Tegoroczne podwyżki prądu czy gazu mocno nas dotknęły, ale przyszły rok to dopiero będzie rzeź naszych portfeli. Koszty energii mogą wzrosnąć ponad dwukrotnie! Być może czekają nas nie tylko podwyżki, ale też niedobory surowców. Niepewne są dostawy gazu i zapasy węgla. Komisja Europejska szykuje już plan, który ma nas skłonić do oszczędzania energii. W Polsce ruszył program dopłat do ocieplania budynków. Rząd szuka też brakujących 4,5 mln ton węgla. Które z europejskich pomysłów na oszczędzanie energii powinniśmy wprowadzić w Polsce? Jak zużywać mniej energii?
Do zimy jeszcze trochę czasu, ale całą Europę już ogarnął strach przed zimnem. Premier Polski Mateusz Morawiecki wydał polecenie państwowym firmom: „kupcie gdzieś 4,5 mln ton węgla” (bo na ten ruski wprowadził embargo, a polskie kopalnie ostatnio zamykał). Rząd też zapowiedział, że będzie dopłacał sprzedawcom tego surowca z importu, by każde gospodarstwo domowe używające węgla do ogrzewania mogło go kupić po 1000 zł (do trzech ton), ale… nie wiadomo, czy ten węgiel uda się zakontraktować.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
W polskich kopalniach wydobycia szybko nie da się zwiększyć (najwyżej o 1 mln ton). Na wszelki wypadek rząd błyskawicznie opracował program dotacji do docieplania budynków. 15 lipca ruszył nabór wniosków w programie „Czyste powietrze plus”. Każda rodzina, która zechce sobie ocieplić budynek, może dostać od 40 000 zł do 70 000 zł.
Największym problemem dla większości krajów Europy (dla Polski szczęśliwie trochę mniej) jest jednak nie węgiel, lecz gaz. Nie da się go transportować na wielką skalę bez rurociągów – a na Zachodzie ich sieć nie jest rozbudowana – zaś część krajów na Starym Kontynencie nie ma też infrastruktury do przyjmowania gazu skroplonego LNG (zresztą jest on dość drogi w transporcie).
Niedawno zamknięty z powodu prac konserwatorskich został gazociąg NordStream 1. Teoretycznie jego działanie ma być wznowione 21 lipca, ale już teraz rządy europejskich krajów obawiają się, że gazociąg „zepsuje się” na dobre. Gazu może zabraknąć w całej Europie (nie da się w całości zastąpić rosyjskiego gazu tym skroplonym, ściąganym statkami).
Agencja Reuters podaje, że obecnie Rosja dostarcza do krajów europejskich mniej niż 30% gazu, jaki był eksportowany w poprzednich latach. I z jednej strony jest to pozytywna wiadomość – w końcu uniezależnienie się od surowców agresora było kluczowym celem po wybuchu wojny w Ukrainie.
Ale dla niektórych krajów Europy to może być twarde lądowanie. Będą musiały ściągać gaz w ramach pomocy międzynarodowej z innych krajów. Do tej grupy należą między innymi Niemcy, czyli jedna z największych europejskich gospodarek. Już dziś widać, że się dławi, co może źle się skończyć także dla nas.
Polska przygotowywała się na ten krok od lat, dlatego na ukończeniu jest gazociąg Baltic Pipe. Gaz ma do nas płynąć z Norwegii. I miejmy nadzieję, że tak będzie, chociaż nie ma pewności, czy nam go wystarczy. Pomimo że mamy własne wydobycie, rurociąg z Norwegii i port do przyjmowania gazu skroplonego LNG, to 10-15% rocznego zużycia planowaliśmy transferować od Niemców i Słowacji (to rosyjski gaz). Nie wiadomo, czy będzie to możliwe, bo go może po prostu nie być.
Problem może być też z węglem (kilka krajów, nie tylko Polska, jest od niego mocno uzależniona „opałowo” i energetycznie, czyli elektrociepłownie są na węgiel). Zastąpienie gazu innym paliwem do ogrzewania mieszkań i w elektrociepłowniach oznacza, że wzrośnie zużycie węgla i może go zabraknąć.
Dlatego poszczególne kraje wprowadzają stopniowo pomysły mające ograniczyć zużycie energii. Oto przegląd pomysłów, jakie są w grze. Niektóre z nich będą też zapewne dotyczyły nas, zwykłych Polaków.
Tak Europa zaczyna oszczędzać prąd i gaz. Jak zużywać mniej energii?
Podstawowym elementem programów zmniejszania deficytu energii jest mniejsza konsumpcja. Oczywiście: przede wszystkim oszczędzać musi przemysł, największy konsument energii. Ale i nas to nie ominie.
>>> Obniżenie temperatury w budynkach. Jedna z niemieckich firm zajmująca się najmem nieruchomości ostatnio ogłosiła, iż planuje zmniejszyć wysokość temperatury najemcom w nocy o 3 stopnie. To działanie ma przynieść oszczędności rzędu 8%. Poziom temperatury w dzień zostanie bez zmian, ale nie wiadomo, na jak długo.
>>> Ograniczenia w dostępie do ciepłej wody. Podobne ograniczenia ma wprowadzić saksońska spółdzielnia mieszkaniowa. Firma planuje ograniczenia w dostawach ciepłej wody. Ciepła woda ma być dostępna w godzinach porannych, południowych oraz wieczornych. Kto będzie chciał wziąć prysznic w nocy, będzie musiał liczyć się z bardzo rześką i pobudzającą kąpielą. Ciepła woda ma być również ograniczana w niektórych szkołach i salach gimnastycznych. Zapowiedziano również zmniejszenie temperatury w zewnętrznych basenach.
>>> Ograniczenie oświetlenia. Burmistrz Berlina rozważa z kolei rezygnację z nocnego oświetlenia obiektów użyteczności publicznej – między innymi Bramy Brandenburskiej. Inne regiony Niemiec również planują oszczędzać na oświetleniu – w planach jest między innymi zmniejszenie jasności świateł przy ulicach. Podobny pomysł miały władze polskiego miasta – Świdnicy. Przez kilka dni część latarni nie było włączanych nocą, ale po protestach mieszkańców pełne oświetlenie zostało przywrócone.
>>> Ograniczenia w używaniu klimatyzacji. Oszczędności szukają również południowe kraje. Władze Hiszpanii apelują do mieszkańców o rozsądne używanie klimatyzacji. Już kilka miesięcy temu zostały wprowadzone regulacje, na podstawie których w publicznych budynkach klimatyzacja nie może być ustawiona niżej niż 27 stopni.
Podobne zasady wprowadziły Włochy, zaraz po wybuchu wojny w Ukrainie, tam klimatyzacja ochłodzi nas do maksymalnie 25 stopni. Z kolei zimą klimatyzacja nie powinna być ustawiona wyżej niż na 19 stopni. Kilka dni temu największe firmy energetyczne we Francji zaapelowały do swoich klientów o rozważne używanie gazu.
>>> Tani bilet na podróżowanie komunikacją miejską. Niemcy wprowadzili tani, dotowany przez państwo bilet na komunikację publiczną, by zniechęcić ludzi do tankowania prywatnych samochodów i zmniejszyć zapotrzebowanie na ropę naftową. Na razie się udaje. Miliony mieszkańców Niemiec kupiły bilet kolejowy i autobusowy za 9 euro w pierwszym miesiącu ważności tej oferty. Przy okazji odciążyli ruch na drogach.
Jak podaje Związek Niemieckich Przedsiębiorstw Transportowych (VDV), w całym kraju sprzedano około 21 mln takich biletów. Z około 10 mln abonentów, którzy otrzymali ten tani bilet automatycznie, zrobiło się ich „nieco” więcej… Oczekiwana wcześniej przez branżę transportową liczba 30 mln biletów sprzedanych w ciągu miesiąca nie tylko została osiągnięta, ale nawet lekko przekroczona.
Z analizy holenderskiej firmy TomTom, znanego producenta systemów nawigacyjnych, przeprowadzonej na zlecenie Niemieckiej Agencji Prasowej (DPA), wynika, że w 23 z 26 przebadanych miast w całych Niemczech stwierdzono zmniejszenie się liczby korków w porównaniu z okresem przed wprowadzeniem tego biletu.
>>> Obowiązkowa fotowoltaika na dachu. Niemieckie władze wprowadzają obowiązek montażu fotowoltaiki na wszystkich budynkach nowych oraz na tych, w których został przeprowadzony remont generalny dachu. Do końca bieżącej dekady nasi sąsiedzi chcą posiadać elektrownie słoneczne o mocy 150 GW (dziś mają 55 GW, dla porównania: w Polsce jest to 10 GW). To oczywiście oznacza wyższe koszty budowy nieruchomości.
Zapasy gazu i węgla mogą nie wystarczyć. Zbieranie chrustu też
Polski rząd już od jakiegoś czasu szczyci się, że mamy prawie całkowicie zapełnione magazyny gazem. I zdecydowanie jest to pozytywna informacja. Jednak mówiąc o procentowym poziomie zapełnienia zbiorników, nie możemy zapominać o ich wielkości. Pojemność wcale nie jest taka duża, stanowi zaledwie 15% rocznego zużycia.
Oznacza to, że nawet 100% zapełnienie magazynów nie pozwoli nam na odcięcie się od zewnętrznych źródeł zimą. W najlepszej sytuacji znajduje się obecnie Łotwa, której zapasy stanowią aż 80% rocznego zużycia. Bardzo słabo wypadają Niemcy i prawdopodobnie stąd takie regulacje nakładane stopniowo na mieszkańców. Czy doczekamy się w tym roku tego typu regulacji w Polsce?
Póki co pojawiają się z ust polityków oryginalne zachęty. Zostaliśmy już zachęceni do zbierania chrustu, ministerstwo od ochrony klimatu zniosło normy dotyczące jakości węgla, którego można używać do ogrzewania się, a szef Urzędu Regulacji Energetyki namawia do oszczędzania energii. W sytuacji gdy nie mamy pewności, że wystarczy nam gazu i węgla, jest to rada nie do przecenienia.
Z całą pewnością do oszczędzania energii – nie tylko gazu, ale i prądu ze względu na deficyt węgla – skłonią nas nadchodzące gigantyczne podwyżki cen energii elektrycznej i gazu. Już teraz widać, że firmy energetyczne spodziewają się, że zamiast obecnych 0,5 zł za 1 kWh będziemy płacili 1 zł albo i więcej (o ile zgodzi się państwowy regulator URE). Na wolnym rynku (np. kiedy energię chce kupić firma i nie ma żadnego długoterminowego kontraktu) cena wynosi już 1,5-2 zł za 1 kWh. Przeciętna polska rodzina zużywa 2500 kWh rocznie, ale do ceny energii trzeba też dodać opłaty za jej dystrybucję (ponad jedna trzecia sumy rachunku).
Bardzo możliwe, że również w naszym kraju nie skończy się na zachętach do oszczędzania prądu. Komisja Europejska będzie apelować do państw członkowskich o wdrożenie planu, który przyczyni się do mniejszego zużycia gazu. W pierwszej kolejności ma to dotyczyć firm, ale z pewnością odbije się też na konsumentach. Ograniczenia zużycia mają być prowadzone w taki sposób, aby możliwie minimalizować negatywny wpływ na łańcuchy dostaw.
Jak zużywać mniej energii? Czy Polska ma plan?
Czy jesteśmy przygotowani do jesieni i zimy z bardzo drogim prądem, gazem, węglem i benzyną oraz czy mamy jakiś pomysł, by zużywać tego wszystkiego jak najmniej i aby surowców energetycznych nie zabrakło? Niestety, pod tym względem trudno być optymistką.
Rząd chce ograniczyć też popyt – indywidualny i z elektrociepłowni – na węgiel. A więc docieplać mieszkania i domy. Ruszył program „Czyste Powietrze Plus” z budżetem 1,8 mld zł (w przypadku dużego zainteresowania może zostać zwiększony), w ramach którego będzie można wymienić „kopciucha” lub uzyskać pieniądze na ocieplenie domu. W przeciwieństwie do poprzedniej edycji programu, tym razem połowę środków będzie można otrzymać jeszcze przed rozpoczęciem inwestycji.
Ma to być ukłon wobec mniej zamożnych osób, których nie stać na wyłożenie tak znacznego kapitału z własnej kieszeni. Ani na pozyskanie kredytowania (choć „zielone” kredyty są jedynymi, które banki wciąż chętnie udostępniają). Premier zapowiada też, że tym razem formalności mają trwać zdecydowanie krócej, co przełoży się na szybszą wypłatę środków.
Nieocieplone domy to faktycznie bardzo duży problem w naszym kraju. Instytut Ekonomii Środowiska podaje, że aż 30% domów w Polsce nie posiada żadnego ocieplenia. Dlatego Premier Mateusz Morawiecki zachęca Polaków do tego, żeby ocieplić domy jeszcze w tym roku. Może to jednak nie być takie proste. Radio ZET przeprowadziło kilka dni temu test. Reporterzy dzwonili do kilku firm budowlanych z pytaniem o dostępny termin. Wiele z nich proponowało październik, a więc czas, kiedy już zaczynamy grzać w naszych domach. Wiele osób może nie zdążyć przed zimą.
Inny zarzut to niedostosowanie potencjalnych refundacji do kosztów. Przez dwa lata cena styropianu wzrosła dwukrotnie. Koszty kwalifikowane nie były przez ten czas uaktualniane. Polski Alarm Smogowy wysłał już wniosek do premiera z prośbą o dostosowanie programu do realiów. Zobaczymy, jak wyjdzie w praktyce.
Boleśnie zemści się na nas brak inteligentnych liczników energii, które – jeśli są zainstalowane w mieszkaniach – pozwalają kontrolować zużycie energii w domu. Pisaliśmy na „Subiektywnie o Finansach” o takich rozwiązaniach, a nawet o aplikacjach, które pozwalają sterować zużyciem energii i je kontrolować. Niestety, w polskich domach to margines, bo rząd nie wspiera takich rozwiązań.
Rząd prawdopodobnie zniesie ograniczenia w budowie elektrowni wiatrowych na lądzie. Zmienił się ostatnio system wspierania prywatnej fotowoltaiki (z sięgających 30 000 zł kosztów instalacji można odzyskać 8000 zł w formie ulgi podatkowej i dodatkowej dotacji państwowej).
Niestety, stara i niewydajna sieć energetyczna nie jest w stanie przyjąć całej energii, którą Polacy produkują ze słońca. Z drugiej strony instalacje fotowoltaiczne rzadko kiedy pozwalają „wycisnąć” więcej niż 30-35% w ramach autokonsumpcji. Magazyny energii są wciąż bardzo drogie i nieopłacalne. Energia ze słońca w dużej części pójdzie więc „w kosmos”, a w tym czasie elektrownie będą musiały walczyć o węgiel.
Czy jesteśmy skazani na elektrownię atomową?
Kłopoty z dostępnością gazu niosą ze sobą jeszcze jeden problem. Po latach proklimatycznego podejścia do energetyki, następuje zwrot w stronę węgla. Zwiększenie produkcji energii z węgla zapowiedziała ostatnio Holandia. Plan awaryjny zakładający możliwość większego wykorzystania elektrowni węglowych rozważają Dania i Włochy.
Do brudnej energii powraca również nasz zachodni sąsiad, zamykając jednocześnie działające elektrownie atomowe. Niemcy już od dawna robiły wszystko, żeby uzależnić siebie (i resztę Europy) od rosyjskiego gazu. Kraj od dawna był głównym przeciwnikiem wpisania atomu na listę czystych źródeł energii, za to mocno forsował gaz. Przyczyną takich działań był budowany NordStream 2. Plan był taki, żeby ściągać gaz z Rosji i potem sprzedawać go pozostałym krajom europejskim.
Sytuacja na świecie jednak mocno się zmieniła w ostatnim czasie i niemiecki pomysł na biznes legł w gruzach. Niestety nie zmieniło się podejście do atomu, a kolejne funkcjonujące w Niemczech elektrownie mają być stopniowo wygaszane.
Widząc, jakie problemy generuje bycie uzależnionym od surowców, powinniśmy skupić się na niezależności energetycznej. Energia odnawialna jest ważnym elementem strategii energetycznej, niestety z uwagi na problemy z jej magazynowaniem, nie możemy w pełni postawić na OZE.
Nie możemy też postawić na węgiel, nie tylko ze względu na jego wysoką emisyjność. Problem z polskim węglem jest taki, że jego wydobycie jest nieekonomiczne. Oparcie gospodarki o ten surowiec również nie sprawi, że będziemy niezależni. Dlatego kluczowy jest rozwój energetyki atomowej. Niemcy pokazały dosadnie, że uzależnienie od Rosji było złym pomysłem. Obsesyjnie negatywne nastawienie do energii jądrowej może się okazać jej drugim błędem.
Kłopot w tym, że nawet jeśli zaczniemy budowę elektrowni atomowej, to prąd z tego źródła będzie dostępny najwcześniej za dekadę. A co w tym czasie? Strategia energetyczna Polski mówi, że za kilkanaście lat połowa energii ma być produkowana w Polsce z OZE (wiatr, słońce, woda, bioodpady).