19 marca 2020

W ubiegłym tygodniu w „spożywczakach” i aptekach wydaliśmy więcej niż przed świętami. Zrobiliśmy zakupy na zapas. Co stało się potem?

W ubiegłym tygodniu w „spożywczakach” i aptekach wydaliśmy więcej niż przed świętami. Zrobiliśmy zakupy na zapas. Co stało się potem?

W środę, czwartek i piątek – czyli 11, 12 i 13 marca – Polacy rzucili się na sklepowe półki z takim samym, a nawet większym zapałem jak w najlepszy dzień handlu przed świętami Bożego Narodzenia – wynika z danych udostępnionych przez ekonomistów banku PKO BP. Ale najciekawsze jest to, co stało się później. Czy po szale zakupowym z zeszłego tygodnia sklepy spożywcze i apteki czeka załamanie sprzedaży, a może sytuacja wróci do normalności?

Każdy kto w ubiegłbym tygodniu poszedł zrobić zakupy, na pewno zauważył, że sytuacja w sklepach – jak na tę porę roku – normalna nie była. Kolejki do kas ciągnęły się przez całe sklepy, brakowało wolnych miejsc na przysklepowych parkingach, a już po południu półki świeciły pustkami. Ale na panikę nie ma rady. Poszliśmy tłumnie na zakupy po tym, jak rząd ogłosił zamknięcie szkół. Nie wiedzieliśmy, czy za chwilę nie zostaną zamknięte wszystkie sklepy i nie będziemy mieli co do garnka włożyć. Z drugiej strony „uspokajające” informacje płynęły z Włoch, nieporównywalnie bardziej dotknięte kryzysem, bo tam sklepów spożywczych nie zamknięto.

Zobacz również:

Tę zakupową panikę relacjonowałem niemal na żywo. Rozmawiałem z Andrzejem Falińskim, który przez wiele lat był dyrektorem generalnym Polskiej Organizacji Handlu i Dystrybucji (zrzesza największe sieci handlowe). Jego zdaniem, polski system produkcji, dystrybucji i sprzedaży jest na tyle dobrze zorganizowany, że towarów na półkach nie powinno zabraknąć. I faktycznie, towar w kolejnych dniach był sukcesywnie uzupełniany. Gdybyśmy o tym wiedzieli na sto procent, zapewne ten szał zakupów rozłożyłby się na więcej dni, a przy okazji nie narażalibyśmy się na złapanie koronawirusa stojąc stłoczeni w sklepach.

Przeczytaj też: Czy koronawirus zainfekuje ceny mieszkań? Co robić, gdy myślisz o zakupie lub wynajmie mieszkania? Sprawdzamy!

Przeczytaj też: Polski złoty coraz szybciej traci na wartości! Euro jest najdroższe od 10 lat, a frank… szkoda gadać. Trzy powody kłopotów naszej waluty

Intuicja potwierdzona wykresami

Faliński powiedział, że ubiegłotygodniowe szaleństwo można porównać do przedświątecznego piku sprzedażowego. Choć nie miał przed sobą statystyk, to z diagnozą trafił niemal w dziesiątkę. PKO Reaserach, czyli zespół ekonomistów banku PKO BP, pokazał właśnie kilka ciekawych wykresów obrazujących, co wyprawialiśmy w sklepach w ubiegłym tygodniu.

Dane nie oddają pełnego obrazu rynku. Wartość i liczbę transakcji gotówkowych i bezgotówkowych przeprowadzonych w pierwszym kwartale tego roku poznamy dopiero za kilka miesięcy z analiz banku centralnego. Ekonomiści PKO BP zakupowe zachowania pokazali na podstawie transakcji dokonanych przez klientów PKO BP kartami debetowymi i kredytowymi. Szacuje się, że kartami PKO BP opłacanych jest ok. 7% transakcji w handlu detalicznym.

I jeszcze jedna uwaga zanim przejdę do prezentacji wykresów. Nie sugerujcie się wartościami na pionowej osi. To nie są wartości bezwzględne, czyli np. 160 mln transakcji czy 20 mld zł wydanych pieniędzy. Banki skrzętnie ukrywają przed konkurencją dane o tej aktywności swoich klientów. Podane wartości to indeks, na podstawie którego można jednak wychwycić pewien trend.

Zacznę od sprzedaży w sklepach spożywczych, które przeżyły chyba największe oblężenie. Jeśli chodzi o liczbę transakcji, pik widać w okresie od 11 do 13 marca. To nawet nieco więcej niż 23 grudnia, a więc w jednym z najlepszych handlowych dni w roku, bo tuż przed świętami. Czyli – jak już wspomniałem – Andrzej Faliński się nie pomylił.

Przeczytaj też: Pakiet antykryzysowy, czyli rząd ujawnił, jak chce ratować polskie firmy przed katastrofą. Niby wypas, ale jeśli zajrzymy pod kołderkę…

Przeczytaj też: Setki tysięcy Polaków mogą nie dostać w tym miesiącu wynagrodzenia. Kto jest najbardziej zagrożony? Oto lista grozy. I kwoty strat

Nie licząc zakupów przedświątecznych, najlepsze obecnie dla handlu są soboty (skoki wykresu w okolicach poziomu 120). Po dobrej sobocie wykres zjeżdża w okolice poziomu 20 – to niedziele, kiedy obowiązuje zakaz handlu. Oczywiście nie cały handel stoi, więc nie obserwujemy zjazdu indeksu do zera. W niedziele możemy kupować do woli w internecie, robić zakupy w wybranych sklepach, na stacjach benzynowych, w restauracjach czy kinach.

Moim zdaniem, warto zwrócić uwagę na ostatni fragment wykresu, czyli zaraz po szalonych dniach 11-13 marca. Widać, że po naturalnie słabej niedzieli (15 marca) kolejny tydzień zaczyna się od niższych poziomów niż w poprzednich tygodniach. To zrozumiałe, bo dopiero co obkupiliśmy się na zapas, a poza tym siedzimy w domach na kwarantannie. Ale – co może być pocieszające – liczba płatności kartami nie spadła drastycznie, jak można się było tego spodziewać. Dla porównania zerknijcie na to, co działo się po 23 grudnia, czyli w święta i chwilę po nich. Prawdziwy dramat byłby wtedy, gdyby ostatni fragment wykresu zjechał do „świątecznego” poziomu.

Jak w ubiegłym tygodniu wyglądały zakupy spożywcze, ale pod względem wartości? Wykresy (liczba i wartość transakcji) właściwie się pokrywają, ale widać, że klienci PKO BP wydali w panice wyraźnie więcej niż podczas najlepszych handlowych dni przed świętami. Nic więc dziwnego, że w gorącym okresie towar błyskawicznie znikał ze sklepowych półek.

 

 

Na poniższym wykresie widzimy, jak zakupy w ubiegłym tygodniu różniły się od tych robionych w innych tygodniach lutego i marca. Czerwona linia to zakupy zrobione na zapas, ale optymistyczna jest linia czarna, a więc uwzględniająca zakupy (wartość transakcji) w tym tygodniu: w poniedziałek i wtorek, które nie odbiegały od średniej z poprzednich tygodni.

 

 

Sprzedaż w aptekach i drogeriach trzyma się nieźle

Co mówią dane o zakupach w aptekach i drogeriach, które w ubiegłym tygodniu również przeżyły oblężenie? Liczba transakcji w każdym „dniu paniki” (11-13 marca) była wyższa niż 23 grudnia. Na pierwszy rzut oka wykresy obrazujące sytuację w sklepach spożywczych i aptekach są bliźniaczo podobne. Ale i tym razem zwróćcie uwagę na ostatni fragment indeksu. O ile w „spożywce” ten tydzień zaczął się od niższych poziomów niż w „normalnych” tygodniach, to w przypadku aptek i drogerii nie widać spadku. Jest nawet lepiej niż w niektórych tygodniach stycznia oraz podobnie jak w tygodniach lutowych.

 

 

Rozrywka szoruje po dnie

Dla kontrastu ekonomiści PKO BP pokazali to, co stało się z płatnościami za szeroko rozumianą rozrywką (granatowa linia). W tej kategorii mieszczą się przede wszystkim kina (szara linia), ale też parki rozrywki, aquaparki czy kręgielnie. A można tę sytuację streścić jednym słowem: rzeźnia! W ubiegłym tygodniu płatności w kinach spadły do zera (bo zostały zamknięte), a pozostała część kategorii „rozrywka” zaliczyła ostry zjazd.

 

 

Z kolei poniższy wykres pokazuje dobitnie, z jaką skalą strat muszą się zmierzyć właściciele kin. Poszczególne linie obrazują wartość transakcji w danym tygodniu w lutym i marcu. Z wyjątkiem czerwonej linii (drugi tydzień marca) widzimy prawidłowość. Najsłabszy jest poniedziałek, nieco lepszy wtorek i środa, w czwartki wydajemy na kino mniej więcej tyle co we wtorki, a pik przychodzi w weekend. W poszczególnych tygodniach klienci PKO BP wydali różne kwoty na tę rozrywkę, na co wpływ mógł mieć rozkład tegorocznych ferii.

Przeczytaj też: NBP rusza na pomoc w walce z koronawirusem. Jest ostre cięcie stóp. Ale czy ta decyzja nie przyniesie więcej szkód, niż pożytku?

Przeczytaj też: Czy przez „domową kwarantannę” zapłacimy bankom wyższe prowizje za konta i karty? Czytelnicy alarmują. Co na to bankowcy?

Natomiast czerwona linia pokazuje to, co działo się w ubiegłym tygodniu. Poniedziałek 9 marca i wtorek 10 marca jeszcze nie odbiegały od normy, ale już w środę do kin poszło mniej osób niż zazwyczaj. A w czwartek skończyły się kinom przychody.

 

 

Z powodu koronawirusa Polaków ogarnęła panika zakupowa, co pokazują analizowane wykresy. W przypadku wydatków na rozrywkę (głównie kina) nie mogło być inaczej, bo działalność tej branży została odgórnie zamrożona. Każdy zastanawia się teraz: co dalej? Dlatego z niecierpliwością czekam na to, jak wyglądać będą powyższe wykresy uzupełnione o nowe dane. I chętnie zobaczyłbym, co działo się z zakupami w innych branżach.

Subscribe
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu