Znany (niegdyś) muzyk Michał Wiśniewski tonie w długach i zapowiada upadłość konsumencką. Nie jest to ani pierwszy, ani ostatni przypadek w którym wielkie pieniądze do kogoś łatwo przychodzą, a potem łatwo znikają, pozostawiając po sobie nie spłacone kredyty. Jak mieć miliony i tak nie skończyć?
Zbyt gwałtowne wzbogacenie się w większości przypadków niesie ryzyo klęski, o czym może coś wiedzieć ten, kto wygrał główną nagrodę w Lotto. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego. Dlatego nigdy nie zazdroszczę komuś, kto wygrał w Lotto albo bardzo szybko, przypadkiem osiągnął sukces. To w większości przypadków najgorsza rzecz, jaka mogła mu się zdarzyć w życiu.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Ale… są wyjątki. Czytaj to: Miała :odrobinkę” szczęścia i do końca życia może wydawać po 100.000 zł. Dziennie
Michał Wiśniewski: gdzie zniknęło 35 mln zł?
Michał Wiśniewski ponad 20 lat temu założył grupę „Ich Troje”. Płyty, koncerty, gwiazdowanie w TVN-owym reality show, a podobno też 35 mln zł zarobionych pieniędzy. Dużo? Nie tak bardzo, bo rozkładając to na 10 lat sukcesów – wychodzi raptem 3,5 mln zł rocznie, „zwykły” prezes banku tyle zarabia. Największe gwiazdy muzyki biorą 50.000 zł za koncert (a w roku mogą ich zagrać kilkadziesiąt), do tego tantiemy od sprzedanych płyt, kontrakty reklamowe…
Co się stało z tą kasą? Michał Wiśniewski wyznał w grudniu zeszłego roku, że pogrążyły go nieudane inwestycje, uzależnienie od hazardu i wystawne życie. „Co roku kupujesz sobie samochód za bańkę, a koledze dajesz poprzedni. Czasem kupisz samolot, czasem apartamenty w Tajlandii” – zdradził Wiśniewski portalowi Weszło.com receptę na drogę od zera do milionera i z powrotem.
Rozmowa jest sprzed trzech miesięcy, ale z nieznanych przyczyn od dwóch dni sprawą żyją wszystkie największe rozgłośnie radiowe. Być może chodzi o to, że Wiśniewski zaczął niedawno zbiórkę wśród internautów na wydanie nowej płyty, gdyż własnej kasy na to nie ma.
Tutaj: długi wywiad z Wiśniewskim z Weszło.com
Upadłość konsumenka, którą chce ogłosić Wiśniewski – a może tylko o tym mówi, bo przeczytał na „Subiektywnie…” że to dobra strategia negocjowania z bankami? – polega na zablokowaniu naliczania dalszych odsetek, zlicytowaniu majątku (poza niezbędnym do życia minimum) i ustaleniu przez sąd planu spłat w ratach oraz ewentualnie redukcji długu. Po kilku latach pan Michał znów będzie jak nowonarodzony (finansowo).
Czytaj też: Klient PKO, by uniknąć komornika, proponuje ugodę. A bank na to… Nielogiczne?
Trzy zasady milionera. Stosuj je, a nie zbankrutujesz
Co powinieneś zrobić jeśli jesteś człowiekiem sukcesu, dobrze zarabiasz, a nie chciałbyś przebyć tej samej drogi co Michał Wiśniewski? To wbrew pozorom bardzo proste – wystarczy przestrzegać kilku reguł, które sprawdzają się zarówno przy małych, jak i dużych pieniądzach. Oczywiście pomijam regułę podstawową: nie pij tyle i nie wąchaj, nawet jeśli jesteś akurat w Lumsemburgu 😉
Po pierwsze: prowizja od podwyżki
Jeśli twoje dochody rosną, to 20% tego wzrostu przeznaczasz na oszczędności (bank, obligacje, bezpieczne fundusze inwestycyjne – żadnych szaleństw). I tak do przehulania zostaje ci jeszcze 80% nowej kasy, a te 20% to rodzaj polisy ubezpieczeniowej na wypadek, gdyby w przyszłości twoje dochody dla odmiany zaczęły spadać.
Bardzo szybko przyzwyczajamy się do wyższych dochodów i pochłania ja wszystkie nowy, droższy styl życia. Dlatego każdy wzrost dochodów musi się wiązać z zablokowaniem tych 20%. Nieważne czy mówimy o sytuacji, w której zarabiałeś 3000 zł, a teraz będziesz zarabiał 4000 zł, czy też o takiej, w której miałeś 3 mln, a teraz będziesz miał 4 mln. Im bardziej rosną twoje dochody, tym szybciej rośnie też poduszka bezpieczeństwa na czas, gdy spadną. Bo kiedyś spadną na pewno.
Czytaj też: Superbogacze. Jeden na 30.000 mieszkańców ziemi ma więcej, niż zarabia Lewandowski. A 1% z nich…
Po drugie: wyuzdana konsumpcja tylko na pokaz
Wiem, że jak się jest gwiazdą to trzeba mieć samochód za milion, ale być może przynajmniej nie trzeba go wymieniać co rok, a co dwa lata? :-). Ja też nie krzywduję sobie, ale jeżdżę autem mniej luksusowym, niż bym mógł, mam mieszkanie znacznie tańsze, niż by mnie było stać i staram się dość rzadko wydawać fortunę na nowe gadżety (choć od czasu do czasu – przyznam – mnie ponosi).
Kupowanie czegoś, co bardzo szybko traci na wartości, to w zasadzie ekonomiczna głupota. Nie dość, że wydajesz pieniądze i za chwilę wartość kupionego przedmiotu wynosi połowę tych pieniędzy, to jeszcze drogie rzeczy są drogie w eksploatacji oraz trudne do korzystnego sprzedania w razie finansowej lub życiowej potrzeby.
Oczywiście: luksus jest po to, by z niego korzystać (a wydane pieniądze przekładają się np. na wartości wizerunkowe, wyższą samoocenę konsumenta i lepszą jakość życia). Ale warto zdawać sobie sprawę z tego, że kupowanie rzeczy szybko taniejących to w zasadzie równoważnik palenia pieniędzmi w kominku. Wiadomo, że czasem trzeba – z przyczyn pozafinansowych – ale warto to limitować.
Czytaj też: Ile zarabia zwykły bogaty Polak? I co musisz sobie kupić, by wszyscy myśleli, że też tyle zarabiasz?
Po trzecie: zawsze stop-loss
Każdy człowiek sukcesu ma wielu doradców, którzy znajdują dla nieco coraz to nowe świetne inwestycje. Jeśli nie jesteś ekspertem od inwestowania, a przypadkiem wszedłeś w posiadanie 20 mln zł, to wiadomo, że coś z nimi musisz zrobić. I że popełnisz jakieś błędy.
Nawet jak pójdziesz do kasyna – a także w przypadku inwestycji na rynku giełdowym, w start-upy, w grze na foreksie i przy kupowaniu nieruchomości – nie wkładasz więcej, niż 5-10% pieniędzy w jeden rodzaj inwestycji oraz ustawiasz tzw. stop-lossa. Czyli ustalasz limit straty, który powoduje, że wychodzisz z kasyna albo z inwestycji bez względu na wszystko.
Jeśli jesteś Michałem Wiśniewskim albo innym milionerem (a nawet jeśli nim nie jesteś, ale może kiedyś będziesz), to przestrzeganie tych trzech zasad oznacza, iż nigdy nie zbankrutujesz. Prowizja od podwyżki, świadomość bezsensowności kupowania rzeczy tracących na wartości oraz dywersyfikacja inwestycji w powiązaniu ze stop-lossem. A wszystko to (piszę), bo ciebie kocham (drogi czytelniku).
zdjęcie tytułowe: Plejada.pl