Ustawa dotycząca pomocy dla kredytobiorców została przegłosowana w Sejmie. Choć to jeszcze nie koniec procesu legislacyjnego, to wygląda na to, że wakacje kredytowe będą, będą dla każdego i umożliwią „arbitraż odsetkowy”. Banki straszą ogromnymi stratami i… zapowiadają nie lada szykanę dla tych, którzy „odważą się” skorzystać z wakacji kredytowych.
Politycy opracowują cały pakiet działań „ratunkowych” na rzecz kredytobiorców (m.in. nowy wskaźnik referencyjny, który miałby zastąpić WIBOR, oraz dodatkowe składki banków na Fundusz Wsparcia Kredytobiorców). Jednak jeden z jej elementów w szczególności rozpala dyskusje na forach internetowych skupiających kredytobiorców. Jest to fragment dotyczący tzw. wakacji kredytowych.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Wakacje kredytowe coraz bliżej. Kto się załapie?
Przegłosowane przez Sejm przepisy są tak skrojone, że, aby skorzystać z wakacji kredytowych, mają wejść w życie już od lipca 2022 r. – nie trzeba będzie spełniać żadnego konkretnego warunku. Nie będzie się liczyła ani wysokość raty, ani kredytu, ani wielkość mieszkania, ani dochody kredytobiorcy. Wystarczy tylko chcieć. Czyli złożyć stosowny wniosek w swoim banku.
Przypomnę pokrótce: chodzi o możliwość przełożenia na koniec harmonogramu spłaty czterech rat w 2022 r. (po dwóch w każdym kwartale drugiego półrocza) oraz czterech rat w 2023 r. (po jednej w każdym kwartale). Oznacza to, że w tym roku kredytobiorcy mogliby mieć do zapłacenia już tylko dwie raty z sześciu. Banki nie mogą doliczać żadnych opłat – koszt kredytu nie może zmienić się w górę z tytułu odroczenia rat.
Wakacje kredytowe mają dotyczyć wszystkich kredytobiorców złotowych (tych, którzy mają kredyt o stałym oprocentowaniu również). Jedyne ograniczenie dotyczy tego, że kredyt objęty wakacjami musi dotyczyć mieszkania, które „zaspokaja potrzeby mieszkaniowe” kredytobiorcy (czyli wypadną mieszkania inwestycyjne). Wakacjami będzie można objąć tylko jeden kredyt w danym banku.
Projekt, który właśnie został zaakceptowany przez Sejm, nie jest jeszcze ostateczny. Może być zmieniony w Senacie, a wejdzie w życie dopiero, gdy podpisze go prezydent. Skoro opozycja „puściła” projekt w Sejmie, to nie wykluczam, że senatorowie (tutaj większość ma opozycja) nie będą go blokować. Choć być może wprowadzą jakieś poprawki.
Wakacje kredytowe dla każdego. Będzie „arbitraż odsetkowy”?
Skoro z opcji „darmowych” wakacji kredytowych będzie mógł (prawdopodobnie) skorzystać każdy, to będą nimi zainteresowane również osoby, którym taka pomoc wcale potrzebna nie jest, bo nie mają problemu z regulowaniem rat. No ale to nie pierwszy taki przypadek. Przecież „milionerzy” również korzystają ze świadczenia 500+, chociaż dla nich to kwota zupełnie bez znaczenia.
Wśród kredytobiorców pojawiają się różnego rodzaju pomysły na to, żeby nie tylko nie stracić, ale i „zarobić” na wakacjach kredytowych. Chyba najpopularniejszy polega na tym, że pieniądze „zaoszczędzone” na niezapłaconych (odroczonych) ratach kredytobiorca (zamiast przeznaczyć na zapłacenie innych, pilniejszych rachunków) natychmiast przeznaczy na nadpłatę kapitału kredytu.
Czyli: nie płacę raty kapitałowo-odsetkowej (korzystam z wakacji) i jednocześnie nadpłacam kapitał kredytu (zapewniam więc sobie niższe kolejne raty lub krótszy okres kredytowania). Zgodnie z założeniami ustawy bank wydłuży okres kredytowania o maksymalnie osiem miesięcy. Jedyną niewiadomą jest to, jakie będzie wtedy (w tym wydłużonym okresie kredytowania) oprocentowanie kredytu. Może być wyższe lub niższe niż w momencie, kiedy raty nie zostaną zapłacone.
Ale raczej nikt się tym nie przejmuje, zwłaszcza że wartość realna pieniędzy, którymi będziemy te wydłużone raty spłacali, będzie znacznie mniejsza, niż gdybyśmy te raty mieli spłacać dziś. Zysk „tu i teraz” jest niezaprzeczalny. Oszczędności (w zależności od kwoty kredytu, okresu kredytowania oraz oprocentowania) będą szły w tysiące złotych. O tyle zmniejszy się też rentowność kredytu z punktu widzenia banku. Niektóre banki uznają, że nie opłaca im się udzielać kredytów hipotecznych.
„Chyba już teraz można by rozważyć, jak wycisnąć z wakacji kredytowych grosz dla siebie. Zakładając, że nie mam problemów z bieżącą obsługą kredytu, składam wnioski o wakacje w lipcu tego roku (na dwa miesiące), w październiku (na dwa miesiące), w styczniu, kwietniu, lipcu i październiku 2023 r. W tym samym czasie dokonuję częściowych spłat kredytu w wartości równej miesięcznej racie, jednocześnie skracając okres kredytu. W moim przypadku rata dziś to ok. 1000 zł odsetek i 550 zł kapitału, więc na bieżących ratach oszczędzam 8000 zł. Jeżeli tak to ma działać, to nie można tego traktować jako opcję, tylko jako obowiązek rozsądnego człowieka, bo prędzej czy później banki podniosą przeróżne opłaty, żeby zrekompensować sobie straty, więc kto nie skorzysta – później i tak zapłaci za tych, co skorzystali”
– spekuluje, nie bez racji, jeden z czytelników „Subiektywnie o Finansach”. Jeśli nie zapłacimy odsetek, tylko tymi pieniędzmi spłacimy odpowiednią porcję kapitału, to te odsetki te facto sobie „umarzamy”, skracając okres kredytowania. Perpetuum mobile.
Jest też możliwość, żeby zamiast „arbitrażu odsetkowego” w ramach jednego kredytu zrobić go dla dwóch kredytów. A więc środki zaoszczędzone dzięki niepłaceniu bieżących rat kredytu hipotecznego wykorzystać np. na spłacenie karty kredytowej czy kredytu gotówkowego. To też przyniesie korzyści.
Kto zapłaci za te „odsetkowe oszczędności” ?
W bankach już wiedzą, że z wakacji kredytowych będą korzystać nie tylko ci, którzy mają trudniejszą sytuację, lecz każdy. Dlatego też apelują o wprowadzenie jakichś ograniczeń w korzystaniu z wakacji. Na razie nikt bankowców nie słucha.
„Szacujemy, że z instrumentu mogłoby skorzystać 80% lub więcej kredytobiorców, co będzie oznaczać niespotykane do tej pory obciążenia dla sektora bankowego. Mogą one sięgać nawet 30 mld zł (NBP szacuje koszty na 20 mld), co (…) jest prostą drogą do wepchnięcia banków w bardzo trudną kondycję finansową, a już na pewno do utraty jakiejkolwiek zdolności do finansowania gospodarki w tak trudnym okresie jak obecnie. Banki hipoteczne również znalazłyby się w niespotykanie trudnej kondycji. Sektorowi bankowemu grozi z tego tytułu prawdziwy armagedon”
– piszą bankowcy w oświadczeniu skierowanym do najwyższych władz państwowych. Zapewne – jeśli ich apele nie zostaną wysłuchane – cała sytuacja odbije się czkawką na tych, którzy dopiero zamierzają wziąć kredyt hipoteczny. Bankowcy prawdopodobnie znacznie podwyższą marże kredytowe, bo wraz z uchwaleniem wakacji kredytowych „hipoteka” stanie się dla nich deficytowa.
A w krytycznym scenariuszu w ogóle uznają, że udzielanie kredytów na długie okresy jest w Polsce rosyjską ruletką i kredyt hipoteczny będzie dostępny tylko dla klientów „premium”, czyli tych, którzy już z danym bankiem współpracują. To by oznaczało, że, mając konto w banku A, nie będę mógł wystąpić skutecznie o kredyt w banku B, C, D i E. Będę pozbawiony wyboru, a to może się odbić na cenie kredytu.
Poza tym pewnie banki spróbują przerzucić koszty wakacji kredytowych na posiadaczy kont, kart płatniczych i bankowych depozytów. Niełatwo będzie szybko odbić sobie na klientach 20–30 mld zł, ale nie sądzę, aby te koszty nałożone na banki przeszły całkiem bez echa.
Wakacje kredytowe dla każdego? Banki przygotowują niemiłą „niespodziankę”
Banki mogą też „odpowiednio” sklasyfikować tych, którzy z wakacji skorzystali i w ten sposób ich „ukarać”. O tym się bardzo mało mówi, ale podobna sytuacja już była. Na początku pandemii – kiedy kredytobiorcy również mogli skorzystać z pomocy – ten, kto z niej korzystał, miał problem przy składaniu kolejnych wniosków kredytowych. „Skoro masz, kliencie, trudności ze spłatą obecnego zobowiązania, to dlaczego wnioskujesz o kolejne?” – pytały banki.
Dociera do mnie coraz więcej sygnałów od pracowników działów kredytowych instytucji finansowych, że banki będą klientów (korzystających z rządowych wakacji kredytowych) umieszczały w wewnętrznych bazach „podejrzanych klientów” (to nie to samo co odnotowanie klienta w BIK). I zasada będzie taka jak wyżej: „korzystasz z wakacji, masz trudną sytuację, więc dlaczego ubiegasz się o kolejne finansowanie?”.
I tutaj nie ma miejsca na tłumaczenie w rodzaju: „przecież stać mnie na spłatę kredytu hipotecznego, korzystam z wakacji kredytowych, bo mogę (i jeszcze na tym zarabiam), a nie dlatego, że nie mam pieniędzy”. Dla banku każdy, kto raty odroczy, może być klasyfikowany jako klient w trudnej sytuacji.
Wpis do wewnątrzbankowej bazy NW (to taki żargon bankowych pracowników działów kredytowych) to jedno. Poza tym na każdym nowym wniosku kredytowym może być pytanie wprost: „korzystam/nie korzystam z wakacji kredytowych”. Z moich informacji wynika, że jeden z banków takie pytanie we wnioskach już wpisał. Inne mogą zrobić dokładnie to samo. Odpowiedź „tak” w wielu bankach może oznaczać automatyczny ban na kredyt. Nie musi tak być, ale – słuchając tego, co nieoficjalnie mówią mi pracownicy działów kredytowych banków – jest to wysoce prawdopodobne.
Kiedy warto „jechać na wakacje”, a kiedy nie?
Wygląda więc na to, że zawieszając płatność rat i jednocześnie przeznaczając te pieniądze na nadpłatę kredytu, da się zyskać, ale tylko pod warunkiem, że przez długie lata nie zamierzasz wnioskować o żaden kolejny kredyt. Informacja o tym, że z wakacji skorzystałeś, znajdzie się w BIK (czyli każdy bank będzie mógł o tym wiedzieć i wyciągnąć wnioski dla… Twojego ewentualnego wniosku kredytowego), a poza tym banki zamierzają wpisywać takie osoby do wewnętrznych baz niesolidnych dłużników.
Dlatego cokolwiek zdecydujesz, weź pod uwagę obydwa czynniki. Pierwszy, że na wakacjach kredytowych można „zarobić”, jeżeli jednocześnie nadpłaci się kredyt. I drugi: dostęp do kolejnego finansowania może być utrudniony. Co innego, jeśli ktoś ma podbramkową sytuację i obecny poziom miesięcznego zobowiązania go przerasta. Wtedy argument „przeciw” ma mniejsze znaczenie. Lepsze wakacje kredytowe niż opóźnienie w regulowaniu rat. Jeśli masz dodatkowe pytania w sprawie wakacji kredytowych i konsekwencji, z jakimi się one mogą wiązać – napisz do mnie.
zdjęcie tytułowe: TheDigitalArtist/Pixabay