W czasach zarazy nawet zwykłe wyjście do sklepu urasta do kategorii czynu heroicznego. Sklepy wprowadzają zasady sterylnych zakupów – nakazują zachowanie odstępu między klientami, zalecają używanie rękawiczek, a także… płatności kartą. Czy słusznie? Ostatnio na ten temat wypowiedziała się Światowa Organizacja Zdrowia
To, co się działo w sklepach gdy premier ogłaszał kolejne fazy narodowej kwarantanny (najpierw wyłączenie szkół, potem zamknięcie granic), przypominało sceny filmu „Epidemia strachu”. Tam też złowrogi drobnoustrój z Chin zaatakował ludzkość, a ludzie wykupili ze sklepów wszystko, nawet papier toaletowy. Skąd my to znamy? Na szczęście panikę zakupową mamy już (chyba) za sobą, bo przyniosła ona zapewne sporo nowych zakażeń wirusem. W mniejszych sklepach ludzie tłoczyli się, jak sardynki w puszcze, chuchając na siebie, dmuchając i kaszląc.
- Wymarzony moment, żeby inwestować w fundusze obligacji? Podcast z Pawłem Mizerskim [POWERED BY UNIQA TFI]
- Nowe funkcje terminali płatniczych. Jak biometria zmieni świat naszych zakupów? [POWERED BY FISERV]
- BaseModel.ai od BNP Paribas: najbardziej zaawansowana odsłona sztucznej inteligencji we współczesnej bankowości!? [POWERED BY BNP PARIBAS]
Czytaj też: Zakupowa panika w liczbach. Ujawnili jak bardzo rzuciliśmy się na towar w sklepach
Jeśli ktoś nie jest na oficjalnej, nakazanej przez władze kwarantannie, to od czasu do czasu idzie na zakupy. A w sklepie bodaj najbardziej ryzykowną czynnością – przynajmniej z epidemiologicznego punktu widzenia – jest płacenie. W niektórych sklepach kasjerzy sugerują, że woleliby płatność bezgotówkową, a podobno zdarzają się i tacy, którzy odmawiają dotykania gotówki. Skąd ta awersja?
WHO: „nie twierdzimy, że gotówka roznosi wirusa”
Być może chodzi o wypowiedź przedstawiciela Światowej Organizacji Zdrowia, który – zapytany przez brytyjskiego dziennikarza – stwierdził, że jeśli płacimy gotówką, albo przyjmujemy gotówkę, to powinniśmy zaraz potem umyć ręce. Zrobił się z tego niezły ambaras. Pojawiły się zalecenia władz różnych państw, lekarzy i epidemiologów, żeby – w miarę możliwości – płacić bezdotykowo, kartą płatniczą albo telefonem, nie dotykając ani gotówki, ani terminala płatniczego. Organizacje płatnicze i banki przyspieszyły uruchomienie płatności bezdotykowych do wartości 100 zł (dotąd limit wynosił 50 zł).
Dotykanie pieniędzy stało się wstydliwym tematem. Ludzie zaczęli się zastanawiać, czy przekazywanie komuś gotówki nie naraża odbiorcy na zakażenie groźną chorobą. Narodowy Bank Polski podał w komunikacie, że gotówkę w swoich skarbcach poddaje… kwarantannie. Choć oczywiście nie przeszkodziło to wielu osobom wyciągać z bankomatów lub w bankowych oddziałach po 10.000 zł czy 20.000 zł, chyba na wypadek, gdyby koronawirus zainfekował polski system nadawania przelewów.
A jaka jest prawda o gotówce jako „nośniku” wirusa? Niedawno pojawiła się oficjalna wypowiedź rzeczniczki Światowej Organizacji Zdrowia (WHO), która wydała cytowane przez zachodnie media oświadczenie:
„WHO ani nie wyraziła stanowiska, że banknoty roznoszą COVID-19, ani nie ostrzegała nigdy przed używaniem gotówki. Jedyne co ogłosiła WHO, to przypomnienie, że po kontakcie z pieniędzmi należy umyć ręce. To zalecenie higieniczne i nie należy go odczytywać w żaden inny sposób”
Oficjelom WHO chodzi zapewne o to, żeby w sporze „kartowców” z miłośnikami „żywego pieniądza” zachować neutralność. I żeby zaznaczyć, że banknoty i monety nie mają żadnych specjalnych właściwości, które powodowałyby wzrost ryzyka dla osoby, która zachowuje zasady higieny. Owszem, gotówka przechodzi z rąk do rąk, więc są na niej różne bakterie i zarazki, ale to akurat nic nowego. Z ciekawości sprawdziłem jak to jest z tą żywotnością wirusa na pieniądzach.
Przez jaki czas wirus jest aktywny na różnych powierzchniach? Stwierdzono, że aktywnego wirusa można wykryć do trzech godzin w powietrzu, do czterech godzin na miedzi, do 24 godzin na tekturze i do dwóch-trzech dni na plastiku i stali nierdzewnej.
Z czego zrobione monety, a z czego banknoty? Okazuje się, że polskie drobniaki to głównie mieszanka miedzi, niklu i brązu, a „żółciaki” to stal powlekanej mosiądzem. Natomiast głównym składnikiem banknotów jest… bawełna. Niestety, nie wiemy ile czasu wirus utrzymuje się na stopach metali, z których zrobione są monety ani na bawełnie. Wiemy, że w przypadku czystej miedzi są to cztery godziny.
—————————-
Sprawdź „Okazjomat Samcikowy” – aktualizowane na bieżąco rankingi lokat, kont oszczędnościowych, a także zestawienie dostępnych dziś okazji bankowych (czyli 200 zł za konto, 300 zł za kartę…). I zacznij zarabiać:
>>> Ranking najwyżej oprocentowanych depozytów
>>> Ranking kont oszczędnościowych. Gdzie zanieść pieniądze?
>>> Przegląd aktualnych promocji w bankach. Kto zapłaci ci kilka stówek?
—————————-
Czy jest sposób na sterylne zakupy?
Zacząłem się zastanawiać – czy jest jakiś sposób na sterylne zakupy? „Czyste” jest na pewno robienie zakupów przez internet – bo całkowicie bezkontaktowe (pod warunkiem, że zdezynfekujemy klawiaturę komputera). Jeśli wychodzimy do sklepu na zakupy, to przeważnie i tak istnieje ryzyko, że się „ubrudzimy” – nieważne, czy płacimy kartą, czy gotówką. Dlaczego?
Po pierwsze – zarówno kartę jak i banknoty trzymamy zwykle w tym samym portfelu. To oznacza, że bakterie i wirusy bez przeszkód hasają sobie po wszystkich kieszonkach i skrytkach portfela. A przy okazji przenikają z karty na pieniądze i z pieniędzy na kartę. Warto regularnie odkażać zarówno posiadane banknoty, portfel jak i kartę. Jak to zrobić? Można zastosować znaną z gabinetów lekarskich lampę bakteriobójczą UV (dostępne są na Allegro od 100 zł), których promienie zabijają również wirusy.
Po drugie – bezdotykowe płacenie kartą nie wymaga kontaktu z „obcymi” zarazkami obecnymi na banknotach, ale przecież na terminalach płatniczych też są te same zarazki. Klawiatury dotykają dziennie setki ludzi. Jak ominąć wpisywanie PIN-u? Jeśli robimy duże zakupy, to trudno żebyśmy zmieścili się w limicie płatności bez PIN-u. Można teoretycznie podzielić duże zakupy na wiele mniejszych, ale to wtedy wydłuży nasz czas przebywania w zamkniętym pomieszczeniu, wśród innych osób. W ramach dyrektywy PSD2 co piąta transakcja dokonana każdą kartą i tak musi być potwierdzona PIN-em,
Po trzecie – płacić można też telefonem. W przypadku np. Apple Pay każdą transakcję (nawet powyżej 100 zł) potwierdza się biometrycznie, dotykając palcem czytnika na smartfonie. To teoretycznie megabezpieczne – nie dotykam gotówki, nie dotykam terminala, nie wkładam nigdzie karty. Sam zakup jest wtedy sterylny, ale… nasz smartfon przeważnie jest bardzo niesterylny. Na szkle ekranu zarazki i bakterie żyją do 96 godzin, w tym koronawirus. To znacznie dłużej, niż w przypadku banknotu. O ile więc sama transakcja płatnicza jest sterylna, o tyle narzędzie, którego do tej transakcji używamy – niekoniecznie.
———————
Nie przegap nowych tekstów z „Subiektywnie o finansach”, zapisz się na newsletter i bądźmy w kontakcie!
———————
Wygląda na to, że nie tylko „narzędzie”, którego używamy do płacenia, lecz przede wszystkim przestrzeganie zasad higieny decyduje o tym, czy zakupy będą bezpieczne. Gdybym miał znaleźć dwa pomysły na ograniczenie ryzyka zakażenia przy zakupach, to poszedłbym w dwóch kierunkach. Pierwszy to zakup „higienicznego” portfela. Może warto sprawić sobie jakiś oddzielny portfel na czas zarazy, który będziemy „izolowali” po przyjściu do mieszkania i nie dotykali na terenie domu, po umyciu rąk?
Innym rozwiązaniem – choć to oczywiście marzenie ściętej głowy – byłaby reaktywacja… czeków. Czek to nic innego jak dyspozycja, by bank wypłacił okazicielowi czeku wskazaną na kwotę. Rachunek wyniósł 156,56 zł? Wypisuję czek i wręczam go kasjerowi. Ja zachowuję sterylność, kasjer też, pod warunkiem, że czeku nie dotknie w tym samym miejscu, w którym ja go dotknąłem, lecz schowa sobie do odpowiedniej przegródki na czas „kwarantanny”.
Problem w tym, że czeki w Polsce umarły u nas śmiercią naturalną. Nie cieszyły się jednak powodzeniem. Jak podaje NBP rocznie wykonywano kilkadziesiąt transakcji z udziałem czeków. Czas więc zejść na ziemię i po prostu często myć ręce oraz nie dotykać nimi ust, twarzy, ani oczu – niezależnie od tego, jak płacimy.
Artykuł powstał w ramach rubryki #cashlovers i cyklu edukacyjnego o tej samej nazwie, którego Partnerem jest
źródło zdjęcia: PixaBay