3 lipca 2021

„Paragony grozy” to prawda czy mit? Pojechałem nad polskie morze i porównałem ceny. Czy rzeczywiście drożyzna jest większa niż w poprzednich latach?

„Paragony grozy” to prawda czy mit? Pojechałem nad polskie morze i porównałem ceny. Czy rzeczywiście drożyzna jest większa niż w poprzednich latach?

Tuż przed rozpoczęciem tegorocznych wakacji internet obiegły zdjęcia tzw. paragonów grozy, czyli horrendalnie wysokich rachunków za obiad w nadmorskich smażalniach ryb, restauracjach i knajpach. Na właścicieli lokali gastronomicznych wylał się hejt za to, że żerują na naszej potrzebie odpoczynku po miesiącach lockdownu. Ale czy faktycznie ceny nad morzem oszalały? Pojechałem sprawdzić, czy paragony grozy to prawda

Jeden z popularnych paragonów krążących po internecie opiewał na kwotę 170 zł za obiad dla czterech osób. To faktycznie bardzo dużo, zwłaszcza że w głębi kraju można zjeść porządnie za 20-30 zł na osobę. Wyższe ceny nad morzem w porównaniu z ubiegłym rokiem nie powinny dziwić, bo wszystko drożeje. Dane GUS pokazują, że w ciągu roku ceny towarów i usług wzrosły średnio o ok. 5%.

Zobacz również:

Nad morzem generalnie jest drożej, ale to normalne, bo biznes turystyczny jest sezonowy. Właściciele hoteli, pensjonatów, lokali gastronomicznych czy sklepów spożywczych zarabiają zwykle od końca maja do września. Być może część z nich próbuje odbić sobie straty z ubiegłego pandemicznego roku albo zdyskontować niepewną przyszłość. Mam na myśli grożącą nam czwartą falę pandemii i możliwość ponownego zamrożenia gastronomii – jeszcze przed naturalnym zakończeniem tegorocznego sezonu.

Czytaj też: 350 zł za każdy dzień deszczu nad morzem. Ubezpieczenie od złej pogody (subiektywnieofinansach.pl)

Nadmorscy restauratorzy: paragony grozy to kłamstwo

Ale czy faktycznie możemy mówić o drożyźnie i paragonach grozy? Niektórzy nadmorscy samorządowcy zapewniają, że to fakenewsy, których celem jest zniechęcenie Polaków do wypoczynku nad Bałtykiem. Burmistrz Mielna zainicjował nawet akcję „Odkłamujemy Bałtyk”, której celem jest walka z nieprawdziwymi informacjami na temat cen. W serwisie YouTube pojawił się filmik, na początku którego czytamy:

„Podobnie jak w latach ubiegłych w 2021 r. znów trwa nagonka na polskie wybrzeże. Dowiadujemy się, że nad morzem jest piekielnie drogo i na urlop stać tylko najbogatszych. Przekłamane informacje pojawiają się w wielu miejscach, a ich celem jest zniechęcenie Polaków do Bałtyku. Nie możemy się temu biernie przyglądać, dlatego znów #OdkłamujemyBałtyk”

Następnie przewijają się screeny kilkunastu artykułów, z nagłówków których straszy nadmorską drożyzną i „paragonami grozy”. Z załączonych artykułów wynika, że taniej niż nad Bałtykiem wakacje spędzimy w Grecji czy Hiszpanii. Ale czy to faktycznie fakenewsy?

Przeczytaj też: Koniec szkoły! O ile więcej wydamy w tym roku na wakacje nad morzem? Czy można ograniczyć wzrost kosztów? Rady na urlop

———————

APLIKACJE NA WAKACJE:

Jeśli wyjeżdżasz tego lata za granicę, to nie zapomnij wziąć ze sobą aplikacji mobilnej do wymiany walut i karty, którą możesz płacić bez ponoszenia kosztów spreadu walutowego. Tutaj pisaliśmy jak bardzo spread uderza po kieszeni. Wśród wielu tego typu aplikacji i kart polecam m.in. kartę wielowalutową Cinkciarz.pl (jej recenzja jest tutaj), jak również aplikację ZEN z kartą, którą można łatwo doładować kasą i włożyć do Apple Pay i Google Pay. Zakupy z ZEN są objęte specjalnym ubezpieczeniem oraz natychmiastowym cashbackiem (tutaj opisywałem szczegóły tej aplikacji). Przy wyprawach ze znajomymi przyda się też funkcja ZEN Buddies. Polecam obie aplikacje. Są partnerami „Subiektywnie o finansach”, ale jestem ich fanem już od dawna

———————

Moje prywatne paragony grozy

Niedawno wybrałem się na krótki urlop – tradycyjnie do nadmorskich Dębek. Przed wyjazdem słyszałem już o „paragonach grozy”, dlatego byłem ciekaw o ile – w porównaniu z zeszłym i poprzednimi latami – schudnie mój portfel. Ale wbrew temu, co przeczytałem przed wyjazdem, nie zauważyłem, by ceny zwariowały.

Przebywałem tylko w jednym miejscu, dlatego nie mogę wypowiadać się o cenach na całym wybrzeżu, choć z doświadczenia wiem, że ceny w miasteczkach turystycznych są zbliżone. Ile w tym sezonie trzeba zapłacić za smażoną rybę z frytkami i surówką, pizzę, fast-foody, lody, piwo czy wypożyczenie roweru?

Zacznę od chyba najpopularniejszego zestawu obiadowego, czyli ryba, frytki i surówka. Za 100 gr fileta z dorsza trzeba zapłacić 9,5 zł. Być może to jest wyjaśnienie szoku cenowego, jakiego doznają niektórzy turyści. Serwowany filet waży zwykle 250-300 gr, co oznacza, że już za samą rybę trzeba zapłacić ok. 30 zł. Do tego frytki za 7 zł i zestaw surówek – również za 7 zł.

To oznacza, że obiad dla jednej osoby to koszt 44 zł. A człowiek jeszcze by się czegoś napił. Za piwo z „kija” zapłaciłem 9 zł, co daje już 53 zł. Taki sam zestaw dla dwóch osób to już 106 zł, dla czterech – grubo ponad 200 zł. Mógłbym więc napisać, że to ja przywiozłem znad morza prawdziwy „paragon grozy” (ten, który obiegł internet opiewał „zaledwie” na 170 zł).

Problem w tym, że ceny w poprzednich latach nie były dużo niższe, może z wyjątkiem piwa. Całe szczęście podawane jest coraz częściej w szklankach, a nie plastikowym kubku. Zajrzałem do zeszłorocznego raportu o cenach w Kołobrzegu, którą przygotowała pucka redakcja „Naszego Miasta”.

Wynika z niego, że rok temu za fileta z dorsza trzeba było zapłacić dokładnie tyle samo, co obecnie w Dębkach, a więc 9,5 zł za 100 gr. Nie zmieniła się też cena pstrąga (tusza) – 7 zł. Z kolei turbot (tusza) w Dębkach w tym roku kosztuje 14 zł, w zeszłym roku w Kołobrzegu o 4 zł mniej.

Przeczytaj też: Ceny materiałów budowlanych oszalały. „Nie jesteśmy w stanie oszacować kosztów budowy domu” – pisze… firma budowlana. Jak to się odbije na cenach domów i mieszkań?

Pizza, kebab i lody na paragonach grozy

Nie tylko w przypadku smażonych ryb nie zauważyłem spektakularnych podwyżek. Za kilogram wędzonego dorsza (filet) trzeba zapłacić w Dębkach 59 zł. Ubiegłoroczne ceny z Kołobrzegu wahały się między 45 a 60 zł. W niektórych wędzarniach było taniej, w innych drożej.

Czy martwić się powinni amatorzy pizzy? Najprostsza margherita (średnica 32 cm) kosztowała od 21 do 24 zł w zależności od knajpy. To o 1-3 zł więcej niż rok temu w Kołobrzegu. Jak kształtują się ceny fast foodów? Hamburger to wydatek 9 zł, hot-dog – 7-9 zł, a zapiekanka XXL – od 7 do 18 zł, w zależności od wielkości i składu. Za kebaba na talerzu w Dębkach liczą sobie 25-29 zł, a za kebaba w bułce 18-28 zł.

Ceny podobne jak rok temu. Z kolei za małego loda włoskiego trzeba zapłacić 6-7 zł, w zeszłym roku zazwyczaj 5 zł. To, co mnie zaskoczyło, to ceny piwa. Jest drogie. Trudno było znaleźć złoty trunek za mniej niż 9 zł za półlitrowy kufel.

A dla tych, którzy oprócz smażenia się na plaży planują też zwiedzić okolicę, podaję ceny wypożyczenia rowerów. Jedna z wypożyczalni w Dębkach za pierwszą godzinę liczy sobie 15 zł, a za każdą kolejną 5 zł. Rower na całą dobę to koszt 32 zł. Jeśli ktoś pożycza rower na więcej niż 5 dni, wówczas doba kosztuje 23 zł.

Przeczytaj też: Rower w piwnicy na wagę złota? W sklepach brakuje części, a ceny rowerów ostro poszły w górę. Co się stało?

Paragony grozy ze sklepów spożywczych

Rzecz jasna, nie musimy codziennie stołować się w nadmorskich knajpkach. Potrawy można przygotować samemu, a w produkty zaopatrzyć się w sklepach spożywczych. Uprzedzam jednak, że w „spożywczakach” tanio nie jest. Ceny raczej podobne do tych, które znamy z małych osiedlowych sklepów. W każdym razie obiad czy kolacja przygotowana własnym sumptem wyjdzie dużo taniej niż w restauracji.

Podsumowując… Prawda, nad polskim morzem nie jest tanio i warto przygotować się finansowo na większe wydatki. Coraz więcej nadmorskich knajpek, nawet tych niewielkich, ma swoje strony internetowe, a na nich aktualne cenniki. Z moich obserwacji i doświadczeń wynika jednak, że ceny w gastronomii nie skoczyły drastycznie w porównaniu z ubiegłym rokiem. Jeśli coś zdrożało, to z reguły o 5-10%. Dlatego przyłączam się do akcji burmistrza Mielna #OdkłamujemyBałtyk i dodaję od siebie: nie siejmy paniki.

Subscribe
Powiadom o
25 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Marek
3 lat temu

Ciekawa metodologia badania: porównujemy ceny w malej miejscowości w cenami w większej (Dębki-Kołobrzeg) w ubiegłym roku. Proponuję idąc tym tropem napisać, że ceny mieszkań spadają, wszak ceny mieszkań w Wołominie są po 7tys./m2, a rok temu ceny mieszkań w Warszawie były po 10tys./m2.

Andrzej
3 lat temu

W tym roku jest drożej ale bez przesady. Srednio o 2 zł na 1 daniu. Mam wrażenie, że inflacja robi swoje

Wychowałem się w Debkach, a mieszkam teraz w centrum Polski i mam wrażenie, że ceny w restauracjach sa porywnywalne jak np., w Warszawie

Aleksander
3 lat temu

Póki nie ma przymusu kupowania, to temat uważam za dęty. Głosujcie Waszymi portfelami!

Marek
3 lat temu

Uff, czyli nie jest drożej. Drogo było już w zeszłym roku. Kamień z serca…

Varek
3 lat temu
Reply to  Marek

O ile dobrze pamiętam, to nad morzem ZAWSZE było drogo.
Bo tak już jest. To samo dotyczy górskich kurortów.
Może było odrobinę inaczej w poprzednim systemie, tam gdzie były ceny regulowane.
Ale wcale do tamtych czasów wrócić bym nie chciał.

Jacek
3 lat temu
Reply to  Varek

(…)O ile dobrze pamiętam, to nad morzem ZAWSZE było drogo.
Bo tak już jest. To samo dotyczy górskich kurortów.(…)
Ogólnie turystycznych… zdarzyło mi się mieszkać na obrzeżach Torunia, a i w sąsiedniej wiosce ceny chleba zwalały mnie z nóg.

John
3 lat temu

Nie wiem kto i jak liczy w tym kraju inflację, ale te dane mają się nijak do rzeczywistości.
Wywóz śmieci podrożał drastycznie, napoje o kilkanaście lub kilkadziesiąt procent, żywność też poszła w górę (owoce i warzywa), prąd sporo w górę, paliwa też. Woda i ścieki też o blisko 10%, przynajmniej u mnie. A oficjalna inflacja to 4%!
Jak mawiał klasyk: Nie cieszcie się osły, że Wam płace wzrosły.
Ja ceny podwoję i wyjdę na swoje.

zxcv
3 lat temu

90% turystow stoluje sie w biedronce,lidlu ,dino czy innym polo markecie -widze co sie dzieje we wladyslawowie i okolicach.

Przemo
3 lat temu

Problem jest głównie w rybie na wagę. Czemu schabowy nie jest na wagę? Inne dania też na porcje, a świeża rybka „prosto z kutra” jakoś magicznie musi być ważona. Czy przed czy po, tego nikt nie ujawnia.
Odrzucam wszelkie opowieści, że ryba rybie nie równa, bo kawałek schabu drugiemu też nie… Zawsze można podzielić i podać w mniejsze, zamiast jednego giganta.
Frytki za 7 to rozbój w biały dzień, piwa nie skomentuję…

I na koniec: powiedzcie, a raczej napiszcie, jak się te kebsy za dychę opłaca robić???

Michał
3 lat temu
Reply to  Przemo

Jeśli chodzi o rybę to rozumiem wątpliwości. Cena frytek jest taka sama jak w budce przy hipermarkecie w bardzo nie-turystycznej miejscowości, a piwo tańsze niż w restauracji/barze w średnej wielkości mieście w kraju więc tego oburzenia już nie rozumiem.

Jagniątko
3 lat temu

„Być może chcą odbić sobie rok pandemiczny…”

Ok, zgadzam się. Problem w tym, że ceny nawet 5 lat po pandemii nie wrócą do normy. Raz podniesionych cen się nie obniża 😉 Z mieszkaniami tak samo.

Konrad
3 lat temu

Jak oglądam te paragony grozy to mam wrażenie, że zamieszczają je ludzie, którzy nigdy nie byli w restauracji. Przeciętny koszt na osobę przy takim wyjściu to 40-50 zł 😛 jak chcesz oszczędzać to kup sobie jedzenie w Biedronce/Lidlu i przygotuj sam a jak chcesz się stołować to niestety trzeba płacić 😛

Marcin
3 lat temu

W Dębkach pan mówisz. Ja byłem obok, w Karwieńskich Błotach II. I wakacje w tym samym miejscu co rok temu dla 3-osobowej rodziny wyszły drożej o około 1500zł i bynajmniej nie zajadaliśmy się dorszem z frytkami. Prosty przykład, na Błotach jadłodajnia z obiadami, zestaw dnia rok temu 16-18zł, w tym roku 24-26zł. Jak się pomnoży x3 osoby i x10 dni to wychodzi nam różnica 240zł a to tylko jedna rzecz, podstawowa i nie w topowej miejscowości tuż przy plaży. Ceny noclegów mam te same co rok temu.

miguel
3 lat temu

Od 4 lat jeżdżę do Dębek ( w tym roku również) i poza podwyżką cen za nocleg ( drugi rok z rzędu, a jeżdżę z roku na rok do tego samego pensjonatu) to wielkiej różnicy w kieszeni nie widzę. Z tamtego roku załączam paragon od Hani ( Obiady domowe- bardzo polecam to miejsce, smaczne i tanie) i w tym roku też zabiorę paragon i porównam namacalnie ceny.

IMG_20210723_093716.jpg
miguel
3 lat temu
Reply to  miguel

Na paragonie powyższym, za skompletowany zestaw ( schabowy, frytki i surówkę ) cena wynosiła 24 zł. W tym roku w tym samym miejscu za sam zestaw cena wynosiła 25 zł, a po przyjeździe większej fali turystów cena wzrosła do 26 zł za zestaw. Pomijam fakt, że można taki zestaw wziąć bez frytek lub surówek, ale to jest zestaw i cena pozostaje bez zmian ( pierwszy cwany krok) oraz ciągłej awarii terminala, przez co paragony oraz dowody zapłaty pozostały tajemnicą ( drugi cwany krok- więcej idzie do kieszeni właściciela). W innym miejscu ( Krynica Morska) za schabowego, z frytkami i surówką… Czytaj więcej »

miguel
2 lat temu
Reply to  miguel

W długi czerwcowy weekend znów odwiedziłęm swoje ulubione miejsce czyli Dębki. W tej samej restauracji w Dębkach i ten sam zestaw ( schabowy, frytki i surówka ) kosztuje już 35 zł.

miguel
1 rok temu
Reply to  miguel

To samo miejsce i ten sam zestaw już 39 zł.

Michał
3 lat temu

Ja się zastanawiam, ile według tych narzekających ma kosztować taki dorsz, skoro za kawałek surowego w sklepie rybnym płaci się jskies 10-15 zł (za około 200-300g) a do tego trzeba doliczyć frytki, sałatkę, czynsz, pracowników itp 🙂

Admin
3 lat temu
Reply to  Michał

Cenna uwaga

Jacek
3 lat temu
Reply to  Michał

No nie… jak się bawisz w resteurację to załatwiasz sobie dojścia do rybaków.

Grovnic
3 lat temu
Reply to  Michał

10-15 zł (za około 200-300g) a do tego trzeba doliczyć frytki, sałatkę, czynsz, pracowników itp” – nie, za frytki płacisz osobno, za surówkę też.
to czy 9.5 za 100g to uczciwa cena, to inna sprawa


Tomek
3 lat temu

Ciekawe bo dopiero co wróciłem rejon Gdyni mecheliki rawa za 100g dorsza 12zl hamburger 16 do 20zl lody od 10 do 15. Czy narzekam – nie- tylko prostuje w tej części regionu

Admin
3 lat temu
Reply to  Tomek

W okolicach Ustki średni paragon to – jak wynika z ostatnich doniesień – 35-40 zł na osobę za jedno danie z napojami bezalko (co nie jest jakąś wielką grozą), ale w samej Ustce może być już i 60-70 zł – co lekko wieje grozą.

Zbigniew
3 lat temu

Po co filozofować porównywać jest po prostu bardzo drogo każdy chce się dorobić na frajerach którzy to kupują.Dorsz 9’50 sto gram i to mrożony bo latem jest zakaz łowienia na Bałtyku smacznego frajerzy 🙂

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu