23 lipca 2020

Pierwszy bank podał wyniki za pandemiczne półrocze. Czy są powody do paniki i banki czeka kredytowe tsunami? A może pandemia rozejdzie się bankowcom po kościach?

Pierwszy bank podał wyniki za pandemiczne półrocze. Czy są powody do paniki i banki czeka kredytowe tsunami? A może pandemia rozejdzie się bankowcom po kościach?

Puchnie wartość złych kredytów. Łącznie jest ich już o 17,3 mld zł więcej, niż na początku roku. Czy to preludium do kryzysu finansowego? Pewne wskazówki co do rozwoju sytuacji dają wyniki, które ogłosił Bank Millennium – pierwszy, który podał cyferki za pierwsze półrocze 2020 r., czyli za czas pandemii. Czy są powody do paniki, a branżę bankową czeka tsunami? A może pandemia rozejdzie się bankom po kościach?

Wirus zaatakował w marcu, co oznacza, że wyniki finansowe banków za pierwszy kwartał nie pokazały jeszcze całej prawdy o kondycji branży finansowej. Choć i tak (według danych NBP) pierwszy kwartał banki zamknęły wynikiem netto o połowę niższym, niż przed rokiem – zarobiły skromne 1,46 mld zł. W całym ubiegłym roku zysk branży wyniósł 14,7 mld zł.

Zobacz również:

Dom Maklerski Trigon szacuje, że zyski banków w całym 2020 r. spadną o połowę, a Związek Banków Polskich straszy, że aż o 85%. Ale te prognozy były publikowane jeszcze przed ogłoszeniem wyników banków, obejmujących cały czas lockdownu (czyli okres od marca do czerwca). Czy realne wyniki banków za ten okres coś zmieniają?

Pewne wskazówki dały wyniki finansowe Banku Millennium, szóstego co do wielkości banku w Polsce, mającego 2,7 mln klientów. I zarazem pierwszego, który podał wyniki za drugi kwartał. Czy najgorsze już za bankami i ich klientami, czy też jedni i drudzy dopiero wchodzą w kryzysową rzeczywistość? Sprawdzam!

Czytaj też: Orzeczenie TSUE niestraszne polskim sędziom? „Unieważnienia nie będzie, ale…” – ten sędzia wymyślił coś a la Vivus. Czy to się przyjmie?

Bank Millennium, czyli COVID, franki i mały TSUE

Co wynika z opublikowanych w czwartek wyników Banku Millennium? Po pierwsze – zyskowność banku mocno w dół. Choć w świecie niskich stóp procentowych trudno jest bankom zarabiać pieniądze, to wynik netto całej tej grupy bankowej spadł w drugim – pandemicznym – kwartale ze 173,7 mln zł do 53,5 mln zł. W całym pierwszym półroczu bank zarobił na czysto 72 mln zł. To zaledwie jedna piąta wyniku sprzed roku! Bank szacuje, że w całym 2020 r. wynik odsetkowy, czyli główne źródło przychodu dla każdego banku, może się zmniejszyć o 240-285 mln zł.

Po drugie – mniej placówek i więcej pożyczek online. Bank szacuje, że w tym roku będzie musiał zamknąć nie 60 – jak planowano – ale 110 placówek. Jednocześnie bank przenosi do internetu sprzedaż swojego najważniejszego produktu – pożyczek. W tym roku co druga pożyczka gotówkowa ma być udzielana przez internet. A co z prowizjami i opłatami za konto? Pytany o to na konferencji prasowej prezes banku Joao Bras Jorge powiedział, że coś stanieje, a coś zdrożeje. Ale co dokładnie kombinuje bank – nie wiadomo.

Po trzeciewięcej rezerw na wyroki sądów w sprawie franków i prowizji. Bank Millennium należy do tej grupy banków, które są mocno zagrożone zmianą orzecznictwa polskich sądów ws. kredytów frankowych po korzystnym dla klientów wyroku TSUE. Bank już w ubiegłym roku utworzył rezerwę na ryzyko prawne (czyli na poczet zwrotu pieniędzy klientom) w wysokości 223 mln zł (dla całego sektora to 1,3 mld zł i ciągle rośnie). Tymczasem w pierwszej połowie roku bank zawiązał kolejne 168 mln zł, w tym aż 113 mln zł w drugim kwartale. Kolejne kancelarie prawnicze i odszkodowawcze ogłaszają, że będą reprezentować frankowiczów w sporach z bankami (oczywiście, za odpowiednio wysoką prowizję). Oprócz tego bank zawiązał dodatkowe 60 mln zł (oprócz zawiązanych 66 mln zł wcześniej) rezerw na poczet zwrotu klientom kosztów udzielenia kredytu w przypadku wcześniejszej spłaty pieniędzy.

Czwarte – i najważniejsze – to wpływ epidemii COVID na spłacalność kredytów. W tym roku analitycy z drżeniem serca obserwują, jak banki zawiązują wielomilionowe rezerwy na poczet niespłacanych przez klientów kredytów. Utrata pracy, bankructwa firm i kryzys gospodarczy – to zawsze zwiastuje wzrost „złych” kredytów. Od początku roku przybyło ponad pół miliona bezrobotnych.

Sytuacja jest poważna, trzeba działać” – alarmował przed miesiącem Komitet Stabilności Finansowej. Czy rzeczywiście jest tak źle? Co mówią na ten temat wyniki ogłoszone przez Bank Millennium?

Czytaj też: Zanosi się na najgorszy rok dla banków od niepamiętnych czasów. Ryzyko prawne, nie spłacane kredyty, zerowe stopy procentowe… Czy będzie potrzebny respirator?

Złe kredyty nie takie złe?

Ponieważ w pierwszym kwartale pandemia dopiero się rozkręcała, nie było wiadomo jak bardzo uderzy w portfele konsumentów. W sumie notowane na giełdzie banki spisały na straty kredyty warte 1 mld zł. Bank Millennium dokonał wtedy „wyprzedzająco” odpisu na 60 mln zł. A jak było w drugim kwartale? Całkiem nieźle: dodatkowy odpis wyniósł tylko 9,3 mln zł.

„Napływ wniosków o wakacje kredytowe uległ znacznemu spowolnieniu. W czerwcu część klientów detalicznych skorzystała z możliwości przedłużenia wakacji kredytowych do sześciu miesięcy”

– informuje bank. W sumie – jak podał w czerwcu ZBP – o odroczenie rat kredytów zawnioskował milion klientów indywidualnych i 110.000 firm. I ta liczba raczej nie powinna już znacząco wzrosnąć.

Pozytywnie zaskoczył też wskaźnik tzw. kosztów ryzyka, który odzwierciedla jak bardzo bankowi ciążą niespłacane kredyty. To wyrażony w procentach stosunek rocznych rezerw do średniego portfela kredytowego netto.  Ów wskaźnik rośnie, ale już nie tak gwałtownie, jak w poprzednim kwartale. Koszt ryzyka w drugim kwartale spadł do 0,89%  z 1,08%. To jednak i tak wzrost w porównaniu do ubiegłego roku – na koniec 2019 r. koszt ryzyka wynosił 0,57%.

Ale ten problem dotyczy całego sektora. W PKO BP w pierwszym kwartale wyniosły 0,82% (0,56% rok wcześniej). Według byłego prezesa Banku Pekao Marka Lusztyna koszty ryzyka w branży bankowej będą rosły jeszcze w przyszłym roku i to aż trzykrotnie.

Jednak dużo bardziej plastycznie sytuację klientów banku obrazuje odsetek kredytów nie spłacanych w terminie. Ile on wynosi w porównaniu do okresu sprzed pandemii? Jak widać w raporcie Banku Millennium, jedna z kategorii niespłacanych kredytów ma już wartość dwucyfrową.

Czytaj też: Czy prawie zerowe stopy procentowe przywrócą wśród początkujących inwestorów modę na fundusze stabilnego wzrostu? Ale takie inne, globalne?

Czytaj też: Ujemne oprocentowanie na koncie oszczędnościowym? Klienci zagłosowali nogami i zmusili bank do wycofania się z kontrowersyjnych opłat

Jaka jest sytuacja banków i ich klientów? Kredyty „‚nadpsute” szybko rosną, ale…

To właśnie złe kredyty mogą najbardziej zaboleć banki. Wspomniany DM Trigon szacuje, że rezerwy z tytułu niespłaconych kredytów wyniosą 14 mld zł. Postanowiłem sprawdzić w Bankowym Funduszu Gwarancyjnym ile jest kredytów jest „pod obserwacją”. Od początku roku do końca kwietnia wartość kredytów udzielonych gospodarstwom domowym, które są „pod obserwacją” wzrosła o 9,9 mld zł – do 95,9 mld zł. A połowa tego wzrostu przypada na kwiecień. I nie jest to efekt sezonowy. W ubiegłym roku w tym samym czasie w tej kategorii ubyło kredytów o wartości 1 mld zł.

Idę dalej: wartość kredytów zagrożonych wzrosła o 3,7 mld zł do 75,7 mld zł, a wartość kredytów spisanych na straty – również wzrost o 3,7 mld zł. Razem to 17,3 mld zł kredytów, które są gorzej spłacane i które wpływają na sytuację finansową banków. Bo choć stanowią one jedynie 1,7% wszystkich udzielonych kredytów (zarówno firmom jak i konsumentom), to z powodu konieczności zawiązywania rezerw, zły efekt promieniuje na banki w dużo większym stopniu.

Czytaj też: Najsłynniejszy polski frankowicz powraca. Czy precedensowa skarga odmieni bieg procesów o franki?

… zdaniem analityka: „odbicie się materializuje”

Czy  powyższe oznacza, że czeka nas „credit crunch” jakiego jeszcze IV…, tfu III RP nie widziała? Wyniki Banku Millennium, a dokładniej zahamowanie wzrostu kosztów ryzyka i wstrzymanie napływu wniosków o wakacje kredytowe zdają się temu przeczyć. Postanowiłem skonsultować się z ekspertem, analitykiem Sobiesławem Kozłowskim z Noble Securities.

Analityk zastrzega, że poruszamy się we mgle, ale „widoczność” się poprawia. Sprzedaż detaliczna odbija, pozytywnie zaskoczyła produkcja przemysłu i wszystko wskazuje na to, że scenariusz odbicia gospodarki w kształcie litery „V” jest prawdopodobny.

„Duża w tym zasługa tarcz antykryzysowych, dlatego odpowiedź na pytanie o stan gospodarki i sektora bankowego nadejdzie pod koniec tego i na początku przyszłego roku, kiedy pomocy państwa już nie będzie.  Z drugiej strony krzepią wyniki szczytu unijnego. Pieniądze płynące z Brukseli mogą stanowić 1,7 pkt proc. PKB rocznie w najbliższych latach. Jeśli chodzi o złe kredyty to obecnie największym problemem jest to, jak je księgować. Czy wakacje kredytowe i nie spłacanie rat przez 3-6 miesięcy oznacza, że trzeba zaliczyć kredyt do puli „pod obserwacją”? Wydaje się, że nie, ale ciągle nie ma jednolitego stanowiska w tej sprawie”

Dlatego tak ważne są wyniki ogłoszone przez Bank Millennium, które mogą posłużyć jako barometr koniunktury. Jakie one są? Zdaniem analityka Noble Securities niejednoznaczne.

„Lepszy od oczekiwań wynik odsetkowy został „zjedzony” przez wyższe koszty ryzyka. Pytanie brzmi – która tendencja w tym i w innych bankach weźmie górę w drugiej połowie roku? Czy banki uporają się ze środowiskiem niskich stóp i wzrostem wartości złych kredytów? Nie wiadomo. Niemniej jednak, odbicie w gospodarce się materializuje i niedawne prognozy, które mówiły o spadku zysków sektora bankowego o 50-80% trzeba zaktualizować w górę”.

Coraz więcej wskazuje na to, że jak zwykle„bankom „się upiecze”, co w tym przypadku dobrze też zwiastuje sytuacji klientów. Czyżby żadnego armageddonu w wynikach finansowych banków miało nie być?

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
1 Komentarz
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Zdzicho
3 lat temu

Lobby bankowe, i prezesi banków robią i powiedzą wszystko żeby nabijać kase swoim udziałowcom. Ale dziwi mnie przyjęcie tej narracji przez komentatorów i zamartwianie się nad spadkiem zysków banków. Spadek zysków to jeszcze nie strata. Gospodarka światowa tąpnęła na skutek kryzysu „Covid-19”. Wiele przedsiębiorstw odnotowuje nie tylko spadek dochodów ale i straty. Problem ten dotyka lub dotknie również część ludzi np. przez utratę pracy, czasowe obniżki płac (ogólnie spadek dochodów chociażby tylko przez inflację). Na zwolnionych obrotach przetrwamy ten kryzys (i ludzie i gospodarka – choć na pewno nie wszyscy). I właśnie dlatego nienormalnym by było, gdyby w sytuacji kryzysowej… Czytaj więcej »

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu