Jadąc na narty raczej nie mamy oporów przed zakupem ubezpieczenia na wypadek np. złamania nogi. W świecie finansów „na nartach” właściwie jesteśmy przez cały rok, 24 godziny na dobę. W każdej chwili ktoś może wyłudzić na nasze dane pożyczkę. Z kolei chcąc zaciągnąć kredyt, możemy przecenić nasze możliwości finansowe. Kredytu nie dostaniemy, a stracimy na to czas. Czy można się przed takim ryzykiem zabezpieczyć? I jakie „ubezpieczenie” warto wykupić?
Ilekroć słyszę o tym, że ktoś wyłudził na czyjeś nazwisko pożyczkę, na myśl przychodzi mi mój serdeczny przyjaciel. Pierwszy raz dowiedział się o oszustwie jakieś pięć lat temu. Podejrzewa, że jego dane z dowodu osobistego „przejął” kurier, który dostarczył do domu umowę na abonament telefoniczny. Od tamtego czasu co jakiś czas słyszę o kolejnych wziętych na jego konto kredytach. Ostatnio taka historia wydarzyła się nie dalej niż miesiąc temu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Bilans? Zastrzeganie dokumentów, kilka spraw w sądzie, niezliczone telefony i wizyty w firmach pożyczkowych i windykacyjnych w celu udowodnienia, że „nie jest wielbłądem”.
To może spotkać każdego z nas. Można jak oka w głowie strzec plastikowego dowodu osobistego, nikomu go nie pokazywać, nie tracić go z pola widzenia. Ale świat produktów i usług finansów przenosi się do internetu. Nasze dane z dokumentów podajemy przy zaciąganiu pożyczki online albo gdy chcemy skorzystać z jakiejś płatniczej aplikacji. Ryzyko wycieku naszych danych jest więc coraz większe.
Podobnie jest np. ze staraniem się o kredyt i oceną naszej zdolności kredytowej. Możemy próbować sami „na oko” ją ocenić. Skoro dobrze zarabiamy, to kredyt właściwie powinniśmy mieć „w kieszeni”. Ale to nie takie oczywiste, bo zarobki to nie wszystko, co instytucje finansowe biorą pod uwagę przy udzielaniu kredytu. Na rynku jest sporo narzędzi, które mogą pomóc skutecznie chronić nas przed oszustami albo wspomóc rozsądne pożyczanie. Jak działają i czy warto z nich skorzystać?
Przeczytaj też: Zastrzeżenie Kredytowe, czyli ochrona przed oszustami, gdy nie masz ochoty na kredyt. Jak działa i czy warto z niego skorzystać?
Przeczytaj też: Zastrzeżenie kredytowe, czyli wystarczy jedno kliknięcie i nikt nie wyłudzi kredytu na twoje nazwisko. Dlaczego banki nie lubią tej usługi?
Alerty powstrzymają oszustów?
Sercem wielu usług wspomagających nasze życie finansowe jest aktywne konto w Biurze Informacji Kredytowej. Sama rejestracja na www.bik.pl to pierwszy krok do usług, które pomagają chronić nas np. przed wyłudzeniem, niechcianymi pożyczkami czy wspomagać w decyzji o „planowaniu kredytu”.
BIK łączy dziś wszystkie banki i sporą część firm pożyczkowych. Zanim bank lub firma pożyczkowa (współpracująca z BIK) udzieli pożyczki, sprawdza w bazie BIK, jak radzimy (i radziliśmy) sobie ze spłatą innych zobowiązań w przeszłości.
Dlatego BIK może błyskawicznie poinformować nas o tym, że ktoś właśnie sprawdzał naszą historię kredytową w bazie BIK. „Ubezpieczeniem” w tym przypadku są tzw. Alerty BIK, czyli SMS-y z informacją, że taki bank, czy taka firma pożyczkowa właśnie „grzebała” w naszej kredytowej przeszłości. Taki SMS nie powinien nas zdziwić, jeśli właśnie wyszliśmy, albo jeszcze załatwiamy formalności kredytowe w banku. Ale jeśli w ogóle nie planowaliśmy pożyczać pieniędzy? To sygnał, że właśnie ktoś próbuje się pod nas podszyć.
Sam Alert BIK nie rozwiąże problemu z oszustem, ale dzięki niemu mogę szybko zareagować, np. powiadomić bank, że nie szukam w tej chwili żadnego kredytu. Mam też czas na to, żeby zastrzec dowód osobisty i powiadomić policję.
Więcej o Alertach BIK: Jak chronić tożsamość przed złodziejami? Zapłacić 2 zł miesięcznie za Alerty BIK czy 7,90 zł na ChronPesel.pl? Porównuję!
Okradli innych? Możesz dostać rykoszetem
Kradzież danych osobowych konkretnej osoby i próba wyłudzenia kredytu na jej dane to tylko jedno z ryzyk, na jakie jesteśmy narażeni. W ostatnim czasie media obiegły informacje o serii kradzieży laptopów, na których zapisane były dane tysięcy osób. Taka sytuacja miała miejsce niedawno w Dolnośląskim Centrum Onkologii.
Jeden z pracowników firmy współpracującej ze szpitalem zgubił lub skradziono mu laptopa, na którym zapisane były informacje o blisko 200.000 pacjentów. Chodzi o takie dane jak imię i nazwisko, data urodzenia i numer PESEL. Szpital przyznał, że posiadając czyjeś dane osobowe, oszuści mogą wyłudzić kredyt, zarejestrować kartę telefoniczną prepaid lub uzyskać dostęp do świadczeń zdrowotnych.
Do podobnego zdarzenia doszło w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego, największej rolniczej uczelni w Polsce. W wyniku kradzieży laptopa w niepowołane ręce mogły trafić dane nawet 70.000 kandydatów na studia.
W przypadku wspomnianego szpitala, jego kierownictwo zapewniło, że komputer chroniony był silnym hasłem dostępu. Ale czy takie zapewnienie wystarczy, żeby spać spokojnie? A jeśli hasło zostało złamane? Osobie, która miała coś wspólnego z tymi instytucjami, powinna zapalić się czerwona lampka, bo potencjalnie ich dane znalazły się w niebezpieczeństwie. Złodzieje – jeśli nie od razu – mogą uderzyć z opóźnieniem.
Warto więc na wszelki wypadek to sprawdzić. Jak? Sięgając do Raportu BIK. To kompleksowa informacja na temat naszego „życia kredytowego”. Podobnie jak aktywację Alertów BIK, Raport BIK można pobrać, jeśli mamy konto na bik.pl. Znajdziemy w nim m.in. informacje o naszych zobowiązaniach, o tym, które zostały spłacone (wyróżnione kolorem zielonym) oraz płatności „przeterminowane” (kolor czerwony).
W raporcie są też dane z innej bazy – BIG InfoMonitor, w której gromadzone są informacje o zaległościach np. wobec firm telekomunikacyjnych czy dostawców energii. Jeśli ktoś nas na tę listę wpisał, to sygnał, że albo nie płacimy rachunków na czas, albo że nasze dane posłużyły np. do aktywacji abonamentu telefonicznego.
Dzięki tej wiedzy możemy spać spokojnie, albo – w razie wątpliwości – szybko zareagować, np. zastrzec dokument tożsamości, interweniować w banku i złożyć zawiadomienie o możliwości popełnienia oszustwa.
Przeczytaj też: Imię i nazwisko, PESEL, dowód osobisty, adres zamieszkania, wizerunek… Czym jest kradzież tożsamości? I jak się przed nią obronić?
Przeczytaj też: Czy bankowiec zawsze ma prawo zrobić ksero dowodu osobistego? Prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych stanął po stronie klientów!
Przygotuj się na zaciągnięcie kredytu
Raport BIK może nam też pomóc w przygotowaniach do zaciągnięcia zobowiązania finansowego. Niby to proste. Składamy wniosek o kredyt i dołączamy do niego wymagane dokumenty: oświadczenie lub zaświadczenie o zatrudnieniu i zarobkach, deklarujemy, jaką część dochodów pochłaniają wydatki itd. Bank sprawdza nas w bazie BIK i podejmuje decyzję. Ale jeśli odrzuci nasz wniosek, stracimy czas. Na odchodne możemy poprosić bank o wyjaśnienie przyczyn odmowy. Od niedawna mamy takie prawo.
A gdyby tak całą tę sytuację odwrócić, czyli zamiast w ciemno, iść do banku z przekonaniem, że kredyt na pewno dostaniemy? W tym też pomocne mogą być narzędzia BIK. Bo jak wcześniej wspomniałem, nie tylko zarobki na odpowiednim poziomie są przepustką do kredytu. Równie ważna jest nasza wiarygodność kredytowa. Jak ona wygląda? Najlepiej pokaże ją właśnie Raport BIK.
Zbiorczym obrazem wiarygodności kredytowej jest wyliczany przez BIK tzw. scoring, który też znajdziemy w Raporcie BIK. To ocena w skali od 0 do 100, na którą składają się cztery czynniki: terminowość spłacanych rat kredytowych, stopień wykorzystania limitów w koncie, korzystania z kart kredytowych i kredytów konsumpcyjnych, częstotliwość składania wniosków o nowe kredyty oraz staż kredytowy. Ta ocena wpływać może nie tylko na to, czy kredyt dostaniemy, ale też na jakich warunkach, np. z jakim oprocentowaniem.
Wyposażeni w tę wiedzę o sobie, będziemy w stanie z wyprzedzeniem oszacować szanse na kredyt. Co więcej, jeśli Raport BIK dowodzi, że jesteśmy kredytobiorcami godnymi zaufania, warto wziąć ze sobą pakiet tych informacji na spotkanie z bankowym doradcą. To taka karta przetargowa.
Przeczytaj też: BIK ma nowość, która pomoże kredytobiorcom. Analizator BIK oszacuje twoje szanse na kredyt jeszcze zanim pójdziesz do banku!
Jadąc na narty z wykupionym ubezpieczeniem turystycznym, mamy świadomość, że jeśli nic złego się nie wydarzy, składka przepada. Zapłaciliśmy po prostu za ochronę „na wszelki wypadek”. Pakiet BIK, w którym znajdują się zarówno alerty ostrzegające przed oszustami, zastrzeżenie kredytowe, czy narzędzia wspomagające rozsądne pożyczanie, kosztuje 99 zł rocznie. Osoby, których dane wyciekły z różnych instytucji, mogą domagać się odszkodowania. Myślę, że pokrycie kosztu zakupu Raportu BIK, powinno być „odszkodowawczym” minimum.
Podobnie jak na narty możemy pojechać bez ubezpieczenia, również w codziennym „finansowym życiu” możemy sobie poradzić bez dodatkowych zabezpieczeń i narzędzi. Tylko czy warto ryzykować?
—————————————
Artykuł jest częścią cyklu „Wiarygodni finansowo”, którego Partnerem jest Biuro Informacji Kredytowej
Źródło zdjęcia: Pixabay