Konsumenci mają coraz lepszą ochronę dotyczącą m.in. zakupu nieodpowiednich dla nich produktów. Przed oferowaniem niechcianych produktów inwestycyjnych ma nas chronić dyrektywa MiFID. Teoretycznie
Dyrektywa unijna zobowiązuje instytucje finansowe do tego, by przed sprzedażą klientowi np. jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, sprawdzały wiedzę klientów m.in. na temat ryzyka związanego z daną inwestycją. W tym celu, klient musi najpierw wypełnić kwestionariusz oceny adekwatności oferowanych produktów i usług inwestycyjnych (potocznie: ankieta MiFID).
- Bezpieczna szkoła i bezpieczne dziecko w sieci, czyli czego nie robić, by nie „sprzedawać” swoich dzieci w internecie? [POWERED BY BNP PARIBAS]
- Wybory w USA: branża krypto wstrzymała oddech. W świecie finansów to ona ma najwięcej do ugrania. Po wyborach nowe otwarcie? [POWERED BY QUARK]
- Pieniądze w rodzinie, jak o nich rozmawiać, żeby nie było niemiło? Natalia Tur i Maciej Samcik [POWERED BY BNP PARIBAS / MISJA OSZCZĘDZANIE]
Historia, którą za chwilę Wam opowiem pokazuje, że ankieta MiFID to narzędzie, któremu daleko do doskonałości. 86-latek, ojciec naszego czytelnika, ma konto w Getin Banku. Do niedawna miał też kilka lokat terminowych. Kilka miesięcy temu poszedł do oddziału, żeby połączyć te depozyty w jeden, na nieco wyższy procent. Jego syn, pan Wacław, opisuje:
„Tata niestety wpadł w łapy doradców, którzy zlikwidowali lokaty, a całość pieniędzy natychmiast zainwestowali w zakup jednostek uczestnictwa Noble Funds. Tato oczywiście nie miał bladego pojęcia o tym co się stało (niestety wiek robi swoje) i w kółko powtarzał, że chciał mieć tylko jedną lokatę”
Kilka dni później nasz czytelnik poszedł z ojcem do oddziału, żeby odstąpić od umowy. Doradca zaproponował jedynie odkup jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, którymi „uszczęśliwiono” jego ojca. Bilans tej transakcji? Na zakup jednostek poszło 23.100 zł, po ich umorzeniu zostałby 22.400 zł, czyli 700 zł mniej. Nasz czytelnik w liście daje wyraz oburzeniu.
„Kwota dla emeryta znaczna, ale potraktowanie w taki sposób starszego człowieka, pewnie dla prowizji, jeszcze gorsze. Dla mnie wręcz nieludzkie. Nie chcę tej sprawy tak zostawić”
Przeczytaj też: Oto absurdy 2018: twój (nie)szczęśliwy numerek, bank bez pieniędzy, ubezpieczyciel-widmo, kasa zniknięta na lata… Ile spraw załatwiliśmy?
„Ankieta MiFID? To było kuriozum”
Tata naszego czytelnika złożył reklamację, żądając odstąpienia od umowy, ale bank ją odrzucił. Pan Wacław łatwo się jednak nie poddał. Znalazł wspomnianą ankietę (MiFID), którą wypełnił jego ojciec (klient otrzymał kopię). Po jej przejrzeniu złapał się za głowę.
„Ta ankieta to jakieś kuriozum. Prawdopodobnie jakiś gotowiec, ustawiony tak, aby wyszedł odpowiedni wynik”
Ankieta MIFiD składa się z kilku części. Klient odpowiada na pytania dotyczące m.in. jego wiedzy i doświadczenia w zakresie produktów inwestycyjnych, określa, jaką stratę na inwestycji jest w stanie zaakceptować oraz jaką część oszczędności chciałby przeznaczyć na inwestycje.
Zdaniem pana Wacława, jego ojciec większości pytań zawartych w ankiecie po prostu nie mógł zrozumieć. Poza tym nasz czytelnik znalazł w ankiecie kilka ewidentnie nieprawdziwych odpowiedzi. Bank pyta np. czy w ostatnich 3 latach klient dokonywał jakichś operacji na rynku kapitałowym. Jego ojciec miał zaznaczyć, że… inwestował w fundusze inwestycyjne i obligacje. Tak przynajmniej wynika z jego ankiety.
„To ewidentna nieprawda. W ciągu ostatnich 10 lat tato nie kupował żadnych jednostek uczestnictwa funduszy inwestycyjnych, wcześniej też raczej nie, ale tego nie pamiętam”
Przeczytaj też: Kupiłeś jednostki funduszy inwestycyjnych w banku? Mogą ci… zniknąć. Spektakularna wojna banków i funduszy. Dla naszego dobra?
MiFID to tylko deklaracje
W tym miejscu trzeba podkreślić, że ankieta MiFID to deklaracje klienta, bank nie ma obowiązku – ani możliwości – by sprawdzać, czy ten podaje prawdę. Z tego powodu trudno jest podważyć działania sprzedawcy. Nie mamy nagrania rozmowy i nie wiemy jak faktycznie odpowiadał tata pana Wacława i czy zgadzało się to z tym co wpisał sprzedawca w ankiecie. A na końcu ankiety klient musi się podpisać, potwierdzając prawdziwość swoich „zeznań”.
Ale jest punkt, z którego może wynikać, że Getin Bank zrealizował dyspozycję niezgodnie z wynikami ankiety MFID. Na pytanie, „jaką część oszczędności zamierza pan przeznaczyć na inwestycje”, ojciec pana Wacława zaznaczył „poniżej 25%”. Tymczasem bank wrzucił w fundusze inwestycyjne wszystkie jego oszczędności (te, które klient trzymał w Getin Banku).
Pan Wacław poprosił mnie o pomoc. Zapytałem więc Getin Bank, czy przypadkiem nie mamy tu do czynienia z missellingiem, czyli sprzedażą produktów finansowych niedostosowanych do potrzeb klienta. Już bowiem sam wiek klienta – 86 lat – powinien budzić wątpliwości, czy fundusz inwestycyjny to odpowiednie dla niego rozwiązanie.
Każdy, kto otarł się o fundusze inwestycyjne, powinien wiedzieć, że są to produkty, w które lokuje się oszczędności co najmniej średnioterminowo. Druga sprawa to deklarowane w ankiecie maksymalnie 25% oszczędności, które klient podobno chciał zainwestować.
Przeczytaj też: Leszek Czarnecki obiecał, że zrekompensuje klientom misseling. Prawnik w liście otwartym do miliardera ujawnia, jak jest naprawdę
Bank zwraca pieniądze
Po mojej interwencji Getin Bank postanowił zwrócić pieniądze, ale w tej sprawie nie ma sobie wiele do zarzucenia. Przynajmniej tak wynika z deklaracji bankowców.
„W wyniku szczegółowej i wnikliwej analizy wykluczyliśmy możliwość misselingu w opisanym przypadku. Niemniej jednak ze względów relacyjnych Bank przychylił się do prośby Klienta, Klient otrzymał zwrot 100% środków, które pierwotnie zdecydował się zainwestować”
– pisze biuro prasowe banku. Bank dodaje, że w pierwszym piśmie skierowanym do niego klient „nie poruszał kwestii nieadekwatności produktu względem jego potrzeb inwestycyjnych”.
„Bank dowiedział się o tych wątpliwościach dopiero od redakcji „Subiektywnie o finansach”, na podstawie wiadomości od osób trzecich, a nie Klienta. Bank zaproponował Klientowi spotkanie, aby w indywidualnej rozmowie wyjaśnić wszelkie wątpliwości związane z zaistniałą sytuacją. Niestety, z przyczyn niezależnych od Banku, do takiego spotkania nie doszło.”
Bank broni się też twierdząc, że nie może ograniczać prawa klientów do dysponowania własnymi środkami oraz podważać prawdziwości składanych oświadczeń ze względu na wiek klientów. To prawda, ale nic nie tłumaczy go z tego, że za wszystkie oszczędności klienta (a nie deklarowane w ankiecie 25%) sprzedał klientowi jednostki uczestnictwa funduszy inwestycyjnych.
Źródło zdjęcia: Pixabay.com