Aborcja zawsze była gorącym tematem, ale orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego o zakazie jej wykonywania z powodu wad płodu – ogłoszone w takim momencie, że zakrawa to na sabotaż – wywołało falę protestów, jakich nie widzieliśmy od wielu lat. To fatalnie, że ludzie spotykają się w takiej liczbie w szczycie epidemii. Może bezpieczniejszym rozwiązaniem na te czasy byłby strajk kobiet? Taki pomysł zresztą już padł. A ja sprawdzam: czy to zabolałoby rządzących i jaki miałoby wpływ na tempo bogacenia się kraju. Ile Polki dokładają do naszego PKB?
Orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego (lub – jak twierdzi część prawników – jego nędznej podróbki, bo część sędziów tam zasiadających została nominowana z naruszeniem prawa) w sprawie ograniczenia możliwości dokonywania aborcji, wywołała największe od lat protesty społeczne. I to w czasie ekspansji drugiej fali epidemii, gdy rząd zarządził połowiczny lockdown, żeby zachować szansę na utrzymanie wydolności przez służbę zdrowia.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Na miejscu premiera natychmiast wystąpiłbym w telewizji i ogłosił, że do końca tej fali pandemii nie opublikuję tego orzeczenia i proszę w rewanżu o zawieszenie demonstracji ze względów epidemicznych. Na miejscu demonstrujących zastosowałbym znacznie bezpieczniejsze, a z drugiej strony boleśniejsze dla rządzących środki – najzwyklejszy strajk.
Biorąc pod uwagę dużą liczebność protestów, mógłby on doprowadzić do niewąskiego paraliżu kraju. Zresztą niewykluczone, że przekonamy się o tym już w środę, bo organizacja o wiele znaczącej nazwie Ogólnopolski Strajk Kobiet namawia kobiety, by tego dnia sabotowały pracę. Kilka lat temu – o ile pamiętam – też była podobna akcja, ale nie zdobyła takiego zasięgu. Dziś wkurzenie ludzi jest większe, jednym z najpopularniejszych hasztagów w mediach społecznościowych jest #wypierdalać skierowane pod adresem Zjednoczonej Prawicy i jej sojuszników, zaś strajk kobiet wydaje się być dość realnym scenariuszem.
Czytaj też: Gdzie najlepiej zrobić zakupy przez internet, gdy rząd zapowiada drugi lockdown? Sprawdzamy!
Ile kobiety dokładają do polskiego bogactwa?
Ile by to kosztowało? Policzyć nie sposób, ale można spróbować zabawić się we wróżbitę. Z danych GUS wynika, że liczba osób pracujących w Polsce to 16,5 mln. Do tego dochodzą osoby prowadzące działalność gospodarczą, dzieci oraz młodzież i oczywiście emeryci, czy renciści – oni nie zastrajkują.
Czytaj też Homodigital.pl: Aborcja rozpala emocje Polaków. A może – zamiast w średniowiecze – idźmy w technologię?
Z tych 16,5 mln osób mniej więcej 6,5 mln to kobiety. Nie wiemy, jak duża część z nich jest skłonna wesprzeć ideę strajku. Jakieś 7-8% gospodarki i tak już stoi, więc strajkować nie musi (restauracje, częściowo hotele, infrastruktura sportowa, częściowo szkoły).
Z sondaży wynika, że dotychczasowe regulacje dotyczące aborcji popiera większość społeczeństwa (i większość kobiet), ale aktywnie w protestach biorą udział raczej setki tysięcy kobiet i mężczyzn, niż miliony. Załóżmy, że zastrajkuje tylko 10% pracujących kobiet. Co by to oznaczało dla gospodarki?
Cóż, są branże, w których kobiety stanowią zdecydowaną większość zatrudnionych. Wśród 2,6 mln pracowników polskiego handlu jest 1,5 mln kobiet. W edukacji, która zatrudnia w kraju 1,5 mln ludzi, aż 80% zatrudnionych to kobiety. Podobnie w opiece zdrowotnej, w której łącznie pracuje 900.000 osób. Ale ta ostatnia branża raczej nie zastrajkuje, bo oznaczałoby to śmierć pacjentów.
Dwie inne „kobiece” branże już dziś albo stoją, albo pracują w trybie, w którym krótki strajk niewiele zmieni. O jakich branżach myślę? W hotelarstwie i gastronomii spośród 350.000 zatrudnionych aż dwie trzecie to kobiety. W administracji publicznej – z 500.000 osób zatrudnionych też dwie na trzy to kobiety.
Co mógłby oznaczać strajk kobiet dla kluczowych branż w kraju? Liczymy!
Ale załóżmy, że w kilku kluczowych branżach 10% zatrudnionych kobiet odmawia pracy, na początek na jeden dzień. Co by to mogło oznaczać w sytuacji, gdyby nie dałoby się ich zastąpić innymi pracownicami lub facetami (którzy też mogą odmówić pracy „na zastępstwo”, popierając postulaty kobiet)? Policzmy:
>>> handel (15% krajowego PKB, 315 mld zł rocznie), kobiety „utrzymują” go w 60%. Zatrzymanie pracy tylko 10% kobiet oznacza 50 mln zł strat dziennie.
Czytaj też: Czy galeria handlowe przetrwają drugą falę pandemii? Za granicą mają już pomysły jak to zrobić
>>> przemysł (22% krajowego PKB, 460 mld zł rocznie), kobiety stanowią 35% zatrudnionych. Zatrzymanie pracy przez 10% z nich oznacza 45 mln zł strat dla gospodarki dziennie.
>>> budownictwo i nieruchomości (jakieś 11% krajowego PKB, czyli 230 mld zł rocznie), kobiety stanowią 20% zatrudnionych, a więc strajk co dziesiątej może uszczuplić bogactwo kraju o 13 mln zł dziennie.
Czytaj też: Czy Covid-19 może… sprzyjać rynkowi nieruchomości? Posłuchaj tej herezji
>>> edukacja i zdrowie (łącznie 8% PKB, czyli 170 mld zł), tutaj mamy aż 1,8 mln zatrudnionych kobiet i 80% ich wkładu w PKB generowany przez te branże. Ale – jak wcześniej zaznaczyłem – moim zdaniem tu strajku nie będzie (zdrowie) albo będzie bez konsekwencji finansowych (szkoły i tak są zdalne, możemy co najwyżej mówić o „uziemieniu” rodziców dzieci z klas 1-3). Gospodarstw domowych, w których są dzieci na utrzymaniu, mamy ponad 8 mln. Zapewne jakiś milion z nich ma dzieci w tym wieku, w którym jeszcze chodzą do szkół fizycznie. Jeśli 100.000 rodziców musiałoby wziąć wolne z powodu strajku nauczycielek, to dziennie nie „wyrobią” jakichś 35 mln zł.
Czytaj też: Kiedy zabraknie łóżek dla chorych na Covid-19? Ile kosztują szpitale modułowe? I czy zdążymy je zbudować?
Czytaj też: Ile kosztuje opieka nad dzieckiem w czasie lockdownu?
>>> transport i magazynowanie (jakieś 7% krajowego PKB, czyli 150 mld zł rocznie), kobiety stanowią co czwartą zatrudnioną osobę, co oznacza, że 10% z nich jest w stanie „zatrzymać” każdego dnia 10 mln zł wzrostu bogactwa narodowego
>>> mniej więcej 15% PKB stanowią inne „usługowe” gałęzi gospodarki, takie jak hotele i gastronomia, finanse i ubezpieczenia (w bankach większość pracowników to kobiety, w sumie 240.000 spośród 365.000 wszystkich ludzi pracujących w tej branży), informatyka i komunikacja, nauka, kultura i rozrywka. Uśredniając udział kobiet w nich sięga 70% (1,7 mln z ponad 2,9 mln zatrudnionych). Część z tych gałęzi z powodu krótkiego strajku nie poniesie strat, albo jest już „przymknięta” przez rząd w ramach obowiązujących obostrzeń. Ale jeśli przyjmiemy, że 70% z nich działa i że 10% kobiet pracujących w tych branżach nie przyjdzie przez jeden dzień do pracy, mamy 40 mln zł straty w bogaceniu się Polski.
Strajk kobiet bardzo zaboli. O ile zastrajkuje bardzo dużo kobiet. I faceci
Podliczając to wszystko można łatwo dojść do wniosku, że tylko jednodniowy strajk 10% kobiet, wkurzonych na rządzących, mógłby spowodować stratę 200 mln zł dla polskiej gospodarki. Gdyby strajk potrwał tydzień, to byłby miliard złotych. A jeśli zmobilizowałoby się do niego nie tylko 10% kobiet, ale np. 20% oraz ich partnerzy-mężczyźni, to mielibyśmy „przedsięwzięcie”, które jest „warte” 4 mld zł tygodniowo i 16 mld zł miesięcznie. A więc mniej więcej tyle, ile jedna czwarta wiosennego lockdownu.
Powtórki z lockdownu rząd się bardzo boi, bo doskonale wie, że już wydał zdecydowaną większość pieniędzy, które mógłby „zorganizować” na ratowanie gospodarki. I że w poprzednich latach wyrzucił w błoto 100 mld zł, które dziś mogłyby posłużyć jako poduszka finansowa na kryzys (tutaj to policzyliśmy, przy okazji zazdroszcząc nieco Trumpowi).
W ciągu najbliższych dni dowiemy się, czy wkład kobiet w tworzenie naszego narodowego bogactwa stanie się argumentem w grze o zakaz aborcji. I czy będziemy mieli strajk kobiet, który zmieni historię, czy też jedynie krótkie wzmożenie. Decyzje dotyczące tego, jak ma być prowadzona polityka, wszakże podjęliśmy całkiem niedawno w wyborach parlamentarnych, samorządowych i prezydenckich.
zdjęcia w artykule: TVN24
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”
SKORZYSTAJ Z NAJLEPSZYCH BANKOWYCH OKAZJI:
Obawiasz się inflacji? Sprawdź też „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
_________________
PRZYGOTUJ SWOJE OSZCZĘDNOŚCI NA INFLACJĘ:
>>> Tutaj dwa słowa o antyinflacyjnych obligacjach skarbowych i o tym, które teraz najlepiej wybrać. A do wzięcia jest nawet 4-5% rocznie na długoterminowych obligacjach i 1% na tych względnie krótkoterminowych
>>> Warto też wiedzieć, że w niektórych bankach pozwalają kupować covidowe obligacje BGK z poziomu zwykłego konta osobistego. Potencjalny dochód może sięgnąć 1,7-1,8% w skali roku
>>> A tutaj trzy w miarę bezpieczne sposoby lokowania oszczędności nie będące depozytami, pozwalające chronić pieniądze przed inflacją
>>> Tutaj macie trzy przykładowe strategie lokowania oszczędności na dłużej, oparte na funduszach inwestycyjnych
I jeszcze dwie zniżki przygotowane specjalnie dla czytelników „Subiektywnie o finansach”:
>>> W ramach mojej współpracy z AXA TFI możesz dostać dwa razy po 200 zł, wpłacając pieniądze na konta IKZE oraz IKE – czyli inwestując w ramach „opakowania emerytalnego” związanego z gwarantowaną przez polski rząd ulgą podatkową Szczegóły tej promocji znajdziesz pod tym linkiem. Warto wpisać przy rejestracji kod promocyjny „msamcik2020” (działa zarówno przy promocji 200 za 2000 przy wpłatach do IKE, jak i do IKZE).
>>> W ramach współpracy edukacyjnej z F-Trust mam dla Ciebie kupon umożliwiający inwestowanie pieniędzy bez opłaty manipulacyjnej na internetowej platformie, na której znajdziesz setki funduszy inwestycyjnych. Należy kliknąć ten link, a potem wpisać kod promocyjny ULTSMA. Zapłacisz tylko wliczaną w wartość jednostek uczestnictwa opłatę za zarządzanie wybranym funduszem lub funduszami (jej ominąć się, niestety, nie da). Ale żadnych innych opłat nie będzie.
_________________