20 września 2021

Nadciągają czterej „jeźdźcy energetycznej apokalipsy”. Jak bardzo odczujemy w portfelach podwyżki cen prądu, ciepła, gazu i benzyny? Oto przyszłoroczny krajobraz

Nadciągają czterej „jeźdźcy energetycznej apokalipsy”. Jak bardzo odczujemy w portfelach podwyżki cen prądu, ciepła, gazu i benzyny? Oto przyszłoroczny krajobraz

W 2022 r. nasze portfele spustoszą czterej „jeźdźcy finansowej apokalipsy”. Podwyżki cen energii mogą wynieść 20-30%, ogrzewania niewiele mniej, już drożeje gaz i benzyna. O ile zbiedniejemy? Na jaki wzrost wydatków warto się przygotować, żeby nie było niespodzianek w domowym budżecie? 

„Spokojnie, to tylko inflacja” – powiedziałby Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. Nam jednak trudno zachować spokój. Z gospodarki płynie coraz więcej sygnałów, że wzrost cen to nie jest przelotny problem. Ceny rosną o 5,5% w skali roku i nie zanosi się na to, żeby to tempo miało trwale spaść – nawet gdy uda się zgasić podwyżki w jednym miejscu, to wybuchają w drugim.

Zobacz również:

Zarzewiem podwyżek będą w przyszłym roku ceny energii i innych domowych rachunków. Jak bardzo odczujemy podwyżki w 2022 r.? Jak głęboko wydrenują nam portfele dostawcy usług niezbędnych dla domu? Spróbujmy policzyć.

Podwyżki cen energii. Firmy chcą wzrostu naszych rachunków o 400-500 zł rocznie

Prąd znów zdrożeje. I to mimo tego, że jest i tak jednym z najdroższych w Europie, biorąc pod uwagę siłę nabywczą Polaków (a dokładnie jesteśmy na 6. miejscu w rankingu narodów płacących najwięcej). Podwyżki są nieuniknione, bo jesteśmy w energetycznym klinczu – musimy wydać miliardy złotych na nowe, zielone inwestycje, a w międzyczasie płacić „karny” podatek od emisji CO2.

A emitujemy na potęgę – dokładnie 107 mln ton CO2 rocznie z powodu produkcji prądu lub ciepła (dane Krajowego Ośrodka Bilansowania i Zarządzania Emisjami). „Produkujemy” aż 700 gramów CO2 na każdą kilowatogodzinę wytworzonego prądu (co widać na załączonej mapce). Ponieważ nasza energia jest głównie z węgla, to jego produkcja jest po prostu bardzo droga. To dlatego prąd dla konsumentów zdrożał w ostatnich latach o jakieś 20%

O ile więcej zapłacimy? Dom maklerski mBanku szacuje na podstawie wzrostu cen CO2, że prąd w 2022 r. powinien zdrożeć o kolejne 20%. Firmy energetyczne właśnie wnioskują o podwyżki do Urzędu Regulacji Energetyki. Ten powinien zatwierdzić taryfy na 14 dni przed końcem roku. Enea (obsługuje 2,6 mln klientów) chce ok. 40% podwyżki. Aż tyle ona nie wyniesie, bo URE nigdy nie godził się na wstępne propozycje firm energetycznych. Zakładam, że kompromisem będzie „uczciwe” 20% wyliczone przez ekspertów mBanku.

Spośród 15,4 mln odbiorców stawki za sprzedaż energii zatwierdzane przez URE dotyczą „tylko” 9,7 mln klientów. Pozostali, czyli 5,7 mln gospodarstw domowych, to klienci Innogy, Tauronu i 700 000 osób, które zmieniły sprzedawcę prądu – ich urzędowe taryfy na prąd nie obejmują. To oznacza, że w ich przypadku podwyżki mogą być większe. Prawdopodobnie jednak dostawcy „nietaryfowanej” energii nie odważą się na znacznie dotkliwsze podwyżki niż firmy taryfowane, obawiając się utraty klientów.

Co oznacza podwyżka ceny prądu o 20% dla naszych portfeli? Przeciętne gospodarstwo domowe zużywa 2500 kWh, za które płaci obecnie 950 zł rocznie przy założeniu, że cena za kilowatogodzinę wynosu 0,38 zł. Podwyżka o 20% oznacza, że zapłacimy ok. 0,45 groszy za „gołą” kilowatogodzinę. To rachunek bez kosztów dystrybucji, które wynoszą ok. 32-36 groszy.

W skali roku za sam prąd zapłacimy o 170-180 zł więcej, czyli ok. 15 zł więcej miesięcznie. I to zakładając, że nie wzrośnie drugi składnik rachunku, czyli opłaty za utrzymanie sieci. Rząd chce dla 6% odbiorców (czyli ok. 900 000 z 15 mln) wprowadzić większe dodatki energetyczne i mówi otwartym tekstem, że podwyżki cen prądu są nie od uniknięcia.

Jeszcze trzy lata temu, w 2018 r., roczny rachunek za prąd gospodarstwa domowego wynosił 1500 zł. W 2022 r. może być to co najmniej 2100 zł. Jest różnica, prawda?

Czytaj też: Znamy prawie cały pejzaż podwyżek cen prądu w Polsce. Jak zbić rachunki? I czy jest szansa, że w Polsce będą dynamiczne ceny energii?

Czytaj też: Lato podwyżek? Rosną koszty utrzymania mieszkania! Warszawska spółdzielnia informuje mieszkańców o wyższych cenach i tłumaczy: „to nie nasza wina”! A czyja?

Podwyżki cen ciepła o 400 zł rocznie, albo… puchowa kołdra

Wiele osób zapomina, że drożejące uprawnienia do emisji CO2 to także drożejące ciepło. W Polsce mamy 200 elektrociepłowni, które ogrzewają bloki w miastach i zapewniają ciepłą wodę w kranach. Ale to ciepło produkują też z węgla (to 71% rynku ciepła), więc ono też zdrożeje.

Na ogrzewanie wydajemy największą część naszego domowego budżetu – statystycznie jest to 2500 zł rocznie: mniej, jeśli ktoś mieszka w bloku, więcej, jeśli ktoś mieszka w dużym, nieocieplonym domu. Ok. 10 lat temu było to o ok. 35-40% mniej. Udział wydatków na ciepło w budżetach gospodarstw domowych to ok. 6%. A więc zauważalna ich część.

Cenę ciepła, podobnie jak prądu, zatwierdza Urząd Regulacji Energetyki. Każda firma przedstawia swoje propozycje i URE może je odrzucić albo zaakceptować. Ale w tym przypadku konkurencja jest ograniczona, żeby nie powiedzieć, że nie ma jej w ogóle. Zwykle ciepło na danym terenie dostarcza tylko jedna firma. Podobnie, jak za prąd, rachunek dzieli się na część za sprzedaż i za przesył ciepła (ten drugi człon stanowi ok. jednej trzeciej finalnej ceny).

„Przedsiębiorstwa ciepłownicze wnioskują do URE o podwyżki taryf za ciepło w wysokości od 10% do kilkudziesięciu procent – powiedział ostatnio Jacek Szymczak, prezes Izby Gospodarczej Ciepłownictwo Polskie (IGCP). Co to oznacza w przeliczeniu na złotówki?

Ceny ciepła są bardzo zróżnicowane ze względu na województwo, miasto, a nawet konkretne osiedle. W ubiegłym roku cena energii z miejskiej sieci na Mazowszu była trzecią najniższą w Polsce (po woj. lubuskim i świętokrzyskim). W zeszłym roku wyniosła 39,81 zł za GJ. Najdrożej było na Dolnym Śląsku – 48,22 zł za GJ (to stawki bez opłat stałych, które podnoszą cenę o dodatkowe 20-30%).

Przeciętne mieszkanie o powierzchni 60 m2 potrzebuje rocznie ok. 30 GJ energii, ale to oczywiście zależy od pogody (czy zima jest zimna), od tego, czy dom jest dobrze ocieplony i czy lokator mądrze korzysta z termostatów (o ile są zamontowane, bo zdarzają się mieszkania bez regulacji).

Zapotrzebowanie na ciepło jest bardziej elastycznie i zmienne niż zapotrzebowanie na prąd – np. w 2018 r. zapotrzebowanie na ogrzewanie było o około 9% niższe niż w 2017 r. Ale załóżmy, że przy niezmienionych warunkach wzrosną ceny. To oznacza, że statystycznie przy podwyżkach o 20% i rocznych wydatkach na poziomie 2500 zł zapłacimy więcej aż o 400 zł. Boli? Ciepłownicy odpowiadają – ludzie, nie narzekajcie, tylko docieplcie domy.

Czytaj też: Mój Prąd 3.0, czyli już tylko 3000 zł dotacji do paneli. Wielkie rozczarowanie czy jednak dobra decyzja w sprawie zmian kwot dotacji do fotowoltaiki?

Czytaj też: Już wiadomo, że dopłacimy w rachunkach za prąd do budowy farm wiatrowych. Ile? Dlaczego wiatraki są takie drogie? I czy opłaca się dopłacać?

Gaz już drożeje. Niektórzy zapłacą aż 160 zł rocznie więcej

Powody do zmartwień ma też 6,9 mln detalicznych odbiorców gazu. Od października droższe będzie gotowanie czy ogrzewanie „błękitnym paliwem”. Ale o ile ceny prądu są rekordowe, to gaz ma jeszcze „miejsce” żeby osiągnąć nowe rekordy.

Dziś z powodu splotu różnych zbiegów okoliczności ceny gazu na giełdach biją rekordy: bo europejskie kraje nie przewidziały, że tak szybko po pandemii wzrośnie popyt, bo idzie zima, a europejskie magazyny są puste (a powinny być już gotowe na przyjście ochłodzenia) – ale większość z tych spraw ma wspólny mianownik. To rosyjski Gazprom majdruje przy kurkach, sztucznie zawyżając cenę błękitnego paliwa, które na rynku jest kilkukrotnie wyższa niż cena, którą płacą konsumenci.

W Polsce ceny gazu na giełdzie osiągnęły rekordową wartość, ale to nie jest najlepszy, historyczny benchmark, bo gaz w Polsce pochodził do niedawna tylko z jednego źródła. A w dodatku cena nie była ustalana rynkowo, tylko politycznie – płaciliśmy najwyższą cenę za gaz w Europie. Dzięki temu, że zaczęliśmy kupować gaz z innych źródeł (m.in. z Kataru czy USA) gaz zaczął tanieć.

Jak się zmienią stawki? Mamy już trzecią w tym roku podwyżkę. Określenia taryf są bardzo proste: W1 – samo gotowanie (do 3350 kWh rocznie) , W2 – gotowanie i podgrzewanie wody (3350-13 350 kWh rocznie), W3 – ogrzewanie (13 350-88 900 kWh rocznie). Jeśli gotujemy na gazie, to zapłacimy o 0,72 zł miesięcznie więcej. Ale jeśli ogrzewamy dom – to o 13,76 zł miesięcznie więcej.

Ale co nam mówią te stawki? Zgodnie z nową taryfą PGNiG gaz kosztuje 11,275 gr za kWh. To ciągle mniej niż w pierwszej połowie 2020 r., ale więcej niż w 2017 r. Cena gazu ma jeszcze margines by wzrosnąć i nas zaboleć.

Czytaj też: Operatorzy energetyczni zaczęli odmawiać posiadaczom paneli przyłączania ich fotowoltaiki do sieci. Dlaczego energetycy robią „zielonym” inwestorom pod górkę?

Czytaj też: Nadchodzi nowy podatek dla posiadaczy samochodów. O ile może zdrożeć paliwo? Niewykluczone, że zapłacimy nawet 6,5-7 zł za litr

Benzyna: szok cenowy już za nami, ale drożyzna już z nami zostanie

Niestety, ceny paliw ciągle utrzymują się na najwyższym poziomie od 9 lat, a ostatnio nawet jeszcze wzrosły. Po pandemii rośnie popyt, podaż jest mała, a państwa OPEC nie spieszą się ze zwiększaniem produkcji.

Jeśli mamy auto przejeżdżamy nim 15 000 km rocznie, a spalanie wynosi średnio 7 litrów paliwa na 100 km, to dziś roczny wydatek wynosi ok. 6100 zł. W zeszłym roku było to 4700 zł. Teraz gra toczy się o to, by podwyżki cen na stacjach paliw nie nabrały nowej siły. Jest ryzyko, że cena ropy naftowej jeszcze bardziej wzrośnie, a wtedy możemy zobaczyć na stacjach ceny rzędu 6 zł za litr. Wtedy roczne wydatki na paliwo wyniosłyby o kolejne 200-300 zł więcej w skali roku.

Jak widzicie, krajobraz podwyżek cen energii jest taki, że grozi nam 200 zł więcej rocznej opłaty za prąd (co najmniej!), o 400 zł rocznie wyższe rachunki za ciepło oraz do 160 zł wyższy roczny rachunek za gaz. I trudne do przewidzenia podwyżki za benzynę do naszych samochodów. Mówimy o wzroście opłat za usługi energetyczne o 60-70 zł miesięcznie (czyli kilkanaście procent). A trzeba jeszcze znaleźć w portfelu miejsce na wzrost czynszów mieszkaniowych, opłat za wywóz śmieci, ochronę, sprzątanie.

Warto też pamiętać, że ceny energii zawarte są we wszystkim, co kupujemy w sklepach. A więc jeśli są wyższe, to ogólnie nasz wydatkowy budżet może urosnąć o kilka procent, co będzie pośrednią konsekwencją wzrostu cen energii. Jeśli miesięcznie wydajemy na zakupy 3000 zł, to mówimy o kolejnych 50-100 zł „podatku” energetycznego zawartego w cenach dóbr i usług.

źródło zdjęcia: PixaBay/Unsplash

Subscribe
Powiadom o
52 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Inflacjusz
3 lat temu

Ktoś jeszcze napomknie o konieczności podniesienia stóp procentowych?
Chyba widać jasno, że to nie kwestia stóp tylko „Zielonego Terroryzmu Unii Europejskiej”. Ja rozumiem, że oni chcą dla dobra ogółu poprawić stan środowiska i spowolnić katastrofę klimatyczną (a przy okazji nabić kieszenie firmom/politykom). Szkoda tylko, że nie implementują tego łagodnie, stopniowo. Szkoda tylko, że szary Kowalski musi bulić a firmy, usługi i rząd na tym korzystają podbijając ceny, podatki oraz rzucając kamieniami w tonącego.

Admin
3 lat temu
Reply to  Inflacjusz

Kłopot w tym, że nie da się zrobić takiego tempa implementacji, które odpowiadałoby wszystkim. Można spróbować rekompensować straty tym, którzy mają najwięcej do zrobienia (i chyba taki jest plan)

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no tak ale finalnei to my za to wszystko placimy i stopy procentowe czy polityka rzadu niewielkie tu maja znaczenie skoro wystarczy jeden ruch w Brukseli i nagle produkcja pradu z wegla rosnei o kilka procent…
ale wiadomo zle bo inflacja i zly rzad…

Colenzo
1 rok temu
Reply to  krzysztof

PIS zarobił na sprzedaży praw do emisji ponad 50 mld, które miały być wydane na transformację energetyczną. Tymczasem kasa poszła na utrzymanie tłustych kotów z PIS. Nadal emitujemy najwięcej w Europie CO2 gdyż głównie produkujemy prąd z węgla. Nie jest więc to wina Brukseli tylko nieudolności rządzącej partii!!!

jsc
1 rok temu
Reply to  Colenzo

To jeszcze pół biedy… gorzej, że sporo z tego poszło w odkrywki wegla brunatnego, które sprowadzają na naszą ojczyznę umęczoną stepowienie. I to bez azjatyckich hord Putina!!!

Last edited 1 rok temu by jsc
Ppp
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

W zeszłym tygodniu na „Oko.press” był ciekawy artykuł na ten temat. Podobno politycy oprzytomnieli i zauważyli, że wprowadzanie „Fit for 55” grozi buntem w stylu „Żółtych kamizelek”, ale na całą Europę. Tylko Timmermans jeszcze nie odzyskał kontaktu z rzeczywistością.
Tytuł: „gotowi na wojnę o rachunki za energie unijną”.
Pozdrawiam.

jsc
3 lat temu
Reply to  Ppp
jsc
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Na razie to mamy hucpę o praworządność…

Marcin
3 lat temu
Reply to  Inflacjusz

Dyskusja o emitowaniu CO2 już od daaaawna się toczy w Polsce. A że nasze władze biorą się za to leniwie, to teraz mamy…

stef
3 lat temu
Reply to  Inflacjusz

W Unii implementują to stopniowo od lat 2000. To, że PiS zablokował budowę wiatraków, państwowe koncerny utrudniają przyłączenie paneli, rząd wspierał górników budując, a raczej próbując budować nowe bloki energetyczne na węgiel, ti tylko kilka przykładów.

Poprzednie rządy też na górników patrzyły łaskawym okiem i ciągle nie mogły wybudować elektrowni atomowej. Sytuacja jest podobna do dej z lat 1800-1900, gdy świat stawiał na przemysł, a my na rolnictwo. Teraz my stawiamy na węgiel, a świat na „zieloną energię”.

DigitalConsumer.eu
3 lat temu
Reply to  stef

Szkoda tylko, że nikogo nie interesuje fakt utylizacji tych „zielonych” wiatraczków i paneli słonecznych. Wielu wiatrakom w Niemczech już kończy się czas przydatności i nie wiadomo, co robić z ich łopatami (włókno węglowe i szklane nie nadające się do recyklingu). Ich spalenie równałoby się z zanieczyszczeniem środowiska toksycznymi substancjami. W ciągu następnych dwudziestu lat tylko w Niemczech powstanie ponad milion ton niebezpiecznych odpadów – nie licząc żelbetonowych podestów i innych śmieci. Z utylizacją paneli też obecnie nie jest różowo. Wszystko wygląda ładnie, kiedy trzeba przepchać „zieloną” ideologię. Na to plan jest. Za to, co będzie kiedyś, nikt odpowiedzialności wziąć nie… Czytaj więcej »

Admin
3 lat temu

Fakt, o kłopocie z utylizacją fotowoltaiki nawet już pisaliśmy (z wiatrakami chyba podobnie):
https://subiektywnieofinansach.pl/fotowoltaika-zycie-po-zyciu-utylizacja-paneli-fotowoltaicznych/

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

a w kolejce czekaja jeszcze auta elektryczne z ich akumulatorami, dzis ejst ich malo ale za 20 lat co zrobimy z milionami takich akumulatorow po 100-200 kilogramow wagi?

Wiktor Woźniak
3 lat temu

I tak bilans korzyści i strat środowiskowych i innych jest o niebo korzystniejszy w przypadku wiatraków i pv. Technologia się bardzo rozwija i za jakiś czas zużyty sprzęt oze nie będzie problemem, a źródłem zarobku.

Colenzo
1 rok temu

wdychaj nadal pył z węgla jak Ci miło, innym możesz tego oszczędzić

Krzysztof M.
3 lat temu
Reply to  stef

Same głupoty. Budowa elektrowni atomowych w tym okresie czego przykładem jest Hinkley Point C była skrajnie nie opłacalna. Możliwości OZE w polskich warunkach są przeceniane i w dosłownie od kilku tygodni te węglowe starocie w skali ogólnoeuropejskiej umożliwiają nam w ogóle prowadzenie tej korespondencji.
Opowieści o latach 1800-1900 w ogóle szkoda komentować. Autor stef do biblioteki tej prawdziwej nie wirtualnej.

jsc
3 lat temu
Reply to  Krzysztof M.

(…)Same głupoty. Budowa elektrowni atomowych w tym okresie czego przykładem jest Hinkley Point C była skrajnie nie opłacalna.(…)
Nie koniecznie… energetyka nuklearna buduje ekonomię skali dla YelloCake Industry, dzięki czemu członek Gabinetu od finansów nie dostaje zawału serca, gdy widzi rachunki za program militarny.

olo
3 lat temu
Reply to  Inflacjusz

Inflacji nie ma. A jak jest to tylko przejściowa. Poza tym nie wpływa na nikogo negatywnie. Właściwie to jest dobra. A tak w ogóle to nie zależy ona od NBP (szalony dodruk nie ma w tej kwestii znaczenia).

Admin
3 lat temu
Reply to  olo

Świetne podsumowanie polityki pieniężnej NBP 🙂

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

super tylko,ze inflacja wszedzie szaleje…w takich Niemczech ostatnio 4% czego nie widzieli najstarsi gorale…
po drugie zgadza sie,ze dodruk pienaidza odpowiada za czesc inflacji, ale wiemy jaka byla sytuacja i ci sami co dzis placza nad inflacja jednoczesnei krzyczeli zeby dac lekarzom, pielegniarkom i restauratorom bo covid wiec to sa tego skutki
po trzecie wplyw na inflacje maja ceny energii za ktore odpowiada polityka Eu,
tak wiec, zgadza sie,ze inflacja jest wysoka, ale to zjawisko wystepujace de facto wszedzie, w duzej mierze niezalezne od rzadu przynajmniej w krotkookresowej perspektywie…

Admin
3 lat temu
Reply to  krzysztof

W Polsce realne stopy procentowe są najbardziej ujemne na świecie, więc to wcale nie jest tak, że wszędzie jest tak samo. U nas jest bardziej. Przez głupią politykę

Keortksaok
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Nie chcę płacić horrendalnie drogiego kredytu mimo że mnie stać. Wolę mieć ratę tak jak teraz, 2100 i się nie przejmuję. Po co mam przepłacać? Podniosą stopy a inflacja dalej będzie zapierdalać. Tak jak w Czechach i na Węgrzech.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

no i gdyby bylyb troche wyzsze to inflacja o ile by zmalala? o 0,2%? cos by to dalo?a za chwiel Eu dowali kolejny zielony podatek i wszystko pojdzie w gore…wiec prosze nie pisac bajek, bo stopy sa odpowiedzialne za inflacje ale nie w decydujacym stopniu, vide Niemcy gdzie inflacja 4%, zgadza sie?

Admin
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Za inflację odpowiada to, co dzieje się w naszych głowach. Jeśli mamy poczucie, że wszystko mocno zdrożeje, to kupujemy (np. mieszkania, samochody), żądamy od pracodawców wyższych płac, a oni podwyższają ceny, co jeszcze bardziej nakręca inflację oraz nierówności dochodowe i majątkowe. Główny błąd NBP polega na tym, że najpierw wmawiał ludziom, że żadnej inflacji nie ma, potem że jest, ale tylko przez śmieci, potem że jest, ale tylko chwilowa, a potem, że jest, ale nie mamy na nią wpływu. Czy ludzie mogą mieć poczucie, że ktoś z inflacją będzie walczył? Bank centralny Węgier też miał politykę nic-nie-robienia, ale ją zmienił… Czytaj więcej »

Don Q.
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

„Główny błąd NBP polega na tym, że najpierw wmawiał ludziom, że żadnej inflacji nie ma, potem że jest, ale tylko przez śmieci, potem że jest, ale tylko chwilowa, a potem, że jest, ale nie mamy na nią wpływu” — później prezes Glapiński mówił jeszcze gorsze rzeczy:
„Inflacja nie ma negatywnego wpływu na zasobność portfeli Polaków. Wszystkie wynagrodzenia i świadczenia emerytalne rosną znacznie szybciej niż inflacja. Dotyczy to także najmniej zarabiających” — jakby ktoś jeszcze nie zrozumiał: prezes NBP powiedział tu: „hurra, rozkręcamy spiralę inflacyjną, jazda!”

Admin
3 lat temu
Reply to  Don Q.

No właśnie…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

nie jestem fanem Orbana to po pierwsze
po drugie skoro Wegry podwyzszyly stopy czterokrotnie to dlaczego inflacja u nich rosnei miast spadac?

https://www.bankier.pl/wiadomosc/Wegry-inflacja-dalej-rosnie-choc-miala-spasc-8149883.html

wiec jak Pan widzi to nie takei proste…ale myslalem,ze jako gosc piszacy od kilkunastu lat o ekonomii to Pan wie…

Admin
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Ojej, niech Pan tak nie pisze, bo wyrzucą Pana z partii :-). Ale jego człowiek w banku centralnym ma i tak trochę więcej rozsądku, niż człowiek Kaczyńskiego. Przynajmniej tak to wygląda na dziś, zobaczymy co będzie za pół roku, czy za rok.
Stopy procentowe mają to do siebie, że nie działają od razu. A jak są „włączane” za późno, to bywa, że nie działają w ogóle. Gdyby to było takie proste, jak się Panu wydaje, to na stołku prezesa banku centralnego można by posadzić byle kmiota, który przestawiałby wajchę.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

dobrze,ze Pana z partii nie wywala bo Pan zawsze pisze co trzeba;)_
podal Pan przyklad Wegier jako wzor dla Polski wiec Panu udowodnilem,ze sie Pan myli bo im wzrost stop i to bardzo duzy nic nie dal…wiec tym bardziej symboliczny wzrost w Polsce( o ktorym Pan keidys pisal) nie ma wiekszego sensu bo inflacji nie zmniejszy( w stoniu wiekszym niz znikomy)

Admin
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Ale z której? Bo ja ciągle się nie mogę zdecydować kogo lubię 🙂
Tłumaczę po raz kolejny: stopy to nie zwrotnica na torach, efekty pojawiają się po pewnym czasie. Proszę więc sobie zaparzyć herbatki i spokojnie poczekać

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

wie Pan co, prosze zaparzyc sobei herbatki i spokojnie poczekac, inflacja tez spadnie, mozemy sie nawet o to zalozyc…
wiec to takei gadki szmatki i nic wiecej…

Admin
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Tylko od czego spadnie bardziej? Od coraz droższej ropy, 20% podwyżek cen energii czy może raczej od „Polskiego Ładu”, który przyniesie wzrost cen wszystkich możliwych usług? A może od żarliwej modlitwy Eryka Łona?
https://gloswielkopolski.pl/rpp-o-zarliwa-modlitwe-i-wypedzenie-zlego-ducha-apeluje-czlonek-rady-polityki-pienieznej-z-uep-w-poznaniu-26092019/ar/c1-14426807

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

ceny ropy spadna, bo zawsze spadaja wiec i inflacja spadnie…szalenstwo fit55 tez zostanie pewnei ograniczone i inflacja spadnie, zobaczy Pan…I TO BYNAJMNIEJ NIE NA SKUTEK MODLOW…

jsc
3 lat temu
Reply to  krzysztof

UK uciekła z UE i też ma kryzys paliwowy… tylko większy.

jsc
3 lat temu
Reply to  krzysztof

(…)super tylko,ze inflacja wszedzie szaleje…(…)
Jakoś Grabski za tym alibi się nie chował…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  jsc

to poczytaj troche kto najwiecej stracil na jego reformach i jakie wtedy byly ciecia,bezrobocie,samobojstwa itp itd…

jsc
3 lat temu
Reply to  krzysztof

W tym samym czasie Niemcy stracili całą Republikę Weimarską…

krzysztof
3 lat temu
Reply to  jsc

hmm a co to ma do rzeczy? a wczesniej byla rzez Ormian, czarna smierc i pare innych katastrof…

jsc
3 lat temu
Reply to  krzysztof

Tak się składa, że ówczesny kryzys ekonomiczny miał silne przełożenie na preferencje wyborcze ówczesnych Niemców… czytaj przyczynił się do wymiany kanclerza na lepszy model.

jsc
3 lat temu
Reply to  Inflacjusz

(…)Chyba widać jasno, że to nie kwestia stóp tylko „Zielonego Terroryzmu Unii Europejskiej”.(…)
Masz na myśli, że to wszystko tego, że nie zrobiliśmy PolExit’u… możliwe, ale ciągle marnujecie okazje, aby to udowodnić… przecież wystarczy jedno głosowanie zwykłą wiekszością… https://oko.press/tusk-aby-wyprowadzic-polske-z-ue-wystarczy-jedno-glosowanie-zwykla-wiekszoscia-przesadza/

DawidK
3 lat temu
Reply to  Inflacjusz

No tak, oczywiście ceny paliw to wina UE, a nie podatków ustalanych przez nasze władze i marży państwowego koncernu paliwowego. 🙂
Tak, tak, tak właśnie jest. 🙂

krzysztof
3 lat temu
Reply to  DawidK

czy podatki na paliwa zwiekszyly sie w ostatnich latach znaczaco? nie, wiec poczytaj o cenach barylki ropy, i o kursie usd i nie pisz glupot..

Tobiasz
3 lat temu

Podwyżka cen energii oznacza jeszcze wyższą inflację w przyszłym roku. Wszystko to pójdzie na konto wyborcze PiS. Taka jest cena „zabawy” w zieloną energię i godzenia się kolejnych ekip na spore, z perspektywy interesów Polski, cięcia emisji.

KamilChalej
3 lat temu

Może wreszcie się rodacy opamiętają i zrozumieją, że podróż autobusem nie hańbi, a z samochodu można zrezygnować. Może zrozumieją, że w 25 – 30 metrowym mieszkaniu też da się mieszkać komfortowo. Ale zbliża się też czas, kiedy będzie trzeba realnie zastanowić się nad opuszczeniem Unii Europejskiej, bo stawia ona coraz więcej trudnych do spełnienia wymogów. Z podwyżkami stóp procentowych można jeszcze kilkanaście miesięcy poczekać.

Ola
3 lat temu
Reply to  KamilChalej

Mieszkałem na 32 mkw w 5 osób. Komfortem bym tego nie nazwała. Jeśli chodzi o autobusy to można jeździć jak się mieszka w mieście i do najbliższego spożywczego nie ma 3 km drogą bez chodnika.

Last edited 3 lat temu by Ola
Sosna
3 lat temu
Reply to  Ola

Jak masz 3 km drogą bez chodnika, to możesz skorzystać z roweru. Nawet zainwestować w przyczepkę towarową do tegoż roweru. Rower załatwia sprawę na 3/4 roku.

krzysztof
3 lat temu
Reply to  Sosna

a co z reszta czasu? samochod mam utrzymywac caly rok zeby jezdzic nim 3 miesiace?

Radek
3 lat temu
Reply to  Sosna

Może nawet pieszo. W sumie to bez butów też sie da, a co! W ogóle cały ten postęp, nowe technologie i komfort nie są nikomu potrzebne – to tylko wymysł bogaczy by nas zniewolić i wepchnąć w biedę 🙂

Joanna
3 lat temu
Reply to  KamilChalej

A tak było sensownie, zanim padło opuszczenie UE. Ja jeżdżę rowerem cały rok, dziecko w foteliku. Owszem, chlodno, ale jadę i mijam rządek 20 aut, czasem 30 ( młode z zapałem liczy). Co do 35 M2 komfortu – wolne żarty. Mieszkałam tak z mężem prawie 6 lat, nawet pokłócić się nie da.

adam
3 lat temu

Już dziesiąta na zegarze…. Nie, czekaj… Już ósma na zegarze,gasić światła gospodarze. Na film do sąsiadów a kupa w pracy… i jakoś się zbilansuje:)

Daniel
3 lat temu

Bedzie rewolucja juz niedlugo. Niech tylko rozkreci sie temat z evergrande. Co Pan o tej aferze sądzi

Admin
3 lat temu
Reply to  Daniel

Z Chińczykami nigdy nic nie wiadomo. Ale tam co chwilę jest albo kryzys bankowy albo nieruchomościowy albo gamingowy :-).
Tylko jakoś te kryzysy zawsze im się rozchodzą po kościach

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu