Jak walczyć z inflacją w domowym budżecie? Czas zacząć przyglądać się uważniej domowym wydatkom, ciąć koszty i… wyciskać ostatnie soki ze zniżek na zakupach. Porządny program lojalnościowy pozwoli odzyskać 1000 zł rocznie i więcej. Ale programów lojalnościowych jest więcej niż grzybów w lesie. Od kart rabatowych i aplikacji ze zniżkami pękają nam portfele i smartfony. Na które programy lojalnościowe warto postawić?
Sieci handlowe wychodzą ze skóry, żebyśmy kupowali właśnie w ich sklepach. Dlatego jesteśmy coraz bardziej intensywnie bombardowani propozycjami uczestnictwa w programach lojalnościowych. Plastikowe karty zapełniają portfele, aplikacje zapełniają smartfony. Nie sposób nad tym zapanować, nie mówiąc już o wyciskaniu z tego lojalnościowego chaosu realnych korzyści. Na dłuższą metę wygrają te programy lojalnościowe, które zaoferują największy efekt synergii.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Jakie największe błędy popełniają twórcy programów lojalnościowych?
Niedawno mignęły mi przed oczami statystyki, z których wynikało, że amerykańscy konsumenci – których jest 330 mln, wliczając dzieci, posiadają obecnie 3,8 miliarda kont w programach lojalnościowych. Najwięcej w sieciach odzieżowych i spożywczych. Większość dużych sieci domyślnie korzysta z klasycznego modelu „punkty za wydane pieniądze”. Konsumenci mogą wymienić otrzymane punkty na przyszłe zakupy. To miły gest, ale w niewielkim stopniu zmienia zachowanie konsumentów lub zwiększa lojalność wobec konkretnej marki.
Dlaczego? Bo ci konsumenci są już klientami danej sieci. Wrócą do niej na zakupy, gdy będą tego potrzebowali, ale nie wcześniej (niezależnie od punktów lojalnościowych). Niewielka – relatywnie do już wydanych pieniędzy – zachęta nie spowoduje, że wydadzą w danej sieci więcej pieniędzy (albo: że nie wydadzą ich u konkurencji).
Dlatego niektóre programy lojalnościowe nie poprzestają na przyznawaniu punktów za zakupy. Starają się też kusić konsumenta dodatkowymi bonusami: kupony, promocje oraz „oferty specjalne” lub ograniczone czasowo mają sprawić, że klient wróci do danej sieci handlowej wcześniej albo – jeśli już przyjdzie – kupi więcej.
Ma to sens, ale tylko pod warunkiem, że dana sieć naprawdę wie dużo o swoim kliencie i potrafi poruszyć odpowiednią strunę jego „jestestwa”. A programy lojalnościowe organizowane przez poszczególne sieci tej cechy nie mają. Nie chodzi nawet o to, że to nie jest proste ani łatwe – po prostu na podstawie niedużej liczby transakcji dokonanych w konkretnej sieci nie da się stworzyć sensownego profilu konsumenta.
Nawet jeśli – jakimś cudem – uda się trafić w preferencje danego klienta, to bardzo często zły jest albo timing, albo lokalizacja. Konsument zainteresowany ofertą promocyjną lub lojalnościową musi mieć możliwie szybko szansę skorzystania z niej, bo w erze digitalnej najdalej za trzy minuty jego chęć skorzystania z oferty „przykryje” kolejna promocja albo inny impuls.
Program lojalnościowy w aplikacji mobilnej? Nie jest łatwo
Organizatorzy monobrandowych programów lojalnościowych próbują ominąć i tę rafę – proponują, jako nośnik programu lojalnościowego, aplikację mobilną w smartfonie i wirtualną kartę lojalnościową zamiast plastikowej albo papierowych kuponów zniżkowych.
Pomysł jest dobry: klient z aplikacją w smartfonie może być geolokalizowany i „atakowany” powiadomieniami push w odpowiednim miejscu i czasie. Można próbować mieć z nim bezpośredni kontakt i na bieżąco testować na nim – jakkolwiek by to źle nie zabrzmiało – różne strategie marketingowe. Nie skorzystałeś ze zniżki 10% w czwartek? To może skusisz się na 20% w piątek? Nie chcesz drugiej rzeczy za 50%? To może dasz się namówić na trzecią za darmo?
Ale eldorado, jeśli chodzi o swobodę korzystania z tych mechanizmów, już się skończyło (przynajmniej w Europie). Konsumenci są świadomi i niechętnie dzielą się danymi na swój temat. Coraz rzadziej udzielają zgód marketingowych, nie pozwalają się śledzić i w ogóle coraz rzadziej instalują w smartfonach aplikacje, które przydają się tylko raz na jakiś czas, nie dając w dodatku dużych korzyści. Pamięć w smartfonie jest cenna i staramy się jej nie zużywać bez powodu.
Dlaczego większość użytkowników „wymięka”?
Konsumenci lubią angażować się w programy lojalnościowe (zbierać punkty, otrzymywać nagrody, oszczędzać i wyciskać więcej z wydawanych pieniędzy), ale tylko w sposób, który jest dla nich osobiście opłacalny. I to na dwóch poziomach. Z jednej strony muszą widzieć realną korzyść, a z drugiej – zainteresowania i preferencje klienta muszą „widzieć się” z właściwą ofertą, przedstawioną właściwemu klientowi we właściwym czasie i we właściwy sposób.
To wszystko jest trudniejsze, niż wielu marketingowcom się wydaje. Skończyły się czasy, gdy wystarczyło włożyć klientowi do portfela „złotą kartę” i on był gotów dać się pokroić, żeby zebrać jak najwięcej punktów. Dziś plastikowe karty zagracają nam portfele, gubimy je, zapominamy o nich, a aplikacje sieci handlowych – o ile w ogóle damy się namówić do ich ściągnięcia – pozostają martwe.
Nie tylko stajemy się coraz mniej podatni na programy lojalnościowe. Fakt, że jest ich dużo i że nie spełniają naszych oczekiwań (bo „atakują” nas na ślepo i bez rozeznania naszych potrzeb) sprawia, iż coraz częściej się od nich opędzamy jak od natrętnej muchy.
Z amerykańskich statystyk wynika, że aż 67% klientów nigdy nie zapisuje się do programów lojalnościowych (i przez ostatnich pięć lat ten odsetek wzrósł o kilka punktów procentowych). Wśród stosunkowo niewielkiego odsetka konsumentów, którzy decydują się na udział w programach lojalnościowych z aplikacjami mobilnymi, aż 95% staje się nieaktywnych w ciągu pierwszych 90 dni. W ciągu roku 54% pozostałych członkostw lojalnościowych opartych na aplikacjach staje się nieaktywnych.
Porządny program lojalnościowy jest jak Yeti?
W rezultacie bardzo niewielu klientów czerpie korzyści z programów lojalnościowych. Nie przetwarzamy naszej wierności ulubionym markom na wymierne korzyści, a sieci handlowe wydają pieniądze na programy lojalnościowe, które nie przynoszą im żadnych zysków. Zaklęty krąg?
W erze wysokiej inflacji, gdy zaczynamy zwracać coraz większą uwagę na ceny towarów w sklepach oraz na możliwość oszczędzania pieniędzy na zakupach, porządny program lojalnościowy może osiągnąć większy sukces niż w „normalnych” czasach. Pisząc wprost: w erze rosnącej inflacji programy lojalnościowe nabierają dodatkowego sensu. O ile dwa lata temu duża część konsumentów machnęłaby ręką na 10-20 zł oszczędności, to teraz już zaczyna się liczyć każdy grosz.
Na które programy lojalnościowe warto wystawić radar? Na te, które dotyczą stosunkowo największej części naszych wydatków. Ponieważ nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkich dostępnych programów lojalnościowych (nakład czasu potrzebny na to jest zbyt duży w porównaniu z ewentualnymi korzyściami), należy się skupić na tych, z których możemy wycisnąć najwięcej.
—————————
ZAPROSZENIE:
Chcesz obronić się przed inflacją? Jednym z największych w Polsce programów lojalnościowych jest PAYBACK. Z jego pomocą możesz otrzymywać punkty – i wymieniać je na nagrody – w 1500 stacjonarnych punktach sprzedaży popularnych sieci handlowych i 250 sklepach online obejmujących większość Twojego domowego budżetu. PAYBACK organizuje wydarzenia takie jak PAYBACK Week czy Turbo Środa. Ponadto w każdy poniedziałek na uczestników programu czekają specjalne kupony pozwalające jeszcze szybciej powiększyć liczbę posiadanych punktów.
Jeśli jeszcze nie jesteś w programie PAYBACK – zarejestruj się tutaj. Zgromadzone punkty można nie tylko wymienić na nagrody lub vouchery (bo nie każdy jest typem wytrwałego zbieracza), ale również wykorzystać, by zmniejszyć wysokość rachunku u danego partnera programu. PAYBACK – dzięki temu, że obejmuje mnóstwo sieci handlowych i punktów sprzedaży – pozwala oszczędzać pieniądze szybciej. A w czasach wysokiej inflacji każde oszczędzone 5 zł ma znaczenie.
W kolejnych artykułach z niniejszego cyklu pokażę, jak ja uczę się wyciskać oszczędności z PAYBACK, zapytam ekspertów, jakie są najlepsze strategie na sprytne zakupy oraz spróbuję „złapać” wielką kumulację korzyści. Wspólnie sprawdzajmy, jak można dzięki PAYBACK zmniejszać wpływ inflacji na nasze portfele. Stay tuned, #smartshopping na „Subiektywnie o Finansach”.
—————————–
Przeciętna korzyść z uczestnictwa w programie lojalnościowym jest porównywalna z 2-3% wydanych pieniędzy. Jeśli będziemy w stanie objąć jednym lub kilkoma wybranymi programami lojalnościowymi np. 3000 zł naszych miesięcznych wydatków, to mamy szansę odzyskać 60-90 zł w skali miesiąca. I nawet ok. 1000 zł w skali roku.
Wiele osób nie korzysta z programów lojalnościowych, bo wydaje im się, że ten niewielki procent jest niewart zainteresowania. Ale w erze wysokiej inflacji i spadających realnych dochodów, dla wielu z nas możliwość włożenia sobie do kieszeni 1000 zł w skali roku – jako korzyści od zakupów, które i tak zrobimy – może być kusząca. O ile będziemy potrafili wybrać z marketingowego szumu informacyjnego takie programy lojalnościowe, które ten efekt przyniosą.
Przeczytaj jak, dzięki punktom, uczyłem się oszczędzać na noclegach: Komu opłaca się hotelowa lojalność i zdobywanie punktów za noclegi? (subiektywnieofinansach.pl)
Porządny program lojalnościowy, czyli jaki?
Jak można by zdefiniować w kilku punktach program, który daje szansę na uzyskanie tych korzyści? Oto porządny program lojalnościowy w kilku punktach:
– raczej multipartnerski niż „monokulturowy”. W budżecie domowym większości z nas nie istnieje żadna pojedyncza sieć handlowa, marka czy choćby koncern spożywczy, który zgarniałby więcej niż 10% naszych wydatków. Natomiast program lojalnościowy, który objąłby kilkanaście miejsc, w których robimy zakupy, może zrobić różnicę;
– działający jednocześnie offline i online. Stosunkowo niewiele programów lojalnościowych łączy nasze dwa światy zakupowe. Albo mamy platformy zakupów internetowych przyznające cashback od transakcji online, albo „naziemne” programy lojalnościowe, które działają tylko w fizycznych sklepach. Najbardziej efektywne są programy lojalnościowe, które pozwalają połączyć zakupy online i offline. To tym ważniejsze, że w naszych zwyczajach konsumenckich zakupy internetowe i naziemne coraz bardziej się przenikają;
– przygotowujący dla swoich użytkowników akcje multibrandowe, a więc mający zdolność łączenia ze sobą promocji i bonusów oferowanych przez różne sklepy i sieci handlowe. W jednym czasie – np. jednego dnia, przez jeden tydzień – mam możliwość korzystania ze specjalnych promocji w wielu miejscach jednocześnie. To oznacza, że ewentualna „napinka konsumencka”, czyli większa skłonność do zakupów, może być wynagrodzona relatywnie szczodrze. Na tym mechanizmie „jedzie” przecież cały Black Friday, który jest jednym wielkim multibrandowym programem… może nie lojalnościowym (bo lojalności tam akurat nie ma), ale wyprzedażowym.
Jeśli chcemy powalczyć z inflacją, to porządne programy lojalnościowe są jednym z narzędzi, które mogą pomóc nam zmniejszyć skutki wzrostu cen dla domowych portfeli.
———————————-
Niniejszy artykuł jest częścią akcji edukacyjnej #smartshopping, którą blog „Subiektywnie o Finansach” prowadzi wspólnie z operatorem programu lojalnościowego PAYBACK. Zapewne go znasz, bo jest jednym z największych w Polsce programów lojalnościowych. Z jego pomocą możesz otrzymywać punkty – i wymieniać je na nagrody – w 1500 stacjonarnych punktach sprzedaży popularnych sieci handlowych i 250 sklepach online, obejmujących większość Twojego domowego budżetu. Zaloguj się lub zarejestruj pod tym linkiem i odzyskuj pieniądze wydane podczas zakupów razem z ekipą „Subiektywnie o Finansach”.