Nie widać końca kłopotów „zielonego”. Dolar słabnie w oczach. Nie dość, że jest zakładnikiem mało stabilnej polityki gospodarczej prezydenta USA Donalda Trumpa, to pada ofiarą coraz bardziej bezceremonialnych nacisków Donalda Trumpa na amerykański bank centralny, żeby ten obniżył stopy procentowe. Szef Fed Jerome Powell jest nieugięty i jeszcze w środę zapewnił, że nie ma ku temu powodów. Czy Trump naciśnie mocniej na pedał gazu i spróbuje usunąć prezesa Fed przed końcem kadencji? Jak bardzo może jeszcze spaść dolar?
W środę wieczorem ukazał się artykuł „The Wall Street Journal”, w którym dziennikarze tego szacownego medium poinformowali, że dotarli do informacji, że prezydent może podjąć próbę usunięcia szefa Rezerwy Federalnej przed upływem kadencji i wyznaczyć następcę już we wrześniu lub październiku. Zdaniem WSJ, potencjalnymi następcami Powella mogą być albo gubernator Fed Kevin Warsh, albo dyrektor National Economic Council Kevin Hassett. Ale to na razie tylko niesprawdzone pogłoski. Sam Trump wspominał, że ma na myśli trzy lub cztery osoby.
- Kapitał wraca do Ameryki. Ale czy warto dziś lokować pieniądze w amerykańskie obligacje, poprzez fundusze?
- Jak powinna inwestować pieniądze fundacja rodzinna? Czasy się zmieniają, więc i inwestycje rodzinne wymagają szczególnej troski
- Temat kart kredytowych dzieli młode Polki i Polaków. To darmowy sposób na poprawę domowego cash-flow czy… coś dziwnego i trudnego? Są nowe liczby!
Inwestorzy nie lubią, gdy politycy mieszają się do polityki pieniężnej. Rośnie wówczas obawa, że dla doraźnych korzyści będą sprzyjali „niszczeniu” wartości waluty. I to się właśnie dzieje w USA. Na fali nowych spekulacji o rosnącej presji Donalda Trumpa na Jerome’a Powella w celu wywołania szybszych obniżek stóp procentowych dolar nurkuje od kilku dni. „Zielony” spadł do najniższego poziomu do 2022 r. I na razie nie ma sygnałów, że może odrobić choćby część strat.
Obniżka stóp procentowych w USA może nastąpić wcześniej?
Dolarowi szkodzą spekulacje, że obniżki stóp procentowych w USA mogą nastąpić wcześniej i pójść dalej niż obecnie zakłada rynek. Prezydent Donald Trump, który przez ostatnie tygodnie był zajęty wojną na Bliskim Wschodzie, przypomniał sobie o prezesie Rezerwy Federalnej Jerome Powellu, którego uważa za szkodnika i chce jak najszybciej wymienić. W takich sytuacjach zazwyczaj dolar krwawi. A z tego – i z kilku innych powodów – słabnie on już od wielu miesięcy.
Rezerwa Federalna nie chce obniżać stóp procentowych zanim nie zobaczy, jaki wpływ na inflację będą miały cła nałożone przez Trumpa na wiele krajów i regonów świata. Co prawda nie wszystkie początkowo nałożone drakońskie cła już funkcjonują, bo Trump zdecydował o trzymiesięcznym rozejmie w wojnie handlowej ze światem (m.in. z Unią Europejską i Chinami), ale ów rozejm kończy się 9 lipca, czyli całkiem niedługo. A co potem?
W tym tygodniu szef Fed na forum amerykańskiego Senatu podtrzymał stanowisko większości członków banku centralnego, że z obniżkami stóp trzeba jeszcze poczekać. Ostatnia obniżka w USA, o 0,25 pkt proc., miała miejsce w grudniu 2024 r., jeszcze przed objęciem urzędu prezydenta przez Trumpa. Od tego czasu, mimo ponaglań prezydenta, bank centralny tłumaczy, że inflacja wciąż nie powiedziała ostatniego słowa i trzeba działać ostrożnie. Rynki obecnie zakładają dwie obniżki stóp procentowych w 2025 r., ale dopiero w drugiej połowie roku.
Takie stanowisko nie podoba się prezydentowi, który lubi – jak to pokazał np. ostatnio w konflikcie Izraela z Iranem – szybkie działania i szybkie zwycięstwa. I najchętniej pozbyłby się z Fed szefa, który „robi mu pod górkę”. Na polu bitwy o stopy procentowe na razie Trump odnotowuje porażki. Na jego ponaglenia Jerome Powell cierpliwie i stanowczo odpowiada, że zamierza dotrwać do końca swojej kadencji, która kończy się w lutym 2026 r. A w sprawie stóp będzie kierować się tylko argumentami związanymi z mandatem banku centralnego.
Powell nie jest przeciwnikiem politycznym prezydenta. Został szefem Fed z nominacji… „pierwszego” Trumpa w listopadzie 2017 r., co zatwierdził Senat w styczniu 2018 r. Szef Fed zdobył sobie na tyle zaufanie świata finansów i polityki, że na drugą pięcioletnią kadencję został nominowany przez następcę Trumpa – Joego Bidena w listopadzie 2021 r. Powell dobrze dogaduje się z wieloma Republikanami. Ale nie z Trumpem.
Trump rozumie interes gospodarki jako konieczność dostarczenia jej impulsu ze strony tańszego kredytu, co miałoby rozruszać inwestycje firm. Jest to dla administracji USA ważne szczególnie w momencie, kiedy stara się ona przyciągnąć firmy ze świata do lokowania bazy produkcyjnej na terenie Ameryki. Z drogim kredytem jest to trudniejsze. Trump chce nieco odchudzić wydatki budżetu USA, więc potrzebuje większych dochodów firm.
Za swojej pierwszej prezydentury Trump zaproponował w 2017 r., w celu rozruszania gospodarki, wielki pakiet fiskalny, czyli pieniądze do kieszeni Amerykanów i firm, w wysokości biliona dolarów. Biden przelicytował to w 2021 r., dając Amerykanom – i obywatelom, i firmom – 2 biliony dolarów. To miał być największy impuls fiskalny ever dla USA o wartości ok. 9% PKB. Duża część z tego pakietu, ok. pół biliona dolarów, miała pójść na subsydia dla producentów przemysłowych.
Teraz Trump chciałby posłużyć się tańszym kredytem, co nie znaczy, że chce zrezygnować z poprzednich mechanizmów. Uważa, że gospodarce przydadzą się ulgi i obniżki podatków. Projekt nowego budżetu zakłada przedłużenie obniżek podatków na kolejne lata.
„Nie wiem, dlaczego Rada go nie unieważni…”
Nie jest to pierwszy raz, kiedy Donald Trump dosyć obcesowo wyraża się o szefie Fed. Chciał go zwalniać, odwoływać, skracać jego kadencję. Potem to odwoływał i twierdził, że… nie miał na myśli odwoływania. Całkiem niedawno, 12 czerwca, powiedział: „Nie zamierzam go zwolnić”. A z kolei już po ostatnim posiedzeniu Fed, na swoim profilu na ulubionej platformie Truth Social napisał:
„Nie wiem, dlaczego Rada nie unieważni (Powella)”
W swoim stylu prezydent USA dowodził, że obniżki są bardzo ważne dla gospodarki. Zdaniem Trumpa, cięcia stóp procentowych powinny być częścią większego planu, którego najważniejszym składnikiem były podwyżki ceł i zachęty do inwestowania w Stanach Zjednoczonych. No i oczywiście, w tym pakiecie mieści się zmiana wartości amerykańskiej waluty. Dolar powinien być, zdaniem Trumpa, słabszy, żeby choć trochę zapobiegać dużemu importowi towarów do USA.
„Może, tylko może, będę musiał zmienić zdanie na temat jego zwolnienia? Ale niezależnie od tego, jego kadencja wkrótce się kończy. (…) W pełni rozumiem, że moja silna krytyka jego osoby utrudnia mu robienie tego, co powinien robić, czyli obniżanie stóp procentowych, ale próbowałem wszystkiego na różne sposoby”.
Już po tym ostatnim wpisie prezydenta Powell uczestniczył w przesłuchaniu przez Senatem i niczym nie zrażony dowodził swoich racji. Twardo obstawał przy tym, że dotrwa do końca kadencji, która kończy się dopiero w lutym 2026 r.
Główna stopa procentowa jest w przedziale 4,25%–4,50%. Fed prognozuje wolniejszy wzrost gospodarczy, a także wyższe bezrobocie i – co najważniejsze – nieco wyższą inflację do końca tego roku. A ponieważ akurat w czerwcu przypadał termin na publikację projekcji inflacyjnej Fed, zobaczyliśmy na wykresie, czarno na białym, jak członkowie banku centralnego widzą przyszły przebieg dynamiki wzrostu cen w gospodarce.
Faktycznie w nowej projekcji z czerwca inflacja jest lekko podwyższona i wyraźnie spada dopiero od początku 2026 r. natomiast w poprzedniej projekcji z marca tego roku inflacja już powinna być na niższym poziomie i teraz już raczej tylko spadać. Nie jest to duża różnica, nie wyklucza ona decyzji o obniżek stóp procentowych pod koniec tego roku.
Tego obrazu sytuacji nie zakwestionował też jeden z gubernatorów Fed Chris Waller, który był wymieniany wcześniej przez media jako możliwy kandydat Trumpa na następcę Powella. Waller powiedział co prawda po czerwcowym posiedzeniu Rezerwy Federalnej, że w obliczu spadającej inflacji i oznak osłabienia rynku pracy, obniżki stóp procentowych powinny być rozważane, ale jednocześnie przyłączył się do jednomyślnej decyzji o pozostawieniu ich bez zmian w czerwcu.
Powell przed Senatem tłumaczył z kolei, że plany taryfowe administracji Donalda Trumpa mogą spowodować jednorazowy skok cen, ale jest też ryzyko, że spowodują one bardziej trwałą inflację. Powell ostrzega: jeśli Fed postąpi nieostrożnie, popełni błąd i zbyt wcześnie obniży koszty kredytu, „ludzie będą płacić za to cenę przez długi czas”. Taka jest perspektywa Fed. Co prawda w Senacie przedstawiciele Republikanów naciskali na Powella, żeby przystąpić do obniżek jak najszybciej, bo wskaźniki inflacji są już znacznie lepsze, ale Powell był nieugięty.
Jednym z najważniejszych argumentów szefa Fed było to, że trumpowa polityka ceł nie ma odpowiednika w historii gospodarczej Stanów Zjednoczonych, trudno więc ekonomistom banku centralnego czerpać jakieś analogie z przeszłości. Powell zauważył, że taryfy nałożone przez Trumpa w jego pierwszej kadencji były znacznie mniejsze, a poza tym, inflacja wtedy był znacznie niższa. Obecnie inflacja utrzymuje się powyżej celu Fed wynoszącego 2% od ok. czterech lat, więc trudniej z nią walczyć, a wzrost cen może przekształcić się w bardziej trwały trend.
Skrócenie kadencji Powella – czy to w ogóle byłoby możliwe?
Czy prezydent IUSA może skrócić kadencję szefa Fed? Czy miałby jakieś instrumenty prawne do realizacji swoich gróźb Ciekawą analizę zamieścił niedawno prestiżowy portal ’The Harvard Gazette„, wydawany w sercu amerykańskiego świata naukowego. Co myśli o tej sprawie Daniel Tarullo, profesor Nomura International Financial Regulatory Practice na Harvard Law School? Tarullo to nie byle kto, zasiadał w Federal Reserve Board i Federal Open Market Committee (FOMC), organie decydującym o stopach procentowych, od 2009 do 2017 r. Jakie byłyby potencjalne skutki, gdyby prezydent spełnił swoje groźby zwolnienia Powella ze stanowiska?
Ustawa o Rezerwie Federalnej z 1913 r. pozwala na odwołanie gubernatorów „z ważnego powodu”, ale nie mówi nic o przewodniczącym FOMC. Czy dodanie poprawki do Federal Reserve Act w latach 70. XX w., która przewidywała zatwierdzenie przewodniczącego przez Senat na czteroletnią kadencję, obejmuje ochronę „z ważnego powodu”, jaką pierwotna ustawa o Rezerwie Federalnej zapewniała wszystkim członkom Rady Gubernatorów? Można twierdzić, że czteroletni okres pełnienia funkcji przewodniczącego nie jest chroniony przez przepis „z ważnego powodu”.
Druga kwestia: czy — niezależnie od tego, co przewiduje Ustawa o Rezerwie Federalnej — Sąd Najwyższy USA uważa, że Konstytucja daje prezydentowi prawo do odwołania każdego w niezależnej agencji, kto wykonuje to, co sąd uważa za funkcje „wykonawcze”? Czy to są kwestie powiązane, czy odrębne od siebie? Czy Sąd Najwyższy poparłby taki ruch prezydenta, biorąc pod uwagę zakres jego władzy wykonawczej?
Problemem byłoby jednak to, czy Fed (i być może inne agencje) byłyby traktowane inaczej niż reszta administracji. Zdaniem Tarullo, dotychczasowe orzecznictwo Sądu Najwyższego wskazuje, że będzie on postrzegać Rezerwę Federalną inaczej niż inne agencje. A to działa na korzyść Powella. Sąd Najwyższy nadal może uznawać szeroki zakres autorytetu prezydenta, ale opowiadać się za wyłączeniem dla Fed.
Dodatkowo ekonomista uważa, że sędziowie mogą sięgać do najstarszych aktów o powołaniu instytucji Rezerwy Federalnej przez Kongres, co miało być aktem stworzenia niezależnego banku centralnego. Co prawda, pierwszy bank USA jeszcze w XVIII w. nie był tym bankiem centralnym, jakim jest obecnie, co otwiera drogę do kolejnych spekulacji, jak sprawę realnie potraktowaliby sędziowie Sadu Najwyższego.
Czy istnieje naprawdę dobry argument prawny za usunięciem Powella przed końcem jego kadencji? Według Tarullo, najpewniejsze byłoby powołanie się na fakt, że przez wiele dekad ochrona „z ważnego powodu” stanowisk szefów w niezależnych agencjach federalnych była ogólnie uważana za dominującą doktrynę. W takim przypadku Powell ma rację i wygrałby spór. Tutaj ponownie jednak wkracza sprawa orzeczeń wydawanych przez sędziów Sądu Najwyższego. To ważne w prawie amerykańskim, opartym na precedensach, że są przypadki orzeczeń, które otwierałyby inne perspektywy.
Np. jedno z wcześniejszych orzeczeń Sadu Najwyższego, z 2020 r., dowodziło, że przyznanie przez Kongres ochrony przed usunięciem „z ważnego powodu” szefowi Biura Ochrony Konsumentów Finansowych jest niezgodne z konstytucją. Sprawa pod względem prawnym, nie jest tak jednoznaczna, jak by się na pozór wydawało. Inna sprawa to reakcje rynkowe. Co sądzi o tym ekonomista z Harvardu?:
„Przewidywany efekt rynkowy zniechęca do próby usunięcia przewodniczącego Fed, bez względu na to, jak niezadowolona może być administracja z jego polityki”.
Biorąc pod uwagę, że Powellowi pozostał niecały rok do końca kadencji, taki brutalny ruch Trumpowi może się nie opłacać. Zresztą w jednym z wpisów na Truth Social Trump przyznał, że pozostało niewiele czasu i pewnie już poczeka. W tym sensie prawdziwą ochroną dla Powella jest nie tyle samo prawo, ile po prostu rynek i inwestorzy. To oni, swoimi reakcjami, są wystarczającą barierą dla niektórych działań prezydenta, nawet gdyby ostatecznie prawo przyznało mu rację.
Dolar utonie? A może to tylko jego chwilowa zapaść?
Jak bardzo może spaść dolar? Agencja Bloomberg przytacza opinię jednego z zarządzających funduszami, że pogłoski o zakusach Trumpa już same w sobie sprawiają, iż Powell jest mniej wpływowy, ponieważ wszyscy skupiają swoją uwagę już na potencjalnym nowym przewodniczącym Fed. Rynek mniej obawia się „jastrzębiego” Powella. Inwestorzy zaczynają się ustawiać pod scenariusz szybszych obniżek stóp przez następcę szefa Fed.
Indeks dolara w stosunku do koszyka walut spadł do najniższego poziomu od kwietnia 2022 r. Indeks spadł w tym roku już o ponad 8%. W ostatnich dniach inwestorzy zwiększyli zakłady na obniżki stóp procentowych przez Fed i obecnie zakładają obniżkę o 0,66 punktu procentowego do końca roku w porównaniu z 51 pkt. procentowymi, które zakładali pod koniec ubiegłego tygodnia.
Dolar osłabia się nie tylko w stosunku do koszyka innych walut, ale w stosunku do wszystkich ważniejszych walut z osobna. Również do naszej waluty i jest obecnie najsłabszy od czterech lat, od roku 2021 r. Gdyby taki poziom się utrzymał, byłoby to bardzo korzystne dla naszego importu, bo znacznie zmniejszyłoby koszty sprowadzanych przez nas paliw i innych surowców wycenianych zazwyczaj w dolarach.
W sytuacji narastającego sporu między prezydentem USA a szefem Fed rynki finansowe będą raczej zmierzać w stronę silniejszego gracza. A w USA takim graczem jest zazwyczaj prezydent, którego zakres kompetencji jest bardzo szeroki. Inwestorzy mogą więc obstawiać, że prezydentowi uda się usunąć wcześniej szefa Fed, a przynajmniej zrealizować cel, czyli „skłonić” Fed do szybszych obniżek. Niezależnie więc od samej formalnej sytuacji szefa Fed, rynki będą wyceniać początek luźniejszej polityki pieniężną wcześniej niż do tej pory.
Czy może wtedy zostać podważone zaufanie rynków do banku centralnego, a tym samym – niezachwiana dotąd wiarygodność banku centralnego jako instytucji bezkompromisowo dbającej o walkę z inflacją? Niewykluczone. Gdyby tak się stało, to niezależnie od poczynań Fed i spadku krótkoterminowych stóp procentowych banku centralnego, wzrosnąć mogą tzw. długoterminowe stopy procentowe, czyli stopy ustalane przez rynek i wyceniające rentowności długu zaciąganego przez państwo amerykańskie na 10, 20 lat i dłużej.
W takiej sytuacji bank centralny byłby postrzegany przez rynki jako ten, który bardziej dbałby np. o wspieranie krótkotrwałego wzrostu gospodarczego, żeby pomóc administracji rządowej w bieżącej polityce gospodarczej. Niestety, rynki finansowe zażądałyby pewnie za to od rządu premii w postaci wyższych rentowności obligacji skarbowych.
Na rynku walutowym perspektywa trwale luźniejszej polityki pieniężnej sprzyjałaby słabszemu dolarowi. Pieniądze inwestorów przepływałyby w stronę innych aktywów, a niewykluczone byłyby poszukiwania alternatywnych walut, które mogłyby bardziej trwale stać się, podobnie jak dolar, walutą rezerwową świata. Im bardziej podważane jest zaufanie do szefa Fed, tym bardziej wrota piekieł otwierają się przed dolarem amerykańskim.
Na razie dolar jako główna waluta świata wciąż trzyma się swojej roli, ale żaden posiadacz tej waluty nie może spać spokojnie. Gdzie jest dno notowań dolara? Jeszcze pół roku temu był całkiem blisko 1 euro. Dziś za euro trzeba zapłacić 1,17 dolara. Od wielu miesięcy słabnący dolar wywołuje spekulacje, czy np. euro nie mogłoby go w części zastąpić. O tym pisałem m.in. tu: Czy euro może zastąpić dolara w roli waluty rozliczeniowej świata? „To byłby korzystny scenariusz dla Europy.”
Czy jesteśmy na początku tego procesu? Niewykluczone, ale zdecydowanie za wcześnie, by to powiedzieć. Każdy dzień słabości dolara napędza też popyt na złoto jako alternatywny pieniądz. Co prawda złoto nie drożeje, ale jego posiadacze mają w ręku coraz więcej argumentów, że powinno być droższe, skoro dolar jest coraz tańszy.
Zarządzający 16 miliardami dolarów Paul Tudor Jones, szef funduszu hedgindowego Tudor Investment, przewiduje, że dolar amerykański będzie przez cały ten rok tracił na wartości i że może spaść jeszcze o 10%. „Wiecie, że zamierzamy drastycznie obniżyć krótkoterminowe stopy procentowe w przyszłym roku?” – zapytał w wywiadzie dla Bloomberg TV.
Zdaniem Tudora prezydent Donald Trump prawdopodobnie mianuje „gołębiego” prezesa Rezerwy Federalnej, co będzie oznaczało z jednej strony spadek krótkoterminowych stóp procentowych (na które ma wpływ stopa banku centralnego) i wzrost długoterminowych (zależących od tego, co inwestorzy myślą o przyszłej inflacji i wartości waluty).
Na razie Bloomberg Dollar Index spadł o prawie 8% od początku 2025 r. – jest to najgorsza pierwsza połowa roku w historii pomiaru, licząc od czasu wprowadzenia tego indeksu do użytku w 2005 r. W obliczu zmienności polityki spowodowanej wojną handlową administracji Trumpa trudno wieszczyć umocnienie dolara, ale podważanie wiarygodności prezesa banku centralnego to drugi strzał w „zielonego”.
Dla dolara jest tylko jeden ratunek – wzrost gospodarczy w USA wyższy niż w reszcie świata i oczekiwania inwestorów na to, że stopy procentowe w USA będą jednak przez jakiś czas wyższe, niż w innych obszarach walutowych. Jeszcze w marcu to nie był tak bardzo nieprawdopodobny scenariusz. Dziś już jest trudniejszy do wyobrażenia.
——————————-
ZOBACZ NASZE NOWE WIDEOCASTY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
——————————-
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (271): NAJGORSZY BŁĄD FINANSOWY NA WAKACJACH. Jak nie dać sobie zepsuć wyjazdu na długi weekend, albo wakacyjnego wypoczynku? Jakie finansowe błędy najczęściej popełniamy i jak możemy ich uniknąć? W podkaście „Finansowe Sensacje Tygodnia” rozmawiamy o tym z Piotrem Ożarkiem, Rzecznikiem Klienta w największej polskiej firmie ubezpieczeniowej, PZU. Zapraszamy do posłuchania!
>>> FST (272): JAK TECHNOLOGIE POMOGĄ TWOJEJ FIRMIE W BANKU? Technologiczna rewolucja obejmuje nie tylko bankowość detaliczną, ale też usługi dla małych i większych firm. Coraz więcej usług dla firm jest dostępnych w aplikacji mobilnej, co odczytywania potrzeb przedsiębiorców banki zaczynają „zatrudniać” sztuczną inteligencję. Jak zmienia się bankowość dla firm dzięki technologiom i jak jeszcze zmieni się w przyszłości? O tym opowiada nam Paweł Pach, szef bankowości firmowej i korporacyjnej w VeloBanku. Zapraszam do posłuchania!
Źródło zdjęcia: rc.xyz NFT gallery/Unsplash