11 sierpnia 2018

Ile trzeba zarabiać, żeby móc zacząć odkładać pieniądze? Ten dziwny stan, gdy masz 50.000 zł pensji i… ledwo wiążesz koniec z końcem

Ile trzeba zarabiać, żeby móc zacząć odkładać pieniądze? Ten dziwny stan, gdy masz 50.000 zł pensji i… ledwo wiążesz koniec z końcem

Często żalicie mi się, że oszczędzanie nie jest dla Was. Że właśnie walczycie o przeżycie, zżera Was kredyt frankowy, podwyżki pensji nie widzieliście od lat, a tu przychodzi jakiś Samcik i rzęzi coś o oszczędzaniu. No właśnie: czy odkładanie pieniędzy i budowanie oszczędności w ogóle ma sens jeśli się ma niewielkie dochody?

Dziś kilka słów do tych z Was, którzy mają trudności ze związaniem końca z końcem. Bo oczywiście wiem – sam to przeżyłem – iż są w życiu momenty, w których bardzo trudno myśleć o oszczędzaniu na spełnianie marzeń. A szczytem tychże marzeń jest nie wpaść zbyt głęboko w długi.

Zobacz również:

Na co oszczędzać, gdy się nie ma z czego oszczędzać?

Kto czytał moje książki, to obiło mu się o uszy, że kiedyś-tam, w czasach beztroskiej młodości, musiałem – i to nie sam, lecz razem z dziewczyną – przeżyć za 12 zł dziennie (szczęśliwie już po opłaceniu czynszu za mieszkanie). Nie było wtedy mowy o kawie i ciastku na mieście, ani o wypadach do knajpy, czy do kina. Kiedy po raz pierwszy zostałem ojcem też nie było łatwo – pierwszy rok życia dziecka to kosztowne przedsięwzięcie i mało kto jest na przygotowany na taki szok w portfelu. Ja też nie byłem.

Ale to nie znaczy, że trzeba zapomnieć o oszczędzaniu jeśli się dobrze nie zarabia. Owszem, jak jest mało kasy, to cele oszczędzania są inne (żeby mieć kilka stówek na wypadek niespodziewanych wydatków, a nie kilkadziesiąt tysięcy na spełnianie marzeń), kwoty też są inne (np. 20 zł miesięcznie, a nie 5 zł dziennie).

Ale mechanizmy są te same: nawet przy najskromniejszym życiu trzeba próbować odłożyć choćby 1 zł dziennie na fundusz rezerwowy. W najbardziej napiętym budżecie domowym zdarzają się ekstra-wpływy, których część (np. 10%) można przeznaczyć na oszczędności.

Korzystanie z programów typu money-back w bankach też nie jest zarezerwowane tylko dla zamożnych. Zaś oszczędzanie na końcówkach transakcji można tak skonfigurować, żeby od każdej bank odciągnął 50 gr., a nie 5 zł. Posiadanie długów też nie zwalnia z oszczędzania. Zmieniają się po prostu priorytety, zbieramy na ich szybszą spłatę.

O co – tak naprawdę – chodzi w oszczędzaniu?

W oszczędzaniu pieniędzy nie zawsze chodzi o to, żeby uzbierać miliony. Chodzi o to, żeby mieć nawyk oszczędzania. Jeśli pieniędzy w portfelu jest mało, to i oszczędności nie będą duże. Ale gdy ich przybędzie – a uwierzcie, każdemu kiedyś w życiu się poprawia – to w ramach już istniejącego mechanizmu kasy po prostu będzie przybywało szybciej i więcej.

Jeśli ulegniecie przekonaniu, że nie stać Was na oszczędzanie, to nie będzie Was też na nie stać jak będziecie mieli więcej pieniędzy. Nie ma takiej kwoty, której nie da się wydać „na życie”.

W jednej z książek opowiadałem o znajomym, który zarabia coś pod 50.000 zł miesięcznie i też mu nie starcza na życie. Jak to możliwe? Ano ma dom w dobrej dzielnicy (oczywiście na kredyt we frankach), przy domu ogród, który trzeba pielęgnować, w domu sprzątaczkę i kucharkę, dzieci w prywatnych szkołach, dwa samochody w garażu (banzyna, ubezpieczenie), trzeba jeździć na wakacje na Malediwy (bo znajomi też jeżdżą).

Ten gość mówi mi, że nie ma z czego oszczędzać i żebym mu nie opowiadał o funduszu na spełnianie marzeń po zakończeniu kariery zawodowej, bo on tu walczy o przetrwanie.

I on – wyobraźcie sobie – też ma rację. Po prostu chłopu model konsumpcji dostosował się do zarobków. Każdy z nas tak ma. Jeśli dostajesz podwyżkę, to natychmiast fiksujesz sobie stałe wydatki, które pozwalają ci ją zagospodarować. I wcale nie masz więcej pieniędzy.

Facet dobrze zarabia, więc ma duży dom. Na kredyt we frankach. Jego utrzymanie dużo kosztuje. Przy domu jest ogród, który trzeba nawadniać i się nim opiekować. Wokół jest wysoki płot, do którego potrzebna jest firma ochroniarska. W domu są dwa garaże, więc muszą być dwa samochody. I to nie fiaty punto. Dużo palą i są sportowe, więc na kredyt.

Obok są sąsiedzi, którzy nie jeżdżą na wakacje do Kołobrzegu, tylko na Malediwy. I nie raz w roku, a cztery. Dzieci w prywatnych szkołach. Poziom wysoki, więc opiekunki i korepetycje. Mam Wam rozpisać koszty tego wszystkiego? Nie ma bata – zarabiasz 50.000 zł i na nic nie starcza.

Dlatego najlepszym sposobem na budowanie oszczędności jest odkładanie 5-15% pensji zawsze tuż po wypłacie. Albo „prowizja od podwyżki”, czyli stały przelew na oszczędności, co miesiąc (do końca świata i o jeden dzień dużej), o wartości 20% podwyżki, którą właśnie otrzymałeś.

Czytaj też: Jaką część pensji trzeba co miesiąc odkładać, by w przewidywalnej perspketywie zapewnić sobie finansowe bezpieczeństwo? Policzyłem

Oczywiście: istnieje próg dochodów, poniżej którego jakiekolwiek oszczędzanie jest po prostu niemożliwe. To ten stan, w którym miałbyś wybór – kupić chleb i smalec, czy odkładać pieniądze. Wydaje mi się – poprawcie mnie, jeśli jestem w błędzie – że ten próg znajduje się poniżej 10 zł dziennie budżetu wydatkowego (po zapłacie stałych obciążeń – czynszu i rachunków). Jeśli zostaje mi „na życie” mniej, niż 250-300 zł miesięcznie na osobę.

Nie wiesz od czego zacząć? Wybierz jeden wydatek i to zgrilluj

Jeśli też uważacie, że Was to na pewno nie stać na oszczędzanie, po prostu spróbujcie znaleźć jakiś wydatek, który jest zbędny lub zbyt wysoki. To nie musi być kawa w Starbucksie. Ilu z Was wydaje co miesiąc wagon złotówek na fajki? Niektórzy gadają jak najęci przez telefon (a mogliby mieć niższy abonament lub pre-paida), inni stale wyrzucają za dużo żarcia, bo nie potrafią skalibrować zakupów.

Jeszcze inni mogliby zejść o te 10-20 zł miesięcznie z rachunków za energię, albo powstrzymać się przed kredytem ratalnym, gdy okaże się, że trzeba do niego dokupić ubezpieczenie za 150 zł. Czasem ten potencjał do ograniczania zbędnych kosztów jest duży. Badania pokazują, że 55-60% Polaków nie ma żadnych oszczędności. Ale tylko 20-25% z nas ma jednocześnie bardzo niskie dochody. Resztę stać byłoby na oszczędzanie, tylko nie mają nawyku albo nie wiedzą jak się za to zabrać.

Wśród pozostałych 40-45% jedna trzecia ma już tak wysokie zarobki, że oszczędzanie i inwestowanie wychodzi naturalnie (po prostu w budżecie zawsze coś-tam zostaje), ale dwie trzecie oszczędza tylko od czasu do czasu, kiedy zapomni wydać całą kasę.

Niedawno pisałem: NBP-owska „recepcta na bankructwo”, O trzech warunkach, które decydują o tym, iż prędzej czy później przyjdzie windykator, komornik i zabiorą ci wszystko.

Czery rzeczy, które utrudniają oszczędzanie

To naprawdę nie jest tak, że opowiadam o tym oszczędzaniu i inwestowaniu tylko po to, żeby Was wkurzyć. Ja po prostu sam przeszedłem tę drogę i wiem, że jest właściwa. A to rzeczy, które ją utrudniają. Dotyczą one i bardzo biednych i obrzydliwie bogatych.

Większe wydatki pojawiają się niespodziewanie

W każdym budżecie domowym musi być miejsce na ekstra-wydatki, czyli takie, które zdarzają się raz w roku: Boże Narodzenie, wakacje, początek roku szkolnego – to najpopularniejsze momenty w roku, kiedy wydatki rosną. Czasem takim najgorszym momentem jest konieczność ubezpieczenia samochodu, wysłania dziecka na kolonie, albo jakaś choroba.

Brak kontroli bieżących wydatków

Jeśli nie wiesz na co wydajesz pieniądze, to na bank wydajesz ich za dużo. Wydatki na telefon, rachunki za prąd, gaz i wodę, ogrzewanie, telewizję kablową – te wszystkie wydatki trzeba systematycznie przeglądać i sprawdzać czy nie płacimy zbyt wiele lub za usługi, bez których moglibyśmy się obyć. Bardzo często przez nieuwagę wpadamy w pułapkę dwuletnich umów promocyjnych na różne usługi. Kupujemy pakiet i jesteśmy „uwięzieni”. Przed podpisaniem takiego papieru warto się zastanowić czy naprawdę nie da się podpisać tańszego cyrografu.

Zakupy bez planu

Najczęściej pieniądze przeciekają nam między palcami na codziennych zakupach. Kupujemy za dużo, nie trzymamy się planu, dajemy się wodzić za nos marketingowcom. Miałem taki moment w życiu, kiedy wyrzuciłem z portfela karty płatnicze i brałem do sklepu tylko określoną, wyliczoną kwotę gotówki. Wtedy dużo łatwiej utrzymać dyscyplinę. Radzę też monitorować wydatki sklepowe i sprawdzać czy zmieniają się z miesiąca na miesiąc. Jeśli rosną bez powodu – coś jest nie tak.

Słaba silna wola

Co innego mieć jakieś oszczędności, a co innego nie zużyć jej na bieżące potrzeby. Fundusz rezerwowy musi być odseparowany od bieżącego, najlepiej przechowywać go na osobnym koncie oszczędnościowym, albo w ogóle w innym banku i nie brać do tego konta karty płatniczej (nie będzie pokusy, żeby wypłacić pieniądze z bankomatu, gdy skończą się pieniądze na podstawowym koncie).

 

Możliwość komentowania została wyłączona.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu