12 kwietnia 2022

Jak walczyć z inflacją w domowym budżecie? Program lojalnościowy pozwoli odzyskać 1000 zł rocznie i więcej. Ale na który warto postawić?

Jak walczyć z inflacją w domowym budżecie? Program lojalnościowy pozwoli odzyskać 1000 zł rocznie i więcej. Ale na który warto postawić?

Jak walczyć z inflacją w domowym budżecie? Czas zacząć przyglądać się uważniej domowym wydatkom, ciąć koszty i… wyciskać ostatnie soki ze zniżek na zakupach. Porządny program lojalnościowy pozwoli odzyskać 1000 zł rocznie i więcej. Ale programów lojalnościowych jest więcej niż grzybów w lesie. Od kart rabatowych i aplikacji ze zniżkami pękają nam portfele i smartfony. Na które programy lojalnościowe warto postawić?

Sieci handlowe wychodzą ze skóry, żebyśmy kupowali właśnie w ich sklepach. Dlatego jesteśmy coraz bardziej intensywnie bombardowani propozycjami uczestnictwa w programach lojalnościowych. Plastikowe karty zapełniają portfele, aplikacje zapełniają smartfony. Nie sposób nad tym zapanować, nie mówiąc już o wyciskaniu z tego lojalnościowego chaosu realnych korzyści. Na dłuższą metę wygrają te programy lojalnościowe, które zaoferują największy efekt synergii.

Zobacz również:

Jakie największe błędy popełniają twórcy programów lojalnościowych?

Niedawno mignęły mi przed oczami statystyki, z których wynikało, że amerykańscy konsumenci – których jest 330 mln, wliczając dzieci, posiadają obecnie 3,8 miliarda kont w programach lojalnościowych. Najwięcej w sieciach odzieżowych i spożywczych. Większość dużych sieci domyślnie korzysta z klasycznego modelu „punkty za wydane pieniądze”. Konsumenci mogą wymienić otrzymane punkty na przyszłe zakupy. To miły gest, ale w niewielkim stopniu zmienia zachowanie konsumentów lub zwiększa lojalność wobec konkretnej marki.

Dlaczego? Bo ci konsumenci są już klientami danej sieci. Wrócą do niej na zakupy, gdy będą tego potrzebowali, ale nie wcześniej (niezależnie od punktów lojalnościowych). Niewielka – relatywnie do już wydanych pieniędzy – zachęta nie spowoduje, że wydadzą w danej sieci więcej pieniędzy (albo: że nie wydadzą ich u konkurencji).

Dlatego niektóre programy lojalnościowe nie poprzestają na przyznawaniu punktów za zakupy. Starają się też kusić konsumenta dodatkowymi bonusami: kupony, promocje oraz „oferty specjalne” lub ograniczone czasowo mają sprawić, że klient wróci do danej sieci handlowej wcześniej albo – jeśli już przyjdzie – kupi więcej.

Ma to sens, ale tylko pod warunkiem, że dana sieć naprawdę wie dużo o swoim kliencie i potrafi poruszyć odpowiednią strunę jego „jestestwa”. A programy lojalnościowe organizowane przez poszczególne sieci tej cechy nie mają. Nie chodzi nawet o to, że to nie jest proste ani łatwe – po prostu na podstawie niedużej liczby transakcji dokonanych w konkretnej sieci nie da się stworzyć sensownego profilu konsumenta.

Nawet jeśli – jakimś cudem – uda się trafić w preferencje danego klienta, to bardzo często zły jest albo timing, albo lokalizacja. Konsument zainteresowany ofertą promocyjną lub lojalnościową musi mieć możliwie szybko szansę skorzystania z niej, bo w erze digitalnej najdalej za trzy minuty jego chęć skorzystania z oferty „przykryje” kolejna promocja albo inny impuls.

Program lojalnościowy w aplikacji mobilnej? Nie jest łatwo

Organizatorzy monobrandowych programów lojalnościowych próbują ominąć i tę rafę – proponują, jako nośnik programu lojalnościowego, aplikację mobilną w smartfonie i wirtualną kartę lojalnościową zamiast plastikowej albo papierowych kuponów zniżkowych.

Pomysł jest dobry: klient z aplikacją w smartfonie może być geolokalizowany i „atakowany” powiadomieniami push w odpowiednim miejscu i czasie. Można próbować mieć z nim bezpośredni kontakt i na bieżąco testować na nim – jakkolwiek by to źle nie zabrzmiało – różne strategie marketingowe. Nie skorzystałeś ze zniżki 10% w czwartek? To może skusisz się na 20% w piątek? Nie chcesz drugiej rzeczy za 50%? To może dasz się namówić na trzecią za darmo?

Ale eldorado, jeśli chodzi o swobodę korzystania z tych mechanizmów, już się skończyło (przynajmniej w Europie). Konsumenci są świadomi i niechętnie dzielą się danymi na swój temat. Coraz rzadziej udzielają zgód marketingowych, nie pozwalają się śledzić i w ogóle coraz rzadziej instalują w smartfonach aplikacje, które przydają się tylko raz na jakiś czas, nie dając w dodatku dużych korzyści. Pamięć w smartfonie jest cenna i staramy się jej nie zużywać bez powodu.

Dlaczego większość użytkowników „wymięka”?

Konsumenci lubią angażować się w programy lojalnościowe (zbierać punkty, otrzymywać nagrody, oszczędzać i wyciskać więcej z wydawanych pieniędzy), ale tylko w sposób, który jest dla nich osobiście opłacalny. I to na dwóch poziomach. Z jednej strony muszą widzieć realną korzyść, a z drugiej – zainteresowania i preferencje klienta muszą „widzieć się” z właściwą ofertą, przedstawioną właściwemu klientowi we właściwym czasie i we właściwy sposób.

To wszystko jest trudniejsze, niż wielu marketingowcom się wydaje. Skończyły się czasy, gdy wystarczyło włożyć klientowi do portfela „złotą kartę” i on był gotów dać się pokroić, żeby zebrać jak najwięcej punktów. Dziś plastikowe karty zagracają nam portfele, gubimy je, zapominamy o nich, a aplikacje sieci handlowych – o ile w ogóle damy się namówić do ich ściągnięcia – pozostają martwe.

Nie tylko stajemy się coraz mniej podatni na programy lojalnościowe. Fakt, że jest ich dużo i że nie spełniają naszych oczekiwań (bo „atakują” nas na ślepo i bez rozeznania naszych potrzeb) sprawia, iż coraz częściej się od nich opędzamy jak od natrętnej muchy.

Z amerykańskich statystyk wynika, że aż 67% klientów nigdy nie zapisuje się do programów lojalnościowych (i przez ostatnich pięć lat ten odsetek wzrósł o kilka punktów procentowych). Wśród stosunkowo niewielkiego odsetka konsumentów, którzy decydują się na udział w programach lojalnościowych z aplikacjami mobilnymi, aż 95% staje się nieaktywnych w ciągu pierwszych 90 dni. W ciągu roku 54% pozostałych członkostw lojalnościowych opartych na aplikacjach staje się nieaktywnych.

Porządny program lojalnościowy jest jak Yeti?

W rezultacie bardzo niewielu klientów czerpie korzyści z programów lojalnościowych. Nie przetwarzamy naszej wierności ulubionym markom na wymierne korzyści, a sieci handlowe wydają pieniądze na programy lojalnościowe, które nie przynoszą im żadnych zysków. Zaklęty krąg?

W erze wysokiej inflacji, gdy zaczynamy zwracać coraz większą uwagę na ceny towarów w sklepach oraz na możliwość oszczędzania pieniędzy na zakupach, porządny program lojalnościowy może osiągnąć większy sukces niż w „normalnych” czasach. Pisząc wprost: w erze rosnącej inflacji programy lojalnościowe nabierają dodatkowego sensu. O ile dwa lata temu duża część konsumentów machnęłaby ręką na 10-20 zł oszczędności, to teraz już zaczyna się liczyć każdy grosz.

Na które programy lojalnościowe warto wystawić radar? Na te, które dotyczą stosunkowo największej części naszych wydatków. Ponieważ nie jesteśmy w stanie ogarnąć wszystkich dostępnych programów lojalnościowych (nakład czasu potrzebny na to jest zbyt duży w porównaniu z ewentualnymi korzyściami), należy się skupić na tych, z których możemy wycisnąć najwięcej.

—————————

ZAPROSZENIE:

Chcesz obronić się przed inflacją? Jednym z największych w Polsce programów lojalnościowych jest PAYBACK. Z jego pomocą możesz otrzymywać punkty – i wymieniać je na nagrody – w 1500 stacjonarnych punktach sprzedaży popularnych sieci handlowych i 250 sklepach online obejmujących większość Twojego domowego budżetu. PAYBACK organizuje wydarzenia takie jak PAYBACK Week czy Turbo Środa. Ponadto w każdy poniedziałek na uczestników programu czekają specjalne kupony pozwalające jeszcze szybciej powiększyć liczbę posiadanych punktów.

Jeśli jeszcze nie jesteś w programie PAYBACK – zarejestruj się tutaj. Zgromadzone punkty można nie tylko wymienić na nagrody lub vouchery (bo nie każdy jest typem wytrwałego zbieracza), ale również wykorzystać, by zmniejszyć wysokość rachunku u danego partnera programu. PAYBACK – dzięki temu, że obejmuje mnóstwo sieci handlowych i punktów sprzedaży – pozwala oszczędzać pieniądze szybciej. A w czasach wysokiej inflacji każde oszczędzone 5 zł ma znaczenie.

W kolejnych artykułach z niniejszego cyklu pokażę, jak ja uczę się wyciskać oszczędności z PAYBACK, zapytam ekspertów, jakie są najlepsze strategie na sprytne zakupy oraz spróbuję „złapać” wielką kumulację korzyści. Wspólnie sprawdzajmy, jak można dzięki PAYBACK zmniejszać wpływ inflacji na nasze portfele. Stay tuned, #smartshopping na „Subiektywnie o Finansach”.

—————————–

Przeciętna korzyść z uczestnictwa w programie lojalnościowym jest porównywalna z 2-3% wydanych pieniędzy. Jeśli będziemy w stanie objąć jednym lub kilkoma wybranymi programami lojalnościowymi np. 3000 zł naszych miesięcznych wydatków, to mamy szansę odzyskać 60-90 zł w skali miesiąca. I nawet ok. 1000 zł w skali roku.

Wiele osób nie korzysta z programów lojalnościowych, bo wydaje im się, że ten niewielki procent jest niewart zainteresowania. Ale w erze wysokiej inflacji i spadających realnych dochodów, dla wielu z nas możliwość włożenia sobie do kieszeni 1000 zł w skali roku – jako korzyści od zakupów, które i tak zrobimy – może być kusząca. O ile będziemy potrafili wybrać z marketingowego szumu informacyjnego takie programy lojalnościowe, które ten efekt przyniosą.

Przeczytaj jak, dzięki punktom, uczyłem się oszczędzać na noclegach: Komu opłaca się hotelowa lojalność i zdobywanie punktów za noclegi? (subiektywnieofinansach.pl)

Porządny program lojalnościowy, czyli jaki?

Jak można by zdefiniować w kilku punktach program, który daje szansę na uzyskanie tych korzyści? Oto porządny program lojalnościowy w kilku punktach:

– raczej multipartnerski niż „monokulturowy”. W budżecie domowym większości z nas nie istnieje żadna pojedyncza sieć handlowa, marka czy choćby koncern spożywczy, który zgarniałby więcej niż 10% naszych wydatków. Natomiast program lojalnościowy, który objąłby kilkanaście miejsc, w których robimy zakupy, może zrobić różnicę;

– działający jednocześnie offline i online. Stosunkowo niewiele programów lojalnościowych łączy nasze dwa światy zakupowe. Albo mamy platformy zakupów internetowych przyznające cashback od transakcji online, albo „naziemne” programy lojalnościowe, które działają tylko w fizycznych sklepach. Najbardziej efektywne są programy lojalnościowe, które pozwalają połączyć zakupy online i offline. To tym ważniejsze, że w naszych zwyczajach konsumenckich zakupy internetowe i naziemne coraz bardziej się przenikają;

– przygotowujący dla swoich użytkowników akcje multibrandowe, a więc mający zdolność łączenia ze sobą promocji i bonusów oferowanych przez różne sklepy i sieci handlowe. W jednym czasie – np. jednego dnia, przez jeden tydzień – mam możliwość korzystania ze specjalnych promocji w wielu miejscach jednocześnie. To oznacza, że ewentualna „napinka konsumencka”, czyli większa skłonność do zakupów, może być wynagrodzona relatywnie szczodrze. Na tym mechanizmie „jedzie” przecież cały Black Friday, który jest jednym wielkim multibrandowym programem… może nie lojalnościowym (bo lojalności tam akurat nie ma), ale wyprzedażowym.

Jeśli chcemy powalczyć z inflacją, to porządne programy lojalnościowe są jednym z narzędzi, które mogą pomóc nam zmniejszyć skutki wzrostu cen dla domowych portfeli.

———————————-

Niniejszy artykuł jest częścią akcji edukacyjnej #smartshopping, którą blog „Subiektywnie o Finansach” prowadzi wspólnie z operatorem programu lojalnościowego PAYBACK. Zapewne go znasz, bo jest jednym z największych w Polsce programów lojalnościowych. Z jego pomocą możesz otrzymywać punkty – i wymieniać je na nagrody – w 1500 stacjonarnych punktach sprzedaży popularnych sieci handlowych i 250 sklepach online, obejmujących większość Twojego domowego budżetu. Zaloguj się lub zarejestruj pod tym linkiem i odzyskuj pieniądze wydane podczas zakupów razem z ekipą „Subiektywnie o Finansach”.payback porządny program lojalnościowy

 

Subscribe
Powiadom o
32 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Maciej
2 lat temu

Panie Macieju. Akurat przywołanie jako partnera cyklu programu Payback to chyba strzał w kolano. Ten program jest klasycznym przykładem tych wszystkich mankamentów o których Pan pisał.

John
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Wszystko. Dawnymi czasy po roku jeżdżenia na bp i zakupów u partnerów można było dostać całkiem sensowny prezent. Sam posiadam maszynkę do strzyżenia Rowenta i komplet markowych śrubokrętów. Ostatnimi czasy za zatankowanie samochodu pod korek dostaje się w punktach mniej niż złotówkę! Lepiej pojechać na stację obok gdzie paliwo jest kilka groszy tańsze i zaoszczędzimy dużo więcej. Ogólnie zwroty obecnie są żenujące.

John
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Ale moja auta mają też mniej więcej takie samo spalanie i taką samą odległość pokonuję do pracy. Ale obecnie nazbieranie czegokolwiek w punktach graniczy z cudem

Adam
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

No nie do końca – przeliczniki może i tak ale kwoty punktów uprawniające do nagrody już nie – Zaorski o tym mówił: punkty lojalnościowe tez podlegają inflacji. Pomysłem na to jest blockchain – partner przyznaje punkty, które musi kupić na rynku. Zapisałem się nawet na taki program i czekam na uznanie moich zakupów przez partnera. Minus taki ze punkty zmieniają wartość.

jsc
2 lat temu
Reply to  Adam

Postulujesz władowanie biznesu w, jak to niektórzy uroczo nazywają, shitcoiny?

Przemo
2 lat temu

Payback od dawna nie zalicza często punktów zbieranych w zakupach internetowych. Np. na Allegro przeważnie jak są punkty bonusowe (np. x5) i zakup jest z gatunku konkretniejszych. Zbyt wiele takich „przypadków” miałem, żeby uwierzyć że to przypadek a nie celowe działanie.

Przemo
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Raczej się nie zdarzy bo ich wymieniłem. Do netowych zakupów używam teraz net-pocket.
Zaleta jest też taka, że aby sensownie wydać punkty, nie trzeba jechać do Kauflandu na zakupy, można sobie przelać żywą gotówkę. Działa i wypłaca. Jest wtyczka do Chrome i ona sama przypomina o aktywowaniu cashbacku, jeśli akurat jesteśmy na stronie sklepu będącego w programie.
P.S. Nie reklamuję, podpowiadam 🙂

Przemo
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Tak – można zamienić na śmieszne nagrody. W tej sytuacji Kaufland naprawdę wydaje się najrozsądniejszym wyjściem.
A z programu. który opisałem wypłaciłem już kilka razy żywą gotówkę. Też śmieszną, ale to akurat jest cecha wspólna wszystkich programów tego typu.
No i przede wszystkim zalicza mi każdą transakcję.

John
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Difycashback od opery sam zbiera zwroty. Nie trzeba wchodzić do sklepu przez specjalne linki. Wypłata jest na konto. Dużo lepsze niż payback.

Przemo
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Wniosek z tego, że trzeba dywersyfikować. Akurat na BP i w Kauflandzie Payback zalicza wszystko jak trzeba.

John
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Jak napisałem wcześniej zwrot na bp jest i tak żenujący i nie rekompensuje nawet droższego paliwa w porównaniu do konkurencyjnych stacji

Przemo
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Pamiętam jeszcze z lat 90. gdy BP miało własny program punktowy, aby uzbierać z samego tankowania na 14-calowy kineskopowy telewizor Sony, trzeba było wlać za ok. 80 k PLN.

Punkty promocyjne oczywiście są, za myjnię, za kawkę i za płyn do spryskiwaczy. Tylko nikt rozsądny nie kupuje płynu do spryskiwaczy na stacji benzynowej. No chyba, że naprawdę musi…

John
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Orlen sprzedaje swoją kawę do zaparzenia w domu. Kupuję ziarnistą i odpalam ekspres 🙂

John
2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Dokładnie. Przez jakiś czas było kilka razy punktów więcej jeśli się zatankowało min 20l raz na tydzień. To miało sens. Później zmienili na dwa dni. To przestało mieć jakikolwiek sens, bo aż tyle mało kto jest w stanie wyjeździć. Dlatego zacząłem wtedy tankować na stacji obok, gdzie paliwo jest średnio 10-15 groszy tańsze. I wychodzę na tym lepiej 🙂

2 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Mam Payback i też tam kupuję, ale dodatkowo płacę kredytówką BNP z programem mamBONUS – dzięki czemu za te same zakupy mam punkty w drugim programie, z całkiem fajnymi nagrodami

Mike
2 lat temu
Reply to  Przemo

Mam takie same doświadczenia właśnie z allegro. Nie wiem, czy w payback robią to celowo, ale nie mam ochoty upominać się o punkty tylko dlatego, że nie potrafią (a może nie chcą) tego naprawić. Kiedyś zakupy na allegro udawało się zrobić wewnątrz aplikacji payback i problemów z naliczaniem punktów nie było. Odkąd payback zaczął przekierowywać do przeglądarki internetowej (przemilczę brak przekierowania do aplikacji, jak np. w shopee) to punktów podczas zakupów już nie otrzymałem, a było tego trochę. I nie używam wtyczek blokujących reklamy, które według payback mogą stwarzać problemy.

Przemo
2 lat temu
Reply to  Mike

Jak się dużo kupuje to nawet nie sposób się upominać, bo życia szkoda. To ma działać a nie oszukiwać.
Poza tym w Payback transakcje nie są jakoś oznaczone przez co nie jest łatwo to ogarnąć.
Widać natomiast, że kupiłem coś za 3k z punktami x5 i tego nie ma.

Monika
2 lat temu
Reply to  Przemo

Potwierdzam. Też to zauważyłam.

Jacek
2 lat temu

Kupuję tylko to, co chcę, a nie to, co mi każą, bądź sugerują. Mój ojciec uczył mnie już od dziecka, że jak coś pragnę sobie kupić, to muszę na to uzbierać pieniądze – jeżeli nie daję rady, to znaczy, że mnie na to nie stać. Trzymam się tego całe życie. Na szczęście nigdy w życiu nie potrzebowałem, ani nie pragnąłem wziąć kredytu. Potrafiliśmy z żoną zbudować dom własnymi siłami. Trwało to co prawda prawie osiem lat, ale daliśmy radę.

Paweł
2 lat temu

Program fajny,ale na dwie wady. Kupony papierowe i w aplikacji, które trzeba aktywować. To powinno iść z automatu a nie poświęcać czas na szukanie i aktywowanie. Po drugie tak jak kiedyś karta bankowa debetowa powiązana z programem (chyba jest tylko kredytówka z City) obyło by git. Dobrze, że infolinia działa poprawnie i można coś załatwić. Mnie np: z programem bezcenne chwile chciałem zarejestrować drugą kartę to wywala błąd. Infolinia nic nie widzi i teraz nie mam do żadnej dostępu. Porażka całkowita.

Piotr
2 lat temu

Ja polecam Cashback w Aliorze, 1% zwrotu przy płatnościach blikiem w sklepach stacjonarnych. Czyli przy zakupach w markecie czy na stacji paliw wraca do nas te 2 czy 3 PLN, max. 15 PLN miesięcznie. Większość sklepów akceptuje taką formę płatności, więc możemy kupować w najtańszych miejscach.

Mario
2 lat temu
Reply to  Piotr

„1% zwrotu za transakcje mobilne – jedna z korzyści do Konta Jakże Osobistego Alior Banku

Płać mobilnie i korzystaj

Propozycja Alior Banku to przykład, że wybór odpowiedniej formy płatności za codzienne wydatki może przynosić wymierne korzyści, w tym przypadku zwrot 1% transakcji, maksymalnie 20 zł w miesiącu. Niby niedużo, ale w skali roku może to być w sumie 240 zł.”

źródło: https://www.najlepszekonto.pl/1-procent-moneyback-platnosci-mobilne-korzysc-konto-jakze-osobiste-alior-bank

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu