Gromadzenie oszczędności nie jest szczególnie spektakularnym działaniem, ale mimo wszystko warto to robić. Najtrudniej wykonać pierwszy krok, zwłaszcza jeśli oznacza on przeskok między oszczędzaniem, a inwestowaniem pieniędzy, gdy pojawia się już możliwość straty. Jak zacząć oszczędzać i inwestować, żeby nie bolało?
Dlaczego właściwie trzeba mieć oszczędności? Bo oszczędności to niezależność. Im więcej mam pieniędzy, tym więcej wolności podejmowania decyzji. Brak pieniędzy krępuje ruchy, ogranicza możliwości, zmniejsza jakość życia. Ile razy w życiu zadajecie sobie pytanie: „czy naprawdę muszę to robić?”. Posiadanie oszczędności pozwala – przynajmniej czasami – odpowiedzieć „nie”.
- Szwecja radośnie (prawie) pozbyła się gotówki, przeszła na transakcje elektroniczne i… ma poważny problem. Wcale nie chodzi o dostępność pieniędzy [POWERED BY EURONET]
- Kiedy bank będzie umiał „czytać w myślach”? Sztuczna inteligencja zaczyna zmieniać nasze relacje z bankami. I chyba wiem, co będzie dalej [POWERED BY BNP PARIBAS]
- ESG w inwestowaniu: po fali entuzjazmu przyszła weryfikacja. BlackRock mówi „pas”. Jak teraz będzie wyglądało inwestowanie ESG-style? [POWERED BY UNIQA TFI]
Jak skutecznie gromadzić oszczędności?
Gromadzenie oszczędności nie jest spektakularną czynnością. Nie wymaga ani wiedzy, ani skupienia – po prostu trzeba co miesiąc „schować przed sobą” część wynagrodzenia i gdzieś ulokować, żeby procentowało. Ot, cała tajemnica. Zdefiniować stały przelew na konto oszczędnościowe w dniu wypłaty i gotowe.
Mam też inne patenty na gromadzenie zaskórniaków. W niektórych bankach są programy oszczędzania na końcówkach transakcji kartowych. Od każdej transakcji określona kwota (lub procent) jest automatycznie przekazywana na konto oszczędnościowe. A gdy dostaję dodatkowe pieniądze, to – jak dobry menedżer – wypłacam sobie 25% „prowizji” na konto oszczędnościowe.
No dobra, ale czy wtedy – gdy już te „automaty” będą włączone – wystarczy pieniędzy na życie? Jeśli nie wystarcza, to trzeba zrobić przegląd wydatków. Przeciętnie 5-10% pieniędzy w domowym budżecie idzie na zbędne rachunki, marnowanie jedzenia, kupowanie rzeczy niepotrzebnych. Wystarczy trochę uważniej monitorować wydatki.
Pytacie mnie czasem: jak mam oszczędzać, skoro mało zarabiam i ledwo starcza mi na życie? Oczywiście: jest pewien poziom dochodów, który ogranicza możliwość gromadzenia oszczędności. Ale tu chodzi głównie o zasadę. Nawet jeśli dziś zaoszczędzisz miesięcznie tylko 5 zł, to kiedyś twoje dochody wzrosną. Chodzi o to, żeby ten mechanizm już wtedy działał.
Czytaj: Planujemy fundusz spełniania marzeń. Ile musisz odkładać, żeby później już nic nie musieć?
Najpierw oszczędzanie, a później inwestowanie
Oszczędzanie to tylko pierwszy krok w gromadzeniu oszczędności. Oszczędzanie nie wiąże się z ryzykiem, bo ma na celu wyłącznie utrzymanie realnej wartości zgromadzonych pieniędzy. One nie mają się mnożyć jak norki – mogą być trzymane na depozytach bankowych, kontach oszczędnościowych, w obligacjach rządowych, najbezpieczniejszych odmianach funduszy inwestycyjnych (tzw. funduszach pieniężnych). Tam, gdzie ryzyko straty nie występuje bądź jest minimalne.
Efektem oszczędzania ma być zgromadzenie wystarczająco grubej „poduszki finansowej”, by w razie potknięcia życiowego upaść na miękkie. Niektórzy uważają, że tych, bezpiecznie przechowywanych pieniędzy powinno być tyle, ile przez rok zarabiamy. Inni mówią, że wystarczy równowartość półrocznych dochodów. Nieważne. Jeśli już przejdziemy przez ten pierwszy check-point, to i do drugiego, prędzej czy później, dojdziemy.
Mając już poduszkę finansową z oszczędności (albo znaczącą jej część) możemy wykonać krok właściwy, czyli zacząć inwestowanie.
Inwestowanie ma na celu spowodowanie, żeby już zgromadzone pieniądze się rozmnożyły. Jeśli „tylko” oszczędzam, to jestem zadowolony jeśli z moich 10.000 zł za dziesięć lat zrobi się np. 12.000 zł. Tyle można uciułać z bankowych odsetek bez ryzyka. A ponieważ mamy inflację, to te 12.000 zł będzie za dziesięć lat warte mniej więcej tyle, ile dziś 10.000 zł.
Jeśli jednak inwestuję, moim celem powinno być pokonanie inflacji, czyli np. spowodowanie, żeby z tych 10.000 zł po dekadzie zrobiło się np. 20.000 zł (to możliwe jeśli rocznie będą rosły o 7%).
„Dopalaczem” jest tu procent składany, czyli odsetki od odsetek. Ten efekt kuli śniegowej sprawia, że bogaci stają się coraz bogatsi. Jeśli np. przez 30 lat będę inwestował po 200 zł z zyskiem 1% rocznie – na koniec dostanę 84.000 zł. A jeśli te same 200 zł zainwestuję z zyskiem 7% rocznie – będę miał 245.000 zł. Ten sam pieniądz i trzy razy większy kapitał na koniec.
Czytaj też: A jak będą działały fundusze tworzone w ramach programu PPK? Ile pieniędzy zarobią?
Czym – tak naprawdę – różni się inwestowanie od oszczędzania?
Z inwestowaniem jest tak, że – w odróżnieniu od oszczędzania – nie ma gwarancji, że się nie straci. Oczywiście: w większości przypadków się zarabia – ja inwestuję swoje prywatne oszczędności od ponad 20 lat i jakoś do tej pory nie zbankrutowałem – ale trzeba brać pod uwagę ryzyko, że coś pójdzie nie tak.
Dlaczego oszczędzanie nie wiąże się z ryzykiem, a inwestowanie już tak? Jeśli wkładam pieniądze do banku, to on płaci mi 1-2% gwarantowanych odsetek i sam zajmuje się ich inwestowaniem. Zarabia na udzielaniu kredytów, finansowaniu firm, najczęściej ma z tego kilkanaście procent w skali roku. Bierze na siebie całe ryzyko z tego tytułu i inkasuje większość zysków. Klientom wypłaca tylko gwarantowany „ochłap”.
Czytaj więcej: Dlaczego nie warto trzymać pieniędzy tylko w banku? Jeden, ale za to miażdżący argument
Jeśli inwestuję pieniądze, to ja ponoszę ryzyko, że coś pójdzie nie tak, ale i do mnie płyną zyski. Kupuję obligacje najlepszych firm wierząc, że oddadzą pieniądze z odsetkami. Albo lokuję (samodzielnie lub poprzez fundusze inwestycyjne) w największe korporacje licząc na wzrost ich zysków, wartości rynkowej oraz na to, że wypłacą mi część swoich zysków w formie dywidendy.
W ciągu ostatnich 200 lat średni dochód z inwestowania pieniędzy wynosił 6-7% w skali roku. Oczywiście: po drodze zdarzały się okresy złej sytuacji w gospodarce, gdy zyski firm spadają, spada ich wartość i dochody udziałowców z dywidendy. Wtedy na inwestowaniu można nawet stracić. W najgorszym roku mojego inwestowania straciłem 25% zainwestowanych pieniędzy. Ale za to w najlepszym inwestycje przyrosły o 30%.
Tutaj: Sporo ciekawych danych o tym dlaczego inwestowanie w długim terminie się opłaca
Nie kieruję na inwestowanie wszystkich pieniędzy, część mam w bezpiecznych oszczędnościach. W poprzednim artykule pokazywałem dane, z których wynika, że im dłużej się inwestuje, tym mniejsze jest ryzyko straty. Ono zawsze jest, ale zmierza w kierunku zera.
Jak zacząć inwestowanie? Mój prosty sposób
Stosuję od lat zasadę, że inwestuję tylko te pieniądze, których brak nie spowoduje zagrożenia dla mojego budżetu i długoterminowej przyszłości. A więc jeśli mam już kilkadziesiąt tysięcy złotych ulokowanych bezpiecznie, to kolejne kilka tysięcy złotych kieruję na inwestowanie. Nawet gdyby z tych pieniędzy zostało okrągłe zero (co się raczej nie stanie, ale zawsze warto brać pod uwagę najgorszy scenariusz), to los mój i mojej rodziny nie będzie zagrożony.
Jak zacząć inwestowanie? Ja zacząłem od sytematycznego kupowania – co kwartał za 1000 zł – udziałów w dwóch funduszach inwestycyjnych. Jeden skupiał się na lokowaniu pieniędzy w akcje największych polskich koncernów, a drugi – inwestował globalnie w akcje na całym świecie).
Dzięki systematycznemu nabywaniu jednostek uczestnictwa uśredniałem cenę i zmniejszałem ryzyko wejścia na rynek w złym momencie. Potem zacząłem kupować także fundusze lokujące w obligacje firm, a także w te, które inwestują pieniądze w Azji i na innych rynkach wschodzących.
Dziś mam udziały w ponad 20 funduszach inwestycyjnych oraz ETF-ach (czyli „funduszach” indeksowych) – polskich i zagranicznych. Polecam samcikową zasadę czterech ćwiartek, o której więcej pisałem w tym artykule.
Gdy zaczynałem, nie było jeszcze programu PPK (najtańszego sposobu inwestowania, jaki występuje nad Wisłą), ani kont IKZE (które daje możliwości oszczędzania na podatkach). Dziś możliwości są większe i inwestowanie może przynieść lepsze wyniki. Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tych „wynalazkach” – zajrzyj na stronę akcji „Wyciskanie emerytury”.
Cztery strachy początkującego inwestora
A na koniec dwa słowa o czterech myślach, które tłoczą się w głowie każdego początkującego inwestora. Tak naprawdę tych myśli tłoczy się znacznie więcej, ale cztery są kluczowe. Po kolei się z nimi zderzmy:
- Boję się, że stracę wszystko
Każdy z nas ma w rodzinie lub wśród przyjaciół ludzi, którzy uwierzyli różnej maści naganiaczom. Wierzyli, że inwestują w maszynkę do zarabiania pieniędzy, a okazało się, że ponieśli bolesne straty. Miał byś zysk bez ryzyka, kolorowy świat wielkich pieniędzy, a jest dupa zbita. Spotkałem na swojej drodze dziennikarza i blogera finansowego więcej takich ludzi, niż ktokolwiek. Każdemu mówiłem to samo: to nie inwestowanie jest złe, tylko sposób na to, który ci, nieszczęśniku, zarekomendowano.
Można włożyć wszystkie pieniądze w Amber Gold, albo w fundusz inwestycyjny, który straci 99% pieniędzy. To żadna sztuka. Na rynku jest wiele takich możliwości. Ale jeśli inwestuje się rozsądnie, stopniowo, rozpraszając ryzyko, to nawet ewentualna pomyłka nie jest nieszczęściem. Rozwadnia się w serii dobrych decyzji.
To tak, jak z jeżdżeniem samochodem. Można jeździć bezpiecznie albo rozbić się na pierwszym słupie. Mam na koncie inwestycję, w której straciłem połowę pieniędzy, ale mam też takie, w których pomnożyłem pieniądze wielokrotnie. Inwestowanie można połączyć ze spokojnym snem jeśli nie jedzie się na jednym koniu i nie inwestuje się pieniędzy, od których zależy los rodziny. I jeśli nie myśli się o tym, żeby zarobić jak najwięcej za wszelką cenę.
- Boję się, że nie umiem, zjedzą mnie
To nie jest rocket science. W USA robi to większość obywateli, a – umówmy się – nie jest to naród składający się z samych geniuszy. Są w inwestowaniu rzeczy bardziej i mniej skomplikowane. Można rzucić się na te najtrudniejsze albo zacząć od łatwych.
Ja używam głównie prostych instrumentów i mechanizmów. Nie dlatego, że nie znam się na tych skomplikowanych. Owszem, inwestuję lub inwestowałem w produkty struktuyzowane, opcje na wieprzowinę, na foreksie. Czasem nieźle mi to wychodziło, czasem gorzej. Teraz po prostu mam za mało czasu, żeby samodzielnie podejmować decyzje inwestycyjne. Zlecam to ludziom, którzy się tym zajmują zawodowo.
- Boję się, że mam za mało pieniędzy
Inwestowanie można zacząć już od 100 zł. Albo od 1000 zł. Wiadomo, że pieniądz ładniej rośnie jeśli zainwestuje się 100.000 zł, ale tu nie chodzi o zyski, tylko o nawyk. Większość z Was kiedyś będzie bardzo dobrze zarabiała, osiągnie sukces finansowy. Dla jednego to będzie pensja rzędu trzech średnich krajowych, a dla innego posada prezesa banku. Chodzi o to, żeby w tym momencie życia mieć wbudowane w mózgu mechanizmy oszczędzania i inwestowania, które pozwolą uczynić z tych pieniędzy dobry użytek.
Wiecie, że są na warszawskiej giełdzie spółki, w które można było 20 lat temu włożyć 10.000 zł i dziś ma się ponad milion? Nigdy nie wiesz ile w długim terminie przyniesie twoja inwestycja. Ale jeśli nie masz tych inwestycji kilku, kilkunastu, to na pewno nigdy się tego nie dowiesz.
- Boję się, że nie starczy mi cierpliwości, nie umiem oszczędzać
Większość z nas nie lubi oszczędzać. Ja też uwielbiam wydawanie pieniędzy (choć miałem też czas, w którym musiałem żyć z partnerką za 12 zł dziennie i też potrafiłem trzymać się tych limitów z żelazną konsekwencją). To naturalne, że wolimy wydawać niż oszczędzać. Ale istnieją mechanizmy, które powodują, że oszczędzanie jest bezbolesne. Że go w ogóle nie widzisz i że w ogóle nie boli.
Warto czytać teksty ukazujące się w ramach cyklu „Wyciskanie emerytury”. W USA za wiedzę w nich zawartą musielibyście zapłacić setki albo tysiące dolarów. Tutaj – m.in. dzięki wsparciu partnera akcji – macie to gratis.
———————————————
ZAPROSZENIE: Jedną z kilku polskich firm finansowych, które oferują system do wygodnego gromadzenia oszczędności jest AXA. Polecam fundusze inwestycyjne tej firmy, bo mają niezwykle niskie – jak na polskie warunki – opłaty i przez lata pokazały dobrą jakość zarządzania pieniędzmi. Trzymam w nich część moich oszczędności.
Klikając ten link założysz – nie ruszając się z fotela – konto IKZE i wpłacisz na nie pierwsze pieniądze (wpłatę możesz odliczyć od podatku PIT za 2019 r., czyli nagroda nadejdzie wiosną 2020 r.).
Klikając ten link założysz – równie wygodnie – konto IKE, na którym możesz gromadzić pieniądze na emeryturę z gwarancją, że przy wypłacie nie zapłacisz żadnego podatku (ani dochodowego, ani od zysków kapitałowych).
Pamiętaj, by wpisać kod promocyjny „msamcik2019”, dzięki temu zasłużysz na sowitą nagrodę. Wpłacając na IKZE co najmniej 2000 zł dostaniesz w dwóch ratach 200 zł. Wpłacając na IKE co najmniej 2000 zł – również zasłużysz na 200 zł w dwóch ratach. Nagrody zostaną wypłacone w jednostkach uczestnictwa funduszy inwestycyjnych.
Tutaj regulaminy: Promocja IKE Subiektywnie (kliknij ten LINK) oraz Promocja IKZE Subiektywnie (kliknij ten LINK)
——————————————————–
Partnerem cyklu „Wyciskanie emerytury” są fundusze inwestycyjne AXA.
źródło zdjęcia tytułowego: Olichel/Pixabay