Kto wybiera się na wakacje za granicę, powinien zawczasu przygotować się na potencjalne utrudnienia związane z kiepską sytuacją polskiej waluty. Wysokie ceny nad Morzem Śródziemnym plus słaby złoty mogą oznaczać dodatkowe koszty liczone w setkach, jak nie tysiącach złotych. Nie można się przed nimi uchronić w pełni, ale można zrobić dwie rzeczy, żeby nieco zmniejszyć ryzyko przekroczenia budżetu
Wakacje w Grecji, Hiszpanii czy we Włoszech mogą być w tym roku tańsze niż te w Sopocie lub Kołobrzegu. Popyt na wypoczynek w kraju będzie w tym roku rekordowo wysoki, a ponieważ Polska nie jest krajem turystycznym (za to bardzo „sezonowym” pod tym względem), infrastruktura coraz bardziej nie wytrzymuje naporu chętnych w tzw. wysokim sezonie, który jest krótki i intensywny.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wysokie ceny i słaby złoty: przepis na (zbyt) drogie wakacje?
To się odbija na cenach. 700-800 zł za dobę w pokoju z czterema gwiazdkami to nie jest już wysoka cena, lecz niemal standardowa. Nic dziwnego, że co bardziej oszczędni mówią: „skoro nie stać mnie na Sopot, to pojadę chociaż na Wyspy Kanaryjskie”. Całkiem wakacje odpuszcza niewielu z nas. Z różnych badań i sondaży wynika, że raczej myślimy o tym, żeby po raz ostatni przed nieuchronną recesją sobie „zaszaleć”.
Nie mówię, że to źle, ale w tym roku wyjątkowo warto pomyśleć o kwestii dotyczącej zakupu waluty na wyjazd zagraniczny oraz płacenia w miejscowych sklepach. Sytuacja na rynku walutowym jest niestabilna, więc standardowe zachowanie polskiego turysty – czyli zakup waluty obcej tuż przed wyjazdem oraz płacenie na miejscu pierwszą lepszą kartą płatniczą – może być w tym roku szczególnie kosztowne.
Złoty bowiem tanieje w oczach. Wynika to z faktu, że mamy początek „wojny walutowej” toczonej między bankami centralnymi, którą to wojnę wygrają waluty najbardziej wiarygodnych, najsilniejszych krajów. Polski złoty ma niestety spore problemy (z czego one wynikają – napisałem tutaj) i wcale nie jest pewne, czy w wakacje nie będziemy oglądali kursów euro, dolara oraz franka w okolicach 5 zł.
Mam nadzieję, że to nie nastąpi (tak też uważa większość specjalistów od walut), ale nie wiem, czy warto zdawać się na ślepy los. Na razie najbardziej kiepsko wygląda sytuacja tych, którzy wybierają się do krajów, w których płaci się dolarami.
Walutę na wyjazd kupuj na raty, nie w ostatniej chwili
Osobiście polecam zapobiegliwość złożoną z dwóch prostych punktów. Pierwszy to zakupienie waluty potrzebnej na wyjazd w kilku ratach. Jeśli nie zaczęliśmy robić tego jeszcze w marcu (a wtedy w zasadzie by należało), to przynajmniej teraz spróbujmy rozłożyć zakupy waluty na dłuższy czas. Wahania kursów z dnia na dzień sięgają kilkunastu groszy, więc kurs do kantoru wykonany dosłownie na godziny przed wyjazdem wydaje się być niepotrzebnym ryzykiem. Ze względu na kurs właśnie.
Czytaj też: Euro w górę, a Polacy rzucili się do kantorów. Waluty brakuje, a spready wzrosły trzykrotnie!
Jeśli ktoś będzie płacił za granicą kartą płatniczą – co osobiście polecam, bo to wygodne, choć symboliczne 100-200 euro czy dolarów w gotówce warto zawsze mieć w portfelu – też nie zaszkodzi zasilić konta walutą kupowaną na raty, w dłuższym okresie. Nawet jeśli będzie to kilka tygodni, a nie kilka miesięcy, to już wystarczy. Niektóre kantory internetowe posiadają specjalne funkcje pozwalające na automatyzowanie zakupów walut.
Czytaj więcej o tym: Portfel walutowy: kiedy warto go założyć? Oto kilka powodów, dla których warto mieć euro, dolary lub franki pod ręką (zwłaszcza w tych czasach). Nie tylko kredyt
Ba, są nawet platformy walutowe, które oferują opcje alertów bądź „okazyjnych” zakupów walut po zdefiniowanym z góry kursie. Można więc ustawić formułę np. „kup 500 euro za każdym razem, jeśli danego dnia kurs spadnie poniżej 4,50 zł” i zbierać waluty na dołkach cenowych. Oczywiście wymaga to czasu i nie wiem, czy wyjeżdżający za granicę np. w lipcu będą jeszcze mieli czas na takie „zabawy”. Ale jak ktoś ma wyjazd w sierpniu lub wrześniu, to dlaczego nie.
Czytaj więcej: W ostatnich tygodniach Polacy znów pokochali waluty obce. Które grają w „ekstraklasie”? Które warto mieć w portfelu? I gdzie je kupić?
Karta wielowalutowa mniej ryzykowna niż bezspreadowa
Druga sprawa to „zorganizowanie” sobie odpowiedniej karty płatniczej na wyjazd. O tym też warto pomyśleć wcześniej, bo nie każdy bank lub fintech wydaje karty na poczekaniu, czasem to chwilę trwa (zwłaszcza jeśli ma być wydana karta plastikowa, a nie tylko wirtualna, do płacenia za pomocą Apple Pay czy Google Pay). Za granicę warto zabrać kartę fizyczną, bo o ile u nas wszędzie można zapłacić zbliżeniowo albo BLIKiem, to na Zachodzie zbliżeniowe terminale do płacenia oraz bankomaty nie są jeszcze tak powszechne.
Jest jeszcze jeden problem z płaceniem za granicą. Nawet jeśli masz w portfelu kartę, która wymienia waluty z niskim spreadem, to nadal nie unikasz ryzyka, że wakacje będą bardzo drogie. Jeśli akurat w czasie Twojego pobytu za granicą euro, dolar i frank będą po 5 zł, to nawet niski spread przy transakcjach niewiele pomoże – po prostu będziesz kupować bardzo drogie waluty.
Lekarstwem na to są karty wielowalutowe (w odróżnieniu od oferowanych przez większość polskich banków kart bezspreadowych). Taką kartę przyłączasz do subkonta w danej walucie, na którym już wcześniej zdeponowałeś/łaś odpowiednią porcję euro czy dolarów, a następnie płacisz bezpośrednio pieniędzmi z tego subkonta. Jeśli udało Ci się kupić euro po średnim kursie 4,55 zł, to nawet jeśli w czasie Twoich wakacji euro będzie po 5 zł, nie ponosisz kosztów załamania naszej waluty. Więcej o różnicach między kartami bezspreadowymi a wielowalutowym pisał niedawno Maciek Bednarek.
Krótko pisząc: lekiem na w miarę stabilne walutowo wakacje jest wcześniejsze zaplanowanie i rozłożenie na raty zakupów walut obcych, a jeśli za granicą będziesz używać karty – to również zapewnienie sobie karty wielowalutowej, a nie bezspreadowej. Bo tylko taka pozwoli na używanie waluty kupionej wcześniej, po wybranym przez Ciebie kursie.
O obu tych sprawach warto pomyśleć co najmniej na kilka tygodni, jak nie na kilka miesięcy przed eskapadą zagraniczną.
O ile mogą nas zubożyć w wakacje wysokie ceny i słaby złoty?
Jaka jest stawka? Wysoka. W tym roku wahania kursów walut są koszmarne. Euro kosztowało już 4,50 zł, jak i 5 zł (w kantorach jeszcze więcej). Dolar był po 3,80 zł, ale był też po 4,60 zł. Co to oznacza dla kogoś, kto zamierza wydać na wakacjach np. 3000 euro albo dolarów? Ano – w zależności od kursu – wyda 13 500 zł albo 15 000 zł, jeśli będzie kupował w strefie euro. Albo od 11 400 zł do 13 800 zł, gdy spędza wakacje w „strefie dolara”.
Jak widzicie, maksymalny koszt niewłaściwego zarządzania walutami może oznaczać nawet ponad 2000 zł więcej lub mniej pieniędzy wydanych na wakacjach. To czas, w którym i tak notorycznie przekraczamy budżet, ale lepiej, żeby dodatkowo nie wydawać pieniędzy z powodu złego timingu walutowego. Wysokie ceny i słaby złoty zwiększają, niestety, ryzyko.
Najwięcej do zyskania (i stracenia) mają ci, którzy samodzielnie organizują sobie wakacje i płacą za hotel, wynajem samochodu oraz atrakcje na miejscu. Stosunkowo mniej – ci, którzy kupują wakacje w biurze podróży i płacą za nie w polskiej walucie. W ich przypadku wydatki „walutowe” na miejscu są mniejsze i pewnie ograniczają się do jedzenia oraz pamiątek. Ale to też może wynieść 1000 euro czy dolarów. I kilka stówek mniej lub więcej po przeliczeniu na polską walutę. To oczywiście górne widełki przy założeniu, że wyjątkowo źle trafi się z kursem.
———–
ZAPROSZENIE: WYGODNIE I OPŁACALNIE WYMIENIAJ WALUTY W CINKCIARZ.PL
Wysokie ceny i słaby złoty? Waluty obce warto kupować w pewnym miejscu i po dobrych kursach. „Subiektywnie o Finansach” poleca fintech Cinkciarz.pl, oferujący m.in. usługę portfela walutowego. Na Cinkciarz.pl kupisz dolary i euro – i kilkadziesiąt innych walut – po bardzo dobrych kursach, w ofercie są też karty walutowe. Dostępna jest fizyczna karta (15 zł za wydanie, bez opłat za obsługę) lub wirtualna karta (za darmo, służy do płatności w internecie oraz zbliżeniowych płatności telefonem czy zegarkiem).
W obu wariantach kartą można płacić w złotych i 160 innych walutach – bez wysokich spreadów prowizji i ukrytych opłat. Zapraszam do wypróbowania karty. Konto na Cinkciarz.pl oraz wielowalutową kartę można zamówić pod tym linkiem. Zaś pod tym linkiem więcej o możliwościach, jakie oferuje Cinkciarz.pl tym wszystkim, którzy pewniej się czują, gdy mają pod ręką trochę „twardej waluty”
Zapraszam do przetestowania portfela walutowego Cinkciarz.pl, a także alertów walutowych, zleceń stałych zakupu walut i innych ułatwień.
———————–
Tekst jest częścią cyklu edukacyjnego, który realizujemy wspólnie z Cinkciarz.pl, fintechem oferującym kartę wielowalutową, usługę wymiany walut oraz bramki płatnicze dla sklepów internetowych.
zdjęcie: Marissa Grootes/Unsplash