Ponad 3,5 mld zł pomocy płynnościowej ma się znaleźć na kontach firm w poniedziałek w ramach organizowanego przez PFR programu Tarcza Finansowa. Jednak dystrybucja pieniędzy nie idzie, jak po maśle. Przedsiębiorcy skarżą się na to, że wnioski o pomoc odrzucane są bez powodu albo przez pomyłkę. Albo po prostu z powodu typowej polskiej biurokracji
Tarcza Finansowa powinna być pierwszym, podstawowym elementem wsparcia dla firm w czasie zamknięcia gospodarki. A jest dopiero trzecim, wprowadzanym aż półtora miesiąca po starcie kryzysu. To pieniądze na zapłacenie podstawowych rachunków, czynszów, pensji pracowników. Wartość wypłacanych pieniędzy zależy od skali wpływu koronawirusa na firmę oraz liczby pracowników lub obrotów firmy przed kryzysem.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Dobrze, że ktoś w rządzie w ogóle ruszył głową, bo wcześniejsze programy Tarcza Antykryzysowa 1.0 oraz 2.0 to przykłady skąpstwa, nieufności do przedsiębiorców i biurokracji państwa. Są żałosną namiastką tego, co przygotowały rządy nie tak bardzo dużo bogatszych krajów, jak np. Czechy. Zaś zatwierdzona przez rząd Tarcza Antykryzysowa 3.0 i opracowywana 4.0 mają już znaczenie tylko uzupełniające
Wnioski w ramach Tarczy Finansowej organizowanej przez Polski Fundusz Rozwoju (aby pozyskać pieniądze emituje obligacje kupowane na razie przez banki, ale może w przyszłości my też będziemy mogli się dołożyć) firmy mogą składać od piątku poprzez bankowość elektroniczną, z której korzystają na co dzień. A więc wszystko jest elektronicznie. Poza tym nie trzeba dołączać żadnych dokumentów, program działa „na oświadczenie”. I to, jak na warunki polskiego, „papierowego” państwa jest hit.
Bartosz Marczuk, wiceprezes PFR, pochwalił się w sobotę na Twitterze, że pierwsze pieniądze (2,1 mld zł) są już na kontach 9.000 firm i dodał, że ze wszystkich wdrażanych z jego udziałem programów (począwszy od 500+) ten jest najtrudniejszy, bo trzeba było najbardziej zagęszczać ruchy.
Byłoby łatwiej, gdyby premier nie tracił czasu na Tarcze Antykryzysowe, tylko od razu sięgnął po rozwiązanie, które mu na „Subiektywnie o finansach” podpowiadaliśmy już w połowie marca. W poniedziałek szef PFR przekazał informację, że po czterech dobach składania wniosków skorzystało 16.000 firm, które dostały 3,5 mld zł
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach” i korzystaj ze specjalnych porad Macieja Samcika na kryzysowe czasy – zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Trzy problemy Tarczy Finansowej. Oświadczasz, ale i tak cię sprawdzają na każdym kroku. Drobny błąd i „odstrzał”
Czy mogło być prościej? Biuro Rachunkowe „Smolarek” dało na Facebooku dobrą radę Polskiemu Funduszowi Rozwoju. Zdaniem księgowych „Smolarka” wniosek o subwencję mógłby wyglądać tak:
„Proszę o przyznanie subwencji w pełnej przysługującej mi kwocie. Potwierdzam, że spełniam wszystkie kryteria i reguły ubiegania się o subwencję. Zezwalam PFR na dostęp do informacji o mojej firmie znajdujących się w ZUS, US i GUS”
„Proste? Banalne! Czy da się nakłamać? Nie ma szans” – komentują księgowi. I opisują największe rafy, na które można wpaść – zupełnie bez sensu – składając wniosek o subwencję. Wniosek internetowy, składany przez bank i nie wymagający żadnych załączników (to podkreślmy jeszcze raz, bo obiektywnie to jest duża rzecz w polskich warunkach). Gdzie są problemy? Gdzie Tarcza Finansowa ma dziury?
Problem pierwszy: jak liczyć zatrudnionych? Trzeba wpisać w formularzu dane na 31 grudnia 2019 r. oraz na koniec miesiąca, za który składa się wniosek. Z liczby etatów wychodzi, czy firma jest mikroprzedsiębiorcą (a więc subwencja będzie przyznawana „od głowy”), czy małą lub średnią firmą (wtedy od przychodów). Księgowi wspomnianego wyżej biura rachunkowego komentują to tak:
„Etaty przeliczasz według dość skomplikowanych reguł, dołączając do bilansu niektórych zleceniobiorców (ale tylko niektórych!). Potem próbujesz wpisać liczbę ułamkową we wniosku, ale się nie daje, bo wniosek przyjmuje tylko liczby całkowite. Ostatecznie PFR i tak sprawdza czy się nie pomyliłeś i zawsze wie lepiej. Nakłamałeś. Odpadasz”
Czasem nawet nie wiesz, że nakłamałeś, bo nawet jak się zgadza, to i tak coś się nie zgadza. Najpewniej błąd tkwi w jakichś ułamkach schowanych „na zapleczu”.
screenshot pochodzi z profilu facebookowego biura rachunkowego „Smolarek”
Problem drugi: jak ustalić obrót firmy? Dla małych przedsiębiorców to może być problem. Brać obrót netto czy brutto, uwzględniać faktury zaliczkowe czy nie? Jak postąpić przy metodzie kasowej (cw sytuacji, gdy nie można zaksięgować przychodu, bo ktoś spóźnia się z płatnością)? We wnioskach w niektórych bankach można wpisać kwoty z groszami, ale PFR sprawdza te dane z deklaracjami VAT, gdzie kwoty przychodu są zaokrąglone do pełnych złotych. Nie wiadomo jak PFR podchodzi do takich rozbieżności. Znam przypadek firmy, której właściciel wpisał kwotę z groszami i wniosek został odrzucony (choć nie udało mi się ustalić czy wyłącznie z tego powodu).
Bardzo zgrabny, napisany zrozumiałym językiem i pełen praktycznych szczegółów poradnik o „Tarczy finansowej” można poczytać m.in. tutaj, wyjaśnia wiele praktycznych problemów
Kalkulator, w którym każdy przedsiębiorca łatwo policzy, ile może dostać w ramach „Tarczy finansowej” znajdziecie m.in. tutaj
Problem trzeci: opóźnienia w urzędach skarbowych. Tarczę Finansową uruchomiono 27 kwietnia. Żeby złożyć wniosek o subwencję z danymi za kwiecień, trzeba najpierw wysłać deklarację VAT do urzędu skarbowego (bo z tej bazy „ciągnie” dane PFR, żeby porównać deklaracje firm z rzeczywistością). Ale „skarbówka” nie przetworzy tych danych od razu, tylko za kilka dni. Składając wniosek na początku maja i wpisując dane o obrotach z kwietnia można więc nadziać się na odrzucenie wniosku z tego powodu, że PFR nie ma z czym porównać danych z wniosku.
Ponoć zdarzają się sytuacje, w których niezgodność sposobu wpisywania danych w formularzu bankowym też może mieć znaczenie dla zaakceptowania lub odrzucenia wniosku (np. w banku automatycznie uzupełniają kwoty w pełnych złotych do formatu „100,00 zł”). Nie mam pewności, że to może być problem, ale znajomi księgowi raportują, że im się to zdarzyło (znów: nie mam pewności, czy to była podstawowa przyczyna odrzucenia wniosku).
Wracając do apelu biura rachunkowego: jeśli już informatyzujemy, upraszczamy, wchodzimy w tryb „pomocy na oświadczenie” (co jest godne pochwały), to dlaczego nie możemy zrobić tego po całości? Rzeczywiście, PFR mógłby zbierać od firm tylko jednozdaniowe oświadczenie, że chce korzystać z pomocy. A potem sam brać te dane, które w obecnym modelu i tak weryfikuje (bo nie wierzy przedsiębiorcom, że mówią prawdę?) i wyliczać subwencję. Tarcza Finansowa jest w pewnym sensie tarczą nieufności dla przedsiębiorcy, który nie ma powodu, żeby świadomie kłamać – bo może być w każdej chwili sprawdzony.
Po jaką cholerę pracodawca ma sam liczyć liczbę etatów, wartość obrotów i bawić się w rosyjską ruletkę ze skarbówką (czy zdążyła „zaksięgować” cyferki, które weryfikuje PFR) oraz z bankiem (czy dane z zerem po przecinku są ok, czy lepiej gdyby po przecinku nie było zer)? To jest niepotrzebna przy upraszczaniu procedur i procesów zabawa w kotka i myszkę.
Sytuacja mogłaby być odwrócona: PFR wyliczałby dotację, a przedsiębiorca weryfikował czy „pi razy oko” wszystko się zgadza. I tak to powinno wyglądać. Fajnie jest wprowadzić pomoc „na oświadczenie”, ale jeśli szwankuje zaufanie do przedsiębiorcy oraz informatyka – do ideału pozostaną lata świetlne.
Pułapka Tarczy Finansowej: czasem VAT nie mówi wszystkiego
I na koniec problem czwarty, wcale nie najbardziej błahy: czasem VAT nie mówi wszystkiego. Napisał do mnie pan Sławomir z biura turystycznego, który zwraca uwagę, że deklarowany przychód netto PFR potwierdza wyłącznie z wartością sprzedaży wykazaną w pliku JPK VAT (każdy przedsiębiorca będący „vatowcem” lub jego księgowy wysyła go do urzędu skarbowego raz w miesiącu).
W biurach turystycznych obowiązuje forma rozliczenia „VAT-marża”, co oznacza, że podatek VAT płaci się od marży, a nie od całości obrotu. I tylko VAT od marży trafia do pliku JPK. W efekcie wartość dotacji z Tarczy Finansowej obniża się kilkukrotnie (w zależności od tego jaki procent przychodu biura stanowi marża).
Mój czytelnik podaje przykład: biuro podróży ma spadek obrotów w porównywanych miesiącach o 90% (ponieważ ma więcej, niż dziewięć etatów przysługuje mu dotacja w wysokości 8% przychodów). Jego marża wynosi 15%, a roczny przychód – 10 mln zł. Wartość sprzedaży wykazana w JPK VAT to 1,5 mln zł (podstawą opodatkowania VAT jest tylko marża). We wniosku biuro podało wartość netto przychodu 10 mln zł i wyliczono mu 800.000 zł subwencji. Wniosek został odrzucony z informacją:
„W odniesieniu do pola dotyczącego wielkości obrotów gospodarczych (przychodów ze sprzedaży) w 2019 roku Przedsiębiorca oświadczył, że wartość ta wyniosła 10 mln zł, podczas gdy PFR ustalił, że wartość ta wyniosła 1,5 mln zł”
Mój czytelnik pyta: czy przedsiębiorca powinien skłamać, aby otrzymać subwencję (definicja przychodu netto jest ściśle określona i podawanie wartości 1,5 mln zamiast 10 mln jest niezgodne z prawdą)?
Ten problem też jest poniekąd konsekwencją braku zaufania państwa do przedsiębiorcy. Przecież pomoc mogłaby być przyznana „na oświadczenie”, a po kilku miesiącach PFR zweryfikowałby uprawnienie przedsiębiorcy to zassania takiej, a nie innej kwoty. Akurat w tym przypadku to byłoby proste i łatwe, bo wszystko dzieje się zgodnie z przepisami.
Reasumując: Tarcza Finansowa jest sporym postępem jeśli chodzi o filozofię ratowania gospodarki, jest postępem jeśli chodzi o kwestię wykorzystania dostępnych technologii (wreszcie wszystko paperless), natomiast nie jest przełomem jeśli chodzi o mentalność urzędnika, który – nawet jeśli jest z PFR – jest podejrzliwy i wszędzie węszy nieuczciwość przedsiębiorcy. I to jest słabe.
——————————————————–
POSŁUCHAJ NAJNOWSZEGO PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”:
>>> czy wybory w Polsce mogłyby się odbyć przez… głosowanie przelewem? (01:10)
>>> kto zbiera dane naszych dzieci, gdy chodzą do e-szkoły (10:00)
>>> co to za dziwaczny pomysł z tym e-poleconym? (15:55)
>>> czy nasze pieniądze są bezpieczne, gdy NBP włączył drukarki? (19:48)
>>> do czego doprowadzi wielka kłótnia branży turystycznej z ministrem zdrowia, co z tanim lataniem oraz o nowych ofertach biur podróży (27:40)
>>> czy będziemy płacili więcej za wodę z powodu suszy stulecia? (41:54)
Aby posłuchać kliknij baner lub wejdź w ten link
——————————————————–
zdjęcie tytułowe: Pixabay