Prezydent Donald Trump zapowiadał, że jednym z kluczowych posunięć gospodarczych jego administracji będzie nałożenie ceł na import z największych rynków zagranicznych, z którymi USA mają od wielu lat wysoki deficyt handlowy. Na pierwszy rzut poszły Kanada i Meksyk. Topór zawisł nad nimi, ale zatrzymał się w pół drogi. Chiny miały mniej szczęścia i musiały rozpocząć z USA regularną wojną celną. Wiadomo też już, że cały świat od 12 marca zapłaci cła przy sprzedaży do USA stali i aluminium. A co z samochodami i Unią Europejską? Musimy stracić na tej wojnie czy też jest możliwy również scenariusz, w którym ją wygrywamy?
W Europie nie ma wielkiego przerażenia zapowiedziami Trumpa, bo też i wymiana handlowa krajów europejskich z USA nie jest tak ważna, by na niej opierała się pomyślność gospodarcza (kilka procent europejskiego eksportu idzie do USA). Zapewne dlatego Trump najpierw zabrał się za Kanadę i Meksyk. Eksport do USA stanowi 75% całego kanadyjskiego eksportu, w przypadku Meksyku to aż 78%.
- Kiedy warto zmienić sprzedawcę energii? Komu to się może opłacić? I czy teraz – mimo zamrożenia cen – może być na to dobry moment? Licytacja rusza [POWERED BY RESPECT ENERGY]
- Gdy domowy budżet się nie spina, trzeba nad nim popracować. Oto pięć sposobów na zwiększenie dochodów i pięć na ograniczenie wydatków! [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL BANK]
- Świat stał się wyjątkowo niestabilny. Czy to powinno wpłynąć na nasze plany… emerytalne? Jak powinna wyglądać Twoja globalna emerytura? [POWERED BY SAXO BANK]
To relacje, które nie dadzą się zastąpić, dlatego Trump liczy na to, że władze obu krajów szybko się ugną. Na razie cła zostały ogłoszone, ale i zawieszone do 1 marca. W czasie kampanii prezydenckiej Trump wielokrotnie wskazywał na wielkie zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych ze strony nielegalnej imigracji zza południowej granicy i na przemyt niebezpiecznego narkotyku – fentanylu. Cła mają być – i już są – elementem nacisku w tych sprawach na sąsiadów.
W sprawie Chin decyzje o cłach zostały już podjęte – cła importowe na towary z Chin zostały podniesione o kolejne 10%. W odwecie Państwo Środka poinformowało o nałożeniu ceł w wysokości 15% na niektóre kategorie towarów przywożonych z USA. Zapowiada się więc klasyczna wojna celna, z nieznanymi jeszcze konsekwencjami. W przypadku Chin to kontynuacja sporu handlowego rozpoczętego jeszcze w poprzedniej kadencji Trumpa. Jakie będą efekty?
Cła to bardziej gospodarka czy dyplomacja?
Cła to nieodłączny element polityki uprawianej przez Donalda Trumpa. W jego pierwszej kadencji dotyczyły Chin i miały służyć osłabieniu potencjału chińskiego smoka. Chiny za szybko goniły Amerykę. Oficjalnym powodem był ogromny i powiększający się deficyt w wymianie towarowej między tymi dwoma gigantami gospodarczymi. W tle była jednak także rywalizacja o tytuł największej globalnej potęgi i lidera nowych technologii. Ta argumentacja przetrwała w czasie kadencji Joego Bidena. Jej ostatnim wyrazem była lista zakazanych do udostępniania Chinom chipów.
Co z argumentem ściśle gospodarczym? Czy deficyt handlowy rzeczywiście tak mocno uwiera Stany Zjednoczone? Czy jeśli cła spowodują, że Ameryka będzie mniej towarów kupować z zagranicy (albo tyle samo, ale z wyższym opodatkowaniem), to na tym wygra? Ten argument jest jak najbardziej realny, choć trudno powiedzieć, czy wysokie cła będą skutecznym rozwiązaniem, by zmienić niekorzystne tendencje. Według najnowszych danych amerykańskich ośrodków U.S. Census Bureau i U.S. Bureau of Economic Analysis deficyt handlowy USA wyniósł w grudniu 2024 r. rekordowe 98,4 mld dolarów.
Przy tak niepokojących danych trwa poszukiwanie winnych. Ameryka nie może w nieskończoność finansować całego świata, nic w zamian nie dostając – argumentuje Trump. Podobnie jak w przypadku domagania się równych obciążeń w nakładach na wojsko i finansowanie NATO, tak samo w handlu nowa administracja będzie prawdopodobnie dążyć do tego, żeby potencjały w handlu były bardziej wyrównane. Europa mogłaby np. kupować z USA więcej samochodów, ropy naftowej i gazu. Nowy prezydent USA podkreśla jednak, że Unia Europejska niewiele od Ameryki kupuje, a bardzo dużo za Ocean sprzedaje.
Według oficjalnych amerykańskich szacunków deficyt towarów i usług między USA a Unią Europejską wyniósł 131 mld dolarów w 2022 r. Eksport do Europy podliczono 592,0 mld dolarów, a import z Unii Europejskiej – na 723,3 mld dolarów. „Nie kupują od nas samochodów, nie kupują naszych produktów rolnych, nie kupują prawie nic, a my kupujemy od nich wszystko” – mówił Trump. Oczywiście przesadził. Np. w dziedzinie samych usług Zjednoczone mają nadwyżkę handlową w wymianie z Unią Europejską szacowaną na 71,2 mld dolarów. Wysoki deficyt dotyczy tylko wymiany towarowej.
Według świeższych danych Eurostatu w 2023 r. Unia Europejska wyeksportowała do Stanów Zjednoczonych towary o wartości 502 mld euro, importując towary o wartości 344 mld euro, co dało Unii Europejskiej nadwyżkę w wysokości 158 mld euro. Udział USA w eksporcie Unii Europejskiej wynosi 19,7% i jest to najwyższa pozycja. Dane europejskie pokazują, że w latach 2013–2023 nadwyżka Unia Europejska w handlu towarami z USA wahała się od 81 mld euro w 2013 r. do 166 mld euro w 2021 r.
Co Unia Europejska importowała z USA? Najczęściej była to ropa naftowa (42,4 mld euro w 2023 r.), leki (32,5 mld euro) i gaz ziemny (26,9 mld euro). Spadek wartości gazu ziemnego wynika ze spadku ceny tego surowca.
Europa następna w kolejce do wysokich ceł? Przejmować się czy nie?
Czy w takim razie Europa, gdyby jednak nie zdecydowała się na większe zakupy w USA, mogłaby być następna w kolejce do wysokich ceł? Jest to możliwe, choć skuteczność amerykańskiego nacisku na kraje europejskie jest dużo mniejsza niż naciski na Kanadę czy Meksyk. Oczywiście, gdyby wyższe cła weszły do gry, Europa również odpowiedziałaby cłami. Mogłaby też bliżej przyjrzeć się alternatywnym rynkom, nie tylko azjatyckim, ale też południowoamerykańskiemu, choćby w ramach wynegocjowanej przez Komisję Europejską umowy z krajami Mercosur.
Stosunkowo najszybciej i najmocniej ucierpiałby – podobnie jak w regionie Ameryki Północnej – handel samochodami. W tym sektorze w UE pracuje obecnie ok. 13,2 mln Europejczyków, a to stanowi 10% wszystkich miejsc pracy w przemyśle wytwórczym Wspólnoty. Motoryzacja odpowiadała w 2022 r. za ok. 384 mld euro dochodów podatkowych wpływających do kasy rządów europejskich. A europejska nadwyżka handlowa z racji eksportu samochodów to aż 106,7 mld euro. Sektor samochodowy jest odpowiedzialny za ok. 7,5% unijnego PKB.
W 2022 r. z Unii Europejskiej do USA wyeksportowano ponad 738 000 pojazdów o wartości 37,4 mld euro. Z USA do Unii Europejskiej wyeksportowano ponad 271 000 pojazdów o wartości 8,7 mld euro. A więc dla tej branży zablokowanie rynku amerykańskiego mogłoby być problemem. Ale nie tragedią, bo w Unii Europejskiej produkuje się rocznie 12,1 mln samochodów (a sami Europejczycy kupują rocznie 10 mln aut, głównie produkcji europejskiej).
Czytaj więcej o tym: Jak obiecane przez Donalda Trumpa cła zmienią nam portfele? Analitycy policzyli i prognozują, co nas czeka. Nie tylko z powodu Trumpa
Aczkolwiek teraz nie jest najlepszy czas na wymianę gospodarczych ciosów. Niemcy mają kłopoty z wygenerowaniem nawet minimalnego wzrostu gospodarczego, a wielcy niemieccy producenci samochodów – Volkswagen, Mercedes-Benz i BMW – dostali wyraźnej zadyszki i mają kłopoty z wypracowaniem zysków. Źle idą interesy niemieckich producentów samochodowych na rynku chińskim. Nadzieją dla niemieckich producentów ma być umowa z krajami Mercosur. Nie wiadomo jednak, kiedy mogłaby wejść w życie (niektóre kraje, głównie te mocne w rolnictwie, odgrażają się, że ją zablokują).
Co może zrobić Europa? Niezależnie od tego, czy naciski amerykańskie są tylko chwytem negocjacyjnym mającym skłonić Europejczyków do większych wydatków w USA i większych inwestycji za Oceanem czy też realną groźbą zmiany warunków wzajemnego handlu, Unia Europejska od dawna myśli o większej dywersyfikacji swoich relacji ze światem. Temu służy właśnie umowa z Mercosur. Ale są i inne kierunki zainteresowań. W grę wchodzą porozumienia handlowe np. z Meksykiem, Szwajcarią, Malezją, a być może nawet Indiami.
Europa może zmodyfikować swoje najważniejsze polityki, żeby dostosować się do nowych reguł gry. W grze jest polityka klimatyczna, np. wykorzystanie tradycyjnych źródeł energii i kupowanie w USA większych ilości ropy naftowej i gazu ziemnego. Większe zakupy sprzętu wojskowego w USA? Większe inwestycje europejskich firm w produkcję za oceanem? Poluzowanie regulacji dotyczących rozwoju nowych technologii? Mario Draghi w swoim słynnym raporcie z 2024 r. pisał, że Europa nigdy nie dorówna Stanom Zjednoczonym ani Chinom, jeśli nie ograniczy swojego zapału regulacyjnego.
Ewentualne cła nałożone przez USA na Unię Europejską to nie byłby precedens. W czasie swojej pierwszej kadencji Trump nałożył na Unię Europejską cła w wysokości 10% na eksport aluminium do USA i w wysokości 25% na stal. Unia odpowiedziała wtedy swoimi cłami na bourbon, motocykle, dżinsy.
Analitycy Deutsche Bank uznali ostatnio, że cła w wysokości 10% nałożone na Unię Europejską mogą spowodować utratę ok. 0,5-0,9 pkt proc. dynamiki unijnego PKB. Wzrost PKB w Unii Europejskiej ma wynieść w 2025 r. zaledwie 1,5%, a w 2026 r. ma wynieść 1,8%. Nie wszystkie kraje ucierpią jednak w równym stopniu. Cła mogą uderzyć w niektóre sektory gospodarki europejskiej znacznie mocniej niż w inne. Mogą też uderzyć mocniej w niektóre kraje, które są mocniej zorientowane na eksport do USA. Najmocniej eksponowane są tutaj Niemcy. Ich eksport koncentruje się w samochodach, maszynach, produktach farmaceutycznych i chemikaliach. Dalszy ciąg artykułu pod klipem wideo.
Zobacz też rozmowę o tym, jak Niemcy wyjdą z kryzysu:
Najnowsze dane niemieckiego urzędu statystycznego Destatis o handlu zagranicznym w Niemczech w grudniu 2024 r. pokazują wzrost eksportu. Niemcy, mimo kłopotów gospodarczych w ostatnich latach, utrzymują dodatni bilans handlowy. Dużo więcej towarów i usług eksportują, niż importują. W tym zakresie ich sytuacja jest dużo korzystniejsza niż sytuacja handlu zagranicznego w USA, który cierpi na trwały i wysoki deficyt.
Niemiecki eksport w grudniu osiągnął wartość 131,7 mld euro, a import – 111,1 mld euro. Saldo niemieckiego handlu zagranicznego w skali roku to 241,2 mld euro przewagi eksportu nad importem. Eksport towarów do USA osiągnął wartość 13,5 mld euro. Eksport do Chin to 6,7 mld euro, a eksport do Wielkiej Brytanii to 6,7 mld euro. To trzy największe niemieckie rynki eksportowe poza Unią Europejską.
Ewentualne cła odwetowe uderzą… w Kanadę i Meksyk
A jakie mogłyby być konsekwencje ceł nałożonych na Kanadę i Meksyk? Obliczyli to ekonomiści ośrodka Brookings. Z ich szacunków wynika, że po ewentualnym obopólnym obłożeniu się cłami w wysokości 25% tracą głównie Kanada i Meksyk (pomarańczowe słupki). USA również tracą, ale stosunkowo niewiele. Straty Kanady i Meksyku wynikające tylko z ceł amerykańskich, bez odwetu, są dużo mniejsze (słupki niebieskie). To pokazuje, że reakcje odwetowe nie są w interesie partnerów USA. Jednak… prawdopodobnie nie da się ich uniknąć z powodów politycznych.
Władze kanadyjskie i meksykańskie będą musiały pokazać swoim społeczeństwom wolę walki o własne prawa. W tym sporze USA mają jednak stosunkowo łatwą przewagę, która opiera się na zdecydowanej dominacji gospodarczej tego kraju w regionie. Nie da się zmienić tego układu sił, a wszystkie relacje zależą od dobrej woli silniejszego sąsiada. Jakie to może przynieść straty w tworzonym PKB? Pokazuje to infografika Brookings. Słupki niebieskie – straty w wyniku jednostronnie nałożonych amerykańskich ceł, słupki pomarańczowe – straty po nałożeniu ceł odwetowych.
Skąd takie obliczenia? Relacje handlowe między USA, Kanadą i Meksykiem są wyjątkowe. To kraje bardzo ściśle ze sobą gospodarczo powiązane. Kanada i Meksyk są pierwszym i drugim co do wielkości rynkiem eksportowym Stanów Zjednoczonych z eksportem towarów o wartości 680 miliardów dolarów w 2023 r., a USA są największym rynkiem eksportowym dla Kanady i Meksyku. Eksport między USA, Meksykiem i Kanadą to jednocześnie kwestia ogromnego rynku pracy. Ponad 17 milionów miejsc pracy związanych jest z handlem w tym regionie.
Od wielu lat wymiana handlowa w regionie odbywa się w ramach Umowy Stany Zjednoczone-Meksyk-Kanada (USMCA). Ta umowa została sfinalizowana w czasie poprzedniej prezydentury Trumpa i zastąpiła wcześniejsza o nazwie NAFTA. Po decyzji Trumpa o cłach filary tej umowy mocno skruszały. Decyzja na razie opóźniona jest o miesiąc, jednak Kanada i Meksyk na wszelki wypadek przygotowują cła odwetowe. Co by się stało, gdyby takie cła zostały wprowadzone? USA jeszcze bardziej podniosą swoje taryfy. Cła wpadną w korkociąg, a razem z cłami – cała gospodarka.
Ekonomista Brookings Joshua P. Meltzer ocenił skutki dla gospodarki trzech krajów. Jego zdaniem wpływ wojny celnej będzie znaczący m.in. ze względu na wymianę handlową w ramach łańcuchów dostaw, które stanowią ok. 50% całego handlu regionalnego. O co chodzi? Np. komponenty potrzebne do produkcji samochodów potrafią być przewożone przez granice wiele razy, zanim zostaną zmontowane w produkt końcowy. Nałożenie taryfy 25% za każdym razem, gdy produkt przekracza granice, może się zsumować do absurdalnych rozmiarów.
Brookings wykonał symulacje oparte na modelu Global Trade Analysis Project (GTAP) w ramach dwóch scenariuszy: jednostronnych ceł i sytuacji, kiedy do gry wchodzą cła odwetowe Kanady i Meksyku. W obu scenariuszach skutki gospodarcze są poważniejsze dla Meksyku i Kanady, ponieważ znacznie większa część ich handlu odbywa się ze Stanami Zjednoczonymi — 83% eksportu Meksyku i 78% eksportu Kanady trafia do Stanów Zjednoczonych, podczas gdy około jedna trzecia eksportu USA jest przeznaczona dla Kanady i Meksyku.
Cła obniżyłyby wzrost PKB generowanego przez gospodarkę Stanów Zjednoczonych o 0,24 pkt proc., a w przypadku ceł odwetowych – o 0,32 pkt proc. Przy wartości PKB Ameryki w 2024 r. na poziomie ok. 23,5 biliona dolarów oznacza to szacowaną stratę amerykańskiej produkcji gospodarczej wynoszącą ok. 45 mld dolarów. Gdyby Kanada i Meksyk zastosowały cła odwetowe, kwota straty amerykańskiego PKB wzrosłaby do ok. 75 mld dolarów. Straty dla wzrostu gospodarczego Kanady i Meksyku wynoszą ok. 1,15 pkt proc. przy cłach wprowadzonych tylko ze strony USA, a rosną do ponad 3 pkt proc., jeśli oba kraje nałożą swoje cła odwetowe w wysokości również 25%.
Czy cła Trumpa przyniosłyby wysoką inflację?
Nowe cła odbiją się również negatywnie na rynku pracy we wszystkich trzech krajach. Na grafice poniżej widać szacunek utraty miejsc pracy z powodu wyższych ceł. W USA wpływ nie będzie duży. Może wynieść 0,11% spadku zatrudnienia z powodu samych jednostronnie nałożonych przez USA ceł w wysokości 25%. W przypadku ceł odwetowych spadek zatrudnienia w USA byłby większy i mógłby wynieść 0,25% utraty miejsc pracy. Na podstawie danych o zatrudnieniu z 2024 r. byłoby to odpowiednio albo ok. 177 000, albo nawet 400 000 miejsc pracy.
Dużo większe negatywne skutki poniosłyby dwa sąsiednie kraje. Utrata miejsc pracy w Kanadzie i Meksyku wyniosłaby odpowiednio ok. 1,3% i 2,3%. Nominalnie byłoby to w Kanadzie 278 000, a w Meksyku aż 1,4 mln miejsc pracy. W przypadku ceł odwetowych utrata miejsc pracy wzrosłaby do prawie 2,5% zatrudnienia w Kanadzie i 3,6% zatrudnienia w Meksyku. Odpowiadałoby to liczbie utraconych miejsc pracy na poziomie 510 000 w Kanadzie i aż 2,3 mln w Meksyku. Takie straty mogłyby poważnie zachwiać rynkami pracy w tych krajach.
Cła doprowadzą również do obniżenia płac we wszystkich trzech krajach. W USA płace spadłyby o 0,2%, a w przypadku odwetu o 0,5%. W Kanadzie płace spadłyby o ponad 2,6%, a w Meksyku o ponad 4,5% w scenariuszu braku odwetu oraz o 4,9% w Kanadzie i ponad 7% w Meksyku po odwecie ze strony obu krajów. Ekonomista Brookings oszacował, że spadek popytu na pracę i spadek płac rozłożyłby się równomiernie na wykwalifikowaną i niewykwalifikowaną siłę roboczą, ale z nieco większym negatywnym wpływem na niewykwalifikowaną siłę roboczą.
Jaki byłby wpływ na eksport, czyli tę dziedzinę gospodarki, która najściślej związana jest z cłami? Eksport z USA do Kanady i Meksyku spadłby o ok. 6% w przypadku tylko ceł amerykańskich, natomiast pogłębiłby się do spadku o 9% w przypadku ceł odwetowych. Z kolei eksport z Kanady do USA i Meksyku zmniejszyłby się o 9% z cłami amerykańskimi, a o 19%, gdyby w grę weszły cła odwetowe. Eksport Meksyku do dwóch partnerów z regionu skurczyłby się o blisko 14% w pierwszym scenariuszu i o ponad 25% w przypadku taryf odwetowych. To już nie przelewki.
Oczekiwanym powszechnie skutkiem nałożenia ceł między trzema krajami byłby wzrost dynamiki cen. To efekt, którego obawiali się ekonomiści i przedstawiciele amerykańskiego banku centralnego. Fed poczeka na pierwsze efekty decyzji nowego prezydenta USA, zanim wznowi decyzje w ramach cyklu obniżek stóp procentowych. Inflacja w USA spada i zbliża się do celu inflacyjnego 2%, jednak wciąż nie jest okiełznana. Potencjalne efekty wysokich ceł w tak zintegrowanych gospodarkach mogą być dotkliwe i spowolnić spadek inflacji albo podbić ją dna wyższe poziomy.
Jakie to mogą być wartości? Na poniższej grafice Brookings widać, że cła spowodowałyby wzrost inflacji w USA o ponad 1,3 pkt proc. W przypadku odwetu celnego ze strony Kanady i Meksyku wzrost inflacji w USA byłby jednak mniejszy i wyniósłby ok. 0,8 pkt proc. Inflacja konsumencka w USA wzrosła w grudniu 2024 r. do 2,9% z 2,7% w listopadzie. Cel inflacyjny wynosi 2%.
W przypadku Kanady inflacja początkowo mogłaby spaść, o ok. 3 pkt proc., ponieważ amerykańskie cła obniżyłyby kanadyjski wzrost gospodarczy. Ale gdyby Kanada nałożyła w odwecie swoje 25% cła, inflacja wzrosłaby, i to o ponad 4 pkt proc., odzwierciedlając wpływ cen towarów z importu z USA. W przypadku Meksyku nastąpiłby początkowo znaczny spadek inflacji o ponad 9 pkt proc. w wyniku znacznie niższego wzrostu gospodarczego. Spadek ten byłby nieco mniejszy, wyniósłby ok. 6 pkt proc., gdyby Meksyk nałożył swoje 25% cło na import z USA.
Według Brookings nowe cła zaszkodzą nie tylko krajom, na które są nakładane, ale również takim celom Trumpa, jakimi są rozwijanie bezpieczniejszych łańcuchów dostaw i konkurowanie z Chinami. Jeśli Ameryka miałaby rzeczywiście pokazać światu ucieczkę do przodu w rywalizacji z Chinami, to musiałby się wzmocnić regionalnie. Cła mogą raczej zaszkodzić Stanom Zjednoczonym, osłabiając regionalne łańcuchy dostaw i wystawiając każde z trzech państw regionu na bezpośrednią konkurencję z Chinami. Na tym na pewno nie zależy prezydentowi Trumpowi, a cła mogą być tylko straszakiem.
Kto ostatecznie zyska, kto straci?
Czy nie jest tak, że na wojnie celnej między USA, Kanadą i Meksykiem skorzystają Chiny? Co więcej, jeśli amerykańskie cła w Ameryce Północnej są sprzeczne z zasadami USMCA, to USA dają światu sygnał, że również inne międzynarodowe porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi może być zakwestionowane. Jednym z rezultatów może być to, że wiele krajów zacznie tworzyć jakieś nowe związki handlu i inwestycji, aby ubezpieczyć się przed niepewnymi Stanami Zjednoczonymi. A to może stworzyć większą otwartość wielu krajów na kontakty handlowe i inwestycyjne z Chinami.
Są ekonomiści, którzy sądzą, że na wojnie celnej mogą skorzystać outsiderzy w rodzaju Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy są najbliżej USA niezależnie od tego, czy władzę w USA sprawują Demokraci czy Republikanie. Londyn może sprawnie wykorzystać swoją pozycję środka między UE a USA. Czy tak się stanie? To również zależy od polityki UE. Modyfikacja polityk unijnych i dostosowanie się do nowych warunków politycznych i gospodarczych byłoby chyba lepsze niż prowadzenie jakiejś ostrej otwartej wojny.
Czytaj więcej o szansach gospodarczych dla Wielkiej Brytanii: Świetlana przyszłość przed funtem brytyjskim? Powinny mu pomagać kłopoty strefy euro i atrakcyjne prognozy dla stóp procentowych. Ale nie tylko
USA to jednak wielki sojusznik i gwarant zachodniego porządku na świecie. UE sama w sobie jest za słaba w tej roli. To widać choćby w możliwości rozwiązywania konfliktów takich jak walki na Bliskim Wschodzie czy w Ukrainie. Dla UE lepiej by było jednak pójść ze Stanami Zjednoczonymi na kompromis, tym bardziej że trudno odmówić prezydentowi Trumpowi racji w tym, że deficyt handlowy USA-UE jest zbyt wysoki.
Zobacz też wideofelietony i duże rozmowy „Subiektywnie o Finansach”:
Źródło zdjęcia: Andy Bridge/Unsplash