W serwisie interentowym BIK pojawiła się nowa usługa. Bardzo ciekawa. Dzięki niej mając konto na www.bik.pl już nie tylko sprawdzisz swój scoring, historię kredytową i zamówisz Alerty BIK, ale też… oszacujesz swoje szanse na uzyskanie kredytu bankowego. Przetestowałem Analizator BIK i to samo radzę każdemu potencjalnemu kredytobiorcy – bardzo pouczające
Biuro Informacji Kredytowej, instytucja jeszcze kilka lat temu służąca wyłącznie interesom branży bankowej, coraz odważniej otwiera się na potrzeby konsumentów. Najpierw pojawiła się możliwość uzyskania przez konsumenta raportu o historii kredytowej opartego na tych samych danych, które analizują banki. Później BIK wprowadził usługę Alerty BIK, ostrzegające klientów banków w czasie rzeczywistym przed próbami wyłudzenia pieniędzy. Od ponad roku można w BIK sprawdzić swój scoring, czyli procentową ocenę wiarygodności.
- Czym różni się oszczędzający Niemiec lub Francuz od Polaka? Jakie rodzaje lokat bankowych chwytają nas za serce? Niemiecka aplikacja to sprawdziła [POWERED BY RAISIN]
- Co z dobrymi czasami, które miały nadejść dla funduszy inwestujących w obligacje? Które fundusze warto wybierać? Nieoczywiste rady eksperta [POWERED BY UNIQA TFI]
- Tak Szwajcarzy walczą o dostęp do gotówki. Co do sekundy mierzą czas dostępu każdego obywatela do najbliższego „wodopoju”. Banki, poczta, bankomaty… [POWERED BY EURONET]
Teraz BIK stawia kolejny krok i uruchamia Analizator BIK, czyli narzędzie pozwalające każdemu konsumentowi sprawdzić jakie ma szanse na kredyt lub pożyczkę jeszcze zanim złoży wniosek w banku! Wchodzisz na swoje konto internetowe w BIK, odpowiadasz na dosłownie kilka pytań (dochód miesięczny i jego źródło, liczba osób na utrzymaniu, wydatki gospodarstwa domowego, obciążenia prawne typu alimenty), podajesz kwotę kredytu, który chodzi Ci po głowie oraz liczbę rat, a Analizator w ciągu kilku sekund pokazuje wynik.
Czytaj też: Jak chronić swoją tożsamość? „Alerty BIK” kontra ChronPesel.pl. Porównuję ceny i korzyści
Analizator BIK podpowie czy warto iść do banku po kredyt
Jest jak na skrzyżowaniu ze światłami. Możesz dostać zielone światło (duże szanse na kredyt na planowanych warunkach), źółte (tylko niektóre banki będą prawdopodobnie skłonne udzielić Ci kredytu), albo czerwone (grób i kaplica, możesz liczyć na łut szczęścia, ale szanse są niewielkie).
Analizator nie poprzestaje na suchej informacji dotyczącej szans na kredyt, pokazuje też które czynniki przyczyniły się do takiej a nie innej oceny. Te czynniki to terminowość spłat dotychczasowych zobowiązań (czy i o ile spóźnialiśmy w przeszłości spłaty rat), ocena punktowa (czyli ogólna wiarygodność płatnicza na podstawie historii kredytowej), obciążenia wydatkami (tutaj Analizator bierze pod uwagę tzw. DTI, czyli stosunek wysokości raty do dochodów potencjalnego kredytobiorcy) oraz suma kredytów, które mamy „na stanie” (czyli czy nie grozi nam przekredytowanie po zaciągnięciu kolejnego zobowiązania).
Każdy z tych czterech parametrów można wziąć pod lupę poprzez kliknięcie na ikonkę lub napis „zobacz więcej”. Po kliknięciu jestem przerzucany do odpowiedniej części raportu BIK, czyli – pisząc wprost – do danych źródłowych, na podstawie których BIK wystawił daną część ostatecznej oceny.
Można więc obejrzeć jakie się posiada lub posiadało zobowiązania, które nie były lub nie są spłacane w terminie, ile wyniosło maksymalne opóźnienie rat – wszystko podane czarno na białym. Analizator wyciąga „na wierzch” ze wszystkich zobowiązań te, które najbardziej wpływają na obniżenie oceny.
W Analizatorze lubię prosty, wygodny, estetyczny wygląd oraz informacje poboczne, które można w nim znaleźć. Wszędzie tam, gdzie pojawia się jakaś liczba lub wskaźnik, Analizator tłumaczy jego znaczenie i skąd wziął się taki, a nie inny wynik. Na swoim własnym, konkretnym przykładzie można przekonać się jak powstaje wiarygodność kredytowa, co na nią wpływa i co możemy zrobić, żeby ją poprawić. Jeden obraz wart tysiąca słów.
Powyżej na screenshocie „panel sterowania” Analizatora. Ocena ogólna i cztery parametry cząstkowe
A powyżej szczegóły oceny scoringowej jako jednej ze składowych oszacowania Analizatora
Analizator to nie wyrocznia, ale…
No dobra, skąd BIK może wiedzieć kto ma większą, a kto mniejszą wiarygodność w bankach? Przecież każdy bank ma swój system, który to ocenia. I BIK nie ma do tych systemów dostępu. Cóż, modele, które mierzą zdolność i wiarygodność kredytową są w większości instytucji finansowych podobne i różnią się szczegółami. A dużą część danych „wsadowych” banki i tak biorą od BIK.
To oczywiście nie oznacza, że to, co orzeknie Analizator BIK jest prawdą objawioną. Narzędzie – na podstawie tego, co BIK wie o danej osobie oraz na podstawie kilku danych, które klient sam „dopowiada” w specjalnym formularzu – szacuje prawdopodobieństwo odrzucenia wniosku kredytowego w większości banków, ale przecież to nie oznacza, że osoba źle oceniona przez Analizator nie ma w ogóle szans na kredyt. Po prostu musi się liczyć z tym, że w bankach o najbardziej restrykcyjnej polityce kredytowej jej wniosek może „nie przejść”.
Trzeba pamiętać, że banki badają w swoich modelach scoringowych także czynniki pozafinansowe (np. jeśli uprawiasz zawód „schyłkowy” z automatu mogą cię skreślić) oraz dane wewnętrzne (np. z historii transakcji kartą płatniczą, przepływów na rachunku bankowym itp.). Tych wszystkich czynników Analizator BIK oczywiście nie bierze pod uwagę.
Ale mimo tych defektów uważam, że narzędzie, które BIK właśnie udostępnił konsumentom to fajna „zabawka”. Z jednej strony pozwala dowiedzieć się jeszcze więcej o tym jak banki mogą nas oceniać, a z drugiej – ogranicza czynnik niepewności przy staraniu się o kredyt. Nie do przecenienia jest też walor edukacyjny. „Wyrok” BIK dotąd był niczym kciuk Cezara. Wiadomo było, że szedł w górę lub w dół, ale nie było wiadomo na jakiej podstawie bank rzuca nas na pożarcie tygrysom. Teraz rąbek tej tajemnicy BIK odkrywa.
Tutaj więcej szczegółów: przeanalizuj Analizator na stronie BIK.pl
Czytaj też: Wszystko jest względne, ale że aż tak? Jeden klient, dwa raporty BIK i… ban na kredyt
Usłiuga „szybkopsująca się”, czyli bez Raportu BIK ani rusz
Sam Analizator jest narzędziem darmowym, dostępnym od razu po zalogowaniu się do swojego konta w BIK. Jednak żeby z niego skorzystać trzeba mieć wykupiony co najmniej pojedynczy Raport BIK (za 39 zł) lub jeden z BIK-owskich abonamentów pozwalających takie raporty generować (np. za 99 zł rocznie, razem z Alertami BIK).
Usługa jest „szybkopsująca się”, czyli wygenerowanie jakichkolwiek danych przez Analizator jest możliwe tylko na podstawie raportu BIK nie starszego, niż sprzed tygodnia. To oznacza, że znacznie bardziej opłaca się zapłacić stówkę za abonament, niż 39 zł za pojedynczy raport BIK. Bo abonament daje dostęp do Analizatora w czasie rzeczywistym i przez cały rok.
Pomysł BIK jest, rzecz jasna, ucieczką do przodu w sytuacji, gdy obowiązuje RODO i coraz więcej danych na nasz temat musi być ujawnianych za darmo przez firmy, które je gromadzą. BIK jest właśnie taką firmą, która de facto żyje dzięki naszym danym, więc musi dokładać do tych danych coraz więcej wartości dodanej.
Zachęcam Was do obejrzenia Analizatora przed złożeniem najbliższego wniosku o kredyt w banku i do sprawdzenia czy wskazania BIK-owskiego narzędzia zgodziły się z decyzją banku. Tego, niestety, nie byłem w stanie zweryfikować, a nawet gdybym mógł, to i tak byłoby to niemiarodajne. Skuteczność „przepowiedni” Analizatora okaże się dopiero po tym jak skorzystają z niego setki lub tysiące potencjalnych kredytobiorców. Dawajcie znać jak w Waszych przypadkach wyszły testy.
Zajrzyj: „Złodzieje naszych danych grasują. Oto siedem sposobów jak się przed nimi chronić. I dwa pomysły na skuteczny „kontrwywiad”
Czytaj też: Jak nie dać się okraść z cyfrowego majątku?
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na mój newsletter i bądźmy w kontakcie!
zdjęcie tytułowe: Reidy68/Pixabay