Emerytury z ZUS prawie nie będzie? Nie ma sensu płacić składek, bo i tak wszyscy dostaną równą emeryturę obywatelską? ZUS to „czarna dziura” i piramida finansowa? A może wcale nie? Może za 20-30 lat ZUS będzie wypłacał przyzwoite emerytury, a ci, którzy poszli ze swoimi oszczędnościami do komercyjnych funduszy inwestycyjnych będą z zazdrością patrzeć na wypoczywających pod palmami podopiecznych ZUS-u? Oto sześć rzeczy, które muszą się stać – realnych, bez bujania w obłokach – by ZUS wypłacił nam przyzwoite emerytury. Jakie są szanse na realizację tego scenariusza?
„Byłem przewodniczącym rady nadzorczej ZUS, więc wiem, co w nim jest. W ZUS-ie nic nie ma” – powiedziany kilka lat temu bon mot Roberta Gwiazdowskiego do tej pory odbija się szerokim echem. Dla wielu osób jest też koronnym dowodem na kondycję państwowego systemu emerytalnego. I pretekstem, żeby na ZUS psioczyć i pieniędzy doń nie wpłacać (albo wpłacać jak najmniej).
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
I choć system emerytalny musi być corocznie dotowany z budżetu państwa, to nie można powiedzieć, że tam „nic nie ma” – miliardy wpływają, miliardy wypływają, co miesiąc prawie 7 mln emerytów dostaje jednak swoje emerytury. Ale czy tak będzie zawsze?
Ostatnio wiceprezes Polskiego Funduszu Rozwoju, Bartosz Marczuk, straszył na Twitterze, że emerytury z ZUS będą niewiele warte, że to będzie tylko równowartość 1000 zł albo i mniej. Spadła na niego wielka fala krytyki, ale przecież nie powiedział nic nowego – tak to dziś, niestety, wygląda.
Król ZUS jest nagi?
„Król ZUS” ze skeczu kabaretu Smile to instytucja dysponująca największym budżetem w Polsce. Co roku Zakład Ubezpieczeń Społecznych wypłaca emerytury w łącznej kwocie 167 mld zł. To tyle, co cztery roczne programy 500+ w rozszerzonej postaci (na każde dziecko). Ale to nie wszystko, bo gdyby do tego doliczyć pozostałe świadczenia, które są rozdysponowane przez ZUS, to kwota rośnie do ćwierć biliona złotych! W 2019 r. składają się na to:
- fundusz emerytalny – 168 mld zł
- fundusz rentowy 47,7 mld zł
- fundusz wypadkowy 5,4 mld zł
- fundusz chorobowy 25,2 mld zł
Jak wiemy, system jest oparty na solidarności międzypokoleniowej. Obecnie płacone składki są wykorzystywane na obecne emerytury. A przyszli emeryci będą dostawali świadczenia ze składek przyszłych pracowników. Kłopot w tym, że liczba młodych Polaków maleje, coraz mniej z nas pracuje, a coraz więcej jest emerytów. W dodatku emeryci żyją dłużej, niż jeszcze kilkanaście lat temu.
To oznacza, że wpływy spadną, a wydatki wzrosną. Dziś mamy ok. 8 mln emerytów i ponad 16 mln osób pracujących. Za 30 lat będziemy mieć 9,7 mln pracowników i i aż 12 mln emerytów. Czyli armię emerytów będzie musiał finansować względnie niewielki batalion pracujących.
W zależności od scenariusza w 2060 r. ZUS będzie potrzebował nawet 630 mld zł rocznie tylko na wypłatę emerytur (tutaj dokument ZUS, który o tym mówi, cyferki są w tabeli na str. 51). Czy wystarczy mu pieniędzy?
Czytaj więcej: ZUS czy nowe IKE? Zapłacić rządowi 15% za prywatyzację salda na OFE, czy zażądać przeniesienia 100% pieniędzy do ZUS? Liczymy!
Gdy nasze pokolenie będzie przechodzić na emeryturę, rząd będzie miał obowiązek zamienić pieniądze wirtualne w żywą gotówkę i przelać nam na konto. I to może kiedyś stanowić poważny problem.
Stan kasy wygląda tak, że już teraz ZUS-owi brakuje rok w rok ok. 40 mld zł (ostatnio kilka miliardów mniej, z powodu dobrej sytuacji na rynku pracy). Według prognoz, w przyszłym roku funduszowi ubezpieczeń społecznych będzie brakować 55 mld zł, a trzy lata później – aż 67 mld zł. W sumie ZUS ma do wypłacenia 3 biliony złotych na rzecz przyszłych emerytów. Te pieniądze będzie musiał zebrać ze składek i z dotacji rządu.
Już dziś 27% emerytur finansowanych jest z podatków, a nie ze składek – tyle wynosi deficyt i dotacja budżetowa (czyli ok. 40-50 mld zł). Ten trend będzie się tylko pogłębiał. Wiara w ZUS, to de facto wiara, że państwo udźwignie ten ciężar.
Czy ZUS da radę? Wystarczy spełnienie tych kilku warunków, a emerytury z ZUS będą godne
A może… będzie zupełnie inaczej? Może emerytury z ZUS wcale nie będą takie małe? Może Polska będzie na tyle zamożnym krajem, że nawet umowna emerytura w wysokości 25-30% średniego wynagrodzenia z czasów pracy to będzie kwota pozwalająca swobodnie związać koneic z końcem? Może deficyt ZUS będzie się zmniejszał, zamiast zwiększać? I może – wreszcie – powinniśmy wierzyć w emeryturę z ZUS bardziej, niż w emeryturę ze składek wpłacanych do funduszy inwestycyjnych w ramach IKE, IKZE, PPE, PPK i innych programach dobrowolnego oszczędzania?
Co się musi stać, by ta wizja się spełniła? Do ZUS-u musi płynąć szeroki strumień składek. Jakie one mają moc, pokazał rok 2018, kiedy dotacja była niższa o 10 mld zł. Łatwo powiedzieć, ale jak to zrobić? Albo co się musi wydarzyć, żeby „zrobiło się” samo? Narysujmy scenariusz marzeń dla ZUS i dla tej części Polaków, który na ZUS-ie polegają jak na Zawiszy.
Po pierwsze: do kraju wracają Polacy, którzy wyemigrowali za pracą. 800.000 Polaków przebywa w Wielkiej Brytanii, Irlandii i Norwegii. Część, w obawie przed Brexitem już wróciła, ale reszta pracuje i zarabia za granicą i nie uczestniczy w systemie zabezpieczenia społecznego. Gdyby udało się ich namówić do powrotu, liczba pracujących by wzrosła i bilans ZUS by się poprawił.
Po drugie: stajemy się rajem praconiczym dla imigrantów. W tej chwili w Polsce pracuje nawet 1 mln Ukraińców i coraz więcej obywateli Bangladeszu, Nepalu, czy Filipin. Ilu z nich płaci składki? Obecnie blisko 680.000 cudzoziemców płaci składki ZUS. Pracodawcy nie zawsze odprowadzają składki z własnej woli, często motywują ich do tego dopiero kontrole Inspekcji Pracy. Ale to nie jest rozwiązanie systemowe, bo potem ci sami cudzoziemcy płacą składki, ale średnio tylko przez pół roku. System widać jest zbyt mało przyjazny. Do poprawienia.
Po trzecie: Polacy zaczynają z własnej woli dłużej pracować. Każdy dodatkowy rok w pracy oznacza o 10% wyższą emeryturę. ZUS zachęca, żeby Polacy pracowali dłużej, niż muszą (mimo obniżonego wieku emerytalnego). Nie ma mowy o podwyższeniu wieku emerytalnego na mocy ustawy – już jedna ekipa, która to zrobiła, została wywieziona na taczkach. Teraz nie ma odważnych, którzy by ośmielili się ten wiek podwyższyć. Ale można ludziom wytłumaczyć, że opłaca im się dłużej pracować. Poda warunkiem, że będą dla nich miejsca pracy.
Po czwarte: szkoły i system edukacji dostosowują ludzi do nowych zawodów. Polacy pracowaliby chętniej i dłużej, ale często ich zawody się po prostu „kończą”. Są zastępowane przez automaty lub sztuczną inteligencję. System edukacji powinien być przygotowany do wspomagania przekwalifikowania ludzi i przystosowania ich do wykonywania nowych zawodów, żeby jak najmniej czasu tracili na bezrobociu.
Po piąte: jesteśmy rajem innowacji i zarabiamy więcej, więcej wpłacamy do ZUS. Jeśli średnia pensja wyniesie w Polsce 4.000 euro, a nie 5.000 zł, to i średnia składka emerytalna będzie wyższa. A 25-30% od 4.000 euro to więcej, niż nawet 50% od 4.000 zł. Im bogatszym będziemy narodem, im więcej każdy z nas będzie wypracowywał PKB per capita, tym wyższe będą emerytury, nawet jeśli jako procent od pensji nie będzie to wielki procent. Żeby to było możliwe, musi się stać pounkt pierwszy, drugi, trzeci i czwarty. Plus dobre rządzenie.
Po szóste: kończymy z przywilejami emerytalnymi i z „jazdą na gapę”. Każdy musi płacić składki na ZUS. Nie może być tak, że jakiejś gruie zawodowej – policjantom, górnikom itp… – płaci się grosze i w zamian oferuje wczesne emerytury na koszt podatników. Być może trzeba nieco bardziej obciążyć przedsiębiorców składkami proporcjonalnie do ich dochodów. Ten pomysł tli się już w umysłach rządu, więc całkiem prawdopodobne, że zmaterializuje się jeszcze przed końcem kadencji. Może trzeba oskładkować umowy o dzieło, które w ogóle nie są w systemie ubezpieczeń społecznych?
Czy to wszystko jest na pewno takie nieprawdopodobne? Jeśli choć duża część z tych założyć zostanie wypełniona, emerytury z ZUS będą godne nawet za 30 lat. I ci, którzy dziś uciekają z ZUS, płacąc jak najniższe składki, wybierając prywatne oszczędzanie, wcale nie okażą się takimi spryciarzami, jak dziś na to wygląda.
źródło zdjęcia: PixaBay