30 listopada 2018

Klienci telekomów mają urzędowe narzędzie do mierzenia prędkości internetu. Reklamacje już nigdy nie będą takie same. Zemsta jest słodka?

Klienci telekomów mają urzędowe narzędzie do mierzenia prędkości internetu. Reklamacje już nigdy nie będą takie same. Zemsta jest słodka?

W sobotę zacznie się wielkie testowanie polskiego internetu pod egidą Urzędu Komunikacji Elektronicznej. Każdy klient firmy telekomunikacyjnej będzie mógł zmierzyć prędkość łącza, a jeśli będzie ona poniżej parametrów z umowy – zażądać obniżki ceny, rekompensaty, a może i rozwiązania umowy.  Nasza zemsta na dostawcach internetu byłaby słodka, gdyby nie… kilka „ale”.

Coraz mniej osób pamięta trzaski modemu, czyli pierwszego urządzenia, dzięki któremu domowe komputery łączyły się w latach 90. z internetem. Dziś takie zabytki stoją w Muzeum Techniki w Pałacu Kultury, a firmy telekomunikacyjne prześcigają się w ofertach szybkiego internetu – nawet 100 Mb/s już nie robi wrażenia – są oferty obiecujące 500 Mb/s a nawet 1Gb/s.

Zobacz również:

Takie prędkości nie są potrzebne do oglądania Netflixa, czy grania w sieci, ale sprzedawcy internetu twierdzą, że to rezerwa na poczet ery internetu rzeczy, czy inteligentnych domów. A poza tym… często te hiperprędkości, które deklarują firmy, nie przystają do rzeczywistości. Monter instaluje modem, router rozsiewa sieć Wi-Fi, a my kręcimy nosem.

Wiele osób instaluje aplikacje do mierzenia prędkości transferu danych, a one pokazują jak na dłoni, że zamiast obiecanych 100 Mb/s jest znacznie mniej. I co wtedy? Nic, bo przecież takie amatorskie pomiary nie są dla telekomu, czy kablarza żadnym punktem odniesienia. Skoro można kwestionować mandaty z fotoradarów, które nie mają odpowiednich homologacji, to co dopiero wyniki takich domorosłych pomiarów? Od soboty to się się zmieni.

Czytaj też: Twierdzi, że zablokowała usługi premium, a miesiąc później dostała… 1100 zł rachunku. Co poszło nie tak? I czy telekom wziął winę?

Czytaj też: Koniec przekrętów z SMS-ami premium? Wreszcie będzie ich domyślna blokada?

Internetowy ambaras. Ale w końcu się udało

Urząd Komunikacji Elektronicznej ogłosił, że każdy użytkownik internetu w Polsce będzie mógł zmierzyć prędkość transferu danych certyfikowaną przez Urząd aplikacją (na komputer, albo na telefon), której wyniki będą „wiążące”. To dobrodziejstwo, nad którym UKE pracował przez kilka ostatnich lat, jest efektem wymogów narzucanych przez unijne prawo.

Prace trwały tak długo, bo tak jak w wierszu Żeleńskiego – „z tym największy jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz”. W tym przypadku nie chodziło o dwoje, ale 230 dostawców internetu, którzy nie mogli dojść do porozumienia w prostej kwestii: jaki sposób pomiarów będzie najlepszy.

W końcu UKE wyłonił w konkursie polską firmę V-Speed (znaną z popularnej usługi Speed Test, która służy do mierzenia „prędkości” łącz), która podjęła się zaprojektowania spełniającego unijne standardy narzędzia. Jest ono dostępne pod adresem pro.speedtest.pl.

Czytaj też: Dziwne zjawiska na lotnisku w Dubaju. Roaming wyłączony, a dane z internetu pobrane. BillShock nie zadziałał i duży rachunek gotowy

Czytaj też: Koniec ery telekomunikacyjnych cyrografów? Testuję Folx, czyli pierwszy telekom a la Netflix

Po tej zmianie nasze reklamacje już nigdy nie będą takie same

O co chodzi z tymi standardami? O to, by pomiar był miarodajny, wiarygodny i porównywalny między różnymi operatorami – tych warunków nie spełniały obecne na rynku, niehomologowane przez żaden urząd aplikacje.

PRO Speed Test jest inny, bo weryfikuje, w jakich warunkach był realizowany pomiar: sprawdza m.in. takie elementy jak obciążenie procesora, rodzaj karty sieciowej, obecność aktywnych łącz VPN, natężenie generowanego ruchu w tle, czy liczbę urządzeń w sieci domowej użytkownika. Polska to dopiero piąty kraj w Unii Europejskiej – po Niemczech, Włoszech, Chorwacji i Rumunii – który daje swoim obywatelom taki gadżet.

PRO Speed Test to nie sztuka dla sztuki – coś czym będą się teraz ekscytować tylko maniacy internetowej prędkości. To narzędzie, które doda nam argumentów w składaniu reklamacji przeciwko firmie, która dostarcza nam łącze internetowe.

„Konsumenci będą mogli łatwiej niż dotychczas dochodzić swoich praw, co wpłynie na zwiększenie konkurencyjności między dostawcami. Ich oferta porównywana będzie teraz nie tylko z punktu widzenia ceny i deklarowanej szybkości, ale także na podstawie wiarygodnego pomiaru”

– powiedział prezes UKE Marcin Cichy. Dla konsumentów to zmiana bardzo korzystna, bo dzięki aplikacji (a właściwie dzięki generowanym przez nią raportom) będą mieli gotowy ważny załącznik do reklamacji o randze prawie urzędowej (UKE nazywa to „szczególną wartością dowodową”).

Czytaj też: T-Mobile gra va banque. Jesteś niezadowolony? Oddadzą ci pieniądze

Czytaj też: Gdzie po najtańszy abonament? Dziewica premium w wersji lajt

Jaki wymiar kary za nietrzymanie norm z umowy?

Zemsta za lata zaniżania prędkości może być słodka. Czego możemy żądać za nietrzymanie parametrów łącza, które są zapisane w umowie? 

Po pierwsze – musimy zajrzeć do tej umowy, bo powinno tam być napisane, co się dzieje w przypadku gdy dostawca usługi nie wykonał jej albo wykonał nienależycie. Mogą to być zapisy o należnym klientowi odszkodowaniu i zasadach jego wypłaty. Kokosów z tego wyciągnąć się raczej nie da, bo może to być np. 1/30 miesięcznej opłaty abonamentowej, za każdy dzień obniżenia poziomu jakości świadczonej usługi. Czyli jeśli płacimy 100 zł, to może być to ok. 3,3 zł za każdy dzień.

O co jeszcze może wnosić klient w reklamacjach? To już zależy po części od naszej inwencji:

„Każdy abonent, który na podstawie uzyskanych wyników z aplikacji (pomiar certyfikowany) wykaże stałe lub regularnie powtarzające się rozbieżności pomiędzy umową a faktycznie realizowaną usługą, może skorzystać z środków ochrony prawnej. Oprócz reklamacji może dochodzić dalszych roszczeń w ramach alternatywnych sposobów rozstrzygania sporów (mediacje) lub w ramach postępowania sądowego”

– mówi nam Martin Stysiak, rzecznik UKE. Sprawa jest otwarta, bo takie testowanie nie miało precedensu. UKE sam jest ciekaw jakie roszczenia będą mieć konsumenci  i zachęca żeby dołączać UKE do korespondencji reklamacyjnej, bo chce się przyglądać jak w praktyce zadziała weryfikacja PRO Speed Test. I czy telekomy będą traktować skargi poważnie, czy ciągle je lekceważyć.

Niewykluczone, że firmy telekomunikacyjne same – w obawie przed zalewem reklamacji – zaczną podnosić standardy i parametry jakości łączy. Wtedy aplikacja nie wykaże żadnych nieprawidłowości. To byłby dopiero numer!

Czytaj też: Telekom może pomóc złodziejowi ukraść pieniądze z twojego konta? To możliwe! Jak się bronić?

Czytaj też: Miało być więcej za mniej, a wyszło jak zwykle. Konsultant Orange roztoczył przed klientem piękną wizję. Firma: „to ułuda”. A nagranie?

Jak mierzyć, żeby zmierzyć i nie odpalić kapiszona

Jak dokonać pomiaru? Ponieważ jakość raportu o stanie naszego łącza internetowego jest gwarantowana przez UKE, to nie może być to pierwsze lepsze badanie. Raport o stanie łącza, który możemy załączyć do reklamacji nie wygeneruje się, jeżeli nie spełnimy pewnych laboratoryjnych założeń.

Polegają ona na tym, że prędkość internetu trzeba zmierzyć sześć razy w ciągu doby w odstępach 30-minutowych, a komputer musi być podpięty do routera kablem. I tak co najmniej dwa razy w ciągu 7 dni. Aplikacja może na szczęście pracować w tle, więc nie musimy siedzieć przed monitorem ze stoperem. Jeśli odszkodowanie za nietrzymanie parametrów z umowy zależy od liczby dni z błędami, im więcej pomiarów przeprowadzimy, tym dla nas lepiej, bo wykażemy czarno na białym jak długo nasz internet działał poniżej wskaźników z umowy.

Czy ten nowy konsumencki oręż ma jakieś wady? Oj, ma jedną, ale za to megapoważną. Wynik testu szybkości łącza jest wiążący tylko w przypadku połączeń stacjonarnych, po kablu, a nie przez internet 3G, czy LTE. To dlatego, że warunki w przypadku internetu mobilnego są na tyle zmienne (pogoda, zabudowania, odległość od stacji przekaźnikowej), że prawie nieporównywalne. A szkoda.

Czy to oznacza, że nie ma co sprawdzać prędkości internetu na telefonach czy w ramach domowego wi-fi? Nie do końca – choć taki wynik nie będzie zgodny z certyfikatem, to jednak będzie argumentem, który może przeważyć o uznaniu reklamacji przez firmę telekomunikacyjną. Nie będzie to argument atomowy, ale też nie kapiszon.

źródło zdjęcia: Pixabay/fancycrave

Subscribe
Powiadom o
16 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Krzysztof
6 lat temu

Jak mozna zlozyc reklamacje jesli dostwcy internetu podaja predkosc na zasadzie „….do 50MB”, „…do 100MB/s”?

Admin
6 lat temu
Reply to  Krzysztof

Jeśli nigdy nie dochodzi „do”… to mimo wszystko widziałbym jakąś podstawę

Krzysztof
6 lat temu
Reply to  Ireneusz Sudak

a po co mi informacja dot predkosci minimalnej? tu chyba nie chodzi o dotrzymanie predkości minimalnej, co?

Anna
6 lat temu

Uwaga pierwsza, nieco pesymistyczna: miną dla użytkowników może okazać się wymóg przekazywania netu po kablu,bo co mają robić użytkownicy „kablówek” wysyłających sygnał drogą radiową, gdzie zakłócenia są jeszcze większe – w każdym razie sądząc z prasowych skarg – niż tych „na sznurku”. Uwaga druga, optymistyczno-neutralna: w gospodarstwie domowym żródłem dla różnego rodzaju urządzeń przenośnych jest na ogół ten system z ustawy – net „po kablu” do stacjonarnrgo komputera ” rozsiany” przez router;jeżeli zatem „na kablu” będzie lepiej – co sprawdzić będzie można – to i mobilny będzie lepszy i konsekwentnie: pogorszenie jakości na wejsciu – już sprawdzalne – poskutkuje pogorszeniem… Czytaj więcej »

obi
6 lat temu

Najwięcej tego typu „błędów” operatorów wynika z tego, że ludzie mają zapchane pasma wifi (bo każdy sąsiad ma podbny router ustawiony w tryb auto jeśli chodzi o dobieranie pasma) a pasm dla 2,4GHZ jest bodajże 14 czy 16 a router dobiera szerokość na 2-3 kanały.. Druga sprawa to standardy kart sieciowych oraz routerów 802.11a/ b / g, a wszystkie dają max 54Mb/s. n też nie zawsze jest gwarancją dopiero przy 802.11ac można liczyć na wykorzystanie tego łącza po wifi (karta sieciowa ac + router ac – najlepiej z jednoczesną obsługą pasma 2,4 + 5GHz). Pomijam że przy dysku HDD, którego… Czytaj więcej »

anonymous
6 lat temu
Reply to  obi

Bardzo dobry komentarz poza fragmentem o HDD który nie ma nic do rzeczy. Jak ktoś nie wierzy to proszę usunąć z komputera pamięć dyskową i ponownie wykonać pomiar.

azor
6 lat temu
Reply to  anonymous

@anonymous ” usunąć z komputera pamięć dyskową i ponownie wykonać pomiar” – a program odpalić na systemie z powietrza? bo chyba nie z wirtualnego dysku w ramie? przedmówca miał rację z tym dyskiem. jeśli ktoś ma talerzowy hdd to przy 500-1000 Mbs zapis na dysk może być wolniejszy niż transfer danych.

anonymous
6 lat temu
Reply to  azor

No oczywiście że nośnik live oparty na dowolnym środowisko typu PE. HDD nie ma absolutnie nic do rzeczy. Przecież nikt nie mówił że jakieś dane musza się zapisywać na pamięci dyskowej lub masowej.

anonymous
6 lat temu

Niestety chciałbym ostudzić zapał autora artykułu. Wszystko zostało zrobione tak żeby ilość reklamacji zmierzała do zera. De facto urzędasy za nasze podatki tworząc ta metodę zrobiły dobrze bogatym korporacjom telekomunikacyjnym. Proszę zauważyć jak wygląda „nowoczesna” wersja wydarzeń. W dzisiejszych czasach typowy konsument nie ma komputera podłączonego kablem do internetu. Kabel operatora zakończonym jest modemem z routerem z funkcją wifi. Z sygnału bezprzewodowo korzystają smartfony, tablet oraz telewizor (smart tv). Jak w tym przypadku skorzystać urzędowego narzędzia do pomiaru? Celowo pomijam trywialne kwestie typu idź pożycz od sąsiada laptopa z kablem, podłącz i sprawdź.

Matt
6 lat temu
Reply to  anonymous

Operator odpowiada za dostarczenie usługi do gniazdka lub modemu. Dlaczego ma więc ponosic konsekwencje za sieć domowa abonenta, czyli np. zaklocenia w WiFi w danym lokalu czy wolny (słaby lub zamulony) komputer który nie może wykorzystać w pełni łączą?

Kotka2c
6 lat temu

Niestety, jest źle z tym oprogramowaniem. Program gromadzi mnóstwo danych po stronie użytkownika i przekazuje je do dostawców. Np. tablica ARP komputera, czyli adresy sprzętowe wszystkiego z czym komputer komunikował się w sieci lokalnej. Program pobiera również listę procesów dostępnych w systemie. To wszystko leci na serwery V-SPEED i może być udostępniane innym firmom.

6 lat temu

System pomiarowy PRO Speed Test składa się z następujących komponentów: strony www z panelem użytkownika, aplikacji stacjonarnej na komputery z systemem Windows, aplikacji mobilnych i aplikacji WEB. Aplikacja stacjonarna na komputery z systemem Windows – PRO Speed Test została certyfikowana przez Prezesa UKE od dnia 01.12.2018 na okres 2 lat. Aplikacja jest certyfikowanym mechanizmem monitorowania i umożliwia przeprowadzenie pomiarów certyfikowanych oraz wygenerowanie Raportu z certyfikowanych pomiarów jakości usługi dostępu do Internetu. Raport można wykorzystać m.in. w postępowaniu reklamacyjnym do wykazania stałych i powtarzających się rozbieżności pomiędzy faktycznym wykonaniem usługi dostępu do Internetu a wskazanymi w umowie wartościami. Czyli jak ktoś… Czytaj więcej »

Ppp
6 lat temu

Myślę, że te „nadmiarowe” Mb/s mogą służyć do przekazywania telewizji – u mnie tak jest w tym momencie. Mam 100Mb/s, pomiar 85Mb/s, ale ten sam modem obsługuje w tym momencie TV.
Myślę jednak, że jeśli ktoś używa internetu na max. dwóch urządzeniach jednocześnie, to te prędkości są całkowicie wystarczające. Poprzednio miałem 10Mb/s i jedynie przy ściąganiu plików po 200-300MB trzeba było chwilę poczekać.
Pozdrawiam.

Maciej
6 lat temu

Niestety ten certyfikowany pomiar jest bardzo łatwy do oszukania. Zrobiłem parę „certyfikowanych pomiarów” i jestem w stanie wykazać w sposób „certyfikowany” znacznie mniejszą prędkość łącza niż jest w rzeczywistości
Jestem ciekaw jak duża będzie grupa wyłudzaczy odszkodowań od operatorów

Michał
6 lat temu

Można dużo polemizować, ale mi usługodawca dał mały zapasik. Na kabelku wychodzi więcej niż w umowie.

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu