22 października 2020

„Covid-19 może nawet… sprzyjać rynkowi nieruchomości”. Herezja? Oni mówią, że jeśli mieszkania nie potaniają, to tylko z jednego powodu

„Covid-19 może nawet… sprzyjać rynkowi nieruchomości”. Herezja? Oni mówią, że jeśli mieszkania nie potaniają, to tylko z jednego powodu

„Mimo pandemii ludzie  będą kupowali mieszkania nie tyle po to, żeby na tym zarabiać, ale żeby przechować wartość swoich oszczędności” – przepowiadają analitycy JLL. Ale czy to wystarczy, żeby zastąpić mniejszy popyt kupujących mieszkania na kredyt i tych, którzy do tej pory inwestowali w najem? „Niewykluczone, że tak” – przekonuje JLL. Oto przegląd argumentów za i przeciw heretycznej tezie, że Covid-19 może być dobrym czasem dla rynku nieruchomości

Na rynku trwa przeciąganie liny. W jedną stronę ciągną ci, którzy mówią, że mieszkania będą drożeć, bo mamy ich strukturalny deficyt, którego nie da się zaspokoić przez następne 20-30 lat. I że ich ceny są – w odniesieniu do naszych zarobków – dużo niższe, niż w 2007 r. W dodatku niskie stopy procentowe dosłownie pchają oszczędzających w objęcia deweloperów – przy najwyższej od kilkunastu lat inflacji wiele osób kupuje mieszkania, by ochronić długoterminowo wartość pieniądza.

Zobacz również:

Z drugiej strony za linę chwycili ci, którzy liczą po cichu, że lada moment ceny zaczną spadać. Oni też mają swoje argumenty: odpływ turystów i studentów z rynku najmu, ryzyko wzrostu bezrobocia wywołanego pandemią i trudne do przewidzenia skutki społeczno-gospodarcze tego, co się teraz dzieje na świecie. Lada dzień premier może być zmuszony do ogłoszenia lockdownu, bo dziennie umiera już grubo ponad 100 osób. Efekt? Czy – jak w Hiszpanii – całe osiedle będą stać puste? Kto ma rację? Czyje będzie na wierzchu?

Mieszkań do wzięcia coraz więcej, ceny minimalnie spadają

Pandemia pandemią, ale mieszkania nie chcą mocno tanieć.  Według Banku Pekao w grudniu ceny będą nieznacznie niższe, niż przed rokiem (a więc sporo niższe, uwzględniając inflację i kilkuprocentowy wzrost średniej pensji). Ale to ceny średnie, a rynek nieruchomości to nie cukier, który wszędzie jest taki sam. W najlepszych lokalizacjach nieruchomości raczej nie potanieją.

Ale ci, którzy łudzili się, że pandemia będzie niewiele znaczącym i skończy się za pół roku, są w błędzie. Wiele wskazuje na to, że czeka nas trwała, głęboka jak Rów Mariański zmiana stylu życia, sposobu pracy oraz tego gdzie i jak mieszkamy. Rynek nieruchomości na pewno to odczuje. Jak?

W drugim kwartale było niewesoło: klienci, którzy obawiali się o swoją sytuację finansową, dokonywali zwrotów zarezerwowanych mieszkań (takich, w których umowa nie została sfinalizowana). Według analityków JLL deweloperzy chętnie przyjmowali te zwroty, a robili to z prostego powodu  – zauważyli, że mogą „odzyskać” sprzedane relatywnie tanio, bo rok-dwa lata temu mieszkania i wstawić je do oferty po cenach aktualnych, czyli wyższych o kilka-kilkanaście procent.

Trudno oszacować dokładaną skalę tego zjawiska. Ale wiadomo, że relacja liczby zwrotów do sprzedaży brutto firm deweloperskich wyniosła 6%. W kryzysowym w 2008 r. to było aż 24%.

Na koniec września w budowie było 836.400 mieszkań, czyli o 1% więcej, niż przed rokiem. Liczba mieszkań, które zostały oddane do użytku była z kolei wyższa aż o 22%, niż przed rokiem. A liczba mieszkań, których w tym samym czasie deweloperzy rozpoczęli budowę, jest o 21% większa, niż przed rokiem. Czyli deweloperzy wierzą, że ktoś mieszkania kupi, a banki sfinansują ich budowę. Czy nie przesadzają z optymizmem?

Przeciąganie liny: podaż mieszkań spada razem z popytem. I razem z nim się odradza

O możliwych scenariuszach opowiada nowy raport firmy Jones Lang LaSalle (JLL). Oto kilka ciekawych spostrzeżeń jej ekspertów i ich prognozy na przyszłość. Warto pamiętać, że to firma, która zajmuje się zarządzaniem nieruchomości i pośrednictwem w inwestycjach nieruchomościowych, a więc jest zanurzona w rynku po uszy i w pewnym sensie „trzyma kciuki”, żeby nie było żadnego załamania.

Czytaj też: Zbliża się nowy rok akademicki. Studenci nie szukają już tak często mieszkań, zrywają umowy, renegocjują czynsz. O ile potaniał najem? I o ile jeszcze może potanieć? Nowe dane

Czytaj też: Tak pan Michał na kredyt mieszkanie remontował. Bank pyta: „A gdzie faktury?”. Klient na to: „dłubałem sam”. Czy tak wolno?

JLL przyznaje, że liczba sprzedanych i wprowadzonych do sprzedaży mieszkań w trzecim kwartale 2020 r. była o jedną piątą niższa od średniej kwartalnej z lat 2017-2019. A więc liczba mieszkań w pewnym sensie dostosowała się do spadającego z powodu pandemii popytu.  Ale czy jest możliwość, że relacja popytu i podaży zostanie zachwiana, deweloperzy zostaną z dużą liczbą niesprzedanych mieszkań, co mogłoby ich skłaniać do obniżki cen?

JLL przekonuje, że raczej nie. Owszem, liczba mieszkań gotowych i niesprzedanych wzrosła, ale ich udział w całej ofercie deweloperów wynosi raptem 11% (rok temu było to 7%). „Nie ma w tym nic niepokojącego” – można było usłyszeć w trakcie konferencji online, na której JLL prezentował swoje prognozy. W kryzysie z 2008 r. niesprzedanych było 30-40% już gotowych mieszkań. I wtedy rzeczywiście ceny spadły w ciągu kilku lat o 15-20%.

Dlaczego mieszkania nie tanieją? JLL uważa, że to przez… bankowe lokaty

W Warszawie w trzecim kwartale średnia cena metra kwadratowego mieszkania wyniosła 10.4000 zł, w Krakowie – 9.800 zł, w Trójmieście ceny wzrosły do 9.700 zł. Mimo pandemii popyt nie zamarł całkowicie mimo „covidowego” bezrobocia (ale przecież jego największa fala może nadejść wiosną, gdy wygaśnie obowiązek utrzymywania miejsc pracy przez firmy obdarzone pomocą z tarcz kryzysowych), ani zaostrzonych kryteriów udzielania kredytów przez banki.

Dlaczego tak się dzieje? W bankach cały czas leży kilkaset miliardów złotych. Pieniądze tracą realnie na wartości przez wysoką inflacje i rekordowo niskie stopy procentowe. Ludzie podejmują racjonalną z ich punktu widzenia decyzję – część pieniędzy przeznaczają na inwestycje, które mają ochronić wartość kapitału – akcje największych polskich i światowych koncernów, fundusze inwestycyjne oraz ETF-y, złoto, czy obligacje –  a także mieszkania.

Rośnie średnia wieku kupujących mieszkania, jest jeszcze więcej tych, którzy kupują za gotówkę. A polski rynek nieruchomości nie jest zbyt potężny. Wartość wszystkich mieszkań z rynku pierwotnego w sześciu  największych miastach (Warszawa, Trójmiasto, Kraków, Wrocław, Poznań, Łódź) wynosi 25 mld zł. W bankach na lokatach leży prawie 300 mld zł (o kilkadziesiąt mniej niż w marcu) i kilkaset miliardów na rachunkach osobistych.

Nie ulega wątpliwości, że drastycznie spadnie w najbliższych latach liczba osób chcących kupować mieszkania na wynajem (bo dochód z najmu przestał być pewny z powodu ograniczeń w podróżowaniu i pracy zdalnej). Być może spadnie też popyt uzależniony od dostępności kredytów. Ale wystarczy, że niewielki odsetek posiadaczy oszczędności zechce przenieść je na rynek mieszkaniowy, a ta luka może zostać wypełniona. Z drugiej strony „kryzysowa” podaż mieszkań zostanie zmniejszona, na co wskazują statystyki rozpoczynanych w kolejnych miesiącach inwestycji.

I taki scenariusz zakłada JLL (firma – przypomnijmy – uczestnicząca w rynku nieruchomości) w średnim terminie. A co w najbliższych tygodniach? Jeśli chodzi o ceny, to zarówno analitycy JLL jak i Bank Pekao, którego raport niedawno opisywaliśmy  spodziewają się ochłodzenia koniunktury w czwartym kwartale. Dodajmy, że ich prognozy nie uwzględniają złych wieści z frontu walki z pandemią.

Czytaj też: Praca zdalna zamienia biura w korpo-cmentarzyska. Przybyło 300.000 m kw. wolnych przestrzeni! Oto cztery nowe trendy, które czekają polskie biurowce i pracowników

Pandemia, lockdown, kryzys. Co nas czeka? „Im gorzej, tym lepiej”?

Czy dość optymistyczne prognozy JLL to nie zaklinanie pandemicznej rzeczywistości? A co jeśli na rynku namiesza rząd i ruszy z kopyta budowa tanich mieszkań na wynajem w ramach walki z kryzysem gospodarczym? Co jeśli władze – szukając dochodów budżetowych – zdecydują się wprowadzić podatek katastralny (od wartości nieruchomości)? A jeśli upowszechni się moda na „coliving”, czyli mieszkanie po kilka osób w jednym dużym apartamencie? Co jeśli zmniejszy się liczba imigrantów?

„Idzie druga fala i różne trudne do przewidzenia konsekwencje społeczno-ekonomiczne. Zastanawiamy się także nad scenariuszem, który jest do pewnego stopnia paradoksem, a brzmi on, że  im gorzej wokół rynku nieruchomości, tym lepiej może się na nim wydarzyć”

– broni optymistycznych wizji wiceprezes JLL Kazimierz Kirejczyk.

„Kluczem do tego, co się będzie działo w najbliższych kwartałach, a może kilku latach w polskiej gospodarce, jest poczucie bezpieczeństwa. Co się dzieje z moją pracą? Czy to nadal źródło stabilnych dochodów? Na ile czuję się bezpiecznie, jeśli chodzi o moje zdrowie? Czy moje oszczędności są bezpieczne? Z jednej strony może być tak, że w pandemii popyt na mieszkania spadnie i rozjedzie się z podażą. Ale równie dobrze może być tak, że kupujący mieszkania wcale nie będą myśleli o tym, co będzie za dwa lata, gdy te mieszkania będą gotowe: o wynajmie, stopach zwrotu, najemcach, ani o tym jak je wykończyć. Może będzie chciał po prostu chronić swoje oszczędności”

Czy w niestabilnym świecie branża nieruchomości może zostać uznana za „bezpieczną przystań”? Cóż, wiele zależy od tego, co dziś ludzie myślą o swoich oszczędnościach – jaką mają determinację, żeby coś z nimi zrobić. Z różnych badań przeprowadzanych jeszcze długo przed pandemią wychodziło, że Polacy są nacją, która bodaj najbardziej na świecie uważa, że nieruchomości to pewna i zyskowna lokata kapitału (choć ma też słabe strony, jak brak płynności, wysoki próg wejścia, łatwość opodatkowania, czy możliwość nacjonalizacji).  U progu czwartego kwartału ludzie (ciągle) mają pieniądze i (ciągle) nie mają co z nimi zrobić. Ale czy to wystarczy żeby ceny nie spadły?

Najem tanieje, ale niezbyt szybko

A jakie są prognozy niektórych analityków dla rynku najmu? Firma ThinkCo real estate research lab – niezależny ośrodek, który bada rynek najmu. Okazało się, że w trzecim kwartale ceny spadły, ale nieznacznie. Najwyższa mediana cen najmu w Polsce utrzymuje się w Warszawie, gdzie za kawalerkę trzeba płacić 1.800 zł miesięcznie, czyli 2,7% mniej, niż w porównywalnym okresie 2019 r.

Mediana cen najmu wszystkich mieszkań w Warszawie wyniosła 2.400 zł, a więc 0 4% mniej, niż latem zeszłego roku – dane pochodzą z platformy Ada.Place, która wykorzystuje sztuczną inteligencję do przeczesywania w internecie informacji o cenach i ofertach, a nawet standardzie mieszkań. W porównaniu do ubiegłego roku mediana stawek najmu zwiększyła się tylko w Gdańsku i we Wrocławiu.

——————————–
POSŁUCHAJ PODCASTU „FINANSOWE SENSACJE TYGODNIA”

W dzisiejszym odcinku „Finansowych sensacji tygodnia” rozmawiamy z Andrzejem Nowakiem, który zajmuje się zarządzaniem oszczędnościami Polaków w TFI AXA. To część akcji edukacyjnej „Wyciskanie emerytury”. W rozmowie poruszamy kwestię sensu posiadania własności „kawałków” spółek (czyli akcji, udziałów w funduszu inwestycyjnym, czy funduszu ETF), zastanawiamy się czy lepszym obiektem inwestycji są spółki państwowe czy prywatne, radzimy w jaki sposób wybrać obiekt swojej inwestycji (np. fundusz), a także rozmawiamy o tym na czym tak naprawdę polega praca osoby zarządzającej naszymi pieniędzmi. Jak wygląda dzień takiej osoby? Z czego wynikają decyzję, żeby oszczędności tysięcy Polaków włożyć w to albo w inne miejsce? Zwłaszcza ta część rozmowy była dla nas bardzo ciekawa. Zapraszamy do posłuchania! 
Rozpiska odcinka:
01:16 – Dlaczego warto zainwestować w kawałek spółki?
04:14 – Z jakim ryzykiem wiąże się inwestycja w przedsiębiorstwa, również w te o ugruntowanej pozycji?
14:13 – Państwowe czy prywatne? W które spółki inwestować? Czy to ma jakieś znaczenie?
22:18 – Wysokość opłat, renoma, wyniki historyczne… Jak wybrać dla siebie najlepszy fundusz inwestycyjny?
32:20 – Jak wygląda dzień pracy zarządzającego funduszami inwestycyjnymi?

Gorąco zachęcam! Podcast jest do odsłuchania pod tym linkiem

——————————–

źródło zdjęcia:Unsplash Brandon Griggs/Jackson Simmer

Subscribe
Powiadom o
28 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Tomasz
3 lat temu

Potaniają? Chyba powinno być „tanieją”. Czy ktoś robi korektę stylistyczną tekstów na tym portalu?

Admin
3 lat temu
Reply to  Tomasz

Na razie tanieją symbolicznie, więc raczej nie widzę tu błędu

JerzyK
3 lat temu

rynek nieruchomości ma dużą inercję, niczym tankowiec, nim presja na spadek cen zacznie działać minie jeszcze wiele miesięcy – jedyne co może ratować ceny nieruchomości to galopująca inflacja, ale jakoś jeszcze nie przygalopowała – obstawiam wyhamowanie wzrostów do końca roku oraz spadki od H1 2021 (jak tylko inwestorzy zaczną minimalizować straty)

Admin
3 lat temu
Reply to  JerzyK

Słuszna racja

Karol
3 lat temu

Mam pytanie – jak to wygląda w Hiszpanii? We wpisie autor odniósł się do tego kraju i rzekomej tragicznej sytuacji na rynku nieruchów. Czy ma Pan na myśli, że w dużych miastach jak Madryt, Barcelona, Malaga, Valencia, Sevilla, Bilbao stoją nietrafione nieruchomości w których nikt nie mieszka, nikt nie wynajmuje i są teraz warte 50%? Jakoś trudno mi w to uwierzyć, chociaż rozumiem że tam była epicka bańka na nieruchach, ale od zawsze wierzyłem że największe miasta się obronią. Obawiam się, że odniesiono się tutaj do mniejszych miejscowości i mało uczęszczanych kurortów nadmorskich…. Proszę o wyjaśnienie.

Minion
3 lat temu
Reply to  Karol

Jasne, że centrum się obroni. Ale co jeśli w Alicante (miasto portowe 2mln ludzi) możesz mieć w tej samej cenie mieszkanie o lepszym standardzie (np basen) niż w Warszawie? Przy czym w hiszpani średnia zarobków póki co sporo wyższa.

Arturo
3 lat temu
Reply to  Karol

Ceny w Madrycie czy Barcelonie spadly w wyniku kryzysu, ale szybko wrocily do tego samego poziomu jak przed kryzysem…

Karol
3 lat temu

Aaa i jeszcze jedno, jeśli mamy na myśli mieszkania o takim układzie i designie jak na zdjęciu to ja się wcale nie dziwię, że część rynku potaniała…. Przecież to budownictwo w stylu JW Destruction lub Murapolu, mini-getta i Chiny Ludowe.

Karol
3 lat temu

Wybaczcie spam w komentarzach, ale WSZYSCY analizujący trendy mieszkaniowej odwołują się do „trybu życia/pracy przez pandemię”. Uważacie, że ludzie podejmują decyzję w zależności od tego z której strony wiatr zawieje? Pandemia nie będzie trwała wiecznie, albo w ciągu najbliższego roku pogodzą się rządy z jej istnieniem i wróci normalne życie, albo zostanie wynaleziony lek/szczepionka. Za każdym razem gdy widzę tego typu analizy argument trybu pracy zdalnej się pojawia, ale zapominamy o tym iż w większych firmach praca wróci do tradycyjnej formy w siedzibie pracodawcy jak tylko stan pandemiczny się zakończy. Co innego jak ktoś pracuje w małej firmie informatycznej, no… Czytaj więcej »

Marcin
3 lat temu
Reply to  Karol

Nie wiesz o czym piszesz. Duze firmy ktore maja siedziby w Warszawie juz planuja aby nawet po pandemii przejsc na tryb pracy w 100% z domu. Firma w ktorej pracuje jest jedna z nich. Ku zaskoczeniu managementu okazuje sie, ze to wcale nie zmniejsza produktywnosci. Wrecz odwrotnie. Wiec teraz pomysl sobie po co mlodzi ludzie pracujacy w tych firmach mieliby zostac w stolicy i placic po 600 tysiecy za mieszkania? Wiekszosc jak ja juz rozglada sie za powrotem w rodzinne strony albo tansze miejsca, bo skoro mozesz wykonywac prace za to samo wynagrodzenie gdzies gdzie koszty zycia sa duzo tansze… Czytaj więcej »

Admin
3 lat temu
Reply to  Marcin

W Idea Banku 70% ludzi przeszło na pracę zdalną i już ogłosili, że tak zostanie

Karol
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Idea Bank jest do odstrzału, tylko czeka aż Kaczyński przejmie za 1 PLN wobec czego taka informacja jest truizmem i równoznaczna ze stwierdzeniem „O, dziś wzeszło słońce”…. 🙂

Stefan
3 lat temu
Reply to  Karol

U mnie w biurze pracuje < 10 procent. I nie chca wracac.

Karol
3 lat temu
Reply to  Marcin

Mój szef jest odpowiedzialny za organizację pracy w dobie pandemii w telekomie zatrudniającym ponad 1500 pracowników w samym oddziale Warszawa. Zarząd jasno powiedział, że póki pandemia dyktuje zasady gry, praca zdalna +1 ustalony dzień z bezpośrednim przełożonym kiedy pracownik stawia się fizycznie w pracy. Plan na 2021 który opracowuje szefuńcio zakłada stopniowy powrót pracowników do biura aż do osiągnięcia pełnego stanu osobowego, nie ma mowy o hybrydyzacji bo jak Departament IT stwierdził -> pracownicy są dużo mniej aktywni w sprawach służbowych podczas pracy zdalnej 😉 Marcinie, jeżeli chodzi o koszty życia w pełni zgoda, można zatrudnić się w warszafce czy… Czytaj więcej »

Marcin
3 lat temu
Reply to  Karol

Pozwole sobie sie z Panem nie zgodzic. Pracuje w duzej amerykanskiej firmie w ktorej juz w tej chwili jest 100% pracy z domu. Firma zatrudnia w Warszawie ponad 1000 osob. Inne firmy, ktore sa nasza konkurencja juz obiecaly swoim pracownikom prace z domu do konca czerwca 2021. Ludzie zatem powypowiadali umowy najmu i czekaja na rozwoj sytuacji w swoich rodzinnych stronach. To o czym Pan pisze to wlasnie podejscie malych, polskich przedsiebiorcow gdzie nie ufa sie ludziom i zaklada, ze z domu „zle pracuja”. Tak sie sklada, ze u nas zrobiono faktyczne badanie i okazalo sie, ze aktywnosc pracownikow jest… Czytaj więcej »

Karol
3 lat temu
Reply to  Marcin

Mam kontakt z biurowcem na Woli gdzie wynajmują powierzchnie i rzeczywiście wypowiadają umowy, ale są to zazwyczaj „firemki” ma 5-6 stanowisk gdzie potrzebują góra 40 m2. Natomiast zgadzam się, że mają aktualnie mniej niż 50% wynajętej powierzchni aczkolwiek w sierpniu/wrześniu wyszli na delikatny plus bilansując poszczególne miesiące.

Janek
3 lat temu
Reply to  Marcin

To prawda, znam kilka osob, ktore juz sie wyniosly z Warszawy bo nagle okazalo sie,ze praca zdalna jest mozliwa w firmie, gdzie dotad nie bylo to mozliwe. Jakos nie wierze zeby ceny nie spadly w wyniku pandemic patrzac jak padaja restauracje I wiele roznych biznesow.

Lena
3 lat temu
Reply to  Karol

Moja firma ( nie informatyczna:P) też już zapowiedziała, że po pandemii będzie możliwość 100% pracy zdalnej dla chętnych ( być może z warunkami typu raz na miesiąc pojawić się w biurze itp.). Bo produktywność nie spadła, a po co wynajmować wielkie powierzchnie w centrum miasta z biurkami dla wszystkich jak można małe biuro z powiedzmy połową biurek? Oszczędność na kosztach wynajmu, benefitach typu owoce itp, wodzie, prądzie, sprzęcie komputerowym i masie pewnie innych rzeczy…

Mateusz
3 lat temu
Reply to  Karol

Po przeczytaniu „na bitcoiny” od razu zakończyłem czytać Pana komentarz.

Artur
3 lat temu

Spadek cen najmu z artykułu jest oderwany od rzeczywistości. Kolega chciał wynająć mieszkanie i musiał zejść z ceny 20% aby ktoś wynajął. Bratowa zrezygnowała z jednego najmu na rzecz innego mieszkania, większego i w wyższym standardzie i to jeszcze 100zł taniej niż poprzednie.
Tyle z realnego rynku, a nie statystyk.

Przegryw
3 lat temu
Reply to  Artur

A mój brat musiał dopłacić lokatorowi żeby wzięli od niego mieszkanie xD. Nie zaklinaj rzeczywistości

Artur
3 lat temu
Reply to  Przegryw

Zerknij sobie na najnowszy artykuł na bankier.pl spadek cen najmu w Warszawie ok 15% Lipiec 2020/Lipiec 2019

Filip
3 lat temu

Trochę statystyki za okres 2008-2016. Artykuł pochodzi z końca 2016 roku czyli z początku hossy na rynku nieruchomości

https://forsal.pl/artykuly/1005667,czeka-nas-10-lat-taniejacych-mieszkan.html

I jeszcze opis stanu na koniec 2009 roku

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Rynek-nieruchomosci-w-2009-roku-czyli-zwrot-o-180-stopni-2068327.html

Obecna sytuacja różni się od tej sprzed 12 lat. Mamy rynek zerowych stóp procentowych i zupełnie inny poziom wynagrodzeń. Nie zmienia to faktu że spadki na rynku nieruchomości miały miejsce w Polsce w niedalekiej przeszłości a niepewność związana z kolejnym lockdownem i wzrostem poziomu bezrobocia na pewno nie będą ułatwiać decyzji o zakupach.

Stefan
3 lat temu

Bo kapitał dalej się 'nudzi’. jedyny ratunek to systemowe rozwiązania przekierowujące ten kapitał gdzie indziej:progresywny katastrat, vacancy tax. bo inaczej bedzie jak w Londynie, 20% mieszkan pustych. Kupione przez arabskich, rosyjskich i innych inwestorow by sobie stały. A ludzie nie mają gdzie mieszkac

Minion
3 lat temu

Dlaczego nikt nie analizuje demografii nasSn krainy. W perspektywie 10 lat potrzebujemy w kraju około 4-5 mln imigrantów. Damy radę? Wątpię

Michał
3 lat temu

Mieszkania na wynajem w Warszawie spadły o 20%. Widzę próbę zaklinania rzeczywistości. Polacy nie potrafią inwestować, dlatego kupują mieszkania na potęgę.

Majko
3 lat temu
Reply to  Michał

Zobaczcie wysyp mieszkań na wynajem. Z wczoraj Mokotów 58m2 za 1800 plus opłaty. Blisko park, po remoncie, obok tramwaj, rzut beretem do Mordoru. To się już dzieje. Będzie wyścig kto szybciej wynajmie i jak najtaniej żeby nie zostać z pustym.

Stef
3 lat temu
Reply to  Majko

Mokotów z racji bliskości Mordoru, Śródmieście z powodu braku turystów mają największe spadki chętnych. Wola np. ma wzrosty (nowe biurowce generują popyt na mieszkania).

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu