Widząc akcję edukacyjną KNF i UOKiK na temat inwestowania w condohotele i aparthotele zastanawiam się, czy przypadkiem państwo nie próbuje rozwiązać dobrym słowem i radą problemu, który samo stworzyło. Władze „pchają” pieniądze oszczędzających na nieobjęty regulacjami rynek nieruchomości, a jednocześnie ostrzegają ludzi przed… brakiem regulacji. Czy ktoś może mi wytłumaczyć o co tutaj chodzi?
Od kilku dni Komisja Nadzoru Finansowego, wspólnie z Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów, prowadzi kampanię edukacyjną skierowaną do ludzi inwestujących w condohotele lub aparthotele. W internecie jej emanacją jest strona www.oczarowani.pl, a w radiu i telewizji można obejrzeć i posłuchać spoty reklamowe, w których głównym bohaterem jest iluzjonista roztaczający przed publiką atrakcyjne wizje – na koniec oczywiście znikające. No i trzeba posprzątać:
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Mottem akcji jest hasło: „Planujesz inwestycję w condohotel lub aparthotel? Dopilnuj, żeby twoja inwestycja nie stała się iluzją”. A na stronie internetowej najwięcej miejsca zajmują rady i wskazówki, które mają uchronić inwestujące w nieruchomości osoby przed nieszczęściem.
O tym, że na rynku inwestycji w hotele i apartamenty na wynajem roi się od ściemy, było na „Subiektywnie o finansach” nie raz i nie dwa. Obietnice 7-8% gwarantowanego zysku przez dziesięć lat przypominają w wielu przypadkach reklamy Amber Gold, w których też „sprzedawano klientom Niderlandy”.
Podobieństwo polega na tym, że i tu i tu nie można zagwarantować długoterminowego zarobku. Można się co najwyżej postarać, by go wypracować i by był możliwie jak najwyższy. Ale ponieważ nieruchomości typu hotelowego to rynek nieregulowany, to nikt tu nikomu nie zakazuje wciskania klientom kitu. Zwłaszcza, że wciskającym są często spółki bez historii, kapitału, ani reputacji. Niczym więc nie ryzykują, ściemniając.
Czytaj też: Inwestujesz w condohotele, albo myślisz o tym? Oni ostrzegają, że hossa może się skończyć
Czytaj też: Mieszkanie na wynajem, condohotel. Gwarancja zysku? Obiecują 7% w skali roku. A ryzyko?
Oczarowany akcją KNF… mam dwa pytania
Nie będę tutaj w szczegółach omawiał wszystkich potencjalnych pułapek, które czekają na inwestujących w nieruchomości na wynajem (czy to w modelu condohotelu, aparthotelu, czy po prostu apartamentów) – wszystko znajdziecie na stronie www.oczarowani.pl. Natomiast wygłoszę dwie uwagi o charakterze zdziwień.
Po pierwsze: nie za bardzo rozumiem dlaczego akcja jest ograniczona tylko do inwestycji w condohotele i aparthotele. Dziś na rynku znacznie więcej jest firm oferujących „cząstkowe” udziały w najróżniejszych inwestycjach nieruchomościowych (mieszkania, biura, parki handlowe, hotele), pożyczki pod tego typu przedsięwzięcia lub obligacje, które mają pomóc je sfinansować. Zdarzają się też pomysły oparte na jednostkach funduszy inwestycyjnych (nieliczne, które można uznać za element rynku regulowanego).
Ze względu na to, że próg wejścia jest tu niższy, niż te kilkaset tysięcy złotych, które są potrzebne na zakup i urządzenie apartamentu w condohotelu, jest obecnie wielkie zainteresowanie takimi inwestycjami wśród średniozamożnych Polaków. „Wchodzą’ na małe udziały do spółek, udzielają pożyczek takim spółkom i tym samym inwestują pieniądze, nie zawsze zdając sobie sprawę ze skali ryzyka.
Po drugie nie potrafię pojąć jak to jest, że państwo z jednej strony robi wszystko, żeby „pchać” pieniądze ludzi na rynek nieruchomościowy, z drugiej strony nie robi nic, żeby ten rynek uporządkować i uregulować, a z trzeciej strony zajmuje się edukacją inwestorów, żeby w tej mętnej wodzie nie zrobili sobie krzywdy. A jak już zdarzy się nieszczęście, to usłyszymy: „przecież ostrzegaliśmy…”.
Czytaj też: NBP policzył, ile naprawdę zarabia sie na wynajmowaniu mieszkania. Zaskakujące?
Depozyty się nie opłacają, ale alternatywa nie działa
Polityka obecnie rządzących Polską koncentruje się na wspieraniu konsumpcji poprzez utrzymywanie na niskim poziomie stóp procentowych. Mimo wysokiego wzrostu gospodarczego i budzącej się inflacji stopy procentowe NBP nie poszły w górę. To oznacza, że oprocentowanie depozytów nie pokrywa wzrostu cen i narasta exodus pieniędzy z banków.
W normalnej gospodarce nie byłoby w tym nic złego. Pieniądze popłynęłyby na rynek papierów wartościowych: ludzie kupowaliby akcje (czyli stawali się udziałowcami perspktywicznych firm), lokowaliby oszczędności w funduszach inwestycyjnych albo obligacjach emitowanych przez największe koncerny.
Ale u nas nie jest normalnie, bo rynek papierów wartościowych leży i kwiczy. Rząd ręcznie steruje tymi spółkami, które już na giełdzie są (kompromitując w ten sposób ideę obrotu publicznego akcjami spółek z udziałem państwa w akcjonariacie), nacjonalizuje co się da oraz wypiera z rynku prywatny kapitał, co ogranicza jego chęć do wchodzenia na giełdę. Rynek obligacji korporacyjnych został skompromitowany i rozwalony (także z powodu braku odpowiedniego nadzoru nad nim).
Co mają więc robić ludzie, uraczeni przez rządzących ujemnym oprocentowaniem pieniędzy w bankach? Gdy wszystko inne leży – kasa płynie do nieruchomości. Mieszkania na wynajem, aparthotele, condohotele, apartamenty nad morzem i w górach, udziały w spółkach budujących osiedla mieszkalne, centra handlowe, biurowce i magazyny.
Czytaj też: Najem mieszkań zwariował? W Warszawie trzeba już płacić po 2500 zł miesięcznie za klitkę. Czas na mrożenie?
Czy gdybyśmy mieli REIT-y, byłoby bezpieczniej?
Rynek jest nieregulowany, więc ludzie sami muszą odcedzać uczciwe propozycje lokowania oszczędności od chłamu i oszustwa. Jeśli źle trafią – ich strata. A państwo nie pomoże, bo wymiar sprawiedliwości nie działa. Nie da się niczego wyegzekwować od nieuczciwego kontrahenta w czasie krótszym, niż kilka lat.
Byłoby łatwiej, gdyby choć częściowo rynek uregulowano jakimiś instrumentami, np. REIT-ami. To papier wartościowy, który jest udziałem w spółce zarządzającej nieruchomością. Spółka typu REIT-owego wszystkie zyski z najmu wypłaca udziałowcom w formie dywidend, jest też preferowana podatkowo. Ale ustawa o REIT-ach utknęła w gabinetach przedstawicieli rządu już rok temu.
Żeby było jasne: nie jestem ślepym wyznawcą regulacji – na regulowanym rynku funduszy inwestycyjnych co i rusz zdarzają się przekręty, a największa od lat afera finansowa, czyli plajta Getbacku, też działa się na ściśle uregulowanym ustawami polu gry.
Mimo wszystko uważam, że powinny istnieć instrumenty finansowe, których sposób działania jest ściśle określony, zaś ich wystawcy poddani określonym wymogom, a które – z tego tytułu – można byłoby polecić chętnym do inwestowania niewielkich kwot w nieruchomości. Dziś ludzie są skazani na zawieranie umów cywilnych z organizatorami tego typu inwestycji, a każda umowa może być inna.
—————————————————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
—————————————————
„Pchają” pieniądze na nieuregulowany rynek i… ostrzegają ludzi przed pułapkami tego rynku. Czy ktoś rozumie o co tu chodzi?
Na tym rynku – z jednej strony „roznamiętnionym” utrzymywanymi przez rządzących zaniżonymi stopami procentowymi, a z drugiej strony celowo puszczonym przez tych rządzących „na żywioł” – pojawia się KNF i UOKiK (urzędy, co by nie mówić, będące „ramieniem” państwa) z akcjami edukacyjnymi, ostrzeżeniami, napomnieniami oraz z dobrym słowem.
To chyba nie powinno tak działać, że rządzący najpierw sami generują problemy, a potem ostrzegają obywateli przed ich konsekwencjami. Komunikat brzmi teraz tak: „Uczyniliśmy oszczędzanie w bankach nieopłacalnym, „zaoraliśmy” rynek akcji i obligacji, sprawiliśmy, że jedyną sensowną inwestycją wydają się nieruchomości, nie zrobiliśmy jednak żadnych regulacji tego rynku, ale widzimy, że jest sporo kantów i oszustw, więc – kochani obywatele – prosimy was uprzejmie, uważajcie!”
—————————————————
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?