11 lutego 2025

Trump zaczął wprowadzać cła. Świat zapłaci „podatek” za sprzedaż do USA stali i aluminium. A samochody? Jak Europa może wygrać wojnę celną?

Trump zaczął wprowadzać cła. Świat zapłaci „podatek” za sprzedaż do USA stali i aluminium. A samochody? Jak Europa może wygrać wojnę celną?

Prezydent Donald Trump zapowiadał, że jednym z kluczowych posunięć gospodarczych jego administracji będzie nałożenie ceł na import z największych rynków zagranicznych, z którymi USA mają od wielu lat wysoki deficyt handlowy. Na pierwszy rzut poszły Kanada i Meksyk. Topór zawisł nad nimi, ale zatrzymał się w pół drogi. Chiny miały mniej szczęścia i musiały rozpocząć z USA regularną wojną celną. Wiadomo też już, że  cały świat od 12 marca zapłaci cła przy sprzedaży do USA stali i aluminium. A co z samochodami i Unią Europejską? Musimy stracić na tej wojnie czy też jest możliwy również scenariusz, w którym ją wygrywamy? 

W Europie nie ma wielkiego przerażenia zapowiedziami Trumpa, bo też i wymiana handlowa krajów europejskich z USA nie jest tak ważna, by na niej opierała się pomyślność gospodarcza (kilka procent europejskiego eksportu idzie do USA). Zapewne dlatego Trump najpierw zabrał się za Kanadę i Meksyk. Eksport do USA stanowi 75% całego kanadyjskiego eksportu, w przypadku Meksyku to aż 78%.

Zobacz również:

To relacje, które nie dadzą się zastąpić, dlatego Trump liczy na to, że władze obu krajów szybko się ugną. Na razie cła zostały ogłoszone, ale i zawieszone do 1 marca. W czasie kampanii prezydenckiej Trump wielokrotnie wskazywał na wielkie zagrożenia dla Stanów Zjednoczonych ze strony nielegalnej imigracji zza południowej granicy i na przemyt niebezpiecznego narkotyku – fentanylu. Cła mają być – i już są – elementem nacisku w tych sprawach na sąsiadów.

W sprawie Chin decyzje o cłach zostały już podjęte – cła importowe na towary z Chin zostały podniesione o kolejne 10%. W odwecie Państwo Środka poinformowało o nałożeniu ceł w wysokości 15% na niektóre kategorie towarów przywożonych z USA. Zapowiada się więc klasyczna wojna celna, z nieznanymi jeszcze konsekwencjami. W przypadku Chin to kontynuacja sporu handlowego rozpoczętego jeszcze w poprzedniej kadencji Trumpa. Jakie będą efekty?

Cła to bardziej gospodarka czy dyplomacja?

Cła to nieodłączny element polityki uprawianej przez Donalda Trumpa. W jego pierwszej kadencji dotyczyły Chin i miały służyć osłabieniu potencjału chińskiego smoka. Chiny za szybko goniły Amerykę. Oficjalnym powodem był ogromny i powiększający się deficyt w wymianie towarowej między tymi dwoma gigantami gospodarczymi. W tle była jednak także rywalizacja o tytuł największej globalnej potęgi i lidera nowych technologii. Ta argumentacja przetrwała w czasie kadencji Joego Bidena. Jej ostatnim wyrazem była lista zakazanych do udostępniania Chinom chipów.

Co z argumentem ściśle gospodarczym? Czy deficyt handlowy rzeczywiście tak mocno uwiera Stany Zjednoczone? Czy jeśli cła spowodują, że Ameryka będzie mniej towarów kupować z zagranicy (albo tyle samo, ale z wyższym opodatkowaniem), to na tym wygra? Ten argument jest jak najbardziej realny, choć trudno powiedzieć, czy wysokie cła będą skutecznym rozwiązaniem, by zmienić niekorzystne tendencje. Według najnowszych danych amerykańskich ośrodków U.S. Census Bureau i U.S. Bureau of Economic Analysis deficyt handlowy USA wyniósł w grudniu 2024 r. rekordowe 98,4 mld dolarów.

Przy tak niepokojących danych trwa poszukiwanie winnych. Ameryka nie może w nieskończoność finansować całego świata, nic w zamian nie dostając – argumentuje Trump. Podobnie jak w przypadku domagania się równych obciążeń w nakładach na wojsko i finansowanie NATO, tak samo w handlu nowa administracja będzie prawdopodobnie dążyć do tego, żeby potencjały w handlu były bardziej wyrównane. Europa mogłaby np. kupować z USA więcej samochodów, ropy naftowej i gazu. Nowy prezydent USA podkreśla jednak, że Unia Europejska niewiele od Ameryki kupuje, a bardzo dużo za Ocean sprzedaje.

Według oficjalnych amerykańskich szacunków deficyt towarów i usług między USA a Unią Europejską wyniósł 131 mld dolarów w 2022 r. Eksport do Europy podliczono 592,0 mld dolarów, a import z Unii Europejskiej – na 723,3 mld dolarów. „Nie kupują od nas samochodów, nie kupują naszych produktów rolnych, nie kupują prawie nic, a my kupujemy od nich wszystko” – mówił Trump. Oczywiście przesadził. Np. w dziedzinie samych usług Zjednoczone mają nadwyżkę handlową w wymianie z Unią Europejską szacowaną na 71,2 mld dolarów. Wysoki deficyt dotyczy tylko wymiany towarowej.

Według świeższych danych Eurostatu w 2023 r. Unia Europejska wyeksportowała do Stanów Zjednoczonych towary o wartości 502 mld euro, importując towary o wartości 344 mld euro, co dało Unii Europejskiej nadwyżkę w wysokości 158 mld euro. Udział USA w eksporcie Unii Europejskiej wynosi 19,7% i jest to najwyższa pozycja. Dane europejskie pokazują, że w latach 2013–2023 nadwyżka Unia Europejska w handlu towarami z USA wahała się od 81 mld euro w 2013 r. do 166 mld euro w 2021 r.

Co Unia Europejska importowała z USA? Najczęściej była to ropa naftowa (42,4 mld euro w 2023 r.), leki (32,5 mld euro) i gaz ziemny (26,9 mld euro). Spadek wartości gazu ziemnego wynika ze spadku ceny tego surowca.

Europa następna w kolejce do wysokich ceł? Przejmować się czy nie?

Czy w takim razie Europa, gdyby jednak nie zdecydowała się na większe zakupy w USA, mogłaby być następna w kolejce do wysokich ceł? Jest to możliwe, choć skuteczność amerykańskiego nacisku na kraje europejskie jest dużo mniejsza niż naciski na Kanadę czy Meksyk. Oczywiście, gdyby wyższe cła weszły do gry, Europa również odpowiedziałaby cłami. Mogłaby też bliżej przyjrzeć się alternatywnym rynkom, nie tylko azjatyckim, ale też południowoamerykańskiemu, choćby w ramach wynegocjowanej przez Komisję Europejską umowy z krajami Mercosur.

Stosunkowo najszybciej i najmocniej ucierpiałby – podobnie jak w regionie Ameryki Północnej – handel samochodami. W tym sektorze w UE pracuje obecnie ok. 13,2 mln Europejczyków, a to stanowi 10% wszystkich miejsc pracy w przemyśle wytwórczym Wspólnoty. Motoryzacja odpowiadała w 2022 r. za ok. 384 mld euro dochodów podatkowych wpływających do kasy rządów europejskich. A europejska nadwyżka handlowa z racji eksportu samochodów to aż 106,7 mld euro. Sektor samochodowy jest odpowiedzialny za ok. 7,5% unijnego PKB.

W 2022 r. z Unii Europejskiej do USA wyeksportowano ponad 738 000 pojazdów o wartości 37,4 mld euro. Z USA do Unii Europejskiej wyeksportowano ponad 271 000 pojazdów o wartości 8,7 mld euro. A więc dla tej branży zablokowanie rynku amerykańskiego mogłoby być problemem. Ale nie tragedią, bo w Unii Europejskiej produkuje się rocznie 12,1 mln samochodów (a sami Europejczycy kupują rocznie 10 mln aut, głównie produkcji europejskiej).

Czytaj więcej o tym: Jak obiecane przez Donalda Trumpa cła zmienią nam portfele? Analitycy policzyli i prognozują, co nas czeka. Nie tylko z powodu Trumpa

Aczkolwiek teraz nie jest najlepszy czas na wymianę gospodarczych ciosów. Niemcy mają kłopoty z wygenerowaniem nawet minimalnego wzrostu gospodarczego, a wielcy niemieccy producenci samochodów – Volkswagen, Mercedes-Benz i BMW – dostali wyraźnej zadyszki i mają kłopoty z wypracowaniem zysków. Źle idą interesy niemieckich producentów samochodowych na rynku chińskim. Nadzieją dla niemieckich producentów ma być umowa z krajami Mercosur. Nie wiadomo jednak, kiedy mogłaby wejść w życie (niektóre kraje, głównie te mocne w rolnictwie, odgrażają się, że ją zablokują).

Co może zrobić Europa? Niezależnie od tego, czy naciski amerykańskie są tylko chwytem negocjacyjnym mającym skłonić Europejczyków do większych wydatków w USA i większych inwestycji za Oceanem czy też realną groźbą zmiany warunków wzajemnego handlu, Unia Europejska od dawna myśli o większej dywersyfikacji swoich relacji ze światem. Temu służy właśnie umowa z Mercosur. Ale są i inne kierunki zainteresowań. W grę wchodzą porozumienia handlowe np. z Meksykiem, Szwajcarią, Malezją, a być może nawet Indiami.

Europa może zmodyfikować swoje najważniejsze polityki, żeby dostosować się do nowych reguł gry. W grze jest polityka klimatyczna, np. wykorzystanie tradycyjnych źródeł energii i kupowanie w USA większych ilości ropy naftowej i gazu ziemnego. Większe zakupy sprzętu wojskowego w USA? Większe inwestycje europejskich firm w produkcję za oceanem? Poluzowanie regulacji dotyczących rozwoju nowych technologii? Mario Draghi w swoim słynnym raporcie z 2024 r. pisał, że Europa nigdy nie dorówna Stanom Zjednoczonym ani Chinom, jeśli nie ograniczy swojego zapału regulacyjnego.

Ewentualne cła nałożone przez USA na Unię Europejską to nie byłby precedens. W czasie swojej pierwszej kadencji Trump nałożył na Unię Europejską cła w wysokości 10% na eksport aluminium do USA i w wysokości 25% na stal. Unia odpowiedziała wtedy swoimi cłami na bourbon, motocykle, dżinsy.

Analitycy Deutsche Bank uznali ostatnio, że cła w wysokości 10% nałożone na Unię Europejską mogą spowodować utratę ok. 0,5-0,9 pkt proc. dynamiki unijnego PKB. Wzrost PKB w Unii Europejskiej ma wynieść w 2025 r. zaledwie 1,5%, a w 2026 r. ma wynieść 1,8%. Nie wszystkie kraje ucierpią jednak w równym stopniu. Cła mogą uderzyć w niektóre sektory gospodarki europejskiej znacznie mocniej niż w inne. Mogą też uderzyć mocniej w niektóre kraje, które są mocniej zorientowane na eksport do USA. Najmocniej eksponowane są tutaj Niemcy. Ich eksport koncentruje się w samochodach, maszynach, produktach farmaceutycznych i chemikaliach. Dalszy ciąg artykułu pod klipem wideo.

Zobacz też rozmowę o tym, jak Niemcy wyjdą z kryzysu:

Najnowsze dane niemieckiego urzędu statystycznego Destatis o handlu zagranicznym w Niemczech w grudniu 2024 r. pokazują wzrost eksportu. Niemcy, mimo kłopotów gospodarczych w ostatnich latach, utrzymują dodatni bilans handlowy. Dużo więcej towarów i usług eksportują, niż importują. W tym zakresie ich sytuacja jest dużo korzystniejsza niż sytuacja handlu zagranicznego w USA, który cierpi na trwały i wysoki deficyt.

Niemiecki eksport w grudniu osiągnął wartość 131,7 mld euro, a import – 111,1 mld euro. Saldo niemieckiego handlu zagranicznego w skali roku to 241,2 mld euro przewagi eksportu nad importem. Eksport towarów do USA osiągnął wartość 13,5 mld euro. Eksport do Chin to 6,7 mld euro, a eksport do Wielkiej Brytanii to 6,7 mld euro. To trzy największe niemieckie rynki eksportowe poza Unią Europejską.

Ewentualne cła odwetowe uderzą… w Kanadę i Meksyk

A jakie mogłyby być konsekwencje ceł nałożonych na Kanadę i Meksyk? Obliczyli to ekonomiści ośrodka Brookings. Z ich szacunków wynika, że po ewentualnym obopólnym obłożeniu się cłami w wysokości 25% tracą głównie Kanada i Meksyk (pomarańczowe słupki). USA również tracą, ale stosunkowo niewiele. Straty Kanady i Meksyku wynikające tylko z ceł amerykańskich, bez odwetu, są dużo mniejsze (słupki niebieskie). To pokazuje, że reakcje odwetowe nie są w interesie partnerów USA. Jednak… prawdopodobnie nie da się ich uniknąć z powodów politycznych.

Władze kanadyjskie i meksykańskie będą musiały pokazać swoim społeczeństwom wolę walki o własne prawa. W tym sporze USA mają jednak stosunkowo łatwą przewagę, która opiera się na zdecydowanej dominacji gospodarczej tego kraju w regionie. Nie da się zmienić tego układu sił, a wszystkie relacje zależą od dobrej woli silniejszego sąsiada. Jakie to może przynieść straty w tworzonym PKB? Pokazuje to infografika Brookings. Słupki niebieskie – straty w wyniku jednostronnie nałożonych amerykańskich ceł, słupki pomarańczowe – straty po nałożeniu ceł odwetowych.

Skąd takie obliczenia? Relacje handlowe między USA, Kanadą i Meksykiem są wyjątkowe. To kraje bardzo ściśle ze sobą gospodarczo powiązane. Kanada i Meksyk są pierwszym i drugim co do wielkości rynkiem eksportowym Stanów Zjednoczonych z eksportem towarów o wartości 680 miliardów dolarów w 2023 r., a USA są największym rynkiem eksportowym dla Kanady i Meksyku. Eksport między USA, Meksykiem i Kanadą to jednocześnie kwestia ogromnego rynku pracy. Ponad 17 milionów miejsc pracy związanych jest z handlem w tym regionie.

Od wielu lat wymiana handlowa w regionie odbywa się w ramach Umowy Stany Zjednoczone-Meksyk-Kanada (USMCA). Ta umowa została sfinalizowana w czasie poprzedniej prezydentury Trumpa i zastąpiła wcześniejsza o nazwie NAFTA. Po decyzji Trumpa o cłach filary tej umowy mocno skruszały. Decyzja na razie opóźniona jest o miesiąc, jednak Kanada i Meksyk na wszelki wypadek przygotowują cła odwetowe. Co by się stało, gdyby takie cła zostały wprowadzone? USA jeszcze bardziej podniosą swoje taryfy. Cła wpadną w korkociąg, a razem z cłami – cała gospodarka.

Ekonomista Brookings ocenił skutki dla gospodarki trzech krajów. Jego zdaniem wpływ wojny celnej będzie znaczący m.in. ze względu na wymianę handlową w ramach łańcuchów dostaw, które stanowią ok. 50% całego handlu regionalnego. O co chodzi? Np. komponenty potrzebne do produkcji samochodów potrafią być przewożone przez granice wiele razy, zanim zostaną zmontowane w produkt końcowy. Nałożenie taryfy 25% za każdym razem, gdy produkt przekracza granice, może się zsumować do absurdalnych rozmiarów.

Brookings wykonał symulacje oparte na modelu Global Trade Analysis Project (GTAP) w ramach dwóch scenariuszy: jednostronnych ceł i sytuacji, kiedy do gry wchodzą cła odwetowe Kanady i Meksyku. W obu scenariuszach skutki gospodarcze są poważniejsze dla Meksyku i Kanady, ponieważ znacznie większa część ich handlu odbywa się ze Stanami Zjednoczonymi — 83% eksportu Meksyku i 78% eksportu Kanady trafia do Stanów Zjednoczonych, podczas gdy około jedna trzecia eksportu USA jest przeznaczona dla Kanady i Meksyku.

Cła obniżyłyby wzrost PKB generowanego przez gospodarkę Stanów Zjednoczonych o 0,24 pkt proc., a w przypadku ceł odwetowych – o 0,32 pkt proc. Przy wartości PKB Ameryki w 2024 r. na poziomie ok. 23,5 biliona dolarów oznacza to szacowaną stratę amerykańskiej produkcji gospodarczej wynoszącą ok. 45 mld dolarów. Gdyby Kanada i Meksyk zastosowały cła odwetowe, kwota straty amerykańskiego PKB wzrosłaby do ok. 75 mld dolarów. Straty dla wzrostu gospodarczego Kanady i Meksyku wynoszą ok. 1,15 pkt proc. przy cłach wprowadzonych tylko ze strony USA, a rosną do ponad 3 pkt proc., jeśli oba kraje nałożą swoje cła odwetowe w wysokości również 25%.

Czy cła Trumpa przyniosłyby wysoką inflację?

Nowe cła odbiją się również negatywnie na rynku pracy we wszystkich trzech krajach. Na grafice poniżej widać szacunek utraty miejsc pracy z powodu wyższych ceł. W USA wpływ nie będzie duży. Może wynieść 0,11% spadku zatrudnienia z powodu samych jednostronnie nałożonych przez USA ceł w wysokości 25%. W przypadku ceł odwetowych spadek zatrudnienia w USA byłby większy i mógłby wynieść 0,25% utraty miejsc pracy. Na podstawie danych o zatrudnieniu z 2024 r. byłoby to odpowiednio albo ok. 177 000, albo nawet 400 000 miejsc pracy.

Dużo większe negatywne skutki poniosłyby dwa sąsiednie kraje. Utrata miejsc pracy w Kanadzie i Meksyku wyniosłaby odpowiednio ok. 1,3% i 2,3%. Nominalnie byłoby to w Kanadzie 278 000, a w Meksyku aż 1,4 mln miejsc pracy. W przypadku ceł odwetowych utrata miejsc pracy wzrosłaby do prawie 2,5% zatrudnienia w Kanadzie i 3,6% zatrudnienia w Meksyku. Odpowiadałoby to liczbie utraconych miejsc pracy na poziomie 510 000 w Kanadzie i aż 2,3 mln w Meksyku. Takie straty mogłyby poważnie zachwiać rynkami pracy w tych krajach.

Cła doprowadzą również do obniżenia płac we wszystkich trzech krajach. W USA płace spadłyby o 0,2%, a w przypadku odwetu o 0,5%. W Kanadzie płace spadłyby o ponad 2,6%, a w Meksyku o ponad 4,5% w scenariuszu braku odwetu oraz o 4,9% w Kanadzie i ponad 7% w Meksyku po odwecie ze strony obu krajów. Ekonomista Brookings oszacował, że spadek popytu na pracę i spadek płac rozłożyłby się równomiernie na wykwalifikowaną i niewykwalifikowaną siłę roboczą, ale z nieco większym negatywnym wpływem na niewykwalifikowaną siłę roboczą.

Jaki byłby wpływ na eksport, czyli tę dziedzinę gospodarki, która najściślej związana jest z cłami? Eksport z USA do Kanady i Meksyku spadłby o ok. 6% w przypadku tylko ceł amerykańskich, natomiast pogłębiłby się do spadku o 9% w przypadku ceł odwetowych. Z kolei eksport z Kanady do USA i Meksyku zmniejszyłby się o 9% z cłami amerykańskimi, a o 19%, gdyby w grę weszły cła odwetowe. Eksport Meksyku do dwóch partnerów z regionu skurczyłby się o blisko 14% w pierwszym scenariuszu i o ponad 25% w przypadku taryf odwetowych. To już nie przelewki.

Oczekiwanym powszechnie skutkiem nałożenia ceł między trzema krajami byłby wzrost dynamiki cen. To efekt, którego obawiali się ekonomiści i przedstawiciele amerykańskiego banku centralnego. Fed poczeka na pierwsze efekty decyzji nowego prezydenta USA, zanim wznowi decyzje w ramach cyklu obniżek stóp procentowych. Inflacja w USA spada i zbliża się do celu inflacyjnego 2%, jednak wciąż nie jest okiełznana. Potencjalne efekty wysokich ceł w tak zintegrowanych gospodarkach mogą być dotkliwe i spowolnić spadek inflacji albo podbić ją dna wyższe poziomy.

Jakie to mogą być wartości? Na poniższej grafice Brookings widać, że cła spowodowałyby wzrost inflacji w USA o ponad 1,3 pkt proc. W przypadku odwetu celnego ze strony Kanady i Meksyku wzrost inflacji w USA byłby jednak mniejszy i wyniósłby ok. 0,8 pkt proc. Inflacja konsumencka w USA wzrosła w grudniu 2024 r. do 2,9% z 2,7% w listopadzie. Cel inflacyjny wynosi 2%.

W przypadku Kanady inflacja początkowo mogłaby spaść, o ok. 3 pkt proc., ponieważ amerykańskie cła obniżyłyby kanadyjski wzrost gospodarczy. Ale gdyby Kanada nałożyła w odwecie swoje 25% cła, inflacja wzrosłaby, i to o ponad 4 pkt proc., odzwierciedlając wpływ cen towarów z importu z USA. W przypadku Meksyku nastąpiłby początkowo znaczny spadek inflacji o ponad 9 pkt proc. w wyniku znacznie niższego wzrostu gospodarczego. Spadek ten byłby nieco mniejszy, wyniósłby ok. 6 pkt proc., gdyby Meksyk nałożył swoje 25% cło na import z USA.

Według Brookings nowe cła zaszkodzą nie tylko krajom, na które są nakładane, ale również takim celom Trumpa, jakimi są rozwijanie bezpieczniejszych łańcuchów dostaw i konkurowanie z Chinami. Jeśli Ameryka miałaby rzeczywiście pokazać światu ucieczkę do przodu w rywalizacji z Chinami, to musiałby się wzmocnić regionalnie. Cła mogą raczej zaszkodzić Stanom Zjednoczonym, osłabiając regionalne łańcuchy dostaw i wystawiając każde z trzech państw regionu na bezpośrednią konkurencję z Chinami. Na tym na pewno nie zależy prezydentowi Trumpowi, a cła mogą być tylko straszakiem.

Kto ostatecznie zyska, kto straci?

Czy nie jest tak, że na wojnie celnej między USA, Kanadą i Meksykiem skorzystają Chiny? Co więcej, jeśli amerykańskie cła w Ameryce Północnej są sprzeczne z zasadami USMCA, to USA dają światu sygnał, że również inne międzynarodowe porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi może być zakwestionowane. Jednym z rezultatów może być to, że wiele krajów zacznie tworzyć jakieś nowe związki handlu i inwestycji, aby ubezpieczyć się przed niepewnymi Stanami Zjednoczonymi. A to może stworzyć większą otwartość wielu krajów na kontakty handlowe i inwestycyjne z Chinami.

Są ekonomiści, którzy sądzą, że na wojnie celnej mogą skorzystać outsiderzy w rodzaju Wielkiej Brytanii. Brytyjczycy są najbliżej USA niezależnie od tego, czy władzę w USA sprawują Demokraci czy Republikanie. Londyn może sprawnie wykorzystać swoją pozycję środka między UE a USA. Czy tak się stanie? To również zależy od polityki UE. Modyfikacja polityk unijnych i dostosowanie się do nowych warunków politycznych i gospodarczych byłoby chyba lepsze niż prowadzenie jakiejś ostrej otwartej wojny.

Czytaj więcej o szansach gospodarczych dla Wielkiej Brytanii: Świetlana przyszłość przed funtem brytyjskim? Powinny mu pomagać kłopoty strefy euro i atrakcyjne prognozy dla stóp procentowych. Ale nie tylko

USA to jednak wielki sojusznik i gwarant zachodniego porządku na świecie. UE sama w sobie jest za słaba w tej roli. To widać choćby w możliwości rozwiązywania konfliktów takich jak walki na Bliskim Wschodzie czy w Ukrainie. Dla UE lepiej by było jednak pójść ze Stanami Zjednoczonymi na kompromis, tym bardziej że trudno odmówić prezydentowi Trumpowi racji w tym, że deficyt handlowy USA-UE jest zbyt wysoki.

Zobacz też wideofelietony i duże rozmowy „Subiektywnie o Finansach”:

Czytaj też: Coś się zacięło w niemieckiej maszynce przemysłowej i eksportowej? Tamtejsze media biją na alarm: Niemcy tracą swoją siłę, naprawdę? Mamy się cieszyć czy martwić?

Czytaj też: Czy niemiecka gospodarka może się załamać? „Nie, wyjdzie z kryzysu i zrobi wielki skok” – uważa znawca Niemiec. Jak to może wyglądać? I co my na to?

Źródło zdjęcia: Andy Bridge/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
32 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Slawek
1 miesiąc temu

Trump twierdzi, że mało aut od nich kupujemy. Uważam, że to co do nas wysyłają to nie są auta amerykańskie tylko jakieś dziwne, wybrakowane wersji dla Unii. Z chęcią kupię jakieś auto typu Dodge Challenger itp, ale nikt takich aut nie sprzedaje tutaj. Nawet głupi Ford Kuga jest kompletnie inna niż w USA.

aleks
1 miesiąc temu
Reply to  Slawek

nawet sami amerykanie nie kupuja aut z USA,wiec czemu mieliby to robic EUropejczycy?

Slawek
1 miesiąc temu
Reply to  aleks

Nie rozumiem. Po pierwsze wielu ludzi kupiłoby auta przeznaczone na rynek amerykański. Po drugie z tego co widzę auta amerykańskie sprzedają się w największych liczbach w USA.

  1. Ford serii F – 750 789 egz.
  2. Chevy Silverado – 543 319 egz.
  3. Ram Pickup – 444 926 egz.
  4. Tesle itp

Ciekawostka: trzeci w rankingu Ram Pickup znalazł w USA prawie tylu nabywców, ile wszystkie samochody sprzedane w Polsce w 2023 roku.

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Slawek

Tak samo, jak europejskie auta – w 90% sprzedają się w Europie

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Slawek

Ludzie nie kupią samochodów na rynek amerykański bez uprzedniej adaptacji ich do przepisów europejskich, inaczej nie przejdą przeglądów. Przykład pierwszy z brzegu – światła przednie mają taki sam snop światła zarówno dla prawego jak i dla lewego reflektora, podczas gdy w Europie, po to aby nie oślepiać kierowców z naprzeciwka, i ze względu na węższe drogi, snop światła jest wyregulowany asymetrycznie gdzie reflektor lewy świeci słabiej niż prawy. Przy nowoczesnych lampach zespolonych niekoniecznie jest możliwość ich regulacji, są to wręcz całkowicie inne lampy. Inna rzecz – kierunkowskazy tylne. W ameryce jest możliwość stosowania czewonych i pomarańczowych kierunkowskazów, podczas gdy w… Czytaj więcej »

Slawek
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Oczywiście, że trzeba adaptować. Nie o tym mówie. Mówię o produkcji aut kompletnie innych na nasz rynek. Czemu np. Kuga jest na obu rynkach a wygląda kompletnie inaczej. Wersja USA jest wieksza, przestronniejsza, ładniejsza itd. Najgorzej, że na Europę zrobili 3 cylindrową przez chore wymagania eko i potem sie rozpada sama. Moja zaczęła po kilku miesiącach wibrować bo samochód wyłączał jeden cylinder żeby oszczędzać co powodowało wibrowanie. Nie dało się tym jeżdzić po pół roku. Jeśli chodzi o „muscle car’y” to nie wszystkie są 5cm3, są też 3.6cm3, które też by się na pewno sprzedały, patrząc na to ile jezdzi… Czytaj więcej »

Last edited 1 miesiąc temu by Slawek
Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Slawek

„Mówię o produkcji aut kompletnie innych na nasz rynek. Czemu np. Kuga jest na obu rynkach a wygląda kompletnie inaczej.” Najkrótsza odpowiedź jest taka, że to wg. producentów są zupełnie inne rynki, stąd bierze się wersjonowanie samochodów. Z jakichś przyczyn producenci samochodów uznają, że to jest dla nich bardziej opłacalne niż zdroworozsądkowy unimodel na cały świat. Indywidualnie klienci mają różny gust, inaczej segmentuje się dodatki wyposażenia, nawet gabarytowo amerykanin odbiega od europejczyka bądź azjaty itp itd. Ponadto samochody w południowej Azji (sprawdziłem w Indonezji) nie posiadają w ogóle ogrzewania. To tak naprawdę nawet nie chodzi o UE vs USA. Spójrz… Czytaj więcej »

Last edited 1 miesiąc temu by Zbyszek
Paweł
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Wszystko sprowadza się do tego że amerykańskie samochody nie cieszą się dużym popytem w Europie bo mamy zupełnie inny gust motoryzacyjny, a co za tym idzie producentom taniej jest odpuścić ten rynek niż opracowywać specjalne wersje modeli (i chodzi nie tylko o światła a nawet bardziej o wymagane wyposażenie nowych pojazdów czy normy emisji CO2 czyli w praktyce zużycia paliwa). Zresztą nawet jeśli by dostosowali to – cokolwiek by Trump nie naobiecywał – wielkiego sukcesu nie wróżę, lata temu wielokrotnie podejmowano próby oferowania nowych aut zza oceanu w Europie i przed Teslą nikomu się to za bardzo nie udawało.

Last edited 1 miesiąc temu by Paweł
Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Paweł

„Wszystko sprowadza się do tego że amerykańskie samochody nie cieszą się dużym popytem w Europie bo mamy zupełnie inny gust motoryzacyjny, a co za tym idzie producentom taniej jest odpuścić ten rynek niż opracowywać specjalne wersje modeli” Widzę, że muszę wyprostować dwie ważne rzeczy: Po pierwsze – nie wiem czy ktoś z was jeździł amerykańskim samochodem w Ameryce – ja jeździłem i powiem Wam, że samochody europejskie maja lepszą jakość wykonania/wykończenia. Myślicie, że z jakiej przyczyny sprzedają się tam Lexusy, Mercedesy, Audi, BMW, czy nawet popularny Volkswagen chociaż te kosztują więcej niż odpowieni im samochód made in USA? I to… Czytaj więcej »

Last edited 1 miesiąc temu by Zbyszek
Ola
1 miesiąc temu

Amerykanskie produkty rolne? I amerykanskie produkty spozywcze? Nigdy w zyciu. Akurat sposob odzywiania sie amerykanskiego spoleczenstwa nie jest wzorem do nasladowania i tym bardziej ich produkty

Alex
1 miesiąc temu
Reply to  Ola

GMO

Belbeniusz
1 miesiąc temu

>> UE sama w sobie jest za słaba w tej roli. To widać choćby w możliwości rozwiązywania konfliktów takich jak walki na Bliskim Wschodzie czy w Ukrainie.
Ale konflikty na Bliskim Wschodzie to wojny amerykańskie. Europa dostaje z nich tylko rykoszetem- falami uchodźców.

>> Co może zrobić Europa? (…) W grę wchodzą porozumienia handlowe np. z Meksykiem, Szwajcarią, Malezją, a być może nawet Indiami.
Dziwię się nie wymieniono możliwości poprawy relacji z Chinami. To raczej w ich mocy jest zakończenie wojny na Ukrainie.

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Belbeniusz

„>> Co może zrobić Europa? (…) W grę wchodzą porozumienia handlowe np. z Meksykiem, Szwajcarią, Malezją, a być może nawet Indiami.”

oraz Kanadą… populacja Kanady jest znacznie bardzie „zeuropeizowana” niż USA, obywatele Kanady posługuje się oficjalnymi językami Unii (angielski oraz francuski), Kanada terytorialnie nawet graniczy z terytoriami Danii (wyspa Hans). Nie wiem na ile to jest retoryka, ale isnieje możliwość o ile nie bezpośredniego włączenia Kanady w UE, to może np stowarzyszenia – najpierw gospodarczego i dotyczącego przemieszczania się ludzi.
Kanada to wydaje się bardzo bliski Europie krąg kulturowy.

Więcej tutaj: https://www.bankier.pl/wiadomosc/Kanada-zamiast-do-USA-wolalabym-do-UE-Padaja-pytania-czy-moglaby-dolaczyc-8886094.html

Last edited 1 miesiąc temu by Zbyszek
Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

Tak, jakiś gospodarczy pakt z Kanadą może być czymś, co wszystkim się opłaci

Belbeniusz
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

To na pewno pomysł z serii „byłoby fajnie”. Ale nie wierzę że to możliwe, Akurat Kanadzie USA mogą zabronić takich rzeczy „bo was udusimy i co nam zrobicie razem z Europą?”.
Ale bardzo bym się cieszył gdyby się okazało że się mylę.

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Belbeniusz

Skoro Kanada, podobnie jak UE, już nie jest dla USA sojusznikiem i jest okładana cłami (a więc trochę jak wróg) – to dlaczego by Kanada miała się na to godzić?

Logika podpowiada jakąś formę zjednoczenia/stowarzyszenia

Belbeniusz
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

No masz napisane w artykule- Kanada jest bardzo mocno powiązana gospodarczo z USA i od nich zależna w znacznie większym stopniu niż USA od Kanady.
Zerwanie nawet jeżeli w dłuższej perspektywie korzystne byłoby dla Kanadyjczyków terapią szokową i mocno obniżyło na jakiś czas ich poziom życia. Raczej zaczęłyby się protesty i rząd podejmujący taką decyzję by się nie utrzymał.
Nawet zakładając że Amerykanie nie postanowią Kanady „zdemokratyzować”.

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Belbeniusz

„Kanada jest bardzo mocno powiązana gospodarczo z USA i od nich zależna w znacznie większym stopniu niż USA od Kanady.”

Na ten moment. A gdy Kanada zacznie być okładana cłami, podobnie jak EU – to jak to wpłynie na Kanadyjczyków? Płaciliby potulnie cła a rząd, który zaproponuje alternatywę w postaci zawarcia jakiejś formy stowarzyszenia z EU to myślisz, że zostałby obalony wolą wyborców?

A ta „demokratyzacja” to jakby się miała odbyć? W obliczu planów zawarcia jakiejś formy stowarzyszenia Kanady z EU natychmiast wjadą Abramsy i będzie strzelanie do kanadyjskich Leopardów 2 na Wielkich Równinach?

Belbeniusz
1 miesiąc temu
Reply to  Zbyszek

>> A ta „demokratyzacja” to jakby się miała odbyć (…) wjadą Abramsy i będzie strzelanie do kanadyjskich Leopardów 2 na Wielkich Równinach?

Trochę zażartowałem, bo aż takiej „rusyfikacji” USA się nie spodziewam. Ale próby destabilizacji kraju pozazbrojnymi metodami już tak- farmy troli, opłacanie „agentów wpływu”, wspieranie finansowe i medialne zamieszek, jakiś „majdan” antyrządowy, podsyłanie rozrabiających imigrantów- jak najbardziej.

Zbyszek
1 miesiąc temu
Reply to  Belbeniusz

już zaczęli, wczorajszy mecz w Montrealu: https://x.com/worldhockeyrpt/status/1890939775839797432

Stef
1 miesiąc temu

Proponuję zrobić jak powiedziała prezydent Meksyku. Na 6 miesięcy zrezygnować ze wszystkiego co amerykańskie. Zaczynając od alkoholi a kończąc na samochodach.

James85
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

Już widzę oczami wyobraźni jak masowo rezygnujemy z Microsoftu, google, Tesli. Bo chyba nie butelkę Jacka Danielsa chodzi która kosztuje 100 zł i wpływ czy kupi ją 3 mln konsumentów czy też nie kupi jest żaden w skali makro.

Stef
1 miesiąc temu
Reply to  James85

Uważasz że spadek sprzedaży JD o 3 mln sztuk to nic?

James85
1 miesiąc temu
Reply to  Stef

Aha zapomniałem o odinstalowaniu fejsbuka, x , netflixa itp. zero produktów amerykańskich. Wtedy możemy mówić o buncie konsumenckim.

Belbeniusz
1 miesiąc temu
Reply to  James85

A dlaczego nie? Właśnie w takich tematach UE mogłaby się wykazać, np. uznając kontakt z bliskimi za prawo człowieka i startując europejski serwis społecznościowy, z opcją importu kontaktów z FB, X, TikToka itd. Bez wodotrysków jak amerykanskie wersje, za to bez reklam i compliant z GDPR. Koszty byłyby niewielkie w porównaniu z innymi projektami Unijnymi, a dodatkową korzyścią byłaby możliwość zdobycia kompetencji w obsłudze dużych wolumenów danych i użytkowników (mogłoby np. rozruszać półmartwą Gaię- europejską chmurę). Ludzie używają aplikacji Muska i Zuckerberga nie dlatego, że są jakieś fajne, a dlatego że mają przez nie kontakt z ludźmi których znają albo… Czytaj więcej »

James85
1 miesiąc temu
Reply to  Belbeniusz

Nie powstanie nigdy taka aplikacja z bardzo prostej przyczyny. Zanim miałaby powstać to UE przygotuje taki zakres regulacji, obostrzeń, wyłączeń i wyjątków. Że nikt nie będzie chciał z niej korzystać. Przykładowo przy zakładaniu profilu trzeba byłoby wybrać jedną z 56 płci z którą użytkownik się identyfikuje. Kolejno weryfikowane byłyby preferencje polityczne, Ci o prawicowych poglądach mieliby wyłączoną możliwość dodawania postów i komentowania. Etc. , stąd jestem spokojny i taki zuckenberg również, że nikt że starego kontynentu nie uszczupli mu biznesu.

Belbeniusz
1 miesiąc temu
Reply to  James85

Jedziesz stereotypami, chociaż oczywiście jakaś tam weryfikacja użytkowników na pewno byłaby bardziej skrupulatna- (i dobrze: zob. sprawy Brzoska vs Facebook, Brad Pitt zbierający kasę na leczenie raka).
Jeżeli chodzi o chochoła z 56 płciami, poprawnością polityczną etc. to warto przypomnieć, że do Europy przywlokły to amerykańskie korporacje i teraz USA bohatersko walczą z problemami które stworzyły.

Przemysław
1 miesiąc temu

Raz:
„W Europie nie ma wielkiego przerażenia zapowiedziami Trumpa, bo też i wymiana handlowa krajów europejskich z USA nie jest tak ważna, by na niej opierała się pomyślność gospodarcza (kilka procent europejskiego eksportu idzie do USA)”

Po czym:
„Udział USA w eksporcie Unii Europejskiej wynosi 19,7% i jest to najwyższa pozycja. ”

Czy ja coś źle interpretuje?

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Przemysław

Najwyższa, ale nie dominująca. Dlatego przerażenia żadnego nie ma

Stef
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

Ciekawe jak to wygląda z podziałem na kraje, żeby się nienokazalo że jeden ma zero a inny 70%.

Przemysław
1 miesiąc temu
Reply to  Maciej Samcik

„kilka procent eksportu” vs 19,7% – to mi się nie zgadza

Admin
1 miesiąc temu
Reply to  Przemysław

Przejrzymy tekst pod tym kątem

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu