Idea Bank lubił eksperymentować z toksycznymi produktami. To nie tylko wciskanie trefnych obligacji firmy windykacyjnej GetBack. Z szafy ex-Idea Banku wypadł właśnie kolejny trup – kredyt obrotowy z odroczoną prowizją, na którym kielecki przedsiębiorca stracił 30.000 zł. Jeśli też korzystaliście z tego produktu, mam dobrą wiadomość, bo sąd stanął właśnie po stronie przedsiębiorcy
Idea Bank zniknął z bankowej mapy Polski. W Sylwestra w świat poszła informacja, że zostaje przejęty przez kontrolowany przez Skarb Państwa Bank Pekao. Bankowy Fundusz Gwarancyjny przy wsparciu Komisji Nadzoru Finansowego uznał, że jego kondycja finansowa i kapitałowa nie rokują, by szybko wyszedł na prostą. Co prawda w ostatnim czasie bank zaczął wykazywać zysk, ale problemem była ogromna – szacowana na kilkaset milionów złotych – luka w kapitale banku.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Główny udziałowiec Idea Banku – Leszek Czarnecki – jest innego zdania. Uważa, że jeśli chodzi o kondycję banku, widać już było światełko w tunelu, a cała akcja z wykorzystaniem tzw. przymusowej restrukturyzacji, to zemsta za to, że nie potrafił ułożyć się z władzą. Po więcej informacji na temat motywów oraz wątpliwości dotyczących tej transakcji, a także o tym, co czeka klientów i inwestorów ex-Idea Banku, przeczytacie w naszych wcześniejszych artykułach:
- „Plan Zdzisława” i kradzież, czy akcja ratunkowa? BFG zdecydował, że Idea Bank trzeba zlikwidować, a jego majątek i klientów przejmie Bank Pekao. Co to oznacza?
- Gdy BFG „ratuje” Idea Bank, posiadacze akcji i obligacji banku zostają z ręką w nocniku i pustymi rachunkami. Czy pójdą do sądu po odszkodowanie? Czy mają na nie szansę?
- Czy to, że Idea Bank został nagle „zlikwidowany”, jest skokiem na kasę w biały dzień? A może… nie było lepszego momentu na taką decyzję? Plusy i minusy akcji BFG
- Po wywłaszczeniu akcjonariuszy i obligatariuszy Idea Banku blady strach padł inwestujących w papiery Getin Noble Banku. Co będzie z obligacjami wartymi 1,1 mld zł?
- Jak zmienią się usługi i produkty Idea Banku pod skrzydłami Banku Pekao? Czy warto skorzystać z pakietu powitalnego i stać się klientem Pekao „pełną gębą?
- Bankowy Fundusz Gwarancyjny ujawnił część powodów, które sprawiły, że stracił wiarę w Idea Bank. Wśród nich… groźba odszkodowań za Getback. Ale nie tylko
- Po przymusowej restrukturyzacji z Idea Banku został tylko „kadłubek”. Czy jest tam majątek na pokrycie roszczeń klientów „wpuszczonych” w obligacje Getback?
Nowy właściciel – Bank Pekao – zapewnia, że przejęcie Idea Banku, choć pogrążonego w kryzysie, nie było decyzją polityczną, a biznesową, która ma przynieść wymierne korzyści (zakładany efekt synergii to ok. 300 mln zł w ciągu 10 lat). Liczy się jednak z tym, że po Idea Banku będzie trzeba posprzątać. Bank Czarneckiego zaangażował się np. w sprzedaż obligacji firmy windykacyjnej GetBack, które okazały się bezwartościowe. Grzechem Idea Banku w tym przypadku był misselling, czyli wciskanie tych papierów osobom nieświadomym ryzyka.
Wiele wskazuje na to, że będzie trzeba posprzątać też inne „trupy w szafie”, a więc przygotować się na pokrycie potencjalnych roszczeń. Przykładem takiego „trupa” jest kredyt obrotowy dla firm o bardzo dziwnej konstrukcji. Dokładna nazwa tego produktu to „Kredyt obrotowy – operacyjny Ratalny”. Przyznawany był na finansowanie bieżącej działalności firmy, ale spłacany był w miesięcznych ratach, czyli tak jak kredyt gotówkowy dla klientów indywidualnych.
W 2015 r. skusiła się na ten kredyt jedna z kieleckich firm. Bank pożyczył jej 100.000 zł. Zabezpieczeniem kredytu była prowizja, zwana też kaucją, która w tym przypadku wynosiła aż 30.000 zł, którą firma – w ramach odrębnej umowy – przekazywała bankowi. W razie opóźnień w spłacie bank miał prawo pobrać środki na poczet spłaty raty właśnie z tej „prowizji-kaucji”. Co do zasady, po całkowitej spłacie kredytu, kaucja miała wrócić do kredytobiorcy. Ale bank uzależnił jej zwrot od spełnienia kilku warunków. Jednym z nich było to, że kredyt nie mógł być spłacony wcześniej niż po upływie 42 miesięcy (3,5 roku). Kolejny to brak w opóźnień w spłacie. I na tym poległ przedsiębiorca.
W marcu 2019 r., dokładnie po 42 miesiącach obsługi kredytu, przedsiębiorca dokonał całkowitej spłaty kredytu i liczył na to, że za chwilę na jego konto wpłynie 30.000 zł z tytułu odblokowanej kaucji. Bank jednak uznał, że kaucji nie zwróci i zaliczy ją na poczet odroczonej prowizji. A pretekstem do odmowy były opóźnienia w spłacie kilku rat. A konkretnie trzech. Zgodnie z harmonogramem, przedsiębiorca powinien spłacać raty do 25. dnia każdego miesiąca.
Rata ze stycznia 2016 r. została zaksięgowana 26 stycznia, rata z października 2018 r. – 26 października 2018 roku, a rata ze stycznia 2019 r. – 28 stycznia. W każdym przypadku przedsiębiorca zlecał przelew 25. danego miesiąca. Jeśli zsumujemy opóźnienia, wychodzi, że opóźnienia wyniosły 3 dni robocze. Te 3 dni kosztowały przedsiębiorcę 30.000 zł! Ale się nie poddał i pozwał Idea Bank.
Idea Bank: to nie prowizja, a kara umowna
Niedawno zapadł w tej sprawie wyrok Sądu Rejonowego w Kielcach, który stanął po stronie przedsiębiorcy, choć trzeba pamiętać, że Idea Bankowi lub Bankowi Pekao jako przejmującemu jego majątek przysługuje odwołanie. Sąd stwierdził m.in, że z uwagi na to, iż prowizja została uzależniona nie tylko od faktu wykonania czynności bankowej, czyli uruchomienia kredytu, ale też od spełnienia innych warunków, weryfikacja prawna prowizji z umowy kredytu łączącej strony nie może podlegać przepisom prawa bankowego, bo w świetle prawa nie jest prowizją.
„Prowizja ta nie stanowi wynagrodzenia za to, że bank udzielił kredytobiorcy kredytu, ale stanowi sankcję za niewykonanie lub niewłaściwe wykonanie zobowiązania. A zatem, mimo że formalnie w umowie została nazwana prowizją od udzielonego kredytu, to w istocie wypełnia ona dyspozycję kary umownej”.
Sąd nie pozostawił też suchej nitki na wysokości owej sankcji:
„Nawet gdyby wskazaną kwotę 30.000 zł uznać za prowizję od udzielonego przez stronę pozwaną kredytu, to takie zastrzeżenie należałoby uznać za nieważne (…) Opłata ta była rażąco wygórowana: wynosiła 30% wartości kredytu i jako taka zmierzała do obejścia przepisów regulujących wysokość odsetek maksymalnych.”
Opóźnienia niewielkie, kara ogromna
Sąd wziął też pod uwagę niewielkie opóźnienia w spłacie trzech feralnych rat, które wynosiły jeden dzień roboczy w przypadku każdej raty. Sąd podkreślił, że przedsiębiorca zlecał przelew 25. dnia każdego miesiąca, czyli w dniu spłaty raty, ale środki na konto Idea Banku były księgowane dopiero kolejnego dnia roboczego. Na korzyść klienta – zdaniem sądu – przemawiał też fakt, iż w żadnym z dokumentów regulujących stosunek prawny pomiędzy stronami nie wskazano, na czym ma polegać nieterminowa spłata.
„Okoliczność, że środki te wpłynęły na konto przeznaczone do spłaty kredytu w kolejnym dniu roboczym, są niezależne od strony powodowej i nie jest zasadnym wyciąganie od niej konsekwencji z tym związanych”
– napisał sąd w uzasadnieniu. Biorąc pod uwagę powyższe argumenty, ale też wiele innych, których nie wypunktowałem, sąd uznał, że nie było podstaw do zatrzymania przez Idea Bank kwoty 30.000 zł. Bank musi te pieniądze zwrócić i pokryć koszty sądowe.
Jeśli korzystaliście lub korzystacie z kredytu obrotowego w Idea Banku z potencjalnie płatną prowizją dopiero po spłacie kredytu i też mieliście drobne opóźnienia w spłacie, ten wyrok powinien was nieco uspokoić. Ale to niejedyny produkt z oferty tego już ex-banku, który trudno nazwać uczciwym.
„W sądzie toczy się sprawa dotycząca np. produktów płynnościowych, czyli faktoringowych, za które przedsiębiorcy płacili, ale w praktyce nie mogli z nich korzystać”
– mówi Marcin Polewka z kieleckiej kancelarii Lextio. Będę się tym sprawom przyglądał.
——————-
Posłuchaj kolejnego odcinka podcastu „Finansowe sensacje tygodnia”
W najnowszym odcinku podcastu „Finansowe sensacje tygodnia” rozmawiamy o frankowiczach i sądach, zastanawiamy się nad drugim dnem słów ministra finansów, przyglądamy się kompetencjom kierowców Ubera oraz nie możemy się nadziwić pewnemu przelewowi, który nie miał prawa dotrzeć do celu, a jednak… dotarł. I nikt się z tego powodu nie cieszy.
Aby posłuchać kliknij tutaj lub znajdź „Finansowe sensacje tygodnia” na Spotify, Google Podcasts, Apple Podcasts lub jednej z czterech innych popularnych platform podcastowych.
Rozpiska minutowa:
01:40 – „Temat tygodnia”: Czy KNF i UOKiK pomogą w ugodach frankowiczów z bankami?
13:14 – „Cytat tygodnia”: Co naprawdę miał na myśli minister finansów radząc nam, żebyśmy wyjęli gotówkę spod poduchy?
26:22 – „Dwie strony medalu”: Czy kierowcy Ubera powinni zdawać egzamin potwierdzający, że potrafią jeździć?
37:30 – „W Waszej sprawie”: Przelew na nieistniejący rachunek, a doszedł. I co było dalej?