Narzekasz na drogie polisy OC? Kupiłbyś polisę zdrowotną? Myślisz o ubezpieczeniu domu? Obawiasz się, że po zapłaceniu tych wszystkich składek nie starczy ci już pieniędzy na oszczędzanie na emeryturę? PZU chce połączyć przyjemne z pożytecznym. I proponuje: kup 100 akcji firmy i otrzymaj rabat na polisę. Ale czy w tym cieście są rodzynki? Sprawdzam!
PZU to nie tylko największy polski ubezpieczyciel. To wehikuł inwestycyjny, warta 35 mld zł grupa finansowa, kontrolująca fundusze inwestycyjne, banki (Alior i Pekao), sieć przychodni lekarskich (PZU Zdrowie). Z jej usług ubezpieczeniowych, bankowych i medycznych korzysta kilkanaście milionów Polaków (ostrożnie licząc). Aż dziw bierze, że spółka tak długo zwlekała ze startem „klubu akcjonariusza”. Ale wreszcie jest – PZU, jako pierwsza instytucja finansowa w Polsce – wprowadziła „promocje” dla osób, które mają jej akcje. Komu przysługują rabaty? Ile można na tym zaoszczędzić?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
„Moje Akcje PZU”, czyli 20% zniżki na polisy
PZU to firma, która już dziś jest uznawana za jedną z czołowych spółek dywidendowych na warszawskiej giełdzie. Firma nie musiałaby robić wiele, by przykuwać uwagę inwestorów, którzy kupują akcje na lata, a może i po to, żeby przekazać je w spadku dzieciom. Ale w Polsce inwestorów wiążących się ze spółkami na całe dorosłe życie jest niewielu. Zapewne dlatego PZU postanowiło dopieścić obecnych akcjonariuszy (i jednocześnie klientów) oraz przyciągnąć nowych, oferując dodatkowe bonusy dla udziałowców. Ma do tego służyć program „Moje Akcje PZU”. Na czym polega?
Po pierwsze – trzeba mieć akcje PZU, a dokładnie co najmniej 100 akcji. Żeby odstraszyć daytraderów i przyciągnąć inwestorów długoterminowych. Fakt posiadania akcji będzie weryfikowany dwa razy w miesiącu. 100 akcji warte jest – wedle obecnej wyceny rynkowej PZU – ok. 4 200 zł. To niewiele jak na inwestycje giełdowe, więc w programie będzie mógł wziąć udział prawie każdy, kto chce połączyć posiadanie akcji z bonusami.
Po drugie – inwestorzy otrzymają możliwość uzyskania do 20% zniżki na majątkowe produkty ubezpieczeniowe. Czyli nie dostaniemy zniżki na ubezpieczenie na życie, ale na ubezpieczenie samochodu lub domu już tak. Promocja obejmie polisy samochodowe, rolne, ubezpieczenia nieruchomości, NNW czy polisy turystyczne.
Po trzecie – udział w programie „Moje Akcje PZU” oznacza bezpłatne, roczne członkostwo w Stowarzyszeniu Inwestorów Indywidualnych (obejmujące pakiet podstawowy, który kosztuje 199 zł) lub 50% zniżki na roczne członkostwo rozszerzone (cena regularna to 399 zł). W ramach członkostwa uczestnicy programu otrzymają dostęp do specjalistycznej bazy wiedzy, webinariów i szkoleń. Czyli mogą podszkolić się z wiedzy o lokowaniu oszczędności.
Haczyki – o ile można to tak nazwać – są dwa. Pierwszy jest taki, że 20% rabatu nie dostaniemy od razu – to dodatkowa „premia” za co najmniej roczny staż bycia w programie lojalnościowym. Na start jest jedynie 10-procentowy bonus na produkty ubezpieczeniowe. Oznacza to, że jeśli ktoś ma już od lat akcje PZU, to i tak najpierw musi się zapisać do programu i dopiero od tego momentu zaczyna liczyć się roczny „okres próbny”. A po roku – czekają zniżki pełną gębą.
Ile jest do zgarnięcia? Jeśli za OC, autocasco i assistance płacimy rocznie 3 000 zł, to można zaoszczędzić niebagatelne 600 zł. Jeśli polisa turystyczna „Wojażer” na dwa tygodnie urlopu, z sumą ubezpieczenia 120 000 zł i kilkoma pakietami dodatkowymi kosztowałaby nas 75 zł (kalkulacja własna w porównywarce, która sprzedaje polisy OC), to oszczędność wyniesie 15 zł.
Korzystając z kilku produktów ubezpieczeniowych PZU będzie więc można zaoszczędzić „duże” kilkaset złotych – najwięcej na polisie samochodowej, ale też co najmniej kilkadziesiąt złotych na ubezpieczeniu mieszkania i kilkanaście na ubezpieczeniu turystycznym. Dla niektórych bonus będzie równoważny 10-15% wartości posiadanych akcji (np. 4 200 zł w przypadku 100 akcji), dla innych – 5%. W każdym przypadku mówimy o „drugiej dywidendzie”.
Drugi „haczyk” jest bardziej bolesny. Żeby brać udział w programie akcje PZU trzeba mieć w konkretnym biurze maklerskim, a dokładniej w domu maklerskim Banku Pekao. Wybór nie dziwi, bo to firma ze stajni PZU. Ale to czyni problemy, także wizerunkowe. Już dziś mam w skrzynce mailowej wiadomości od kilku wkurzonych akcjonariuszy PZU, którzy chętnie by z promocji skorzystali, ale papiery trzymają w innym biurze maklerskim. Być może się to zmieni (o czym za chwilę).
PZU chce być jak Orlen. Do odrobienia jedna lekcja
PZU nie jest pierwszą spółką, która ogłosiła program specjalnych bonusów dla długoterminowych akcjonariuszy. Ubezpieczeniowy gigant dołącza do Orlenu, naszego paliwowego potentata, który od listopada 2018 r. oferuje program „Orlen w portfelu”. W zamian za posiadanie 50 akcji (dziś o wartości ok. 3 800 zł) dostajemy rabaty na zakup paliwa:
- 10 groszy na zakup paliwa Efecta
- 15 groszy na zakup paliwa Verva
- 10% rabatu na ofertę pozapaliwową, bez używek i doładowań kart pre-paid
Przy obecnych cenach paliw takie rabaty to nie w kij dmuchał, choć jest obwarowanie – limit tankowania to 300 litrów paliwa w miesiącu (to naprawdę sporo, o ile ktoś nie jeździ TIR-em). Czyli rocznie możemy zaoszczędzić 360 zł, gdy tankujemy Efectę i 540 zł w przypadku paliwa Verva (o ile dużo jeździmy). W przypadku akcji Orlenu też mówimy o możliwości uzyskania korzyści wartej mniej więcej 10% wartości posiadanych akcji (jeśli ktoś ma ich tylko 50).
Drugą firmą, która zaczęła promować akcjonariuszy była Energa, która od ubiegłego roku należy do Orlenu. Energa jest notowana na GPW, ale obroty i płynność nie jest duża – 90% akcji firmy jest w posiadaniu Orlenu i ten program dla akcjonariuszy raczej dogorywa. W ramach programu „Energa w portfelu” akcjonariuszy otrzymują rabaty na wszystko, co jest sprzedawane w internetowym sklepie Energi Obrót (pod adresem sklep.energa.pl), czyli na odkurzacze, oczyszczacze powietrza, żelazka, ale też np. na sprzęt typu smart home (inteligentne gniazdka).
Jak uśmierzyć ból niezadowolonych czytelników-akcjonariuszy PZU, którzy ubolewają, że zielone światło do udziału w programie daje posiadanie akcji w tylko jednym biurze maklerskim? Cóż, akcje można „przetransferować” z rachunku jednego biura na drugie, ale to kosztuje. I to niemało, bo opłaty mogą wynieść np. 0,2-1% wartości akcji i nie mniej niż np. 25-50 zł.
Podobny „grzech pierworodny” miał na sumieniu Orlen, który wystartował z akcją tylko dla akcjonariuszy trzymających papiery w DM PKO BP. Dziś to już przeszłość i można mieć akcje Orlenu u sześciu różnych brokerów: mBank, Alior, Noble Securities, Santander, Bossa. Skąd ograniczenia w przypadku PZU? Spółka musi podpisać z każdym domem maklerskim oddzielną umowę, na podstawie której broker będzie informował ją o posiadanych przez nas akcjach – w innej sytuacji spółka po prostu nie wiedziałaby kto jest jej akcjonariuszem i nie mogłaby naliczyć rabatów.
Fajna promocja, ale jest ważniejszy powód, by kupić PZU
Kurs akcji PZU – podobnie jak notowania całej giełdy – jest na fali wznoszącej. Nie tylko odrobił pandemiczne straty i ubiegłoroczne załamanie, ale można powiedzieć, ze osiągnął „pułap przelotowy”, czyli cenę ok. 42 zł.
Inwestorzy, którzy interesują się wyceną ubezpieczyciela wiedzą, że nie ma co się ekscytować spadkiem, czy wzrostem kursu, bo PZU i tak sypnie dywidendą. Od czasu debiutu PZU na giełdzie, skumulowana dywidenda na akcję PZU wyniosła 26,1 zł, przy średnim współczynniku wypłaty z zysku na poziomie 78% (czyli średniorocznie cztery piąte zarobionych przez PZU pieniędzy było rozdzielanych akcjonariuszom).
W trakcie swojej historii notowań na GPW spółka tylko raz nie wypłaciła dywidendy, ale to było rok temu, gdy wybuchła pandemia i nie było wiadomo, w którą stronę potoczą się losy świata. Stopa dywidendy rzadko kiedy spadała poniżej 5%, a były lata, że wynosiła 8%. W tym roku ma to być rekordowe ok. 9% (przy obecnym kursie akcji – stąd różnica z danymi w tabeli). To oznacza, że jeśli ktoś trzyma akcje o wartości 10.000 zł, to może dostać 900 zł dywidendy. To tak, jakby trzymał pieniądze na depozycie z oprocentowaniem 9%. Oczywiście bez gwarancji kapitału, ale w długim terminie notowania PZU są dość stabilne.
Czytaj też: Nie znasz się na inwestowaniu? Też możesz zarabiać na sukcesach PZU, Orlenu, Żywca i innych asów. A jak?
CD Projekt, LPP, Allegro i inni. Klub akcjonariusza? „Ale po co?”
Rozmawialiśmy jakiś czas temu na ten temat programów lojalnościowych ze Stowarzyszeniem Inwestorów Indywidualnych, które mocno wspiera tego rodzaju inicjatywy i sprawuje nad nimi merytoryczny patronat. Do tej pory drobni inwestorzy słyszeli od przedstawicieli spółek giełdowych dwa argumenty, które miały usprawiedliwiać to, że te nie chciały tworzyć programów lojalnościowych: „To jest bez sensu”. Nie ma potrzeby, aby robić jakiekolwiek ukłony w kierunku inwestorów indywidualnych. Jest ich mało, są trudni do identyfikacji. A drugi: „nie da się”. Okazuje się, że dla chcącego nie ma rzeczy niemożliwych.
Oczywiście, wiąże się to z papierologią, bo trzeba podpisywać dodatkowe umowy z brokerami, ale bycie spółką publiczną zobowiązuje. Poza tym, nie można zapominać, że może być to po prostu dobry biznes – pozyskanie akcjonariuszy prawie nic nie kosztuje, za to gdy ich się bliżej pozna, można spróbować „ubrać” ich w jakieś dodatkowe produkty i usługi. Zapytałem przedstawicieli kilku prywatnych dużych spółek czy planują stworzenie programów lojalnościowych.
„Dziękujemy za kontakt. Póki co nie rozważaliśmy wprowadzenia programu lojalnościowego dla akcjonariuszy” –
– mówi Marek Bugdoł Investor Relations Manager z CD Projekt.
„Takiej oferty dziś nie mamy i nie mam informacji o planach w tej sprawie”
– mówi Krzysztof Olszewski, rzecznik prasowy mBanku.
„Nasza firma nie planuje wdrożenia programu lojalnościowego dla akcjonariuszy. Biorąc pod uwagę jeszcze niedawną, niepewną sytuację na rynku – kluczowe było dla nas utrzymanie stabilności finansowej spółki oraz koncentracja na rozwoju firmy, na czym skupiamy się również dziś. Do tej pory takie podejście zaowocowało powrotem do wypłaty dywidendy oraz ponownym, korzystnym poziomem kursu akcji LPP”
– mówi Magdalena Kopaczewska, Kierownik ds. Relacji Inwestorskich LPP.
„W tej chwili nie mamy takich planów. Oczywiście w przyszłości może zmienimy podejście”
W Polsce nikt o drobnych akcjonariuszy nie dba. No, prawie. Pozytywnym wyjątkiem jest spółka Tatry Mountain Resorts (operator ośrodków narciarskich, właściciel hoteli i parków rozrywki), która już od 2012 r. w zamian za akcje oferuje darmowe wjazdy wyciągami dla narciarzy, np. 25 akcji – 6 wejść. 40 akcji – 12 wejść. A za 500 akcji ma się dostęp nawet do parkingu VIP. Problem w tym, że jedna akcja TMR kosztuje 170 zł, czyli zakup 25 akcji to wydatek 4250 zł. Akcje spółki można też kupować na giełdzie w Bratysławie.
Czy programy lojalnościowe zmienią oblicze polskiej giełdy? Nie zmienią. Ale też nie taki jest cel klubów akcjonariusza. Chodzi o promocję rynku, edukację, naukę i nawyk długoterminowego, świadomego inwestowania. Zainteresowanie „klubikami” na razie jest niewielkie. Jak pisała „Strefa Inwestorów” w programie Orlenu brało udział w ubiegłym roku 3 400 osób. W Polsce mamy 1,3 mln rachunków maklerskich, z czego aktywnych (takich, których właściciele wykonali chociaż jedną operację w roku) – ok. 300 000.
Najlepszą reklamą spółek jest hossa, wzrost wartości akcji, przewidywalność i wysokie standardy zarządzania spółką. Dodałbym też do tego obniżony podatek Belki od inwestycji długoterminowych – jest taka propozycja w Polskim Ładzie, ale nie wiązałbym z nią wielkich nadziei. To już kolejny taki pomysł, a poprzednie nie zostały zrealizowane. Ale nadzieja umiera ostatnia. Wejdziecie do klubu akcjonariuszy PZU? Czy pakiet korzyści do Was przemawia? A może macie jakieś lepsze pomysły do zaproponowania władzom ubezpieczyciela? Piszcie!
źródło zdjęcia: PixaBay