21 czerwca 2024

Wielkie pieniądze w grze, czyli Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. I mecz o wszystko. O jaką kasę grają nasze Orły? A o jakie pieniądze walczy… telewizja?

Wielkie pieniądze w grze, czyli Mistrzostwa Europy w piłce nożnej. I mecz o wszystko. O jaką kasę grają nasze Orły? A o jakie pieniądze walczy… telewizja?

Mistrzostwa Europy w piłce nożnej za chwilę wejdą w decydującą – nie tylko dla polskich piłkarzy, ale też i wielkiego biznesu – fazę. Jeśli Polakom uda się wyjść z grupy i awansować do grona 16 najlepszych drużyn w Europie, będzie radość i prosperity. Jeśli nie – będzie smutno i biedniej. O jakie kwoty grają piłkarze i ich trener? I kto jeszcze trzyma kciuki za sukcesy polskiej reprezentacji?

Zobacz również:

Trwa Euro 2024 w Niemczech. Reprezentacja Polski nie najlepiej rozpoczęła zmagania (porażka 1:2 z Holandią), ale w końcu na wielkim turnieju nasza gra wyglądała przyzwoicie. Przed nami starcie z Austrią, od którego w dużej mierze zależą nasze dalsze losy na tej imprezie (zwycięstwo, najlepiej wysokie, powinno zapewnić nam awans z grupy). Nie wszyscy kibicują bezinteresownie. Komu nasz awans po prostu się opłaci?

Afera premiowa 2024? O jakie pieniądze powalczą piłkarze?

Zacznijmy od oczywistych beneficjentów, czyli od piłkarzy. Udział w Mistrzostwach Europy to dla zawodników nie tylko prestiż i możliwość reprezentowania swojego ukochanego kraju. To też walka o pieniądze. Bardzo duże pieniądze. Łącznie UEFA wypłaci uczestnikom aż 331 mln euro premii.

Każda reprezentacja, która bierze udział w imprezie, otrzyma 9,25 mln euro za samo zakwalifikowanie się do turnieju (w naszym przypadku była to długa i wyboista droga). Pozostała kwota będzie już zależeć od osiągnięć boiskowych. W fazie grupowej każde zwycięstwo wyceniono na 1 mln euro a remis na 500 000 euro. Na tym etapie maksymalnie można więc zgarnąć jakieś 13 mln zł.

Ewentualny awans do 1/8 finału to kolejne 1,5 mln euro. Udział w ćwierćfinale wyceniono na 2,5 mln euro a w półfinale na 4 mln euro. Zdobywca złotego medalu otrzyma jeszcze dodatkowe 8 mln euro a srebrnego medalu 5 mln euro. Jedna reprezentacja może więc maksymalnie otrzymać 28,25 mln euro. Jeżeli przeliczymy to na złotówki, to wyjdzie ponad 121 mln zł!

 

Powyższe kwoty nie zasilają jednak bezpośrednio kont zawodników. UEFA wypłaca nagrody krajowej federacji piłkarskiej, czyli w naszym przypadku beneficjentem jest PZPN. Ile mogą zainkasować piłkarze? Jak donosi Mateusz Skwierawski z portalu WP Sportowe Fakty, PZPN postanowił przeznaczyć do podziału dla drużyny 25% premii za awans oraz około 40% premii za wyniki. To oznacza, że piłkarze już otrzymali jakieś 10 mln zł. Jeżeli wyjdą z grupy, to na ich kontach znajdzie się kolejne 4-5 mln zł.

Nie każdy z reprezentantów otrzyma identyczną kwotę. W kadrze od jakiegoś czasu funkcjonuje system, który pozwala na sprawiedliwą dystrybucję premii wśród członków zespołu (wysokość premii zależy m. in. rangi spotkania i od czasu spędzonego na murawie, ale nie tylko – rezerwowi też coś dostaną). Takie kwoty może nie robią specjalnego wrażenia na Robercie Lewandowskim, Wojciechu Szczęsnym czy Piotrze Zielińskim, ale młodsi zawodnicy lub piłkarze z polskiej Ekstraklasy mogą w ten sposób znacznie podreperować swój budżet.

Pozostaje tylko mieć nadzieje, że perspektywa wysokich nagród nie zepsuje atmosfery w drużynie. Niektórzy ciągle pamiętają o tzw. aferze premiowej, która rozpętała się po Mistrzostwach Świata w Katarze. Premier Mateusz Morawiecki obiecał miliony za wyjście z grupy, a piłkarze awans wprawdzie ugrali, ale potem… pokłócili się o te pieniądze (albo i nie pokłócili, bo relacje poszczególnych zawodników różnią się od siebie). Smród długo się unosił.

Mistrzostwa Europy: pensja trenera, to droga do milionera

Osobną kwestią są zarobki naszego selekcjonera. We wrześniu 2023 r. Michał Probierz „awaryjnie” przejął kadrę od Fernando Santosa i zaczął całkiem nieźle. Wprawdzie nie udało mu się wywalczyć bezpośredniego awansu na Euro 2024, ale przed turniejem rozegrał osiem spotkań, z których pięć wygrał i trzy zremisował. Ostatecznie na turnieju zameldowaliśmy się jako ostatni uczestnik (po barażach).

Wg portalu Finance Football, Michał Probierz ma zarabiać jakieś 560 000 euro rocznie (około 2,4 mln zł). To oznacza, że miesięcznie otrzymuje przelew w wysokości 200 000. zł. Pensja w takiej wysokości stawia go na 17. miejscu w gronie wszystkich selekcjonerów, którzy wezmą udział w Euro 2024. Ale mimo wszystko wstydu nie ma.

PZPN podpisał z trenerem umowę do końca lipca 2026 r. (wtedy zakończą się Mistrzostwa Świata w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie i Meksyku). Jeżeli Probierz wypełni go w całości, a dotychczasowe wyniki reprezentacji mogą na to wskazywać, to wzbogaci się o jakieś 7 mln zł. A to tylko „goła” pensja, do której dochodzą premie i kampanie marketingowe, o których w przypadku selekcjonera jest głośno (z drugiej strony, mówimy o kwotach brutto, od których trzeba jeszcze odliczyć podatek dochodowy, sięgający 32% plus składka zdrowotna).

Selekcjonerzy naszych grupowych rywali rocznie zarabiają odpowiednio trzy razy więcej (Ralf Rangnick, Austria, 1,5 mln euro), pięć razy więcej (Ronald Koeman, Holandia, 3 mln euro) i siedem razy więcej (Didier Deschamps, Francja, 3,8 mln euro).

 

Najlepiej opłacani są faworyci do złotego medalu. Gareth Southgate (Anglia) ma zarabiać aż 5,8 mln euro rocznie, Julian Nagelsmann (Niemcy, gospodarz) – 4,8 mln euro rocznie, a Roberto Martínez (Portugalia) – 4 mln euro rocznie. Zaskakująco „mało” ma zarabiać trener Hiszpanii (Luis de la Fuente) – 1,25 mln euro rocznie.

Najgorzej opłacalni są selekcjonerzy Gruzji (Willy Sagnol, 200 000 euro rocznie), Rumunii (Edward Iordănescu, 240 000 euro rocznie) oraz Czech (Ivan Hašek, 250 000 euro rocznie). Niestety wygląda na to, że nie zawsze liczą się wyłącznie umiejętności. Polskie nazwisko drastycznie obniża pensję na tym rynku. Poprzednik Michała Probierza – Santos, który nie osiągnął w zasadzie niczego z naszą reprezentacją, zarabiał jakieś 1,8 mln euro rocznie.

Czytaj też: Obligacje rządów i korporacji z całego świata dostępne w aplikacji. Popularny fintech dorzuca możliwość inwestowania na stały procent. Czy mu się uda?

TVP wydaje i inkasuje ogromne pieniądze

Jaki sposób przeżywania Mistrzostw Europy jest najlepszy? Zdania są podzielone: można kupić (lub wygrać) bilety i pojechać na mecz; można wybrać się do strefy kibica, pubu lub kina; można nawet śledzić wynik na telefonie komórkowym; ale zdecydowana większość kibiców obejrzy mecze Euro 2024 przed telewizorem.

Prawa telewizyjne do transmisji z trwających Mistrzostw Europy posiada TVP. Zakupiła je za „grube miliony” (dokładna kwota nie jest znana, ale szacuje się, że kosztowały ponad 100 mln euro, z tym, że to cena za dwa turnieje, w pakiecie jest Euro 2028) jeszcze za czasów Jacka Kurskiego. Polacy mogą więc oglądać mecze „za darmo” (pomijam kwotę abonamentu i rekompensaty budżetowej). Nie ma potrzeby opłacania dostępu do żadnych kanałów „premium”.

Część z tej kwoty telewizja spróbuje odzyskać podczas turnieju z wpływów z reklam. Mogę sobie wyobrazić, że gdy reprezentacja Polski rozgrywała z Walią rzuty karne o awans do turnieju, to w księgowości TVP ktoś obgryzał paznokcie. Jak zaraz przeczytacie, udział Polski w turnieju znacznie zwiększa przychody z reklam.

Ile kosztują reklamy podczas Euro 2024? Wszystko zależy od rangi spotkania, występujących zespołów, stacji telewizyjnej oraz momentu wyświetlenia reklamy. Zerknijmy do oficjalnego cennika TVP (pomijam warunki dodatkowe i ewentualne rabaty). Najwięcej kosztują reklamy, które telewizja wyświetli podczas spotkań Polaków. Za 30-sekundowy spot w przerwie meczu z Holandią lub Austrią trzeba było zapłacić mniej więcej 360 000 – 380 000 zł. Identyczny spot wyświetlony przed meczem kosztuje 155 000 zł, a po meczu 309 500 zł.

Jeszcze wyżej wyceniono spotkanie z Francją (427 000 – 464 300 zł w przerwie, 193 500 zł przed i 368 300 zł po meczu). Jeżeli spotkanie będzie transmitowane równolegle w TVP Sport, to reklamodawca będzie musiał dopłacić kilkadziesiąt tysięcy złotych za spot (obowiązuje sprzedaż łączona).

 

Jeżeli chodzi o pozostałe spotkania fazy grupowej, to najbardziej łakomym kąskiem wydają się mecze Chorwacja – Włochy (łącznie 564 100 zł za zestaw spotów), Hiszpania – Włochy (561 000 zł), Anglia – Słowenia (540 200 zł) oraz Holandia – Francja (534 000 zł).

W fazie pucharowej kwoty wzrosną jeszcze bardziej. Zestaw spotów w 1/8 finału kosztuje średnio 444 325 zł. W ćwierćfinale będzie to 535 425 zł, a w półfinale już 695 500 zł. Natomiast wielki finał wiąże się z wydatkiem w wysokości 1 061 300 zł za emisję 30-sekundowej reklamy. A te kwoty mogą być jeszcze wyższe, jeżeli Polska zagra w fazie pucharowej. Zestaw 30-sekundowych spotów w 1/8 finału z udziałem Polski to 1 534 100 – 1 892 500 zł (w zależności od dnia). Im dalej w turniej, tym ceny będą rosnąć.

A spoty reklamowe to nie jedyny sposób, którym TVP zachęca sponsorów. W ofercie znajdziemy też m. in. dedykowane programy w telewizji i w internecie, ekspozycja reklamowa przed skrótami wszystkich meczów w Google, kampania teaser HBB (tutaj znajdziecie całą ofertę). Są też oczywiście oferty indywidualne.

Im dłużej w turnieju będzie brać udział reprezentacja Polski, tym wyższe będą przychody TVP z tytułu reklam. Ponadto, Euro 2024 odbywa się w Niemczech, a więc jest to stosunkowo prosty turniej pod względem logistycznym. Wystarczy przypomnieć, że poprzednie Mistrzostwa Europy odbywały się w… 11 krajach jednocześnie, a ostatnie Mistrzostwa Świata odbyły się w Katarze. Wysłanie kilku ekip ze sprzętem do Niemiec, to znacznie mniej kosztowne przedsięwzięcie.

Czytaj też: Rosja nie chce kończyć wojny. Ale czy wojna się Rosji opłaca, czy ją wykańcza? Skąd Putin ma pieniądze na prowadzenie wojny? Czy w tej kasie jest dno?

Mistrzostwa Europy: polscy i… chińscy sponsorzy

Przyzwoite występy reprezentacji Polski będą też na rękę sponsorom, którzy chcieliby ogrzać się w blasku sukcesów. Tylko że ta forma reklamy bywa ryzykowna. Oczywiście zawsze może nam się przytrafić taki turniej, jakim były udane Mistrzostwa Europy 2016 (otarliśmy się o półfinał), ale w zamian regularnie mamy do czynienia ze słabymi wynikami i aferami (wspomniana afera premiowa, czy zabranie na pokład samolotu działacza zawieszonego w związku z korupcją).

Mimo wszystko grupa potencjalnych odbiorców reklamy jest ogromna. TVP zaprezentowało już pierwsze podsumowanie oglądalności Euro 2024. Mecz Polski z Holandią w momencie największej oglądalności oglądało ponad 10,3 mln widzów! Poprzednie Mistrzostwa Europy zgromadziły przed telewizorami 26,5 mln widzów, a Mistrzostwa Świata w Katarze 32,3 mln widzów.

Nasza kadra sponsorowana jest głównie przez polskie firmy. Sponsorem generalnym jest Orlen, sponsorem strategicznym InPost, a dostawcą sprzętu sportowego Nike. Są jeszcze oficjalni sponsorzy (Biedronka, Leroy Merlin, STS, Tarczyński i Kuchnia Vikinga) oraz oficjalni partnerzy (Tyskie, Fakro, Tymbark, Staropolanka, TCL, Carolina Car oraz 4move).

Każda z tych firm ucieszy się, jeżeli polscy piłkarze awansują do fazy pucharowej. Jeżeli jesteśmy przy sponsorach, to rzućmy jeszcze okiem na głównych sponsorów całego turnieju, bo niejako widać tu dlaczego Europa coraz mniej znaczy w światowej gospodarce. Oficjalnymi globalnymi sponsorami zostało 13 firm.

Globalni sponsorzy Euro 2024
Globalni sponsorzy Euro 2024

Z Europy na sponsoring zdecydowało się pięć firm (niemiecki Adidas, Lidl oraz Strauss, francuski Atos i greckie Betano). Do tego dochodzą dwie firmy ze Stanów Zjednoczonych (Booking.com i Coca-Cola), jedna z Kataru (Visit Qatar) i aż pięć z Chin (Alipay+, AliExpress, Hisense, Vivo oraz BYD). Zwróćcie uwagę, że Chińczycy promują elektronikę, motoryzację i nowe technologie.

Czy sponsoring piłki nożnej się opłaca? Jak podaje Deutsche Welle, zaledwie jakieś 12% ankietowanych szuka przede wszystkim marek firm, które sponsorują Euro 2024. Jest to więc bardziej strategia długoterminowa i próba zaistnienia w świadomości kibiców. Inna sprawa, że sukcesy reprezentacji Polski mogą generalnie nakręcić konsumpcję w kraju, bo sportowe emocje są nieodłącznie związane z pewnymi artykułami spożywczymi.

Według badania NIQ i Grupy BLIX, podczas Euro 2024 Polacy będą chętnie kupować słone przekąski (66% ankietowanych), piwo (45%), napoje bezalkoholowe (36%), owoce (28%) oraz wędliny, dania gotowe i sery (po 24%). Kciuki za sukcesy naszych piłkarzy wyjątkowo mocno będą też trzymać właściciele rożnego rodzaju pubów, barów i restauracji, które będą wyświetlać mecze na żywo oraz sprzedawcy kibicowskich gadżetów. Dla nich Mistrzostwa Europy częściowo skończą się wraz z odpadnięciem Polaków.

Czytaj więcej o Euro 2024 w Niemczech:

>>> Co by było, gdyby to pieniądze zagrały na Euro 2024? Czy Polska miałby szansę, żeby wyjść z grupy? Porównałem osiem wskaźników i… oto wyniki!

>>> Mistrzostwa Europy 2024 coraz bliżej. Skąd wziąć bilety na turniej? Można je… wygrać. Oto aktualny przegląd promocji na Euro 2024!

>>> Podczas Euro 2024 bukmacherzy „zakładają się” niemal o wszystko. Ile można zarobić, jeśli Polska wyjdzie z grupy, nagi kibic wbiegnie na murawę lub Szymon Marciniak podyktuje rzut karny? Sprawdzam kursy!

Zdjęcie główne: Maciej Bednarek

Subscribe
Powiadom o
3 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Ppp
3 miesięcy temu

Jeśli chodzi o reklamodawców, to najbardziej interesujący (a dla mnie najmilszy) jest całkowity brak upadającego w tym momencie Gazpromu.
Chociaż MBappe złamał sobie nos na reklamie, więc chyba coś z tą plagą trzeba zrobić.
Pozdrawiam.

Admin
3 miesięcy temu
Reply to  Ppp

Oj tak, Gazpromowi może nawet się przyjrzymy

Mmmmmm
3 miesięcy temu
Reply to  Ppp

[CENZURA-red]

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu