10 września 2025

Koniec tanga na giełdzie w Argentynie? To pokazuje, co nam może grozić, jeśli się nie ogarniemy z naprawą budżetu, a populiści staną u bram

Koniec tanga na giełdzie w Argentynie? To pokazuje, co nam może grozić, jeśli się nie ogarniemy z naprawą budżetu, a populiści staną u bram

Inwestorzy lokujący w Argentynie pokazują, co się może stać, gdy w kraju mocno zadłużonym i uzależnionym od kapitału zagranicznego rośnie ryzyko polityczne i poparcie dla polityków tolerujących zwiększanie zadłużenia państwa. Indeks cen akcji – minus 13% jednego dnia. Notowania waluty – minus 5%. Rentowność obligacji – ostro w górę. Czy to zapowiedź scenariusza, który może się wydarzyć na rynkach europejskich (np. we Francji, czy w Polsce), gdy inwestorom zajrzy w oczy widmo zmiany rządów na takie, które jeszcze mniej przejmują się stanem publicznej kasy?

Indeks Merval na giełdzie w Buenos Aires w poniedziałek nagle utonął o ponad 13%. Argentyńska waluta peso straciła wobec dolara jednego dnia 4,5% (to tak, jakby kurs euro wzrósł w kilka godzin z 4,25 zł do 4,45 zł). A notowania długu rządowego z datą zapadalności w 2046 r. spadły o 9% (co oznacza, że inwestorzy zaczęli nagle żądać znacznie wyższej rentowności jako wynagrodzenia za ryzyko).

Zobacz również:

Koniec tanga w Argentynie. Co się dzieje? I czy może się stać u nas?

Co się stało? To była paniczna reakcja inwestorów lokujących w Argentynie na wynik wyborów prowincjonalnych (samorządowych) w stolicy państwa, w których zwycięzcą okazał się kandydat tzw. opozycji kirchnerowskiej. Rządzący Argentyną od kilku lat liberalny Javier Milei ma teraz o czym myśleć, ponieważ w październiku odbędą się połówkowe wybory parlamentarne. Jeśli będzie w nich powtórka z wyborów prowincjonalnych – szykują się duże kłopoty dla libertariańskiego prezydenta. A może nawet w dłuższej perspektywie utrata przez niego władzy na rzecz stronnictwa, które słynęło w przeszłości ze zwiększania długu państwa.

Na razie wyborcy ze stołecznego Buenos Aires dali solidnego prztyczka La Libertad Avanza (LLA), partii, z której pochodzi Javier Milei. W sobotnim głosowaniu zwyciężyła centrolewicowa Fuerza Patria (FP). Ugrupowaniu udał się rebranding po tym, gdy była prezydentka Argentyny i liderka Fuerza Patria, Cristina Fernández de Kirchner, została niedawno skazana za korupcję i objęta dożywotnim zakazem sprawowania urzędów publicznych. Axel Kicillof, kandydat Fuerza Patria, uzyskał 47% głosów. Rządząca LLA zgarnęła tylko 34% poparcia.

Skala poparcia kirchnerystów najwyraźniej zaskoczyła inwestorów, ponieważ w poniedziałek wyprzedawali oni na wyścigi wszystkie aktywa argentyńskie. Dotknęło to zwłaszcza indeksu Merval, który momentami był nawet 20% pod kreską. Istna panika. Spójrzcie na poniższą infografikę, na której mamy zmiany indeksów akcji: Mervala liczonego w peso (skrót: IMV) oraz ETF-u z rodziny MSCI na akcje argentyńskie liczonego w dolarze (ARGT), a także notowania peso (USDARS).

Być może sytuacja na argentyńskiej giełdzie się uspokoi, bo na kolejnej sesji indeks Merval odbił o 5%, ale biorąc pod uwagę wcześniejsze straty i ogólny trend – nie wygląda to dobrze. Inwestorzy wyglądają na mocno zaniepokojonych możliwością powrotu wysokiej inflacji i niszczenia wartości pieniądza w Argentynie.

Javier Milei jest nietuzinkowym ekonomistą. Przez jednych wychwalany pod niebiosa, przez innych odsądzany od czci i wiary. Klasyfikuje się go jako ultraliberała i libertarianina. Jest zwolennikiem austriackiej szkoły ekonomicznej, której patronem jest Ludwig von Mises (ekonomista z polskimi korzeniami, urodził się w 1881 r. we Lwowie).

Milei, zanim objął niespełna dwa lata temu urząd prezydencki, był profesorem makroekonomii. Doszedł do władzy ze sztandarowym hasłem ¡Viva la libertad, carajo!, co tłumaczy się najczęściej jako „niech żyje wolność, do cholery”, choć słowo „carajo” upierałbym się, że w hiszpańskim ma bardziej zdecydowane znaczenie. Przeciętny wzburzony Polak by raczej nie powiedział: „do cholery nędzy”, tylko bardziej dobitnie.

Obecny prezydent Argentyny głosi i wprowadza w życie liberalne poglądy. Popiera ekonomię leseferyzmu. Ceni inwestycje w złoto i kryptowaluty. W kwestiach społecznych sprzeciwia się aborcji i eutanazji, zachęca do posiadania broni palnej przez cywilów. Sprzyja również wolności wyboru w zakresie polityki narkotykowej oraz zarobkowej pracy seksualnej. Triumfował w wyborach prezydenckich w listopadzie 2023 r. Sporo zmieniło się od tego czasu w argentyńskiej gospodarce.

Milei dąży do zrównoważenia finansów publicznych, zduszenia inflacji, a jednocześnie chce utrzymać wzrost gospodarki. Oczywiście, to bardzo trudne zadanie, bo ograniczanie wydatków budżetu państwa ogranicza jednocześnie popyt konsumentów. Inflacja spada, waluta przestaje tracić na wartości, ludzie (o ile mają pracę) przestają tracić siłę nabywczą wynagrodzeń. To wszystko daje szansę, że gospodarka znowu ruszy.

Wydaje się, że Milei jest blisko osiągnięcia celu. Peso w dalszym ciągu traci na wartości wobec dolara, ale inflacja jest cztery razy niższa niż w zeszłym roku. Udaje się utrzymać równowagę w handlu międzynarodowym, bezrobocie jest znośne, gospodarka zaczyna rosnąć.

Źródło: opracowanie własne na podstawie MFW i Transparency International (2024)

Z rodziną najlepiej się wychodzi w… sondażach?

Javier Milei miał trudne dzieciństwo. Z jego wspomnień z czasów młodości wyziera obraz chłopca, którego rodzice bili i znęcali się nad nim. W 2018 r. wyrzekł się ich. W jego najbliższym kręgu funkcjonuje natomiast ukochana siostra – Karina, która poza tym, że piastuje eksponowane stanowisko w rządzącej La Libertad Avanza, to przysporzyła ostatnio prezydentowi mnóstwo problemów. Zarzuca się jej udział w aferze korupcyjnej.

Cnotą Argentyny brak korupcji z pewnością nie jest. W klasyfikacji Transparency International to południowoamerykańskie państwo nie plasuje się wysoko – na 99. pozycji na 180 krajów uwzględnionych w rankingu. Polska jest na 53, pozycji. Liderzy to Dania, Finlandia, Singapur, Nowa Zelandia, czy Szwajcaria.

Argentyńczycy są tak przyzwyczajeni do korupcji w swoim systemie politycznym, iż nawet peroniści, zwolennicy ruchu populistycznego, który dominował w kraju przez dziesięciolecia, używają fatalistycznej maksymy do opisania swoich decydentów: „roban, pero hacen”, czyli „kradną, ale robią”.

Oburzenie społeczne na sprawę Kariny Milei jest jednak duże, bo zarzucane jej czyny stoją w opozycji do idei głoszonych przez prezydenta. Karina Milei, była cukierniczka promująca swoje umiejętności na Instagramie i wróżbitka tarotowa, objęła stanowisko sekretarza generalnego prezydenta.

Skandal wybuchł w zeszłym miesiącu, gdy stały się znane publicznie nagrania, z których wynika, że najwyżsi urzędnicy państwowi, w tym Karina Milei i jej doradca, mieli przyjąć łapówki w wysokości kilkuset tysięcy dolarów w zamian za rządowe kontrakty farmaceutyczne. Javier Milei zapytany o tę sprawę pod koniec sierpnia (podczas wiecu przed wyborami prowincjonalnymi w Buenos Aires) powiedział, że to kłamstwo. To jednak nie przekonało tłumu, który potraktował kawalkadę limuzyn prezydenckich kamieniami.

Ostatnie „przygody” z pewnością nie przysporzyły prezydentowi poparcia wyborców. Do niedawna Wskaźnik Zaufania do Rządu (GCI) obliczany przez Universidad Torcuato Di Tella utrzymywał się na historycznie wysokim i stabilnym poziomie. Ostatnio coś się popsuło. Nie tylko z powodu afery korupcyjnej. Inne przyczyny to spowolnienie gospodarcze, spory dotyczące braku pieniędzy na finansowanie publicznej opieki zdrowotnej, a także prezydenckie weta dotyczące świadczeń dla emerytów i z tytułu niepełnosprawności.

Javier Milei jest w okolicach półmetka swojej kadencji prezydenckiej. Obecny odczyt GCI mimo wszystko sytuuje go wysoko w porównaniu z poprzednikami od początku tego wieku.

Źródło: EMFI Analytics

Czy Javier Milei wygra bój o pełnię władzy w Argentynie?

Dlaczego inwestorzy czarno widzą przyszłość Javiera Milei i obawiają się powrotu socjalistów do władzy? W październikowych wyborach uzupełniających, umownie nazwanych połówkowymi, stawką są nowe miejsce w izbie niższej i wyższej parlamentu.

26 października br. do „rozdania” jest w wyborach uzupełniających 127 miejsc w izbie niższej (połowa ogółu) i 24 miejsca w Senacie (30% ogółu). Obecnie „partia władzy” LLA i jej bliski sojusznik, centroprawicowa PRO, mają 76 posłów w porównaniu z 98 miejscami dla radykalnie lewicowej Fuerza Patria (FP). Sukces w wyborach oznaczałby możliwość uchwalania ustaw i pomagałby chronić weto prezydenta przed odrzuceniem. To skutecznie wspomagałoby reformy podatkowe, umacniało walutę i obniżało inflację.

Ale czy to się uda? Analitycy EMFI po nieudanych dla LLA wyborach prowincjonalnych pocieszają, że legislatury prowincjonalne mają niewielki wpływ na politykę krajową. A prowincja Buenos Aires jest bardziej „anty-Milei” niż cały kraj. Ucierpiała najbardziej na reformach Milei, ponieważ ma silny sektor przemysłowy (a walka z inflacją uderzyła w popyt na produkcję przemysłową). W wyborach z 2023 r. lewicowa partia peronistyczna uzyskała 41,9% głosów w Buenos Aires, ale tylko 37,9% głosów na szczeblu krajowym.

Analitycy EMFI uważają, że wybory połówkowe w Argentynie umocnią władzę Milei, mimo nieudanej kampanii w Buenos Aires. A zatem – że inwestorzy nie powinni się obawiać o los prorynkowych reform, których celem jest odbudowanie wiarygodności finansowej Argentyny. Na poniższej grafice są trzy scenariusze politycznej przyszłości Argentyny.

Źródło: EMFI Analytics

Do odważnych świat należy, ale…

Czyżby to oznaczało, że panika dotycząca argentyńskich aktywów jest okazją inwestycyjną? Niewykluczone. Ekonomiści EMFI polecają obecnie argentyńskie obligacje skarbowe i podwyższyli im rekomendację z „trzymaj” do „kupuj”. Do wzięcia jest wysokie oprocentowanie, a analitycy wierzą w to, że tym razem Argentyna na dłużej może odzyskać wypłacalność (w ciągu ostatnich 100 lat kraj bankrutował kilkanaście razy).

Jest jedno „ale”. Nie wiemy czy rynek w pełni zdyskontował zaskakujący wynik wyborów prowincjonalnych w stolicy. Nie jest wielką tajemnicą, że bank centralny w trudnych chwilach interweniuje w obronie peso, a zatem nie wiemy, jak zachowywałaby się waluta Argentyny, gdyby była zdana tylko na siebie. Milei uważa, że te interwencje są niezbędne, po inwestorzy muszą wierzyć w stabilność waluty, żeby inwestować w akcje i inne argentyńskie aktywa.

Siła waluty jest ściśle powiązana z notowaniami papierów dłużnych. Skupowanie peso utrzymuje walutę w lepszym zdrowiu, ale powoduje uszczuplenie rezerw banku centralnego w „twardej” walucie (dolarze). A to niepokoi inwestorów zagranicznych, którzy mają obligacje skarbowe, także te denominowane w dolarze. Zmniejszenie parasola ochronnego w postaci rezerw dewizowych może oznaczać wzrost kosztu finansowania kolejnych serii instrumentów dłużnych. I spadek wartości starszych serii, będących już w rękach inwestorów.

Wielu inwestorów ma skłonności do wpadania w panikę, bo pamiętają świetnie liczne bankructwa Argentyny. Ostatnie nastąpiło we wrześniu 2020 r., gdy wierzyciele musieli zaakceptować 27% redukcji swoich należności. Jeden z inwestorów specjalizujących się w papierach dłużnych o ratingu śmieciowym, opowiadał mi kiedyś: „Wyobraź sobie, że zrzucają cię w nocy z samolotu, a podczas lądowania gubisz noktowizję i sprzęt. Po chwili słyszysz, jak na minę wdepnął jeden z twoich kolegów. I wówczas rozumiesz, że znalazłeś się w Argentynie”.

Dlatego inwestorzy są tak wrażliwi na spadek wartości waluty argentyńskiej, a Milei – z natury przeciwny interwencjom na wolnym rynku – w tym przypadku robi wyjątek. Inna sprawa, że peso wciąż traci na wartości, ostatnio w coraz szybszym tempie. Jeśli Milei nie znajdzie sposobu na powstrzymanie tego zjazdu, doczeka się odpływu kapitału, dramatycznej przeceny waluty, powrotu trzycyfrowej inflacji i Argentyna znów zbankrutuje.

O ile mam mieszane odczucia co do atrakcyjności peso i długu rządowego, to lepsze wrażenie sprawiają solidnie przecenione akcje argentyńskie. A muszę Wam zdradzić, że istnieje ETF, który pozwala w nie inwestować, aczkolwiek trzeba go szukać u brokerów, którzy oferują możliwości inwestowania w amerykańskie ETF-y (nie występuje w wersji europejskiej UCITS). Fundusz nazywa się Global X MSCI Argentina ETF.

Na poniższej infografice umieściłem czołową dziesiątkę argentyńskich firm, które wchodzą w skład indeksu MSCI Argentina. Skład sektorowy indeksu jest jakby żywcem wyjęty z polskich realiów. Pełno tam finansów, infrastruktury i energetyki. Z jedną zasadniczą różnicą – Arcados Dorados, czyli sieć franszyzowa McDonald’s, obejmująca 20 państw z regionu LATAM i Karaibów.

W Argentynie rój okazji inwestycyjnych. Jest jedno „ale”…

Szybki rzut oka pozwala dostrzec, jak odległe w niektórych przypadkach są wyznaczone ceny docelowe konsensusu analitycznego FactSet od obecnych wycen w perspektywie najbliższych 12 miesięcy. Czasami potencjał zmiany kursu akcji spółek notowanych na parkiecie w Argentynie przekracza 100%. Akcje na argentyńskiej giełdzie są tanie, bardzo tanie. Nic tylko kupować. Ale warto się upewnić, czy na taką wyprawę mamy zapewnioną noktowizję i sprzęt saperski.

Jest tylko jedno „ale”. Trzeba pamiętać o wpływie różnic kursowych na ostateczny wynik inwestycji w Argentynie, bo te niejeden optymistyczny scenariusz wysadziły w powietrze. Inwestorzy lubią inwestować w akcje, gdy kraj ma stabilną (a najlepiej coraz mocniejszą) walutę i nie ma ryzyka, że spadek jej wartości „zniszczy” zyski z inwestycji. Spadający w ostatnich miesiącach indeks Marvel pokazuje, że świat inwestorów ma coraz więcej wątpliwości co do tego, czy Xavier Milei zdoła wydobyć Argentynę z gospodarczego i finansowego korkociągu.

Te wątpliwości są na tyle duże, że każdy – nawet najmniejszy – wzrost ryzyka, że Milei utraci możliwość realizacji swoich reform, powoduje fale paniki. Nawet jeśli Milei miałby pełnię władzy również w parlamencie, to w dalszym ciągu los gospodarki Argentyny wisiałby na włosku. To jak? Stawiacie na Argentynę swoje pieniądze czy stoicie obok?

PRZECZYTAJ WIĘCEJ O GLOBALNYM INWESTOWANIU:

Francja w opałach

rentowność japońskich obligacji

japonia great agein

cena ropy naftowej a wojna na bliskim wschodzie

historycznie wysokie ceny amerykańskich akcji

sztuczna inteligencja to paliwo przyszłości?

hossa na rynkach wschodzących się nie skończyła

———————————

CZYTAJ WIĘCEJ O AMERYKAŃSKICH KONCERNACH:

Tesla marzy o biznesie robotaksówek

czy openai zaczyna pożerać allegro

wyniki nvidii

MICROSOFT wygra pojedynek big techów

apple zdetronizowany

akcje pfizer - zło czy okazja inwestycyjna

———————————-

ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:

>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela.  Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.

>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.

———————————-

ZOBACZ NOWE WIDEO:

„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube

 

Źródło zdjęcia tytułowego: Pixabay, Wikipedia, Canva

Subscribe
Powiadom o
6 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
kol
3 godzin temu

U nas hulaj piekła nie ma.
W ogóle nie ma się czym przejmować, może Putin umorzy nam długi..

Admin
3 godzin temu
Reply to  kol

Nie wiem, zdaje się, że Putin ma nam jeszcze wypłacić te reparacje, które Stalin zajumał w naszym imieniu od Niemców 😉

Niko
2 godzin temu

Powiem szczerze że dla mnie to egzotyka jak się to czyta to jak dobry thiller😉no ale zawsze można jakieś drobne zaryzykować w tego Etfa, choć ostatnio trochę wziąłem na Japan 😀najbardziej to mi wpada w ucho ten argentynski McDonalds(jakieś dziwne skojarzenia z Dino🙃) jest jeszcze chyba Mercado Libre.

Admin
2 godzin temu
Reply to  Niko

Tak, to jest chyba ichne Dino ;-). Ja chyba trzymam kciuki za to, żeby Milei wyciągnął Argentynę z bagna. Wiem, że jest dziwnym typem, ale być może liberalizm powinien otrzymać jakiś „dowód istnienia” 😉

Niko
2 godzin temu
Reply to  Maciej Samcik

Też im życzę żeby w końcu przestali bankrutować co chwilę bo to się depresji można nabawić, facet jest naprawdę ciekawy ma pomysły tylko ta siostra (jak zwykle kobiety to problemy 🤣) żeby go nie pogrążyła.

Admin
1 godzina temu
Reply to  Niko

Ech, kobiety…

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu