Klienci banków, którzy zaciągnęli ostatnio kredyt hipoteczny, z powodu opieszałości sądów muszą płacić przez wiele miesięcy wyższe raty. Straty sięgają nawet 6.000-8.000 zł. Niektórzy kierują już nawet do sądów… wezwania do zapłaty. „Nie dość, że płacę podatki na sądy to jeszcze mam dopłacać za to, że te sądy sobie nie radzą?” – denerwują się. Czy mają rację? A może powinni domagać się odszkodowania od państwa? Ekipa „Subiektywnie o finansach” ma jeszcze inny pomysł
Ostatnio głośno jest o pomyśle, żeby w warszawskim sądzie – a być może także i w innych miastach – wydzielić jeden wydział, który zająłby się wyłącznie sprawami frankowymi. Chodzi o to, że sądy są zalewane pozwami posiadaczy kredytów frankowych o unieważnienie umów, co paraliżuje ich pracę.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Tylko do warszawskiego sądu – szacuje się, że ogarnia on 70% „rynku” sporów frankowiczów z bankami – w zeszłym roku trafiło 17.600 spraw dotyczących kredytów denominowanych lub indeksowanych do walut obcych. Dla porównania: rok wcześniej było to 4.500, zaś dwa lata wcześniej – 2.600.
Tych 17.600 nowych spraw to tylko jedna strona medalu. Jest jeszcze 17.000 spraw nie zakończonych, a pochodzących z poprzednich lat. To oznacza, że jeśli ktoś dziś pójdzie do sądu ze swoim kredytem walutowym, to nie ma najmniejszych szans, by w najbliższych kilku latach doczekał się wyroku.
Chyba, że stanie się cud. Ale tym cudem raczej nie będzie specjalny wydział zajmujący się sprawami frankowymi, bo samo wrzucenie pracy w jedno miejsce w sądzie nie sprawi, że tej pracy będzie mniej.
Czytaj więcej o tym: Przedawnienie roszczeń, czyli największy wróg frankowicza. Jak się przed nim zabezpieczyć? Są tylko dwa w miarę niezawodne sposoby
Wyższa marża, bo nie ma wpisu hipoteki. A nie ma, bo sądy każą czekać bez końca
Ale z powodu niewydolności wymiaru sprawiedliwości – który przecież od ponad pięciu lat jest pracowicie reformowany – cierpią nie tylko posiadacze kredytów walutowych pragnący je unieważnić. Wśród poszkodowanych są też klienci banków, którzy dopiero teraz zaciągnęli kredyt hipoteczny i składają do sądów wnioski o wpisanie banku do księgi wieczystej jako „właściciela” hipoteki.
„Wziąłem w październiku kredyt hipoteczny na całkiem przyzwoitych warunkach, marża i WIBOR łącznie nie przekraczają 2,1%. Ale w umowie jest jeden haczyk. Do czasu wpisania banku do hipoteki bank dolicza 1,5 punktu procentowego do ceny kredytu. Tak jest w moim mBanku, ale np. w PKO BP dorzucają do marży 0,9 punktu procentowego”
– pisze do nas pan Krzysztof. A dlaczego pisze? Ano dlatego, że prosta procedura wpisania hipoteki na rzecz banku do księgi wieczystej trwa… wieczność.
„Wydziały ksiąg wieczystych nie wyrabiają się. Też nic nowego, ale skala chyba większa, niż wcześniej. Oczekiwanie w Gdańsku na wpis banku do hipoteki wynosi do 12 miesięcy. Obecnie rozpatrywane są wnioski z grudnia 2019 r. – wiem to z odpowiedzi sądu na moje pismo w tej sprawie. W Warszawie ponoć czeka się ok. 18 miesięcy”
Co to oznacza w praktyce dla klienta? W przypadku pana Krzysztofa, według stawki 2,1% suma odsetek kredytowych w skali roku wynosiłaby 7.600 zł. A według podwyższonej marży – naliczanej tak długo, jak długo nie będzie wpisu hipoteki – pan Krzysztof zapłaci 13.200 zł.
„Opieszałość sądu kosztować mnie będzie ok. 5.000-6.000 tys. zł. Wniosek o przyspieszenie wpisu nie pomógł, a motywowałem je bardzo solidnie: że miałem obniżone przez pracodawcę wynagrodzenie z powodu Covid-19, że mam za sobą wysokie wydatki na wkład własny i że musiałem zapłacić 2% podatku od czynności cywilno-prawnych. I że przede mną wysokie koszty remontu, a dzieci czekają na własne pokoje”
Nie pomogło. Sąd odrzucił wniosek o przyspieszenie procesowania sprawy i pan Krzysztof – zapewne podobnie, jak tysiące jemu podobnych nieszczęśników – jest zmuszony nabijać kabzę bankowcom, którzy z ochotą będą naliczali wyższe wynagrodzenie z powodu wyższego – podobno – ryzyka, wiążącego się z całą tą, niezdrową sytuacją.
Wysłał sądowi wezwanie do zapłaty podwyższonych rat kredytu
Pytanie brzmi: dlaczego klient banku ma ponosić koszty wynikające z przewlekłości postępowania sądowego? Po pierwsze ten klient płaci podatki m.in. na wymiar sprawiedliwości. Po drugie nie ma żadnego wpływu na to, czy jego wniosek zostanie rozpatrzony za rok, czy za półtora.
Niektórzy kredytobiorcy biorą sprawy w swoje ręce i zaczynają robić dym, żeby ktoś wreszcie zauważył, że coś tu nie gra. Pan Kamil pisze do mnie wprost:
„Zgłosiłem sprawę do prokuratury, prowadzę też korespondencję z prezesem Sądu Okręgowego w Warszawie. Wysyłam też wezwania do zapłaty do sądu. Nie mogę się pogodzić, że władza ma to gdzieś. To, że Kowalski zapłaci 6.000 zł więcej za kredyt na dom nikogo nie obchodzi”
Pan Kamil się zastanawia czy nie należałoby się skrzyknąć – np. w kilka tysięcy osób – nie wynająć porządnej kancelarii prawniczej i nie pozwać państwa o odszkodowanie. I w ten sposób odzyskać utopioną w wyższym oprocentowaniu kredytu kasę.
A nawet jeśli nie pozew zbiorowy, to może wystarczyłby poradnik napisany przez porządnego prawnika, który punkt po punkcie poradziłby nieszczęśnikom czekającym na wpis hipoteki, co zrobić, żeby po pierwsze oszacować swoją szkodę, a po drugie – zgłosić się do wymiaru sprawiedliwości i odzyskać pieniądze.
O sprawie zaczynają już pisać lokalne portale internetowe. W serwisie obiektywna.pl, opisującym m.in. sprawy mieszkańców Grodziska Mazowieckiego, ukazał się ostatnio tekst o tym, że opóźnienia wpisów hipoteki w tym sądzie sięgają ośmiu miesięcy. I że opóźnienia te generują nie tylko wyższą ratę kredytów, ale też wiele innych potencjalnych problemów związanych ze sprzedażą lub zakupem nieruchomości.
Portal uzyskał z lokalnego sądu informację, że w 2018 r. wpłynęło do niego niecałe 12.000 wniosków o wpis hipoteki, w 2019 r. – już 17.500, a w trzech kwartałach 2020 r. – 11.500.
Czytaj też: Czy dzięki sztucznej inteligencji potanieją… prawnicy?
Sądy nie działają? A może pieniądze kredytobiorcom powinien zrefundować… Fundusz Sprawiedliwości?
Jaki wpływ na tę sytuację ma pandemia? Być może jakiś ma. Opisywaliśmy już na „Subiektywnie o finansach” problemy klientów banków, którym biegną terminy przedawnienia, a rozprawy z powodu pandemii się nie odbywały. I że jest to „podwójna promocja” dla banków. Podobnie jest w tym przypadku.
Podobno w sądach podejmują działania, których wynikiem ma być skrócenie kolejek. Ale po pandemii one zrobiły się po prostu gigantyczne. Wygląda na to, że obserwujemy na żywym organizmie wyniki reformy wymiaru sprawiedliwości. Dlaczego nie nastąpiła informatyzacja sądów, dlaczego nie automatyzuje się niektórych procedur, dlaczego tak mało rozpraw odbywa się online?
Ekipa „Subiektywnie o finansach” ma postulat. Uważamy, że straty klientów banków, wynikające z tego, iż wymiar sprawiedliwości – mimo toczącej się od pięciu lat reformy – działa coraz gorzej, powinien pokryć… Fundusz Sprawiedliwości. Przecież właśnie do tego został on powołany – żeby wyrównywać skutki różnych niegodziwości.
A czy nie jest niegodziwością fakt, iż człowiek, który kupił mieszkanie, musi płacić za nie 6.000 zł więcej tylko za to, że sąd nie jest w stanie w rozsądnym terminie wpisać hipoteki na rzecz banku?
Czytaj więcej o tym: Wirtualna sala sądowa zamiast prawdziwej, wideoczat zamiast przesłuchania, pliki komputerowe zamiast akt. Tak działa sąd elektroniczny
Czytaj też: A gdyby tak sędziów zastąpić… sztuczną inteligencją?
Chętnie przyjmiemy też opinie prawników na temat możliwości ewentualnego dochodzenia praw przez takich klientów w sądach. Być może kilkaset wniosków o wypłatę odszkodowań skłoni urzędników Ministerstwa Sprawiedliwości do zajęcia się sprawą opóźnień w wydziałach ksiąg wieczystych?
Z drugiej strony: może jest tak, że nie należy się awanturować, bo przecież to tylko pieniądze, a niewydolność wymiaru sprawiedliwości przynosi znacznie większe cierpienia, niż 6.000 zł wyższych odsetek od kredytu?
Zapraszam do dyskusji: co możemy wspólnie zrobić, żeby sądy przestały nas olewać, a banki przestały z tego powodu nas golić?
————
Zapraszam do podcastu Ekipy Samcika!
W kolejnym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” mówimy o buncie przedsiębiorców (czy powinien się udać?), o tym kiedy będziemy zaszczepieni, o ujemnych stopach procentowych i banknocie 1000-złotowym, o opłatach za wyciągi bankowe oraz o tym, jak Polacy oszukują ubezpieczycieli i siebie nawzajem. Znajdź „Finansowe sensacje tygodnia” na Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts lub na jednej z pięciu innych platform z podcastami lub po prostu kliknij tutaj, żeby posłuchać.
Rozpiska minutowa odcinka:
01:37 – „Temat tygodnia”: Bunt przedsiębiorców. Czy może się udać i czy powinien się udać?
13:40 – „Dwie strony medalu”: Ruszyły zapisy na szczepienia. Sukces czy klęska?
24:55 – „Liczba tygodnia”: Prezes NBP zapowiada banknot 1000-zlotowy i nie wyklucza ujemnych stóp procentowych.
34:33 – „W Waszej sprawie”: Opłata za wyciągi bankowe. Czy musi być tak wysoka?
39:37 – „Ciekawostka tygodnia”: Jak Polacy oszukują ubezpieczycieli i siebie nawzajem?
Możesz też posłuchać tutaj:
zdjęcia tytułowe: Chris Brignola/Anthony Tran/Unsplash