Jak zmusić banki, żeby więcej nam płaciły? Premier zafrasował się i… spotkał z szefami Komisji Nadzoru Finansowego oraz urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, żeby coś zaradzić. Choć to rząd walnie przyczynił się do rozkręcenia inflacji oraz zminimalizowania odsetek od naszych depozytów, nie umiem się znęcać nad tym „sabatem czarownic”. Podpowiadam rozwiązanie, co rząd może zrobić w pięć minut, żeby oprocentowanie depozytów wzrosło?
Spotkanie premiera z szefami państwowych urzędów to oczywiście sygnał dla elektoratu, że dobry rząd próbuje coś zrobić ze złymi bankami. Jak zmusić banki, by płaciły lepiej? Może nie podwyższają odsetek tak, jak powinny, bo chcą łamać prawa konsumenta? A może uchylają się w ten sposób przed karzącą ręką państwowego nadzoru? Premier sugeruje, że z bankami coś jest nie tak. I że trzeba im „kazać” podwyższyć odsetki.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jak zmusić banki, żeby więcej nam płaciły? Premier się martwi
Istnieje ryzyko, że jest to działanie czysto marketingowe, a nie realna próba załatwienia jakiegoś problemu. Gdyby bowiem premier chciał załatwić problem, to nie dumałby publicznie o tym, jak zmusić banki do zmiany praktyk, tylko… spotkałby się z prezesami dwóch największych państwowych banków (mają 35-40% udziału w naszym oszczędzaniu w bankach) i powiedział: „panowie, koniec żartów, musicie zapłacić ludziom więcej”.
Czytaj więcej: Dlaczego oprocentowanie depozytów rośnie wolniej niż kredytów? Pięć powodów
Nie wiadomo, czy prezesi by posłuchali (banki są notowane na giełdzie, żeby zarabiać pieniądze, a nie żeby płacić dużo za depozyty). I nie wiadomo, czy wtedy wszystkimi nimi nie zająłby się UOKiK (pod zarzutem zmowy cenowej). Ale wtedy przynajmniej byłoby „decyzyjnie”. W sumie nawet nie trzeba byłoby się spotykać, przecież są telefony. I bezpieczna rządowa linia.
Oczywiście mamy kłopot z bankami. Polega on na tym, że próbują zarobić jak najwięcej pieniędzy się da, sprawdzając, ile jesteśmy w stanie wytrzymać. I na tym, że robią to tam, gdzie mogą, a więc po stronie depozytowej. Bo oprocentowanie kredytów jest częściowo regulowane (ustawa antylichwiarska, cena pieniądza na rynku międzybankowym, czyli słynny WIBOR).
A także na tym, że nie do końca wiemy, ile wynosi „sprawiedliwe oprocentowanie” depozytu, bo rozrzut między nim a oprocentowaniem depozytu musi pokryć straty kredytowe (a te się zmieniają w czasie, w zależności od koniunktury gospodarczej).
Czytaj też: „Tak zarobiłem przez rok 2000 zł na bankach, nie ruszając się z fotela i nie lokując ani grosza”
Czytaj też: Jak zaoszczędzić 1000 zł w skali roku na zakupach? Wystarczy mądry program lojalnościowy
Jak podwyższyć oprocentowanie depozytów w pięć minut?
Są dwa rozwiązania tego problemu. Pierwsze polega na wprowadzeniu urzędowego oprocentowania depozytu. Jest relatywnie proste konstrukcyjnie – skoro mamy urzędową cenę prądu, to dlaczego nie możemy mieć urzędowego oprocentowania depozytu? Oznaczałoby to jednak, że trzeba by wprowadzić jakieś „rekompensaty” dla akcjonariuszy banków giełdowych. Albo zaakceptować duży spadek ich wartości rynkowej. I tu mamy mały problemik: skoro połowa branży jest zrepolonizowana, to kto dostałby najbardziej po uszach?
Drugie rozwiązanie to zrobienie trzech prostych rzeczy, które rząd może zrobić, żeby móc z czystym sumieniem powiedzieć, że nie jest już winny temu, że oprocentowanie depozytów jest nędzne. Oto lista:
1. Likwidacja podatku bankowego. Kiedy był wprowadzany pisałem na „Subiektywnie o Finansach”, że jest pewne jak w banku, iż zostanie przerzucony na klientów. Tak jest zawsze. Banki to handlarze pieniędzmi, jeśli muszą taniej sprzedać, to i taniej kupią. Podatek bankowy jest naliczany od kredytów, więc obniża rentowność pożyczania pieniędzy. I banki odbijają go sobie na niższym oprocentowaniu depozytów. Kto wprowadził podatek bankowy? Rząd. Jakie pieniądze z niego wyciska? W 2020 r. było to 4,9 mld zł, w 2021 r. – podobna kwota.
2. Likwidacja podatku Belki. Od odsetek naliczanych przez banki państwo każe sobie płacić 19% podatku Belki. Obniża on już i tak kiepskie oprocentowanie depozytów (i nie tylko depozytów). Wpływy z tego podatku były ostatnio niewielkie (2 mld zł rocznie), ale przy wyższych stopach procentowych pewnie pójdą nieco w górę. A gdyby tak – jak już apelowałem – na czas wysokiej inflacji zrezygnować z podatku? Polak miałby z marszu oprocentowanie netto wyższe o jedną piątą.
3. Podniesienie oprocentowania obligacji skarbowych od pierwszej minuty. Rząd oferuje ciułaczom instrument konkurencyjny w stosunku do depozytów – oszczędnościowe obligacje skarbowe. Można obecnie zarobić 3% rocznie na obligacjach dwuletnich, tyle ile wynosi WIBOR na trzyletnich i tyle ile wynosi inflacja na czteroletnich i dziesięcioletnich. W czym problem? Ano w tym, że wysokie oprocentowanie (indeksowane do inflacji) dostępne jest tylko dla długoterminowych obligacji, zaś ich wysokie oprocentowanie „włącza się” dopiero od drugiego roku. Jeśli rząd wprowadzi już w pierwszym roku inwestowania indeksację do inflacji, atrakcyjność obligacji będzie większa, pieniądze z banków odpłyną, a te będą zmuszone wprowadzić lepsze lokaty.
Trudniejsza droga do wyższych odsetek
Ten pakiet rozwiązań jest do wprowadzenia od zaraz. Gdyby premier się spiął, to sprawa jest do ogarnięcia na jednym posiedzeniu parlamentu (a oprocentowanie obligacji to w ogóle można zmienić decyzją Ministerstwa Finansów).
Są i ruchy bardziej skomplikowane. Rząd mógłby przestać pompować pieniądze w konsumpcję i pomyśleć o inwestycjach (częściej wymagających finansowania bankowego, wzrósłby więc popyt na kredyty, byłaby więc też walka o depozyty), popracować nad obniżeniem inflacji (im niższa inflacja tym mniej procentów na depozycie potrzeba, żeby pieniądz nie tracił na wartości), zwiększeniem atrakcyjności Polski dla inwestorów zagranicznych (żeby zakładali tu nowe banki, zamiast wycofywać się z Polski). No ale to wymagałoby już np. stabilności i pewności prawa. Wysokie progi.
Czytaj też: Inflacja coraz wyższa. Dlaczego podwyżki stóp procentowych nie działają? Po co je w takim razie podwyższać?
Może więc nie przesadzajmy z ambicją. Trzeba docenić premiera Mateusza Morawieckiego, który wspólnie z szefem urzędu antymonopolowego i szefem nadzoru bankowego próbuje cisnąć złe banki. Ale można byłoby ten czas spożytkować na zniesienie dwóch podatków i jednego ograniczenia, a życie ciułacza stałoby się łatwiejsze. Projekty ustaw i rozporządzeń są do napisania w pięć minut. Odpowiedź na pytanie, jak zmusić banki, żeby podniosły odsetki od depozytów, podrzucam bezpłatnie. Nie ma za co.
Czytaj też: Inflacja niszczy zawartość naszych portfeli. Czy to jest w ogóle czas na oszczędzanie?
Czytaj również: Nadchodzi upragniony koniec podwyżek stóp procentowych? Oto kilka argumentów
——————-
Posłuchaj podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”! Co potrafi bankowa sztuczna inteligencja?
Jak sztuczna inteligencja zmieni usługi bankowe i co będzie miał z tego klient? Jak pandemia wpłynęła na usługi wykorzystujące sztuczną inteligencję? Jak bardzo inteligentny może być czatbot i ile spraw klientowskich może załatwić? I jak to wpływa na „obłożenie” pracą żywych konsultantów? Ile pieniędzy inwestują największe polskie banki w rozwój usług wykorzystujących sztuczną inteligencję? Czy połączenie big data i sztucznej inteligencji jest możliwe? Czy po bankowości elektronicznej oraz mobilnej nadchodzi era bankowości głosowej? Naszym gościem w kolejnym odcinku „Finansowych sensacji tygodnia” jest Mariusz Piturecki, który w Alior Banku odpowiada za usługi wykorzystujące sztuczną inteligencję. Zapraszamy do posłuchania pod tym linkiem oraz w Spofify, Google Podcast, Apple Podcast i na pięciu innych platformach podcastowych!
——————-
Posłuchaj podcastu „Nowocześni Mobilni”! Naszym gościem jest Magdalena Kaca z Volkswagen Financial Services
Ekipa „Subiektywnie o Finansach” zaprasza do wysłuchania pierwszego podcastu z cyklu „Nowocześni Mobilni”. Maciej Samcik rozmawia z Magdaleną Kacą, która w Volkswagen Financial Services zajmuje się m.in. tworzeniem nowych produktów oraz analizą danych. A tematem naszego spotkania są ubezpieczenia samochodowe oparte na stylu jeżdżenia, telemetria oraz aplikacje samochodowe, które ułatwiają życie kierowcom. Co jest do ugrania, gdy pozwolimy śledzić nasz styl jazdy? Czy to bezpieczne? Co dzieje się z informacjami, które pozyskuje na nasze temat aplikacja? Zapraszam do posłuchania pod tym linkiem! Podcast jest dostępny również na popularnych platformach podcastowych – Spotify, Google Podcast, Apple Podcast i kilku innych.
zdjęcie tytułowe: AbsolutVision/Unsplash.com/Premier.gov.pl