Premier Donald Tusk zdecydował się na ogłoszenie nowej strategii gospodarczej. Ale choć rok 2025 nazwał „rokiem przełomu”, to przełomowych planów – w sensie zmiany fundamentów kształtujących polską gospodarkę – nie przedstawił. Przynajmniej dobrze, że to na inwestycjach (a nie jak za poprzedników głównie na konsumpcji i redystrybucji) ma być budowana pomyślność naszej gospodarki. Co wynika z nowej strategii gospodarczej rządu dla naszych kieszeni? I co z niej, niestety, wcale nie wynika, choć powinno? Aż pięć rzeczy
Początek poniedziałkowego przemówienia premiera Donalda Tuska w siedzibie warszawskiej giełdy niepokojąco przypominał jeden z głównych motywów gaworzenia „przy kominku” Adama Glapińskiego, prezesa NBP. Było więc o tym, że już nie musimy myśleć tylko o doganianiu krajów zamożnego Zachodu, ale nadszedł czas, by ten bogaty Zachód przegonić. To budowanie dumy narodowej jest oczywiście miłe, ale odrobinę oderwane od rzeczywistości.
- Kiedy warto zmienić sprzedawcę energii? Komu to się może opłacić? I czy teraz – mimo zamrożenia cen – może być na to dobry moment? Licytacja rusza [POWERED BY RESPECT ENERGY]
- Gdy domowy budżet się nie spina, trzeba nad nim popracować. Oto pięć sposobów na zwiększenie dochodów i pięć na ograniczenie wydatków! [POWERED BY RAIFFEISEN DIGITAL BANK]
- Świat stał się wyjątkowo niestabilny. Czy to powinno wpłynąć na nasze plany… emerytalne? Jak powinna wyglądać Twoja globalna emerytura? [POWERED BY SAXO BANK]
Owszem, w ciągu ostatnich 30 lat nasze PKB przypadające na mieszkańca (czyli wartość tego, co przeciętny obywatel wytwarza swoimi rękami) realnie urosło trzykrotnie. Owszem, jesteśmy jedynym krajem w Europie i jednym z dwóch na świecie (obok Chin), który tak szybko się bogacił. Ale z drugiej strony pod względem wartości aktywów finansowych przypadających na mieszkańca (czyli naszych oszczędności i inwestycji) jesteśmy dopiero na 38. miejscu na świecie, z wynikiem 11 000 euro na głowę.
I to jest prawdziwy obraz naszego bogactwa. Przeciętny Niemiec na 63 000 euro aktywów finansowych, Francuz – 90 000 euro, a Amerykanin – ćwierć miliona. Nawet kraje, które doganiamy pod względem PKB przypadającego na mieszkańca pod względem zgromadzonych oszczędności są sporo przed nami – przeciętny Hiszpan ma finansowe aktywa warte 41 000 euro, a Włoch – 69 000 euro. Nawet zbiedniały ostatnio Grek ma 19 000 euro aktywów finansowych, czyli prawie dwa razy więcej niż przeciętny Polak.
Kiedy wreszcie będziemy bogaci? Inwestycje rekordowe czy… nie?
Bogacenie się Polaków ma właśnie taki cel, byśmy nie tylko wytwarzali dużo drogich, cennych produktów i usług (a więc zarabiali coraz więcej), ale żebyśmy zgromadzili oszczędności pozwalające nam inwestować na całym świecie i żyć z kapitału – dywidend, odsetek, bycia właścicielem globalnych marek. W gronie najcenniejszych europejskich marek pierwsze polskie firmy (państwowe PKO BP i Orlen) są dopiero w okolicach 250. miejsca. A to właśnie globalne marki budują bogactwo narodów.
Czytaj więcej o tym: Co stoi za sukcesem największych światowych marek? Jak to się zmienia na przestrzeni lat? Produkt nie jest już tak ważny, jak mogłoby się wydawać?
Z mojego punktu widzenia strategia dla gospodarki powinna odpowiadać na jedno podstawowe pytanie: „co zrobić, żeby zbudować firmy i marki znane na całym świecie?”. Takie, dzięki którym będziemy krajem bardziej zamożnym i oferującym mieszkańcom miejsca pracy wysokiej jakości. Wtedy będziemy mogli gromadzić oszczędności i budować także naszą prywatną pomyślność.
Czy strategia zaoferowana przez premiera odpowiedziała na ten postulat? Niestety nie, choć i tak wydaje się lepszym pomysłem na Polskę niż ten realizowany przez poprzednie rządy, czyli premier Szydło i premiera Morawieckiego – oni oparli rozwój Polski o budowanie państwowych czempionów, wzrost redystrybucji dochodów i wewnętrznej konsumpcji. Premier Tusk, przynajmniej na poziomie retorycznym, stawia na inwestycje, czyli bardziej długoterminowe źródło rozwoju.
Donald Tusk i minister finansów Andrzej Domański ogłosili, że w tym roku inwestycje wyniosą 650-700 mld zł i będą najwyższe w historii. Część z nich ma być finansowana z pieniędzy unijnych, których napływ do Polski w najbliższych latach zdecydowanie wzrośnie (50 mld euro z Krajowego Programu Odbudowy plus kasa ze „standardowego” budżetu unijnego).
Nawet jeśli państwo zainwestuje tak wielkie pieniądze (rzeczywiście, nominalnie rekordowe, to się chwali, że nie wyda ich na socjał), to to nie będzie żaden „przełom”. Polskie PKB w tym roku osiągnie 4 biliony zł, co oznacza, że nadal mówimy o inwestycjach rzędu 17% PKB. Gdy w 2015 r. Zjednoczona Prawica przejmowała władzę, inwestycje wynosiły 20% PKB. A kiedy Polska zaczynała swój „wielki skok gospodarczy”, to wynosiły 25% PKB. W Unii Europejskiej średnio wynoszą 22%. „Przełom” to byłby, gdyby inwestycje miały wynieść bilion złotych, a nie 650-700 mld zł. Jako „przełom” premier zakomunikował poziom inwestycji, który jest tak naprawdę minimalnym, byśmy w ogóle mogli się rozwijać.
Zobacz też: Inwestycje w Polsce w 2025 roku i w latach kolejnych: wyzwanie i szansa dla gospodarki
Pieniądze na energetykę i infrastrukturę. Aj, aj, a AI?
Ale – jak powiedziałem – trafione inwestycje zawsze są lepsze długoterminowo dla gospodarki niż pompowanie tych samych pieniędzy w konsumpcję. Jakie inwestycje zapowiedział premier? Pieniądze z Unii Europejskiej oraz – w większości – z naszych podatków mają iść na energetykę (65 mld zł w dziesięć lat na sieci przesyłowe, 60 mld zł na elektrownię atomową plus prywatne pieniądze na gigantyczne farmy wiatrowe na Bałtyku, być może drugą „atomówkę” oraz ewentualnie na małe reaktory atomowe SMR).
A poza tym wielkie pieniądze pójdą na infrastrukturę (180 mld zł na rozwój kolei, kilkadziesiąt miliardów na rozwój możliwości przeładunkowych portów, ale już nie było ani słowa o megalotnisku CPK) oraz na naukę (szczegółów nie podano, ma wzrosnąć część budżetu państwa na finansowanie dużych projektów naukowych) oraz na nowe technologie, w tym sztuczną inteligencję (szczegółów podano mało, podobno pomogą Google i Microsoft).
„Jesteśmy mocno zaawansowani, jeśli chodzi o rozmowy z największymi gigantami technologicznymi: Google, Amazon, IBM, Microsoft. Szefowie Google’a i Microsoftu będą w najbliższych dniach moimi gośćmi w Polsce i będziemy dopinać ich plany inwestycyjne”
– powiedział premier. A to może, niestety, oznaczać, że nie będziemy inwestować we własne technologie, tylko kupować je od Amerykanów za grube miliardy. Mówiąc o polskich inwestycjach w sztuczną inteligencję, premier podawał kwoty żenująco niskie, rzędu 100 mln zł czy 200 mln zł. Może nie mamy na razie projektów, które wymagałyby większych pieniędzy, ale przecież mamy swoich ważnych ludzi w OpenAI, mamy polski model językowy Bielik, więc moglibyśmy próbować też stworzyć na tej bazie coś wielkiego.
Czytaj w Homodigital.pl, co potrafi Bielik: Dziennik z chatbota AI? Najważniejsze newsy z kraju i ze świata teraz dostępne w Bieliku
Czytaj rozmowę z twórcą polskiego modelu językowego opartego na AI: Bielik to nie konkurent dla ChatGPT, to platforma rozwoju polskich AI
We Francji – jak słusznie zauważył na LinkedIn Artur Kurasiński – w ramach AI Action Summit rusza program inwestycji w sztuczną inteligencję wart… 109 mld euro. Ma to być nie tylko wspieranie lokalnych firm, ale i budowa reaktora atomowego oraz centrów danych powstałych tylko do tego projektu. Wcześniej Donald Trump ogłosił pięć razy większy Project Stargate.
Premier zapowiedział ograniczenie biurokracji dla firm (mniej sankcji skarbowych, mniej raportowania) i otwartość na deregulację gospodarki (propozycjami w tej kwestii ma się zająć zespół pod przewodnictwem Rafała Brzoski, prezesa InPostu). Po raz kolejny usłyszeliśmy, że rodzi się strategia dla rynku kapitałowego na rzecz pozyskiwania kapitału na innowacje. Ma powstać platforma (Innovate.pl), która ułatwi finansowanie firm pracujących nad innowacjami, a także nowe fundusze państwowe współfinansujące prywatne inwestycje.
Co dla nas wynika z ogłoszonej właśnie strategii gospodarczej rządu?
A co z rzeczy bezpośrednio związanych z naszymi oszczędnościami? Minister Andrzej Domański zapowiedział, że od przyszłego roku będzie wyższy limit wpłat na IKZE, czyli w ramach wehikułu przyznającego ulgę w PIT w zamian za oszczędzanie na dodatkową emeryturę. Przygotowuje jakieś rozwiązania, które mają zwiększyć popularność oszczędzania w PPK (szczegółów brak), a także „nowe instrumenty ułatwiające inwestowanie”.
Minister nie sprecyzował, o co mu chodzi, ale padło hasło „fundusze ETF”. Takie fundusze już w Polsce są, ale głównie do inwestowania globalnego. Być może pojawią się rozwiązania, które zwiększą atrakcyjność tych ETF-ów, które są oparte na indeksach z warszawskiej giełdy?
Po raz kolejny padła obietnica ograniczenia podatku Belki. Tym razem nie padły żadne szczegóły, ale w pokonferencyjnych zapowiedziach minister finansów nie pozostawił złudzeń: po pierwsze będzie to tylko obniżenie, a nie likwidacja podatku od zysków z kapitału (wynosi dziś 19%), a po drugie – będzie dotyczyło tylko długoterminowego lokowania pieniędzy, a więc zapewne będzie to jakieś nowe konto konstrukcyjnie podobne do IKE, ale może bardziej elastyczne.

Przypominam, że całkiem niedawno Sejm odrzucił projekt ustawy dającej ulgę w podatku Belki. Odrzucony bez większych namiętności projekt realizowałby obietnicę wyborczą rządzącej koalicji, której realizacja pozwoliłaby nie płacić podatku Belki od zysków z pierwszych ulokowanych 100 000 zł. Ale realizowałby ją tylko w okrojony sposób: ulga dotyczyłaby jedynie zysków z lokat bankowych i obligacji.
Czytaj o ostatnich znanych pomysłach rządu na ulgę w podatku Belki: Wiceminister zdradził kolejne szczegóły zmian w podatku Belki. Ważne wieści dla oszczędzających w bankach. Będą nowe „pakiety”?
Czytaj na pocieszenie: Nie będzie zniesienia podatku Belki, ale wciąż zostają trzy furtki, by jednak nie płacić podatku Belki. Jakie? Przypominam
Minister finansów zapowiedział, że z mechanizmów, które mają zwiększyć potencjał polskiego rynku kapitałowego, powinno udać się zmobilizować dodatkowe 10 mld zł na inwestycje. Nie wiem, czy minister się nie przejęzyczył, bo jeśli miałyby to być tylko takie pieniądze, to to jest kropla w morzu. W samych bankach Polacy trzymają 1,4 biliona zł (w dużej części marnując te pieniądze, bo banki kupują za nie państwowe obligacje).
Posłuchaj też podcastowego komentarza na gorąco: Gospodarcza strategia rządu. Czy leci z nami pilot?
Pięć zagadek po ogłoszeniu gospodarczej strategii rządu
Czego nie ma w strategii gospodarczej rządu Donalda Tuska? Zabrakło w nim wielu konkretów, a przede wszystkim kilku bardzo ważnych wątków. Polską gospodarkę dzisiaj „topią” nie tylko wysokie ceny energii, z którymi będzie nam trudno się uporać jeszcze przez kilkanaście kolejnych lat, ale też inne problemy, których premier kompletnie nie zauważył. Oto moje pytania uzupełniające.
>>> Co z finansowaniem planowanych inwestycji? Jeśli Polska naprawdę ma się rozwijać, to inwestycje muszą wynosić 23-25% PKB, a nie marne 17-18% PKB, jak wynika z najbliższych planów (czyli muszą być o 250-300 mld zł rocznie większe). Z Unii Europejskiej przez najbliższe trzy lata będzie napływało po 100-150 mld zł (o 50 mld zł więcej niż „normalnie”), ale potem te pieniądze się skurczą.
Tymczasem przez dwa najbliższe lata dziura budżetowa ma wynosić po 200 mld zł rocznie, a w kolejnych latach – po 130-150 mld zł. W jakiej proporcji finansowanie inwestycji będzie na kredyt, a w jakiej z wyższych podatków lub z ograniczenia transferów socjalnych? Odpowiedzi na razie brak.
>>> Co z uproszczeniem podatków? Polska ma jeden z najbardziej skomplikowanych systemów podatkowych na świecie. Każdy rząd, który chce na poważnie uruchomić potencjał przedsiębiorczości wśród Polaków, musi ten problem wziąć na sztandary. To trudne zadanie, bo musiałoby się wiązać z likwidacją wielu ulg i przywilejów. Widać, że premier się tego zadania obawia. Zarabiając te same pieniądze, Polak może płacić od 0% podatku (jeśli zainwestował w nieruchomości) do ponad 50% podatku (jeśli zarabiał na etacie ponad 8500 zł na rękę przez cały rok). To jest popieprzone.
W dodatku część tego podatku jest „schowana” w składce zdrowotnej, której wysokość może się różnić dla tego samego podatnika nawet kilkakrotnie, w zależności od tego, jakie opodatkowanie wybierze (podstawowa skala podatkowa, podatek liniowy, ryczałt). Ze składką na emeryturę jest podobnie. System podatkowy niszczy klasę średnią, z której „wykluwają” się firmy i zamożni, akumulujący kapitał obywatele.
Zobacz wideofelieton o zabijaniu klasy średniej w Polsce (ciąg dalszy analizy pod nim):
>>> Co z kosztami pracy? Premier mówi o zmniejszeniu biurokracji i deregulacji, ale ani słowem nie wspomniał – a to też element systemu podatkowego – o kosztach pracy w firmach. Płaca minimalna rośnie znacznie szybciej niż inflacja (i znacznie szybciej niż wydajność pracy), „zabijając” rentowność wielu firm. Z jednej strony można powiedzieć, że widocznie takie firmy nie są potrzebne, skoro nie potrafią wypracować rentowności, ale z drugiej – nie powstają miejsca pracy, do których właściciele i pracownicy tracących rentowność firm mogliby uciec.
>>> Co z uruchomieniem oszczędności Polaków? Premier dużo mówi o inwestycjach, ale mało o tym, jak je sfinansować. Banki są obciążone idiotycznie skonstruowanym podatkiem, który skłania je do „przepakowywania” pieniędzy deponentów w rządowe obligacje, a nie w inwestycje czy kredyty. W bankach tkwi ponad bilion złotych pieniędzy, które mogłyby pomóc rozwijać się polskim firmom, ale zamiast papierów wartościowych typu REIT są preferencje dla prywatnego inwestowania w mieszkania.
Na polskiej giełdzie papierów wartościowych prawie nic się nie dzieje – prywatyzacja stanęła, zaś największe firmy notowane na giełdzie to wciąż państwowe koncerny pochodzące z branży energetycznej lub finansowej. Nawet jeśli rząd zrealizuje program inwestycji, to „rozlewające się” po całej gospodarce pieniądze mogą na koniec wylądować w bankach, zamiast posłużyć jako lewar do kolejnych inwestycji.
Czytaj więcej o kiepskim stanie GPW: Jest nowa strategia GPW! Jak polska giełda chce przyciągać inwestorów indywidualnych? Bez zmian w podatku Belki ani rusz?
>>> Co z obniżaniem ceny pieniądza? Żeby Polska stała się rajem dla inwestycji, oprocentowanie kredytów nie może sięgać 8-9% rocznie. Dziś cena pieniądza w Polsce należy do najwyższych w Europie. Można powiedzieć, że w części jest to kwestia politycznych decyzji większości członków Rady Polityki Pieniężnej (powołanych jeszcze za poprzednich rządów), ale w części jest to kwestia podwyższonej inflacji. Przyczyny tkwią częściowo jeszcze w działaniach poprzedników, ale uważam, że strategia gospodarcza Polski powinna zawierać receptę na obniżenie inflacji.
Posłuchaj też podcastu: czy stopy procentowe powinny być… jeszcze wyższe? Ciąg dalszy tekstu pod nim.
Jeśli cena energii pozostanie wysoka (to niestety jest pewne, bo przespaliśmy ostatnich 20 lat transformacji energetycznej), podatki skomplikowane, koszty pracy niedopasowane do wydajności firm, istniejące już oszczędności Polaków będą marnowane, a cena pieniądza wysoka, to nawet najlepsze założenia strategii gospodarczej rządu nie przyniosą nam hossy pozwalającej nadal bogacić się w tempie takim jak przez poprzednich 30 lat.
———————–
ZAPISZ SIĘ NA NASZE NEWSLETTERY
>>> W każdy weekend sam Samcik podsumowuje tydzień wokół Twojego portfela. Co wydarzenia ostatnich dni oznaczają dla Twoich pieniędzy? Jakie powinieneś wyciągnąć wnioski dla oszczędności? Kliknij i się zapisz.
>>> Newsletter „Subiektywnie o Świ(e)cie i Technologiach” będziesz dostawać na swoją skrzynkę e-mail w każdy czwartek bladym świtem. Będzie to podsumowanie najważniejszych rzeczy, o których musisz wiedzieć ze świata wielkich finansów, banków centralnych, najpotężniejszych korporacji oraz nowych technologii. Kliknij i się zapisz.
——————————-
SPRAWDŹ RANKING DEPOZYTÓW I KONT OSZCZĘDNOŚCIOWYCH
Zastanawiasz się, co zrobić z pieniędzmi? W którym banku jest najwyższe oprocentowanie pieniędzy na długo, a w którym na krótko? Który najlepiej zapłaci za nowe środki, a który „w standardzie”? Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – to aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także kont osobistych, rachunków firmowych i kart kredytowych. Wszystkie tabele znajdziesz w zakładce „Rankingi” w „Subiektywnie o Finansach”.
———————————-
POSŁUCHAJ NASZYCH PODCASTÓW:
>>> FST (251): KTO WYGRA WYŚCIG O SZTUCZNĄ INTELIGENCJĘ? Trwa w najlepsze wyścig o dominację na rynku sztucznej inteligencji. Czy na końcu tego wyścigu będzie superinteligencja, która będzie w stanie przejąć nad nami władzę? Na jakim etapie rozwoju są dziś modele językowe sztucznej inteligencji? Czy dziesiątki miliardów dolarów, które zainwestowały wielkie korporacje cyfrowe w rozwój sztucznej inteligencji kiedykolwiek się zwrócą? Maciej Danielewicz rozmawia z prof. Jakubem Growcem ze Szkoły Głównej Handlowej. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (250): SAM SAMCIK W WASZYCH SPRAWACH. Sam Samcik opowiada o najciekawszych interwencjach w sprawach czytelników „Subiektywnie o Finansach”, które trafiły na biurka Ekipy Samcika. Pechowy przelew BLIK, który trafił nie na to konto, na które powinien. Umowa leasingu z pułapką, która kosztowała klienta 4000 zł. Zawyżone prognozy w rachunkach za energię. Zaniżone kwoty w ogólnych warunkach ubezpieczenia auto-casco. I ryzykowne inwestycje w ziemię. Zapraszam do posłuchania!
>>> FST (249): DLACZEGO NIE OPŁACA SIĘ MIEĆ DZIECI? W najnowszym odcinku naszego podcastu Ekipa Samcika – w składzie Maciek Danielewicz, Piotr Rosik oraz sam Samcik – omawia sprawy ważne dla świata, ale też dla naszych portfeli. W co inwestować pieniądze w erze Donalda Trumpa? Czy akcje w USA mogą być jeszcze droższe? Czy Trump zniszczy wartość dolara czy też wyniesie ją na nowe szczyty? Ale nie samym Trumpem ciułacz żyje, a w związku z tym przyglądamy się też katastrofie na rynku diamentów oraz zaskakującym badaniom naukowców, z których wynika, że nie mamy dzieci, bo nam się to już… nie opłaca. Zapraszam do posłuchania.
zdjęcie: TVP Info