Ostatnio do umów kredytowych często spisywane są aneksy. Jedne dotyczą zmiany sposobu oprocentowania kredytu (ze zmiennego na stałe), inne dotyczą ugód dotyczących kredytów indeksowanych do franków szwajcarskich lub euro. Jeśli to bank podsuwa nam do podpisu aneks – zwykle żadnych problemów nie ma (przynajmniej dopóki klient nie chce negocjować tego, co w aneksie bank wpisał). Przy aneksach wnioskowanych przez klienta nierzadko pojawia się… ponowne badanie zdolności kredytowej klienta. Czy bank ma do tego prawo?
Kredytobiorcy skarżą się, że banki przy okazji spisywania aneksu do umowy kredytowej chcą na nowo badać ich zdolność kredytową. Ale po co ponowne badanie zdolności kredytowej, skoro rata po aneksie będzie niekiedy nawet niższa niż przed jego podpisaniem? Banki żądają tej kłopotliwej formalności nawet wtedy, gdy na spisaniu aneksu zyskują. Czy mogą tak robić? A może to czysta złośliwość i utrudnianie życia klientom oraz narażanie ich na dodatkowe koszty?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Sezon na aneksy do umów kredytowych
W ostatnich miesiącach aneksy do umów kredytowych stały się bardzo modne. Spisujemy ich w bankach sporo i to wcale nie dlatego, że bank chciałby nam wpisać do umowy awaryjny „wskaźnik referencyjny”. Ważniejsze są dwa inne powody:
1. Bardzo wielu kredytobiorców na własnej skórze odczuło wzrost rat kredytów spowodowany dynamicznym wzrostem wskaźnika WIBOR. Kiedyś (lato 2021 r.) kredyt z oprocentowaniem stałym poniżej 4% wydawał się być drogi (alternatywą było oprocentowanie zmienne ok. 2,5%) i pomimo przedstawianych symulacji większość klientów jednak decydowała się na opcję marża + WIBOR. Jednak wartość wskaźnika wzrosła z ok. 0,2% do ponad 5% i zainteresowanie umowami ze stałym oprocentowaniem znacząco wzrosło. Duża część kredytobiorców postanowiła więc przesiąść się z oprocentowania zmiennego na okresowo (5, 7 lub 10 lat) stałe.
2. Niemała grupa klientów, którzy spłacają „kredyty frankowe”, jest zainteresowana ugodami z bankami. Niekiedy ugodę proponuje bank, ale nierzadko inicjatywa przychodzi od klienta. Wówczas trzeba sporządzić aneks dotyczący przeliczenia kredytu oraz zamiany wierzytelności na złotową.
Czytaj też: Tani kredyt hipoteczny. Jak sobie poradzić ze spłatą, gdy przestał być tani? (subiektywnieofinansach.pl)
Czy badanie zdolności kredytowej (ponowne) jest w takiej sytuacji dozwolone? Czy jest konieczne? Bank może w każdej sytuacji, gdy umowa ma się zmienić, na nowo przeliczyć i sprawdzić zdolność kredytową kredytobiorcy. Może, ale nie musi. O tym, czy to zrobi czy nie, zwykle decydują wewnętrzne regulacje.
Ponowne badanie zdolności kredytowej klienta. Szykana czy konieczność?
Często wśród naszych Czytelników pojawiają się głosy oburzenia. „Ale jak to? Liczenie zdolności kredytowej od nowa? Przecież przewidywana nowa rata ma być niższa. Dla banku mniejsze ryzyko, więc dlaczego znowu mam zbierać i wysyłać dokumenty dochodowe, a czasem nawet przeprowadzać wycenę nieruchomości?” Nie da się ukryć, że badanie zdolności kredytowej oznacza dla klienta dodatkowe koszty i poświęcony czas. I – niezależnie od tego – niekiedy również opłatę za przygotowanie aneksu przez bank.
Bolesna prawda jest taka, że bank literalnie ma prawo badać zdolność kredytową kredytobiorcy w każdym momencie trwania umowy kredytowej. Wynika to wprost z art. 74 Prawa Bankowego. Tak więc nie jest to jakiś bankowy wymysł, choć niekiedy można podejrzewać, że chodzi o utrudnianie życia klientom, żeby np. zniechęcić ich do występowania o spisanie aneksu, na którym bankowi specjalnie nie zależy (np. takiego, w którego efekcie kredyt zostanie szybciej spłacony, a więc sumaryczne odsetki będą mniejsze).
W banku zawsze powiedzą, że bank ma taki obowiązek, aby monitorować stan portfela kredytowego, rozpoznawać ewentualne zagrożenia itp. I że to „nic osobistego”. Jaka jest prawda, to wiedzą tylko bankowcy, którzy podejmują decyzje w takich sprawach. Z jednej strony każda taka procedura to dla banku jakiśtam problem, ale z drugiej – są od tego w każdym banku całe sztaby ludzi, którzy nie powinni się nudzić.
Jednak co wtedy, jeżeli zdolność kredytowa (ponownie liczona) kredytobiorcy „nie wyjdzie”? Czyli okaże się, że jej nie posiada dla konkretnej wartości zadłużenia? Odpowiedź znajdziemy w kolejnym artykule Prawa bankowego czyli art. 75 pkt 1. Bank, co do zasady, „może” w takiej sytuacji obniżyć kwotę przyznanego kredytu albo wypowiedzieć umowę kredytu. Jednak takie rozwiązanie to skrajność i raczej nie jest stosowane. Podejście do klientów jest zwykle łagodne.
Bankowcy podejrzliwi, bo podsuwamy im powody?
Niektórzy kredytobiorcy mają powody, by nie lubić ponownego badania zdolności kredytowej. Np. dlatego, że w momencie składania wniosku kredytowego „robią” sobie dochód „pod kredyt”. Czyli przedstawiają taki swój obraz (i swojej sytuacji finansowej), jaki chce zobaczyć analityk bankowy. A po uruchomieniu kredytu „hulaj dusza, piekła nie ma”. Czyli dochody robią się nieudokumentowane, „wchodzą” zasiłki zamiast realnego dochodu itp.
Banki zazwyczaj – o ile raty są płacone zgodnie z harmonogramem i warunki z umowy kredytowej (np. wpływy na konto) są realizowane – się klienta nie czepiają i nie analizują, jak zmieniła się jego sytuacja finansowa. I jest tak do momentu, aż kredytobiorca nie przyjdzie do banku z uprzejmą prośbą, żeby coś w umowie zmienić. Wtedy już nie system, a żywy człowiek bada sprawę.
Czy bank powinien badać ponownie zdolność kredytową, jeśli płacona przez klienta rata po spisaniu aneksu będzie niższa? Pewnie obyłoby się bez tego. Ale zasady, które panują w bankach, nie muszą być „normalne”, czyli logiczne dla zwykłego śmiertelnika. Pracownik banku czasem lubi mieć papiery potwierdzające, że niczego nie zaniedbał i nie naraził swojego banku na straty. I w tym celu woli być bardziej upierdliwy dla klienta, niż by mógł.
——————
Posłuchaj podcastu: coraz droższe kredyty. Czy znów grozi nam, że będziemy mieszkać „u Niemca”?
W 99. odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” sprawdzamy, jakie podwyżki powinni dostać urzędnicy budżetówki (lider opozycji obiecuje 20%, jeśli wygra wybory, ale minister edukacji przebija i mówi – 30%), a także chłodno myślimy o innych podwyżkach. Rozważamy, do czego doprowadzą nas podwyżki stóp procentowych i wzrost raty kredytu (czy z ich powodu znów grozi nam, że będziemy „mieszkać u Niemca” i czy to aby na pewno jest źle). Zastanawiamy się też nad tym, czy lepszą lokatą kapitału od depozytu w banku może być… używane auto. A na koniec przedstawiamy trzy dobre wiadomości na wyjątkowo złe czasy. Do wysłuchania podcastu – aby to uczynić należy kliknąć ten link – zapraszają Maciek Bednarek, Irek Sudak, Maciek Samcik oraz nowy członek teamu „Subiektywnie o Finansach” – Maciek Jaszczuk. Bo liczba Maćków na metr kwadratowy subiektywności musi się zgadzać :-).
obrazek tytułowy: Geralt/Pixabay