracy z tą kasą w ramach wydanej homologacji, oświadczenie producenta kasy o poprawnej współpracy kasy z używaną przez kierowcę aplikacją mobilną, oświadczenie producenta, że każda kasa wprowadzana do obrotu będzie identyczna funkcjonalnie i programowo z kasą wzorcową poddaną badaniom. Ten zestaw dokumentów świadczy o użytkowaniu przez kierowcę kasy fiskalnej, która w połączeniu ze wskazaną w wykazie aplikacją mobilną uzyskała homologację Głównego Urzędu Miar”
A może… „taksometry w aplikacji” są dla nas dobre?
Jakie są przyczyny powstania nowych rozwiązań opartych na aplikacjach? Dyr. Mioduszewski powołuje się na raport opracowany przez Pracodawców RP oraz Instytut Finansów Publicznych w 2024 r. Wynika z niego m.in. to, że na rynku taxi brakuje co najmniej kilkunastu tysięcy kierowców. Tego typu rozwiązania obniżają próg wejścia na rynek, a więc powodują, że kierowców jest więcej.
„Koszt instalacji taksometru dla startującego w branży taksówkarza zaczyna się od 3 500 zł (kasa fiskalna plus taksometr plus montaż), homologowany zestaw tj. aplikacja mobilna z kasą fiskalną to koszt startowy poniżej 200 zł. Dla wszystkich jest jasne że różnica zostanie uwzględniona w cenie końcowej usługi. Wnioski są oczywiste, zarówno lobby producentów taksometrów, cały ekosystem z tym związany (np. warsztaty montujące) jak i niestety również kierowcy którzy kupili tradycyjny zestaw zanim dostępne było rozwiązanie aplikacyjne, walczą z “wiatrem zmian”.
Dyr. Mioduszewski uważa też, że przyczyną, która wpływa na zainteresowanie rozwiązaniem aplikacyjnym jest fakt, że tradycyjny taksometr jest źródłem wielu reklamacji w korporacji. W tradycyjnym rozwiązaniu kierowca w trakcie kursu może dowolnie zmieniać taryfy według której jest rozliczany kurs i choć będzie to widoczne na paragonie, to pasażerowie nie przechowują paragonów i ich nie analizują. A paragon jest jedynym źródłem informacji o parametrach przejazdu i podstawą do reklamacji.
„Nie bez znaczenie jest również fakt że nasze rozwiązanie (Kasa123 Aplikasa) pozwala kierowcy na wystawienie paragonu z NIP-em nabywcy, jak również wysłanie klientowi paragonu w postaci elektronicznej (cyfrowo podpisany pdf), co w znacznym stopniu ułatwia pasażerom korzystanie z usług taxi i ich rozliczanie. Próżno szukać tych funkcji w tradycyjnych rozwiązaniach”.
Taksometr kontra aplikacja. Rynek decyduje?
Mam dwie wiadomości dla pasażerów taksówek: dobrą i złą. Dobra jest taka, że według moich doświadczeń oraz informacji, jakie uzyskałem, takie obliczenia kursu na bazie danych GPS są dość dokładne. Oczywiście, że system ten ma swoje wady, bo sygnał GPS jest podatny na różne zakłócenia związane np. z pogodą, ukształtowaniem terenu i usytuowaniem budynków w miastach czy przy przemieszczaniu się przez tunele czy parkingi podziemne. Nie są to jednak jakieś bardzo drastyczne różnice w stosunku do pomiarów trasy dokonywanych przez klasyczne, legalizowane taksometry.
Co nie znaczy, że takie różnice nie mogą wystąpić. Dostawcy tego oprogramowania twierdzą jednak, że ich aplikację wykrywają zakłócenia i stosują odpowiednią korektę obliczeń i są nawet dokładniejsze od taksometrów. Cóż, pozostaje im wierzyć na słowo, bo, jak zostało powiedziane, urzędowo tego nikt nie sprawdził.
Natomiast jest też znacznie gorsza wiadomość: w odróżnieniu od tradycyjnych taksometrów aplikacje taksówkarskie mogą być podatne na manipulowanie ceną. I nie chodzi tu o pomiar odległości lub czasu, ale o inne parametry wpływające na cenę kursu: zastosowana taryfa, stawka za kilometr i czas czy rabat. Choć szef Kasa123 zaprzecza, by była możliwa zmiana taryfy ręcznie przez taksówkarza.
Klasyczny taksometr jest urządzeniem mechanicznym, w którym „na sztywno” ustawia się różne parametry np. stawkę za kilometr i czas, a możliwość ustawiania rabatu czy ceny umownej jest możliwa w ograniczonym zakresie (upraszając – tuż po rozpoczęciu kursu). Taki taksometr jest następnie plombowany, co ma zapobiegać możliwości ingerencji w jego ustawienia. Nie ma też np. możliwości jego uruchomienia, jeśli nie jest podpięty pod kasę fiskalną.
A aplikacja mobilna to program komputerowy, którego oczywiście zaplombować się nie da. Nie podlega kontroli urzędników. Zatem mamy na rynku dwa urządzenia, które robią to samo, ale są objęte zupełnie innymi regulacjami. Taksometry nie mierzą, tylko obliczają. Oba rozwiązania mają wady i zalety, ale niedobrze, że działają w innych reżimach regulacyjnych. Może nie jest to problem wagi państwowej, ale w branży taksówkowej – bardzo żywy.
A na koniec jeszcze jedno zastrzeżenie. Jestem dziennikarzem, ale pracuję również jako taksówkarz tradycyjny oraz na aplikacjach. Więc piszę o zjawisku, z którym spotykam się na co dzień.
———————–
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
——————————-
CZYTAJ: SCHYŁEK CAR-SHARINGU W POLSCE? WIELKA SIEĆ ZWIJA USŁUGĘ
zdjęcie tytułowe: archiwum autora