2 kwietnia 2020

#ZostańWdomu i zapłać większe rachunki. Czy czeka nas aktualizacja rachunków za prąd, wodę i gaz? Liczę, jakie dodatkowe koszty łączą się z siedzeniem w domu

#ZostańWdomu i zapłać większe rachunki. Czy czeka nas aktualizacja rachunków za prąd, wodę i gaz? Liczę, jakie dodatkowe koszty łączą się z siedzeniem w domu

Wiele osób latami marzyło o pracy z domu, ale kiedy życie ich do tego zmusiło, zaczęły się utyskiwania. Z jednej strony akcja #zostanwdomu i praca zdalna to oszczędność na dojazdach do pracy, ale z drugiej wzrost rachunków za prąd, wodę i gaz. Sprawdzam, o ile wzrosną rachunki przeciętnej polskiej rodzinie

Ograniczenie kontaktów społecznych, zamknięcie kin, hoteli, restauracji, a ostatnio też parków i placów zabaw, przestoje w fabrykach i wyłącznie szkół, przez co rodzice muszą opiekować się dziećmi – to wszystko jest mordercze dla gospodarki, ale jak dotąd w walce z koronawirusem, nikt nic lepszego nie wymyślił. Jak wynika z ankiety konfederacji „Lewiatan” pracę zdalną wdrożyło 88% firm, a w 70% przedsiębiorstw pracownicy korzystają z zasiłku opiekuńczego. Inne badania mówią, że 30% firm całkiem stanęło.

Zobacz również:

Czytaj też: Ile firma może zaoszczędzić dzięki pracy zdalnej? Liczymy!

Siedzenie w domu ma swoje plusy i minusy: nie tracimy czasu na stanie w korkach, bezproduktywne spotkania, nie wydajemy pieniędzy na kawę i dojazdy do pracy. Fajnie? Niestety nie do końca. W tym samym czasie rosną nasze wydatki w związku z siedzeniem w domu.

Rośnie zużycie prądu, gazu i wody, co dodatkowo podkopie nasze domowe budżety, które i tak zapewne zostaną uderzone przez kryzys. Ile wyniosą dodatkowe koszty domowej kwarantanny? I czy firmy energetyczne, gazowe i wodociągowe wprowadzą działania osłonowe?

Czytaj też: Koronawirus i spekulanci. Będą kary za wzrost cen i urzędowe marże? Ten pomysł ma aż pięć pułapek

Czytaj też: Koronawirus na zakupach, czyli jak płacić, żeby się nie zarazić? WHO o wątpliwościach dotyczących używania gotówki. Co wy na to?

Komputery do pracy i Netflix po pracy, czyli domowa kwarantanna, a rachunki za prąd

Rząd wprowadził stan zagrożenia epidemicznego, zamieniony potem w stan epidemii, 12 marca. Wtedy ostatni rodzice odebrali ze szkół i przedszkoli swoje pociechy, a większość pracowników poznała smak pracy zdalnej oraz spędzania czasu w domu. Ten stan oznacza z pewnością większe zużycie prądu. O ile? Na szczęście dzień jest już dłuższy więc odpadają koszty oświetlenia, więc zostają głównie pracujące niemal na okrągło komputery, radio i telewizor.

ZOBACZ TEŻ: Gdy kwarantanna zaostrzona, postanowiliśmy zająć czymś rączki. I ulepiliśmy… to

Analizujemy rodzinę z dwójką dzieci.  Mąż i żona potrzebują osobnego sprzętu do pracy, dzieci, które chodzą do szkoły również – przecież rząd wprowadził od 26 marca obowiązek szkolny, więc każdy z członków rodziny potrzebuje narzędzia pracy. Zakładam, jednak, że jest mało prawdopodobne, że przeciętne gospodarstwo ma aż cztery komputery. Załóżmy, że są dwa – stacjonarny i laptop, z których korzysta się „rotacyjnie” przez 12 godzin dziennie.

Cenę prądu uśrednijmy do 70 groszy za kilowatogodzinę. Dużo, ale to dlatego, że w tym roku nie ma już ustawy zamrażającej ceny prądu, a firmy podniosły ceny o 10-14%. (swoją drogą ciekawe, czy w kryzysowych czasach uchowa się obietnica wypłaty rekompensat za podwyżki, która miała być wypłacana w przyszłym roku).

Komputer stacjonarny ma moc 150W, a laptop 60W. Korzystając z kalkulatora zużycia energii można obliczyć, że komputer zużyje dziennie prąd o wartości 1,26 zł, laptop – 0,5 zł. Do tego telewizor 70W – dodatkowe 60 groszy dziennie. Do tego czajnik – zagotowanie litra wody to ok. 8 groszy. Załóżmy, że gotujemy dodatkowo dwa litry dziennie, czyli 16 groszy. Dziennie zużywamy więc dodatkowo energię o wartości 2,44 zł. Mogłem nie doszacować niektórych kosztów, takich jak ładowanie telefonu, słuchanie radia – dlatego wynik można zaokrąglić do 3 zł. W skali miesiąca składającego się z ok. 20 dni roboczych mówimy więc o wzroście rachunków za prąd o 60 zł.

Czytaj też: Tak banki ograły prezydenta. Ile zarobią na oferowaniu nam wakacji kredytowych? I co rząd mógł zrobić, żeby pomoc nie była „pomocą”?

Praca z domu to 212 litrów wody dziennie!

W Polsce ceny wody należą do najwyższych w Europie – przynajmniej w porównaniu do siły nabywczej naszych zarobków. Rząd postanowił to ukrócić i powołał urząd, który zajmuje się taryfowaniem cen za wodę. W efekcie jego działania wiele stawek, które ustalały spółki wodociągowe (a jest ich prawie 2.000!) spadło. Taryfy obowiązują do 2021 r. Można założyć, że średnio za metr sześcienny wody i ścieków płacimy ok. 10 zł – po szczegóły zapraszam do tekstu, w którym wymieniliśmy kilka największych miast. Do tego trzeba doliczyć co najmniej drugie tyle za wodę ciepłą.

O ile wzrośnie zużycie wody skoro jesteśmy w domu? Wodę będziemy używać zarówno do gotowania, jak i mycia rąk (oby jak najczęstszego), spłukiwania toalet i zmywania. Statystyczny Warszawiak zużywa miesięcznie 4.000 litrów wody, czyli aż 133 litry dziennie. O ile wzrośnie zużycie wody, jeśli przez cały dzień jesteśmy w domu?

  • Mycie rąk to 4 litry ciepłej wody
  • Spłukiwanie toalety to średnio 8 litrów
  • Zmywanie w zmywarce – 20 litrów wody
  • Gotowanie – raz będziemy potrzebować wody do gotowania, a drugiego dnia nie, dlatego załóżmy, że jest to 1 litr dziennie

Ile wody więcej zużyje nasza modelowa w skali miesiąca? Przyjmujemy, że przez 9 godzin, kiedy nie jesteśmy w drodze do pracy i w samej pracy pracy jedna osoba trzy razy skorzysta z toalety, co daje 24 litry, sześć razy umyje ręce (24 litrów) i do tego jeszcze dodajmy 1,5 litra wody na gotowanie plus 20 litrów na pracę zmywarki. Nie liczę wody do picia, bo niektórzy piją wodę z kranu, a niektórzy wolą butelkowaną. Ile można zaoszczędzić na kranówce? Sporo, policzyłem to w tym tekście.

Oznacza to, że 4-osobowa rodzina zużyje w ciągu jednego dnia aż 212 litry wody. Do tego 30 litrów wody na gotowanie. W skali miesiąca to najmarniej 7000 litrów, czyli 7 metrów sześciennych o wartości 70 zł. Do tego trzeba doliczyć stawkę za podgrzanie wody, czyli kolejne 10 zł za metr sześcienny. Załóżmy, że cała woda, która posłużyła nam do mycia rąk była podgrzana – dla uproszczenie to 500 litrów, czyli 0,5 metra sześciennego, co daje kolejne 5-7 zł. Zakładając pewne niedoszacowanie wzrost kosztów zużycia wody z tytułu domowej kwarantanny to 75 zł przez 20 dni.

Czytaj też: Lekarz, urząd, poczta, zakupy… Jak żyć w czasie kwarantanny? Sprawdzamy co da się załatwić bez ruszania tyłka z fotela

Czytaj też: Koronawirus zarazi polskie firmy. Na śmierć. Jak ratować przedsiębiorców przed bankructwem? Może tak, jak… studentów?

Jedzenie w domu, czyli oszczędność. A ile zaoszczędzisz na dojazdach do pracy?

Kolejna pozycja to koszty gotowania: to trudno policzyć, bo zawarte w tych kosztach będą zarówno składniki takie, jak i koszty energii: zużytego prądu lub gazu w zależności z jakiej kuchenki korzystamy i czy częściej smażymy (gaz lub prąd), czy pieczemy (prąd). Koszty domowych obiadów kształtują się więc w zasadzie dowolnie: możemy smażyć po kosztach naleśniki albo też przyrządzać wykwintne potrawy. Można założyć, że koszt przyrządzenia jednego posiłku dla czteroosobowej rodziny to 50-60 zł, czyli 1200 zł w ciągu 20 dni. Ale czy jest to dodatkowy wydatek?

To mniej więcej tyle, ile kosztuje umiarkowanie niedrogie jedzenie na mieście. Obiad w firmowej stołówce to 20 zł, a lunch na mieście to co najmniej 30 zł – za osobę. Dwie osoby dorosłe w czasach sprzed kwarantanny mogły wydać na jedzenie na mieście nawet 50-60 zł dziennie. Do tego obiady w szkole (o ile placówka oferują taką możliwość, to 10 zł za dzień). Stołowanie się na mieście to wydatek 1400 zł. Na potrzeby wyliczenia załóżmy, stołowanie się w domu jest tańsze o 200 zł.

Pocieszeniem może być ograniczenie wydatków na dojazdy, które może zrekompensować wzrost rachunków. Według statystyk BAEL większość Polaków (82,1%) ma codziennie do pokonania odległość nie większą, niż 20 km. Załóżmy, że pokonujemy 15 km w jedną stronę, czyli 30 km dziennie.

20 dni roboczych kwarantanny, to oszczędność 600 km, czyli przy cenach paliwa 4,3 zł i spalaniu 7 litrów na 100 km, nie kupimy 42 litrów paliwa o wartości 180,6 zł.  Z kolei bilet miesięczny to koszt 90-180 zł w zależności od strefy (miasta oferują „zamrożenie” biletów).

Rachunki wzrosną, ale jaki będzie ostateczny bilans?

Podsumowując: w czasie kwarantanny zapłacimy więcej za prąd o 60 zł, za wodę o 75 zł, czyli rachunki wzrosną o 135 zł. Do tego dochodzą wyższe rachunki za gaz, chociaż on akurat jest tani, więc łączny bilans w skali miesiąca wyniesie 150 zł wyższych rachunków za media w skali miesiąca. Warto na tę sumę zrobić rezerwę w domowym budżecie, bo obecnie ok. trzy czwarte z nas płaci rachunki na podstawie prognoz zużycia, a nie rzeczywistego zużycia.

Oznacza to, że gdy inkasent zweryfikuje to, ile naprawdę zużyliśmy prądu lub wody w marcu i kwietniu – przyjdzie nam rachunek z tzw. wyrównaniem, a to oznacza również zwiększone rachunki w prognozach na następne miesiące. I nawet, gdy domowa kwarantanna się skończy, a dzieci wrócą do szkoły, przez jakiś czas będziemy widzieć wyższe kwoty na fakturach.

Żeby nie przepłacać w czasie gdy już wrócimy (oby jak najszybciej) do pracy, warto zaktualizować dostawcy usług prognozy – można to zrobić mailem, albo telefonicznie w firmie, która dostarcza prąd albo gaz.

Wzrost rachunków za prąd, wodę i gaz oraz opłat za oglądanie filmów w streamingu i – być może – również za „spożycie” internetu (chociaż kilku dużych operatorów sprezentowało klientom dodatkowe gigabajty) w pewnym stopniu zrównoważą mniejsze koszty jedzenia (gotowanie w domu w wariancie rodzinnym jest tańsze, niż zamawianie jedzenia w mieście). I to jedyna dobra wiadomość.

źródło zdjęcia: PixaBay

Subscribe
Powiadom o
8 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
Zobacz wszystkie komentarze
Roman
4 lat temu

Podsuwam nowy temat. Ile zapłaci statystyczny Warszawiak (zużywający 4000 litrów miesięcznie) za śmieci w porównaniu z wcześniejszymi opłatami, jeśli Rada Warszawy przyjmie rozliczenie według zużycia wody po stawce maksymalnej (tak zapowiada wiceprezydent Olszewski) czyli 18,84 zł za metr sześcienny. Dla ułatwienia: zapłaci 4 x 18,84 = 75,36 zł, czyli więcej niż obecnie wynoszą opłaty na całe mieszkanie. Osoby samotne, płaczące teraz z powodu 65 zł, na pewno się ucieszą, a całe rodziny, płacąc wielokrotność tych 75 na pewno podziękują za to w następnych wyborach samorządowych. A rząd będzie mieć, niestety, świetny pretekst do przykręcenia śruby samorządom za takie dojenie mieszkańców.… Czytaj więcej »

GOŚĆ
4 lat temu

Autor pominoł najwyższy rachunek za ogrzewanie dodatkowe 10 godzin utrzymywania wyższej temperatury w domu to spory koszt u mnie w domu wynosi on prawie dodatkowe 10 zł dziennie

Dawid
4 lat temu
Reply to  GOŚĆ

Tak, ogrzewanie. Wiosną. W kraju, w którym zimy nie było od jakichś 8 lat.

Kamil
4 lat temu

Ja po prawie miesiącu pracy z mieszkania w Warszawie widzę to tak: – na jedzeniu oszczędności około 100-200 zł miesięcznie (brak wydatków na jedzenie w pracy i brak wydatków na jedzenie w mieście; a z drugiej wystrzelone jedzenie w domu). Mimo wszystko dało to mniejsze koszty niż w poprzednich miesiącach tego roku – wodę na razie ciężko mi ocenić – po pierwszych rachunkach za prąd widzę spore wzrosty o kilkanaście-kilkadziesiąt złotych. Z jedzeniem zastanawiam się nad innymi dostawcami niż Frisco – tylko na razie tam miałem dobre terminy. Ktoś poleca jakieś dostawy do domu? I drugi temat sprawdzam cennik za… Czytaj więcej »

Admin
4 lat temu
Reply to  Kamil

Bardzo fajne uwagi, dzięki!

Kamil
4 lat temu
Reply to  Maciej Samcik

Spoko 🙂 Fajnie jakbyście mogli przygotować taki artykuł o finansach osobistych w tych czasach na jakimś przykładzie z Warszawy: – wielu moich znajomych spotkało już obniżenie pensji o 10-20% – spadek stóp więc raty kredytu mniejsze – mniejsze wydatki na żywność/ubrania/rozrywkę (tak mniej więcej) – wydatki na prąd, telefon, internet (pewnie w części większe)\ – wydatki na paliwo/komunikację miejską i inne To by fajnie pokazało, że spadło Ci wynagrodzenie 20% to żeby to zrekompensować masz tak (spadek stóp + mniejsze wydatki na jedzenie + zmiana operatora komórkowego/pakietu internetowego czy sprzedawcy prądu + brak miesięcznego/paliwa). Sam jestem ciekaw na czym można… Czytaj więcej »

Kusio
4 lat temu
Reply to  Kamil

Musisz sprawdzić kto ma w tej chwili najlepsze ceny. Ja zmieniłem z Innogy na Lumi kilka miesięcy temu. Nie promuję ich, po protu mieli wtedy najlepszą ofertę (Prąd za grosze – czy jakoś podobnie). Cały proces, już wtedy, wykonywało się zdalnie. Łącznie z podpisem. Składasz wniosek i oni wszystko za Ciebie załatwiają. Płacę miesięcznie kilka złotych taniej. Faktura przychodzi na maila, ale można też w każdej chwili zalogować się na portal i sprawdzić wielkość aktualnego zobowiązania.

Tak, zmieniasz tylko sprzedawcę. Dostawcą i tak zostaje Innogy.

Kamil
4 lat temu
Reply to  Kusio

Dzięki za odpowiedź i wskazówki 🙂
No właśnie muszę się za to zabrać, ale nie mogę znaleźć numeru licznika – bo na prognozie nigdzie go nie ma (chyba).
No nic muszę skontaktować się z innogy. Ale na razie z wyliczeń taniej mi wychodzi w LUMI no i przynajmniej gwarancja ceny na jakiś czas, bo teraz to umowę podpisałem jakoś w styczniu a tu ciach w marcu drożej (dramat 🙁 ).

Subiektywny newsletter

Bądźmy w kontakcie! Zapisz się na newsletter, a raz na jakiś czas wyślę ci powiadomienie o najważniejszych tematach dla twojego portfela. Otrzymasz też zestaw pożytecznych e-booków. Dla subskrybentów newslettera przygotowuję też specjalne wydarzenia (np. webinaria) oraz rankingi. Nie pożałujesz!

Kontrast

Rozmiar tekstu