Kupujecie różne rzeczy w chińskich sklepach internetowych, pewnie niektórzy z Was korzystają z chińskich platform społecznościowych, a są i tacy, którzy kupili chińskie samochody – bo tańsze, ale równie wygodne jak europejskie. A potem widzicie prezydenta Chin Xi, jak serdecznie wita się z Putinem. Australijski ekspert od cyberbezpieczeństwa uważa, że chińskie samochody mogą być… zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego, bo jest ryzyko, że będą elementem w wojnie hybrydowej
Chiny są największym sojusznikiem Rosji. Większość analityków twierdzi, że bez chińskich kontraktów na sprzedaż ropy i gazu Putin już dawno byłby bankrutem (straciłby największego klienta). Chińczycy formalnie zachowują neutralność w wojnie Rosji z Ukrainą, ale każde dziecko wie, że po cichu wspierają Putina. W ramach sojuszu BRICS oraz Szanghajskiej Organizacji Współpracy omawiają sposoby na osłabienie Zachodu.
- Jaką część dochodów oszczędzać, a jaką wydawać na przyjemności? Rozwiązuję odwieczny spór między ciułaczami i utracjuszami [POWERED BY UNIQA TFI]
- Jak lokować 10 000 zł, jak 100 000 zł, a jak milion? Czym się różni strategia lokacyjna dla małych i dużych pieniędzy? [POWERED BY RAISIN]
- Skąd wziąć pieniądze na inwestycje i jak „uruchomić” Polaka-inwestora? Może… pokazać siłę naszego kapitału? Oni mają na to pomysł [POWERED BY PZU]
Z drugiej strony to największy globalny dostawca wielu potrzebnych na Zachodzie rzeczy. Rocznie Chiny wysyłają do USA towary o wartości 440 mld dolarów, a do Unii Europejskiej o wartości 520 mld euro. Chiny są też jednym z największych posiadaczy amerykańskich obligacji skarbowych – ich wartość to 760 mld dolarów. A więc to z jednej strony komunistyczna dyktatura i co najmniej rywal USA i Europy (jeśli nie wróg, biorąc pod uwagę docelowe intencje), a z drugiej partner handlowy.
Niektórzy twierdzą, że Chiny są już w wojnie hybrydowej z Zachodem. Po pierwsze dlatego że po cichu zachęcają Putina do rozróby w Europie, by w korzystnym dla siebie momencie uderzyć na Tajwan i zmusić Amerykę do wojny na dwóch frontach, a po drugie dlatego że intensywnie kupują złoto, by w dogodnym momencie – gdy będą go miały co najmniej tyle, ile amerykańskich obligacji (dziś mają trzy razy mniej, za 240 mld dolarów) – rzucić obligacje USA na rynek i zniszczyć wartość dolara.
Na razie jeszcze Chiny potrzebują handlu z Zachodem. Kupując tanio surowce z Rosji i wytwarzając towary sprzedawane na cały świat, Chińczycy pozyskują pieniądze potrzebne do realizacji obu komponentów walki o dominację na świecie: czyli do zbrojeń i do zakupów złota (podobno kupują go znacznie więcej, niż pokazują oficjalnie w rezerwach). Cóż, Rosja za pieniądze Europy Zachodniej (czyli sprzedaży surowców) uzbroiła się po zęby do wojny z Ukrainą i całą Europą.
Być może Chiny będą w stanie osiągnąć swoje cele wyłącznie dzięki wojnie hybrydowej, czyli stopniowemu osłabianiu Zachodu. Jeśli juan – być może mający zabezpieczenie w złocie – stanie się jedną z walut rozliczeniowych świata, to Chiny będą w stanie drukować go w nieograniczonych ilościach (jak dziś Ameryka dolary) i łatwiej niż dziś uzależniać od siebie państwa bez jednego wystrzału.
Chińskie samochody elektryczne w wojnie hybrydowej?
Ale niektórzy analitycy uważają, że na gospodarczej rywalizacji i wojnach walutowych się nie skończy. Ostatnio najwyższy rangą australijski urzędnik do spraw wojny cyfrowej ogłosił na konferencji, że Australia jest już w stanie wojny cyfrowej. Zaś były główny doradca do spraw cyberbezpieczeństwa premiera Australii ostrzegł, że chińskie samochody elektryczne są urządzeniami inwigilacyjnymi, które można zdalnie wyłączyć lub pozwolić im eksplodować.
Taką opinię były urzędnik publicznie wygłosił podczas zeszłotygodniowego Australian Financial Review Cyber Summit. Alastair MacGibbon, który obecnie jest dyrektorem ds. strategii firmie CyberCX, uważa, że miliony wyprodukowanych w Chinach urządzeń, w szczególności samochodów elektrycznych, stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego (w tym przypadku Australii, ale być może jego obawy można przenieść na inne kraje). W ramach operacji wojny hybrydowej pojazdy te – zdaniem tego byłego urzędnika – mogą zostać przekształcone w „tykające bomby zegarowe”.
Według MacGibbona samochody z Chin mogą być urządzeniami podsłuchowymi i monitorującymi. Uważa on, że jest możliwe zdalne zdjęcie zabezpieczeń dotyczących ładowania, co może sprawić, że samochody te – jeśli będzie to na rękę producentowi – staną się niezdatne do użytku. Zdaniem MacGbbona możliwe jest też w takiej sytuacji wywołanie eksplozji baterii. Można też jego zdaniem brać pod uwagę scenariusz, w którym udaje się zdalnie zmienić niektóre parametry działania aut, by np. wywołać chaos w godzinach szczytu w miastach.
Ekspert od cyberbezpieczeństwa snuje raczej hipotetyczne, mocno skrajne scenariusze. Rzeczywiście, istnieje zjawisko tzw. ucieczki termicznej (thermal runaway) w akumulatorze litowo-jonowym – czyli gwałtowne przegrzanie i zapłon ogniw. To jednak wymaga uszkodzenia, przeładowania, pożaru lub poważnej awarii, nie da się tego wywołać zdalnie wydaną komendą. Tak przynajmniej twierdzą moi rozmówcy z branży motoryzacyjnej.
Można próbować włamać się do systemów każdego nowego auta (np. odpowiadających za sterowanie ładowaniem, hamulcami czy oprogramowaniem infotainment), ale gdyby chińskie samochody były na to podatne, to prawdopodobnie grupy hakerów już by taką możliwość zademonstrowały. Teoretycznie można sobie wyobrazić, że taką „dziurę” w wielowarstwowych zabezpieczeniach pozostawiają chińscy producenci na żądanie jakichś swoich mocodawców, ale czy mogłaby zostać niewykryta w warunkach trwającej przecież już gospodarczej cyberwojny?
Inna sprawa, że zdarzały się już przypadki wykrycia podejrzanych urządzeń. W falownikach, akumulatorach, ładowarkach i pompach ciepła produkowanych przez kilku chińskich producentów znajdowano np. radia komórkowe. Miały one umożliwiać zdalną manipulację ustawieniami lub wyłączenie urządzenia. Gdyby coś takiego zdarzyło się na skalę masową np. w falownikach instalacji fotowoltaicznych, mogłoby zakłócić działanie sieci energetycznych.
„Made in China”, czyli dylemat konsumencki. A może nie?
Komentarze Alastaira MacGibbona wpisują się w teorię, że Chiny prowadzą „wojnę totalną” przeciwko Stanom Zjednoczonym i Zachodowi. I że wykorzystują w tym celu broń nowej generacji, w tym syntetyczne narkotyki (np. fentanyl), broń biologiczną (np. Covid-19), manipulację psychologiczną i wywieranie wpływu (np. TikTok) oraz szeroki arsenał narzędzi wojny cybernetycznej (m.in. wirusy i urządzenia, które można zdalnie kontrolować). Zwolennicy tych teorii uważają, że nie ma sensu inwestować w jakieś „żelazne kopuły”, czyli systemy antyrakietowe, bo wróg już dawno jest „w środku”.
Chińskie marki samochodowe mają już 7-8% udziału w sprzedaży nowych samochodów w Polsce, podobnie zresztą jak w Europie. Samochody koncernów BYD, MG Motor, BAIC (auta Bejing) czy Cherry (marki Omoda i Jaecoo) zdobywają coraz większą popularność. O ile liderująca na polskim rynku Toyota sprzedaje miesięcznie po 7500 nowych aut, to MG już ponad tysiąc, a Omoda, Jaecoo i BYD – po kilkaset. Te samochody są o jakieś 20% tańsze od europejskich i w wielu przypadkach nie ustępują im jakością.
Czy mogą być użyte jako broń? Nie wiem. Czy wolno je kupować, skoro pochodzą z kraju, który należy do konkurencyjnego sojuszu geopolitycznego? Nie wiem. Tu nie chodzi tylko o samochody. Trudnych decyzji konsumenckich może być więcej. Zlikwidować w telefonie aplikację TikTok, choć wciąga jak odkurzacz? Porzucić zakupy na Temu, choć tam tanio jak na tureckim targu? Odpuścić chińskie akcje, choć kuszą skandalicznie niskimi wycenami? Zrezygnować z zakupu chińskiego samochodu, choć Wojtek i Marina do tego zachęcają?
Patrząc z drugiej strony: komputer, na którym pisałem ten tekst, został wyprodukowany w chińskiej fabryce (choć nie przez chińskiego producenta). Telefon, którego używam, też jest wyprodukowany w Chinach (choć jest od amerykańskiego producenta). Falownik do instalacji fotowoltaicznej, którą mam w domu też pewnie jest chiński. Prawdopodobnie mam w domu sporo rzeczy „Made in China”.
Owszem, chińskie skutery kilka lat temu zaczęły wybuchać w największych amerykańskich miastach, ale może to był tylko zbieg okoliczności. Owszem, TikTok to aplikacja, której Chińczycy zabronili używać własnym dzieciom, choć wysłali ją do telefonów naszych dzieci, ale może nie zrobili tego złośliwie? Czy powinniśmy wystrzegać się produktów z Chin, w tym samochodów, by nie zasilać imperium, które nie ma wobec nas (albo raczej wobec naszego stylu życia) ani wielkiego szacunku, ani dobrych zamiarów?
Z drugiej strony: większość tego typu ostrzeżeń – także dotyczących tego, że chińskie samochody mogą być niebezpieczne – przychodzi do nas z USA i krajów blisko związanych z Ameryką. W ich interesie jest to, żebyśmy w gospodarczej wojnie stanęli po ich stronie.
Dajcie znać, co myślicie o kupowaniu chińskich produktów, a szczególnie chińskich samochodów. To dylemat finansowy, ale nie tylko. To nie tylko pytanie o to, komu przekazujemy nasze pieniądze, ale też pytanie, czy powinno nas – jako indywidualnych konsumentów – obchodzić, czy te pieniądze mogą wrócić do nas z intencją, której byśmy nie chcieli. Czy powinniśmy się tym zajmować, czy też należy te dylematy pozostawić władzom, które mogą przecież nałożyć (i nierzadko to robią) na niepożądane towary cła zaporowe?
Zobacz też: Putin i Xi rozmawiają o tym, że wkrótce ludzie będą mogli żyć 150 lat
——————————–
WIĘCEJ O CHIŃSKICH DYLEMATACH:
———————————-
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY:
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
———————————
ZNAJDŹ SUBIEKTYWNOŚĆ W SOCIAL MEDIACH
Jesteśmy nie tylko w „Subiektywnie o Finansach”, gdzie czyta nas ok. pół miliona realnych odbiorców miesięcznie, ale też w mediach socjalnych, zwanych też społecznościowymi. Tam krótkie spostrzeżenia o newsach dotyczących Twoich pieniędzy. Śledź, followuj, bądź fanem, klikaj, podawaj dalej. Twórzmy razem społeczność ludzi troszczących się o swoje pieniądze i ich przyszłość.
>>> Nasz profil na Facebooku śledzi ok. 100 000 ludzi, dołącz do nich tutaj
>>> Samcikowy profil w portalu X śledzi 26 000 osób, dołącz do nich tutaj
>>> Nasz profil w Instagramie ma prawie 11 000 followersów, dołącz do nich tutaj
>>> Połącz się z Samcikiem w Linkedin jak 26 000 ludzi. Dołącz tutaj
>>> Nasz profil w YouTube subskrybuje 12 000 widzów. Dołącz do nich tutaj
>>> „Subiektywnie o Finansach” jest już w BlueSky. Dołącz i obserwuj!
———————————-
ZOBACZ EXPRESS FINANSOWY I ROZMOWY:
„Subiektywnie o Finansach” jest też na Youtubie. Raz w tygodniu duża rozmowa, a poza tym komentarze i wideofelietony poświęcone Twoim pieniądzom oraz poradniki i zapisy edukacyjnych webinarów. Koniecznie subskrybuj kanał „Subiektywnie o Finansach” na platformie Youtube
zdjęcie tytułowe: CCTV, Canva