Kiedyś zakupy w zagranicznym sklepie internetowym przypominały dreszczowiec. Nie było wiadomo czy i kiedy przelew dojdzie, w jakiej walucie system go rozliczy i ile będzie kosztował. Dziś, dzięki wsparciu m.in. fintechów, Polak bez problemu robi zakupy w chińskim, amerykańskim, czy niemieckim sklepie. Polskie e-sklepy mogą natomiast sprzedawać swoje towary i usługi klientom w Wielkiej Brytanii, Australii, czy Hiszpanii. Jak wygodnie i bezpiecznie rozliczać transakcje walutowe?
Przed pandemią niektórzy łudzili się, że tradycyjny, stacjonarny handel nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Udział e-zakupów w łącznej wartości handlu nie przekraczał 10% i wydawało się, że sieci handlowe mogą być spokojne, że internet jeszcze przez długie lata ich nie zdominuje. Ale lockdown i akcja #zostańwdomu sprawiły, że ludzie masowo zaczęli wkładać zakupy do koszyka w sklepie internetowym, zamiast zamiast do koszyka w sklepie stacjonarnym, choć wcześniej byli na bakier z technologiami.
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Zmiana, która latami pełzała, teraz się dokonuje w kilkakrotnie szybszym tempie i chyba zostanie z nami już na zawsze. Polscy eksporterzy zdobywają kolejne rynki dzięki internetowi. Niestety, dopóki nie jesteśmy w strefie euro (z krajami do niej należącymi mamy najwięcej relacji handlowych), barierą dla zakupowiczów i sklepów jest konieczność przewalutowania każdej transakcji.
E-sklepy „made in Poland” wychodzą w świat. Co trzeba zabrać w drogę?
W Polsce jest ok. 90 000 e-sklepów. Jeszcze 3 lata temu było ich o połowę mniej. W ubiegłym roku na Allegro kupiliśmy przedmioty, których wartość była o 54% wyższa niż w 2019 r. Przybywa sklepów, które próbują swojego szczęścia za granicą. W Europie jest 800 000 e-sklepów, ale tylko 8% sprzedaje i oferuje dostawy poza swoim macierzystym krajem. A przecież e-commerce to cudowne narzędzie, które pozwala nawet firmie z małego miasteczka w Polsce osiągnąć globalny sukces i sprzedawać towary na całym świecie.
Jedna trzecia ze sklepów internetowych, które bazują na rynku lokalnym, chciałaby wejść na nowe rynki, ale ogranicza je logistyka oraz finanse (trzeba zaoferować klientom wygodne sposoby płatności, a sobie – rozliczania transakcji). Platforma Shoper, która pozwala stworzyć szybko e-sklep, szacuje, że 10% polskich e-sklepów znajdujących się pod ich „patronatem” sprzedaje na eksport. Czego mogą szukać w Polsce zagraniczni klienci? Elektroniki, odzieży, mebli, części samochodowych.
No dobrze: załóżmy, że mamy dobrą ofertę, zrobiliśmy ergonomiczną i szybko działającą stronę internetową, mamy też atrakcyjne ceny oraz zapanowaliśmy nad logistycznymi wyzwaniami (czyli wysyłki towarów poza Polskę). Ale co z płatnościami? Według firmy PwC w przypadku mniejszych e-sklepów najpopularniejszy model działania to połączenie sprzedaży bezpośrednio przez własną witrynę oraz poprzez platformy sprzedażowe (np. Allegro), albo jakieś inne agregatory (coraz częściej zakupy robi się na Facebooku, albo Instagramie).
Jeśli korzystam z platformy e-commerce, to oddaję jej wysoką prowizję (nawet do 25% od obrotów), ale w pakiecie mam „wirtualne półki”, logistykę i bramkę do płatności. Jeśli próbuję walczyć sam, cały dochód jest dla mnie, ale muszę zainwestować w stronę internetową oraz podpisać umowę z pośrednikiem w płatnościach.
Dylemat e-sklepu: którego pośrednika w płatnościach warto wybrać?
Z płatnościami jest trochę jak z piosenkami – podobają nam się te, które znamy. Z jednej strony konsumenci oczekują lokalnych, dobrze znanych rozwiązań. Z drugiej strony przybywa opcji płatności i firm, które zapewniają technologię do prawidłowego i szybkiego rozliczania transakcji między różnymi krajami, zwanych po prostu transgranicznymi (z ang. cross-border).
Według raportu firmy doradczej KPMG ponad jedna trzecia e-konsumentów na świecie deklaruje, że dostęp do lokalnych metod płatności jest „ważną cechą sklepu”. 34% klientów decyduje o wyborze sklepu internetowego na podstawie dostępnych metod płatności. Jakie metody płatności są najbardziej lubiane?
Generalnie, jeśliby spojrzeć na cały świat, to najpopularniejszą metodą płatności online są karty płatnicze i elektroniczne portmonetki. Ale Chińczycy mają swoje systemy płatności, Hindusi i Rosjanie chętniej korzystają z kart debetowych. Zachód – z kredytówek. „Plastik” jest domeną osób urodzonych w latach 1946-1970. Młodsi otwierają się na nowinki – aplikacje, karty podarunkowe, ale też wirtualne karty płatnicze.
Warunkiem koniecznym by założyć szanujący się międzynarodowy sklep internetowy jest posiadanie opcji płatności w lokalnych walutach z jednej strony, a z drugiej – różnych metod płacenia za towar.
Kursy walut i prowizje, czyli e-sklepy walczą o zysk
Czym różnią się poszczególne metody płatności? Wygodą (czy musimy przeklikać się przez kilka stron weryfikujących naszą tożsamość, czy też wpisujemy kod z aplikacji) i bezpieczeństwem (czy dana opcja płatności oferuje coś co można nazwać tarczą kupujących, czyli możliwość zwrotu pieniędzy w sytuacji gdy towar dojdzie trefny, albo w ogóle nie dojdzie).
Jeśli klient i sklep są w krajach, w których funkcjonują różne waluty, opcja płatności powinna uwzględniać kaprysy klienta (czyli szybki i tani transfer pieniędzy bez wysokich spreadów), a z drugiej strony, nie powinna też obrabować sklepu z zysku (poprzez wysoką prowizję). Niestety, płatności w obcych walutach bywają dla klientów kosztowne, z uwagi na niekorzystne przewalutowanie, wysokie kursy, dodatkowe prowizje, co wszystko wpływa na ostateczną cenę zakupionego produktu. Dla sklepu internetowego niższa cena produktu sprawia, że jest on bardziej konkurencyjny na danym rynku, dlatego warto dobierać metody płatności także z myślą o kosztach dodatkowych związanych z zakupami w walucie obcej.
Pośredników w płatnościach oferujących wsparcie e-sklepom jest coraz więcej. Jednym z nich jest usługa Cinkciarz Pay od wiodącego polskiego fintechu (dziś Cinkciarz.pl – partner niniejszego cyklu artykułów – to już dużo więcej, niż e-kantor, ale to właśnie na internetowej wymianie walut wyrósł). W Cinkciarz Pay opłaty pobierane od e-sklepu są jednymi z najniższych na rynku i mogą wynosić od 0,2%.
Klient sklepu internetowego może płacić metodami, które są dla niego najwygodniejsze. Do wyboru jest kilkanaście najpopularniejszych metod płatności, jak BLIK, szybkie przelewy z banku, karty płatnicze czy Google Pay. A zatem żaden klient z drugiego końca świata nie może powiedzieć, że rezygnuje z zakupów w polskim e-sklepie, bo nie ma jak zapłacić.
Zwłaszcza, że w dodatku polski e-sklep może mu zaoferować możliwość zapłaty w jego lokalnej walucie. Zagraniczny klient nie musi się więc obawiać, że jego bank dorzuci do wartości zakupów dodatkową opłatę za przeliczenie wartości koszyka na jego walutę.
Ile kosztuje dostęp do platformy ułatwiającej przyjmowanie zagranicznych płatności?
Ile walut e-sklep powinien mieć w ofercie, żeby zadowolić najbardziej wybrednych (i odległych geograficznie) klientów? Cinkciarz Pay w swoim systemie oferuje 28 walut. W praktyce ważniejsza od ilości może być jakość (czyli niska opłata za wymianę waluty, co jest akurat przewagą kantorów internetowych), bo i tak większość obrotów ogranicza się do trzech walut: euro, funtów i dolarów.
Ile kosztuje dostęp do systemu, który pozwala rozliczać zakupy klientów z zagranicy w wielu walutach i dokonywanych za pomocą najróżniejszych form płatności? U pośredników płatności systemy prowizyjne są najróżniejsze. Czasami e-sklep musi płacić i prowizję i miesięczny abonament, czasami prowizje są sztywne, a czasem uzgadniane indywidualnie. Poza tym cenniki mogą być uzależnione od wartości obrotu sklepu – im większy, tym jednostkowa prowizja może być mniejsza (np. w Cinkciarz Pay rabaty zaczynają się od 20 000 zł obrotu miesięcznie).
Ważną pozycją w cenniku jest opłata za przelew pieniędzy z rachunku pośrednika w płatnościach na rachunek bankowy e-sklepu. Jakie pytania warto zadać? Ile to kosztuje, ile się czeka na realizację dyspozycji, czy można wypłacać ile się chce i kiedy chce, czy też są limity wypłat – kwotowe i dniowe, np. raz w tygodniu. Czasami to oznacza poszukiwanie równowagi między płynnością i łatwością dostępu do pieniędzy, a kosztami działania transgranicznego e-sklepu.
Z całą pewnością ta przygniatająca większość polskich e-sklepów, która – zwłaszcza w sprzyjających temu sektorowi pandemicznych okolicznościach – nie oferuje swoich usług klientom zagranicznym, powinna rzecz przemyśleć, bo być może przechodzi im koło nosa wielka szansa na wielokrotne zwiększenie skali działania. Dobra strona internetowa, dobra oferta, porządny marketing w sieci i system płatności, który spełni wymagania nawet najbardziej egzotycznego klienta – to może być recepta na sukces.
———————–
Tekst jest częścią cyklu edukacyjnego, który realizujemy wspólnie z Cinkciarz.pl, fintechem oferującym kartę wielowalutową, usługę wymiany walut oraz bramki płatnicze dla sklepów internetowych
źródło zdjęcia: Unsplash