„Kto w Link4 jest, dobrze wie o tym, można zgarnąć 560 złotych, gdy bezpiecznie jeździsz cały rok, kasa wraca, ale szok” – tak w tanecznym rytmie piosenkarka Kasia Moś reklamuje telematyczne ubezpieczenie Link4. Ponieważ każdy lubi, gdy kasa wraca, zaś 560 zł piechotą nie chodzi, postanowiłem prześwietlić tę ofertę.
Czytaj też: Recenzja oferty Link4 – zniżki za ubezpieczenie w zamian za monitorowanie stylu jazdy
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Rzecz polega – o czym już Was informowałem jakiś czas temu – na uzależnieniu ceny ubezpieczenia od stylu jazdy klienta. Ten jest monitorowany za pomocą specjalnej aplikacji, do której link jest przesyłany klientowi przy zakupie ubezpieczenia. Link4 jest dopiero drugim towarzystwem ubezpieczeniowym w Polsce, które zdecydowało się na takie rozwiązanie. I pierwszym, które na duża skalę postanowiło je reklamować.
W zasadzie klient, godząc się na tego typu ofertę, niczego nie ryzykuje. Najgorsze co go może spotkać – w porównaniu z „normalną” polisą – to brak zniżki. Przynajmniej w teorii, bo co bardziej podejrzliwe umysły mogą dojść do wniosku, że klient, który da się „inwigilować” za kółkiem i nie będzie w stanie uskrobać nawet złotówki zniżki… zostanie potraktowany zaporową stawką przy zakupie kolejnej polisy.
Wykluczyć się tego nie da, choć oficjalnie firma zapewnia, że dane o stylu jazdy będą wykorzystywane tylko w tym celu, do którego są zbierane.
Czytaj też: To przegięcie czy genialny pomysł? Ubezpieczyciel sprawdzi czy nie gadasz jak rozmawiasz
Czytaj też: Ujawniam trzy triki Link4 na obniżenie odszkodowania. Nie dajcie się nabrać!
Czytaj też: Link4 obiecuje, że wybaczy pierwszy dzwon. A naprawdę?
Żeby mieć szansę na zwrot części ceny polisy – maksymalnie 30% w przypadku polisy OC oraz 25% składki zapłaconej za polisę AC – trzeba spełnić kilka warunków. Po pierwsze: w terminie zapłacić składkę. Po drugie: udostępnić ubezpieczycielowi adres e-mail do komunikacji związanej z promocją. Po trzecie: zainstalować na swoim telefonie aplikację nawigacyjną oraz podać numer rachunku bankowego.
Po czwarte: trzeba regularnie korzystać z nawigacji za kółkiem. Żeby w danym miesiącu mieć choćby teoretyczną szansę na zniżkę, trzeba przejechać w każdym miesiącu, korzystając z nawigacji, minimum 200 km. Przy czym nie może to być jeden długi „kurs”, lecz co najmniej pięć, z czego w każdym dniu trzeba przejechać co najmniej 10 km. W przeciwnym razie dany dzień – w sensie oceny stylu jazdy – nie zostanie zaliczony do wyliczeń zniżki (nawigacja „zauważy” też, że poruszamy się np. tramwajem).
Pod uwagę algorytm wyliczający zniżki weźmie pod uwagę trzy rzeczy: dane na temat przestrzegania przez klienta ograniczeń prędkości (czyli jak często użytkownik aplikacji przekracza prędkość i o ile kilometrów na godzinę), płynność jazdy (liczba gwałtownych przyspieszeń i hamowań, ich siła, częstotliwość oraz prędkość początkowa hamowania) oraz profil kierowcy (jak często wyrusza w długie trasy, czy jeździ w dzień czy w nocy, czy w centrum, czy poza nim).
Z regulaminu nie wynika żaden konkretny sposób obliczania zniżek. Klient zainteresowany promocją nie dowie się więc w jaki sposób jest wyliczana zniżka, dopóki nie spróbuje. A jeśli spróbuje to będzie mógł obserwować swoje saldo zniżek w danym miesiącu, bo aplikacja będzie go o tym informowała.
Premie są naliczane tylko przez 11 miesięcy, ostatni miesiąc trwania ubezpieczenia nie jest już brany pod uwagę. Po zakończeniu umowy premie z poszczególnych miesięcy są sumowane i na konto klienta wysyłany jest ewentualny zwrot części składki.
Najważniejsze pytanie brzmi: czy odzyskanie tytułowych 560 zł jest możliwe? Jeśli nawet klient będzie jeździł jak emeryt, nie hamował gwałtownie i takoż nie przyspieszał, jeśli w dodatku będzie zaliczał wyłącznie podróżne po dwupasmówkach na przedmieściu – szanse na tak duży zwrot są niewielkie.
I nie chodzi tylko o dość restrykcyjne zasady naliczania i odejmowania złotówek klientowi w zależności od wydarzeń na drodze. Link4 zwróci maksymalnie 30% ceny ubezpieczenia OC, która przecież rzadko kiedy przekracza kilka stówek. Jeśli zapłacę za OC jakieś 600 zł, to maksymalny zwrot nie przekroczy 200 zł. Żeby zasłużyć na więcej trzeba wykupić dodatkową polisę AC. I też zapłacić za nie co najmniej 2000 zł (bo Link4 zwróci maksymalnie 25% składki).
O ile więc w samym mechanizmie promocji nie ma zaszytych żadnych niefajnych zapisów – poza tym, że trzeba jeździć grzecznie, dość często (i na „monitoringu”), w terminie zapłacić składkę i nie mieć żadnych szkód (likwidacja szkody z OC sprawcy lub z AC oczywiście zabiera szansę na jakikolwiek zwrot składki).