Miały się skończyć konta za zero, ale wciąż w kilku bankach można założyć ROR i kartę bez opłat i bez dodatkowych warunków. Miały się skończyć programy typu money-back, w których banki płacą za to, że klient często używa karty w sklepach, ale wciąż kilka banków ma je w ofercie. Jak widać najbardziej drapieżne w pozyskiwaniu klientów instytucje finansowe nie zwalniają tempa. Na pierwszym miejscu wśród tych drapieżników jest Eurobank, który za założenie konta i używanie karty zapłaci aż 720 zł.
Czytaj też: Koniec ery money-backów? Ten bank zapłaci za każde zakupy. Punktami Payback. Czy to się opłaca?
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Bank T-Mobile zmienia warunki money-backu. Dobrze ci zapłaci tylko za kredyt
Zaoferowali najbardziej wypasiony money-back w kraju: aż 5% i 720 zł. No to… prześwietlamy!
To najbardziej wypasiona promocja tego typu w polskich bankach. W T-Mobile Usługi Bankowe płacą po 15-25 zł miesięcznie, w mBanku 650 zł w ciągu pięciu miesięcy, w Toyota Banku do 50 zł miesięcznie, w Banku Pocztowym – 200 zł w ciągu roku, a w BZ WBK – do 25 zł miesięcznie.
W żadnym z banków prowadzących konta z money-backiem nie można zarobić po 60 zł miesięcznie i 720 zł przez rok. Eurobank ma na pokładzie gwiazdę pierwszej wielkości – Piotra Adamczyka – więc i kampania reklamowa oferty w telewizji jest na wypasie (pod tym względem równie mocną osobowość zakontraktował chyba tylko ING – Marka Kondrata).
Co trzeba zrobić, żeby dostać w prezencie 720 zł od Eurobanku? Po pierwsze założyć konto „Active” lub „Prestige”. Żaden z tych rachunków nie jest najtańszym z oferowanych przez bank (ten status dzierży konto Standard za 2 zł miesięcznie, które nie oferuje nawet dostępu do bankowości internetowej, a także konto „Na Co Dzień” z bezwarunkową opłatą 5 zł miesięcznie). Konto „Active” kosztuje 9 zł miesięcznie, a karta do niego – kolejne 4,9 zł.
Można nie płacić, ale tylko pod warunkiem, że do banku wpływa miesięcznie co najmniej 1500 zł z wynagrodzenia oraz że zapłacimy kartą w sklepach za transakcje warte 400 zł miesięcznie. Można też uzyska roczną ulgę, o ile… poleci się to konto znajomemu i to tak skutecznie, że założy on sobie nowe konto w Eurobanku (o tym więcej napiszę za chwilę). Przeniesienie się do Eurobanku z domowymi finansami może więc nic nie kosztować, ale trzeba naprawdę lubić płacenie kartą w sklepach.
Czytaj też: Robin Hood ustrzeli bankową konkurencję? Jedyny duży bank, który konto i kartę daje bezwarunkowo za zero
Czytaj też: Bank Pocztowy wycofał konto z dożywotnią gwarancją darmowości, ale za to ma… nowy money-back
Za co Eurobank odda nam pieniądze?
No, ale my tu nie jesteśmy po to, żeby Eurobankowi nie płacić, ale żeby na nim zarobić. Zwrot jest niewąski, bo wynosi aż 5% dokonanych kartą transakcji. Ale są dwa ograniczenia. Po pierwsze w żadnym miesiącu bank nie odda więcej, niz 60 zł, a po drugie nie będzie zwracał pieniędzy za wszystkie zakupy. Nie dostaniesz zwrotu 5% jeśli zrobisz zakupy w sklepie spożywczym. Ani w aptece. Ani na stacji paliw. Bank nie zwróci też za zakup odzieży, ani butów. Ani za zakupy z centrum handlowym. Odpadają w zasadzie wszystkie najczęstsze kategorie zakupowe.
Za co zwracają? Za wyuzdaną konsumpcję. A więc za wydatki na hotele i ośrodki wypoczynkowe. Za podróżowanie, ale tylko samolotem, pociągiem i autobusem dalekobieżnym, promem, albo wynajętym samochodem – odpadają wydatki na paliwo do własnego samochodu. Za rozrywkę, czyli kina, teatry, muzea, parki zabaw. Za żarcie na mieście: restauracje, bary i fast-foody, puby, kawiarnie i kluby. Za baseny, korty tenisowe, szkoły tańca, ściany wspinaczkowe, kręgielnie, bilard i pole golfowe.
Generalnie płacą więc nie za to co musisz kupić tylko za to, co kupujesz, gdy trochę kasy ci zostanie po opłaceniu comiesięcznych rachunków, zapełnieniu lodówki i szafy z ubraniami. Sprytne. Przeciętna polska rodzina na te kategorie zakupowe, które są premiowane przez Eurobank, nie wydaje więcej, niż 10-15% domowego budżetu.
Większość idzie jednak na rachunki, kredyty i jedzenie. Zwrot jest duży, ale żeby w danym miesiącu oddali 60 zł, to trzeba wydać na wyuzdaną konsumpcję 1200 zł. To możliwe w wakacje, ale miesiąc w miesiąc? Trzeba mieć naprawdę solidny budżet miesięczny, z dochodami rzędu 8000 zł i wyższymi.
Obiecują 720 zł, ale będzie dobrze jak ugrasz… połowę
Kwota 720 zł jest więc dla większości potencjalnych klientów Eurobanku wabikiem, tak naprawdę do ugrania jest zapewne znacznie mniej. Nawet wydając równowartość 20% dochodów na przyjemności przeciętny Polak, zarabiający 3000 zł na rękę (ci co mniej zarabiają nie mają szans na wydawanie dużych pieniędzy na rzeczy inne, niż kino i pizzeria) będzie w stanie „wycisnąć” góra połowę z przewidzianego przez Eurobank limitu.
Czytaj też: Rewolucja w BZ WBK! Zostanie tylko jedno konto. Ale za to można poskładać je z klocków
Jednak darowanemu koniowi w kitę się nie zagląda. Jeśli nawet nie oddadzą 720 zł, a tylko 300-350 zł, to i tak będzie nieźle. Przynajmniej o ile nie wydamy w tym czasie prawie 170 zł na prowadzenie konta i abonament do karty (przypomnijmy, że niespełnienie warunków aktywnego korzystania z konta i zasilania go pensją oznacza wydatek 14 zł w przypadku tańszego konta „Active”). Jak zapewnić sobie darmowe konto bez konieczności spełniania jakichkolwiek warunków?
Można to zrobić zachęcając rodzinę i znajomych do przeniesienia konta do Eurobanku. Zarekomendowany przez nas znajomy nie płaci za ROR przez cały okres uczestniczenia w programie, a i my mamy w tym czasie konto za zero (darmocha przysługuje od następnego miesiąca po tym, w którym znajomy się zapisał). Maksymalnie można zachęcić – i zapewnić bezwarunkowo darmowe konto – do czterech osób.
Kiedy bezwarunkowa darmoszka się kończy? W sytuacji, gdy zarekomendowany znajomy znajdzie sobie lepszy bank (jemu wszystko jedno, ale dla nas jego obecność w Eurobanku jest gwarancją, że nie będziemy płacili za ROR, bez względu na warunki) albo gdy bank zakończy program premiowy (na razie jest określony jako bezterminowy, ale bank może go zakończyć z dwumiesięcznym okresem wypowiedzenia).
W sumie więc pomysł Eurobanku – choć ma kilka wad – daje opcję wyciśnięcia kilku stówek i posiadania darmowego konta przez jakiś czas. A potem? Potem też może być darmowo, ale już bez zwrotu i z koniecznością bardzo aktywnego używania konta.