Zachowanie w tajemnicy numeru telefonu może być ważnym elementem dla bezpieczeństwa naszych oszczędności. Ale większość z nas traktuje numer telefonu jako publicznie dostępny. A to błąd, przez który można stracić oszczędności życia. Jakie jest rozwiązanie?
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Zastanawialiście się kiedyś, co jest największym zabezpieczeniem Waszych finansów? Pierwsze, o czym pomyślicie, to login i hasło do bankowości elektronicznej. Nieustannie trwają ataki, podczas których możemy podać login i hasło na nieprawdziwej stronie internetowej i w rezultacie je udostępnić oszustom. Jeśli ustawicie takie samo hasło w kilku serwisach (a to niestety jest popularna praktyka), to problem może łatwo się „rozmnożyć”.
Jest i drugie zabezpieczenie naszych finansów. Nawet jeśli stracicie login i hasło, to nikt nie wyprowadzi Wam pieniędzy z banku, bo… będzie potrzebował kodu z SMS-a lub potwierdzenia w aplikacji mobilnej. Taka autoryzacja będzie też niezbędna do każdej innej dyspozycji na tym koncie (zwiększenie limitów, wypłata BLIK) oraz do płatności kartą w internecie.
Dlatego niezwykle ważne jest, aby nikt nie miał dostępu do Waszego telefonu, a – jeszcze lepiej – aby nikt nawet nie wiedział, jaki numer telefonu podajecie w bankach. Niestety to nie jest takie proste. Coraz więcej serwisów wymaga podania numeru telefonu komórkowego.
Zostawiamy te numery w bankach, w innych instytucjach finansowych, u ubezpieczycieli, w sklepach stacjonarnych (karty lojalnościowe), w aplikacjach mobilnych, w sklepach internetowych itd. Często nie ma możliwości rejestracji bez potwierdzenia numeru telefonu, a przecież dane z takich serwisów lubią wyciekać.
Przestępcy potrafią sklonować kartę SIM
Konsekwencje mogą być dwie. Mniej groźna sytuacja jest taka, w której po prostu zaczynamy otrzymywać więcej spamu telefonicznego (np. panele fotowoltaiczne, oferty pokazów garnków itd.) i oszustw telefonicznych (metoda na wnuczka, na policjanta, na pracownika banku itd.). Jeżeli jesteśmy świadomi zagrożenia, to po prostu będziemy się rozłączać i blokować takie numery (są nawet aplikacje mobilne, które blokują je automatycznie – polecam zainstalować).
Gorzej będzie w sytuacji, w której ktoś dopasuje numer telefonu do Waszej konkretnej osoby i jakoś zdobędzie Wasze dane logowania do banku (hasło skądś wycieknie lub sami podacie je na fałszywej stronie internetowej). Następnie może podjąć próbę wyrobienia duplikatu Waszej karty SIM w salonie operatora telekomunikacyjnego.
W rezultacie będzie mógł zarządzać Waszymi finansami, a Wam chwile zajmie w ogóle zorientowanie się, że coś jest nie tak. Telefon Wam po prostu przestanie działać, ale zapewne pomyślicie, że jest słaby zasięg. Jeszcze niedawno wyrobienie duplikatu karty SIM było dziecinnie proste. W salonie można było pokazać dowód kolekcjonerski, a na infolinii czasem wystarczyło podać… PESEL. Obecnie pracownicy telekomów zostali uczuleni na ten rodzaj oszustw, ale i tak nie można wykluczyć, że uda się ich przekonać za pomocą socjotechniki.
Jeżeli myślicie, że nie macie wystarczających oszczędności, aby stać się celem ataku, to bardzo źle myślicie. Po pierwsze, mając dostęp do Waszego telefonu (i dane logowania do banku), oszust będzie mógł zaciągnąć w Waszym imieniu pożyczkę, którą przecież potwierdza się… tak kodem z SMS-a.
Po drugie, numer telefonu jest formą odzyskiwania hasła w przypadku wielu serwisów. Klonując Wasza kartę SIM, złodzieje będą mogli zresetować hasło chociażby w skrzynce e-mail (który to potem posłuży do resetowania hasła tam, gdzie tego nie można zarobić telefonem), w mediach społecznościowych itd. Innymi słowy – w zasadzie ktoś przejmie Waszą tożsamość.
Stwierdzicie, że zauważycie brak sygnału w telefonie komórkowym (lub otrzymacie wiadomość e-mail o zmianie danych z jakiegoś serwisu) i zdążycie zainterweniować. Oby tak było, ale oszuści potrafią zdziałać zaskakująco dużo w bardzo krótkim czasie. A oni są do tego przygotowani, podczas gdy Wy raczej nie sprawdzacie co chwilę, czy Wasz telefon ma sygnał.
Dwie karty SIM są bezpieczne, ale niewygodne
Rozwiązaniem mogłoby być zakupienie dodatkowej karty SIM i używanie jej np. tylko do spraw finansowych (banki, ubezpieczenia, inwestycje) lub – odwrotnie – możemy zaopatrzyć się w dodatkowy numer, który wykorzystamy tylko do błahych spraw.
Nie ukrywajmy jednak, że mało kto się na to zdecyduje. Po pierwsze, to dodatkowy koszt – nawet najtańsze oferty wiążą się z kosztem kilkunastu złotych miesięcznie (obecnie najtańsza jest chyba Otvarta). Musimy też zakupić dodatkowe urządzenie (lub wymienić nasze na takie, które obsługuje dwie karty SIM) i poświęcić swój czas na obsługę faktur.
Po drugie, to dodatkowy przedmiot, który musimy mieć przy sobie w momencie, w którym chcemy skorzystać z danej usługi. A przecież nikt z nas nie planuje harmonogramu dnia co do minuty i czasem możemy niespodziewanie potrzebować logowania do jakiegoś serwisu.
Dodatkowy numer telefonu w tej samej karcie SIM?
Innym rozwiązaniem jest skorzystanie z usługi, którą oferują niektórzy operatorzy komórkowi. Konkretnie z usługi, która pozwali nam wykorzystać zalety dodatkowych numerów telefonów, ale za pośrednictwem naszej pierwotnej karty SIM, której nawet nie musimy wymieniać.
Taką usługę oferuje chociażby Play, gdzie to nazywa się Xtra Numer. Po aktywowaniu tej usługi zostanie nam przydzielony dodatkowy numer telefonu, a wszelkie przychodzące połączenia i SMS-y zostaną przekierowane na nasz główny numer telefonu. Koszt? 3,69 zł miesięcznie (aktualizacja: Play wycofał się z tej usługi).
W Playu możemy posiadać do 10 takich dodatkowych numerów. Możemy też je zawieszać i wznawiać wedle uznania krótkimi kodami SMS-owymi. Niestety z tych numerów nie można wykonywać połączeń ani SMS-ować, ale najczęściej i tak nie będziemy tego potrzebować.
Podobną usługę znajdziemy też w sieci Orange (zwie się Extra Numer). W tym przypadku dodatkowy numer kosztuje 5 zł miesięcznie, ale w zamian możemy z niego nie tylko odbierać rozmowy i SMS-y, ale też wykonywać połączenia i wysyłać SMS-y. Ciekawy urozmaiceniem jest też możliwość ustawienia kalendarza, w jakie dni numer ma być aktywny (np. tylko w poniedziałki od 8:00 do 15:00).
Nie są to ani jakoś bardzo innowacyjne, ani nawet nowe usługi (w Playu to działa od kilku lat, a w Orange nawet od 2010 roku!), ale piszę o nich, bo tak naprawdę bardzo mało osób zdaje sobie z nich sprawę. Podpytałem znajomych i tylko jedna osoba była świadoma, że coś takiego jest możliwe. Inni wyrazili zdziwienie. I zainteresowanie.
Niestety nie wszyscy operatorzy oferują takie usługi, a ci, co je posiadają w ofercie, to jakoś specjalnie ich nie reklamują. Telekomy zdecydowanie chętniej oferują nam różnego rodzaju tarcze internetowe, które są droższe, a przecież znacznie mniej skuteczne.
Jaki jest największy minus tego rozwiązania? Prawdopodobnie nasz staż internetowy. Zabezpieczenie naszego numeru telefonu będzie bardzo trudne, bo wielokrotnie go już gdzieś podaliśmy. I może właśnie dlatego tak mało osób z tego korzysta – po prostu wychodzą z założenia, że ich dane już wyciekły. Pamiętajcie jednak, że zawsze jest dobry moment, aby zacząć dbać o swoją prywatność.
Zdjęcie główne: terimakasih0 / pixabay